sobota, 8 grudnia 2012

cz VII Geniusz


to nie skrzypce ale panowie są tak słodcy razem, że po prostu, nie wypadało ich nie wkleić tutaj :)

Adam w taksówce próbował uporządkować wszystko co się zdarzyło dzisiejszego dnia. Niesforne myśli powracały jednak do tych scen na korytarzu, do tego co powiedział on i Ilja.Właściwie uświadamiał sobie absurdalność tej sytuacji.Nie byli razem, ale już się kłócili jak kochankowie,szeptali po kątach, krzyżowali spojrzenia.To było co najmniej niepokojące i gdyby nie był tak zmęczony dzisiejszego dniem ,z pewnością wpędziło by go to w panikę.Strach jednak objął we władanie kogoś innego.Ilja niespodziewanie złapał Adama za rękę,ten chciał uwolnić się z uścisku ale poczuł drżenie. Dał jednak wyraz swojego niezadowolenia.
- Przestań!
- Nie mogę.
- Już po wszystkim,nie musisz się denerwować-Powiedział trochę łagodniej.
- Ja się nie denerwuje,to właśnie teraz wszystko ze mnie wylatuje. Dlatego musiałem wyjść jak najszybciej z przyjęcia- Westchnął- Wiedziałem, że zaraz dostanę tych…sudorogi*
Znowu zaczął się trząść.Drgawki momentami były tak silne, że zęby zaczynały uderzać o sobie wydając nieprzyjemny dźwięk. Nie wypuszczał ręki Adama z ucisku, tak jakby był współwinny i musiał uczestniczyć w tym rozedrganiu.W jednej dłoni ściskał skrzypce w drugiej rękę Adama.
Zajechali przed hotel,wzięli klucze.Adam już właściwie nie wiedział na co był bardziej zły, na to że po raz kolejny Ilja tego dnia przyprawiał go o zawał, czy na to, że zaczął poważnie martwić się jego stanem. Nie mógł go zostawić teraz samego, ruszył więc za nim do jego pokoju Chłopak tak jak stał rzucił się na łóżko, nawet nie zdejmując płaszcza.
- Mogę ci jakoś pomóc?
Ilja kiwnął tylko głową i z nadzieją spojrzał na niego. Trochę za długo zawiesił wzrok na jego twarzy.
- Daj miiiii wódki.
- Zwariowałeś. Jesteś nieletni a poza tym , co to za terapia przy galopującej gorączce?
Już w taksówce czuł, ze bije od niego żar, a jego ręka była naprawdę ciepła. Ilja pomiędzy kolejnymi wstrząsami,jąkając się powiedział.
- Tttoo, bbędziesz się mmmęczył ze mną.
Z niewiadomych przyczyn, rozbawiło go to na parę sekund zanim nie wrócił do swoim drgawek.Objął ramionami tułów jakby chciał swoje ciało uspokoić.Ono jednak było poza jego kontrolą.
Patrząc z przerażeniem na Ilję,Adam zerwał się z fotela i wystukał numer Witkowskiego.Szybko zrelacjonował stan chłopaka.Ojciec jednak nie był zdziwiony reakcją syna, najlepiej według niego podać środki przeciwgorączkowe i będzie na pewno na drugi dzień lepiej,zapewnił.Ilja podobno miał tabletki przy sobie. Pozostawił bezradnego Adama w osłupieniu.Świadomość,że Witkowski doskonale wiedział co się będzie działo z Ilją zirytowała go niezmiernie.Czy to była ofiara za genialne występy? Czy to była cena pozornego spokoju i opanowania geniusza, który spalał się całkowicie, a ten ogień teraz wydobywał się na zewnątrz?
Przygotował coś ciepłego do picia ,wcisnął kilka tabletek w nie opierającego się kompletnie chłopaka i położył go do łóżka.Gorączka rosła wprost proporcjonalnie do coraz mniej przytomnego Ilji.Miał w głowie dwa wyjścia awaryjne, kiedy sytuacja stałaby się naprawdę groźna.
Pierwsze koło ratunkowe postanowił wykorzystać natychmiast, zanim zapakuje go do taksówki i będzie wiózł do szpitala.Telefon do swojej nieocenionej, we wszelkiej wiedzy na temat chorób, matki.Miał nadzieję,że ona podpowie jak zbić tak wysoki stan gorączki.I rzeczywiście, rodzicielka od razu podała genialną myśl.Chorego można poddać kąpieli.
- Ilja – Adam zaczął delikatnie nim potrząsać- Myślę, że to dobry pomysł abyś wszedł pod prysznic i trochę zbił tę gorączkę
Chłopak miał otwarte oczy ale nieobecny wzrok. Nieustannie oblizywał spierzchnięte usta. Nic nie odpowiedział, tylko zaczął podnosić się z łóżka. Ciężko dźwignął swoje ciało do pionu. Z przyzwyczajenia ,założył za ucho swoje długie włosy. Rozejrzał się po pokoju, tak jakby zapomniał drogę do łazienki.
Adam przyszedł mu z pomocą, podprowadził go do drzwi.Otoczył go żar, drżenie któremu podlegał Ilja przeszywało i jego ciało.
- Pomóc ci się rozebrać?
Ilja oparł się o drzwi i zagryzł w uśmiechu usta.
- Ttttak, pod warunkiem, że ty też się rozzzzbierzesz.
Był naprawdę rozbawiony tą sytuację o czym świadczyło to kpiące spojrzenie, opanowane w tej chwile przez gorączkę.
Nacisnął klamkę i z nikł w różowiutkiej łazience. Adam w tym czasie postanowił zadzwonić do profesora i poinformować go o całej sytuacji. Winiarski akurat był w trakcie zmiany lokalu wraz z całym towarzystwem. Tak więc rozemocjonowany i lekko podchmielony zbytnio nie przejął się gorączką swego ucznia i tylko przyznał rację Adamowi, że jak będzie źle trzeba koniecznie jechać do szpitala. Rozłączył się niespodziewanie. Dokładnie w tym momencie kiedy zza drzwi, pomiędzy szumem wody doszedł do Adama dziwny piskliwy dźwięk.Podskoczył do łazienki i zdążył tylko krzyknąć.
- Ilja wchodzę.
Zastał chłopaka rzeczywiście pod prysznicem, siedział wciśnięty w róg ścianki połamanej kabiny prysznicowej. Musiał ją zniszczyć upadając na różową tarakotę. Woda lała się właściwie już tylko na nogi a bezradny Ilja jęczał.
- Chciałem tylko usiąść- Skarżył się-I się taaak wyślizgnąłem.
Zatoczył ręką w powietrzu łuk.
„To był jednak niezbyt dobry pomysł aby zostawiać go samego” Pomyślał Adam zakręcając wodę.
- Dobrze, to wyłaź już z tej kąpieli.
Przez chwilę miał trudności z postawieniem Ilji do pozycji stojącej. Po dwóch próbach jednak się udało.
- Nic się nie stało? Nie zraniłeś się?
Oglądał jego bok,pilnując się aby wzrok nie schodził za nisko, poniżej pleców, był zresztą za bardzo wystraszony tym co się wokół działo, aby pozwolić sobie na jakieś inne analizy poza medycznymi.Chłopak drżał. Sięgnął więc po biały gruby szlafrok i zawinął go wokół Ilji. Podał mu ręcznik by wytarł mokre włosy.
- Teraz do łóżka, załóż coś na siebie.Skarpety przede wszystkim.
Ilja zaczął się śmiać, jak pijak czymś niezmiernie rozbawiony.
- Tak ojcze- parsknął znowu.
- Do łóżka! – rozkazał Adam.I lekko pchnął go w kierunku drzwi,towarzysząc mu do samego tapczanu.
Ilje opuścił dobry humor,usiadł zrezygnowany.Cały w bieli wyglądał blado i smutno. Kolejne drżenie przeszło przez jego ciało. Zamknął oczy, jakby szukając ratunku wewnątrz siebie. Otworzył je nagle,tym razem bardziej przytomnie spoglądał na Adama, który chciał ponownie wejść w rolę doskonałej pielęgniarki i ułożyć pacjenta do snu. Ilja jednak zatrzymywał go wzrokiem.Wykonał jakąś nieudaną próbę by wstać, ale Adam w jednej sekundzie był już przy nim.
- Nie podnoś się. Połóż się proszę do łóżka.
- Dziękuje, że jesteś- Przemknął przez jego twarz uśmiech- Jest mi tak strasznie źle, ale ty jesteś.
Ilja spuścił głowę a woda kapała z mokrych, źle wytartych włosów. Cicho powiedział.
- Miałeś odwagę dawać mi nadzieję przez tyle dni, miej odwagę wziąć mnie teraz w ramiona, kiedy tego potrzebuje, kiedy jest mi naprawdę źle.
Adam poczuł jak fala gorąca właśnie wędruje po jego ciele w dół. Skamieniały tylko patrzył na spierzchnięte od gorączki usta. Ilja jednak nie dawał za wygraną.
- Proszę o niewiele, zaledwie byś mnie dotknął, pogłaskał, przytulił.
Każda komórka jego ciała na to zareagowała i bez zastanowienia, objął trzęsącego się chłopaka. Poczuł tą gorączkę, która i jego zaczęła palić, żar od którego mógłby spłonąć. Teraz nic się jednak nie liczyło i przed niczym by się nie cofnął. Spływał na niego jakiś spokój, który udzielał się Ilji. Chłopak westchnął kilka razy, powoli rozluźniał napięte mięśnie, które nadal niesfornie wracały do swojego tańca. Adam zrozumiał, że tu i teraz już nie było miejsca na kalkulacje, dylematy i wyrzuty sumienia. Był tylko człowiek, którym musiał się zaopiekować, dać siebie jeśli tego potrzebował.
Rozluźnił lekko objęcie nie tracąc z nim kontaktu. Ułożył go pod kołdrą, sam się wsunął obok niego by go ponownie objąć. Ilja schował głowę w zagłębieniu pomiędzy jego ramieniem a policzkiem z cichym wyszeptanym do ucha "dziękuje" Już po chwili jego oddechy stawały spokojniejsze.Zasypiał. Adam był także straszliwie zmęczony dzisiejszym dniem,powieki same mu opadały, a regularny oddech Ilji kołysał go do snu.
Przyglądał się zafascynowany jego ręce,która ujął teraz w swoją dłoń.Choć ciało uwalniało się od drgawek, palce nadal podskakiwały w swoim niekontrolowanym tańcu, lekko unosiły się i opadały. Nagle Adam zrozumiał. On cały czas grał, cały czas dociskał struny. Trwał koncert na który nikt poza Ilją nie miał wstępu, płynęła muzyka której Adam nie miał szans usłyszeć.Chciał mu powiedzieć,żeby przestał,że już może, że kurtyna opadła.Jednak dzieliła ich granica snu. Nie pokona jej teraz, może tylko być obok. To poczucie drugiego ciała,było tak dziwne,nigdy wcześniej niczego takiego nie doznał.Trzymał go w ramionach ale pożądanie schodziło na tak odległy plan, że prawie o nim nie pamiętał. Ważniejsze była ta bliskość, która tak uspokajała, wprowadzała pewność, że dobrze zrobił, a konsekwencjami będzie się martwił później.Adam usypiał ale jeszcze na granicy jawy i snu, zarejestrował, że Ilja był coraz bardziej spocony i mokry.Uspokojony myślą, że trzyma go mocno w ramionach a gorączka ze swoich objęć go powoli wypuszcza, po chwili i on zasnął.



*sudorogi- drgawki

3 komentarze:

  1. ...myślę ,że Adam zdeklarował się nie tylko w myślach. Opieka, to zamartwianie się nie było tylko czystym ludzkim odruchem. Doskonałe tło muzyczne ( jak zawsze zresztą), oddało klimat. I wiem jedno, nawet gorąca scena nie oddałaby tak dobrze tych kłębiących się uczuć pomiędzy nimi jak własnie trwanie przy kimś w czasie słabości. Oj...znowu się powtórzę, znowu będzie nudno ale co tam. Podobało mi się :)
    Ps. Nie to żebym wcześniej jakoś uwilbiała ojca Iliji ale w tym rozdziale doskonale pokazałaś jaki to egocentryk skierowany na zysk. Dosłownie hoduje maszynkę pieniędzy...okropność.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się że się podobało. Mam nadzieję, że Was nie zanudzam, bo to po prostu zgroza, żadnego seksu przez VII odcinków, hahahah

      Usuń
    2. My liczymy na to,że nam tą stratę wynagrodzisz :P

      Usuń