czwartek, 14 lutego 2013

cz XX Geniusz - Walentynkowo (II)



Kiedy się ściemniło a temperatura zaczęła spadać,zaczął prószyć śnieg. Nieśmiało drobnymi płatkami przykrywał nową świeżą warstewką świat. Nikogo to zbytnio nie zajmowało, poza Ilją, który co chwila zerkał za okno. Jednak nawet śnieżny opad teraz nie mógł mu poprawić humoru. Siedział z czapką nasuniętą głęboko na czoło i cały czas zerkał na chłopaków. Był zły, obrażony i tak cholernie wkurzony, że się nie ruszają z pensjonatu.
O ósmej wieczorem Misiek stwierdził ,że idzie do właścicielki oglądać swój serial. Już wcześniej się z nią umówił, że wpadnie wieczorem. Mateusz, trochę ponarzekał ale uknuł natychmiast teorie, że jednak mogę poświęcić godzinę a potem ruszyć na miasto. Bał się wyraźnie wyjść sam, po tym co mu powiedział Ilja. Efekt jego radosnego swatania, był mizerny. Kiedy tylko do Mateusza dotarło, że Rosjanin ma na niego ochotę, kategorycznie krzyknął „ze nie jest aż tak zdesperowany” i w ramach zabezpieczenia, postanowił nie odstępować Miśka. Co prawda bąknął coś między słowami, że może by się wybrali rozejrzeć do tego „Jawornika”.
Ilja poszedł z nimi na telewizję, pomyślał, że może jakoś uda mu się nad nimi przejąć kontrolę. Siedział teraz na wersalce obłożonej kolorowymi poduszkami i niecierpliwie spoglądał na zegarek. Przyszedł zrezygnowany Adam, który już widocznie przestał wierzyć, że gwiazdy kiedykolwiek będą im sprzyjały. Misiek na jego widok, zaczął się emocjonować.
- Zobacz, Marek z tą siostrą cały czas się ukrywa.
O matko, z jaką siostrą pomyślał Adam i spojrzał w ekran. Marek wyraźnie był ulubieńcem wszystkich, bo Mateusz patrzył z otwartymi ustami na akcję która toczyła się na ekranie.
- Z jaką siostrą ?- nie wytrzymał Adam.
Gospodyni się odezwała
- No Hanki.
- Hanka –podjął Mateusz- no wiesz ta której życie skończyły pudła. Klasyk
- Klasyk – przytaknął Misiek
- Klasyk – włączył się Ilja, który jakby na sekundę zapomniał o wszystkim.
Adam nie miał pojęcia o czym ci trzej opowiadali. Jakieś totalne scencie fiction . Spojrzał w kierunku chłopaka, który naciągnął czapkę jeszcze głębiej na oczy i rzucił pytające spojrzenie Adamowi. Ten tylko ciężko westchnął. Jeszcze chwila pomyślał, wypchniemy ich na ten mega podryw.
Nagle nastała ciemność.
- U nas tak ciągle- to był głos gospodyni- Jak tylko trochę pogoda się psuje to prądu nie ma.
Usłyszeli jak zaczęła się przesuwać w kierunku komody i po chwili zapaliła świeczkę. Światła zatańczyły na jej twarzy.
- No chłopcy, musicie się ruszyć,pewnie wyłączyli prąd na kilka godzin. W niektórych karczmach mają swoje agregatory- poinformowała ich.
Misiek z ociąganiem podniósł się do wyjścia. Ilja podskoczył do Adama i ścisnął go za rękę. Jednak gwiazdy im sprzyjały, obydwaj to właśnie zrozumieli.
Włączyli komórki i nimi sobie oświetlali drogę do pokoju. Po jakiś 5 minutach wszyscy byli gotowi do wyjścia oprócz Adama, którego olśniło i doszedł do cudownej konkluzji, że jest dorosły i ma dość tych gierek.
- Nie idziesz? Misiek w drzwiach zapytał.
- Nie- w nikłym świetle zidentyfikował postać Ilji i z całej siły przyciągnął go do siebie- Wy się dobrze bawcie i my też się zamierzamy dobrze bawić. Te ciemności są tak podniecające – przeciągnął ostatnie słowo.
- Ja bez młodego nigdzie nie idę- Usłyszeli jak Mateusz siada na polówce- Ja nie chce spotkać tego Siergieja – zawahał się – To znaczy, ja potrzebuje tłumacza co by się dogadać … - dodał ciszej.
- Mateusz – zaczął spokojnie i z ogromnymi pokładami cierpliwości Adam- On nigdzie nie idzie , musisz sobie radzić sam. – wciągnął przez nos powietrze- Chyba, że wolisz mieć erotic film dzisiejszej nocy a żaden z nas nie będzie się ograniczał.
- Tylko myślisz o sobie- wybuchnął- Cały czas ty i Ilja, my z Miśkiem też coś chcemy z tego wyjazdu. Młody pójdzie tylko na chwilę i zaraz ci go oddamy.
- Kurwa Mateusz – teraz już krzyczał- Od kiedy potrzebny ci tłumacz żeby się pieprzyć?
Zaczął się wyrywać w jego kierunku. Ilja go przytrzymał nie bez wysiłku. Misiek wkroczył pomiędzy nich.
- Patowa sytuacja- mentorskim tonem zaczął wielbiciel seriali- Myślę, że Mateusz nie wyjdzie bez Ilji -zauważył celnie.
- Dobrze – Adam spokojnie podjął temat- Ja będę robił za tłumacza, tak was ustawie z Siergiejem, że nie zapomnisz do końca życia. Ilja zbieraj się. Jak ta knajpa się nazywała ?
- Jawornik – odezwał się Ilja, który cały czas milczał.
Adam ,po omacku ruszył do wyjścia , potknął się po drodze o polówkę i wyłożył jak długi. Zaklął i ze złością natychmiast wstał. Nawet jeden cichy chichot żadnemu się nie wyrwał. Grzecznie ruszyli za nim.
Adam gnał przodem jak oszalały, śnieg zacinał im w twarz a na dodatek ciemności wokół utrudniały w odnalezieniu chodnika. Szli więc skrajem szosy. Gospodyni miała całkowitą rację niektóre budynki w oddali świeciły w ciemności, tam prąd był. Słyszał oddech Mateusza za sobą ale po dobrej chwili zorientował się, że daleko w tyle zostają Misiek i Ilja.Zatrzymał się i krzyknął
- Ruszcie tyłki.
Poczekał aż go dogonią. Misiek zaczął na coś pokazywać w bok.
- Tam jest skrót, którym wczoraj szliśmy, przynajmniej nie będziemy po tej niebezpieczniej jezdni szli.
- Prowadź – rozkazał Adam-Każdy zaoszczędzony czas na wagę złota.
Skręcili w bok pomiędzy osiedle domków jednorodzinnych. Chyba w obawie przed furią, która targała Adamem, tylko Ilja został przy nim. Chłopaki zaczęli przedzierać się przodem. Ilja za to coraz bardziej zostawał w tyle. Adam poganiał go.
- Czym szybciej to załatwimy, to szybciej wrócimy. Dzwoń do tego Siergieja ma już tam czekać za pół godziny.
- Adam , poczekaj chwilę.
Przytrzymał go za rękaw. Gdyby było jaśniej może by zauważył zadowoloną minę chłopaka, ale teraz widział tylko dwa jasne punkty na jego twarzy, wpatrujące się w niego.
- Chce cię gdzieś zabrać- objął go w pasie- Nie złość się już.
- Ja , ja naprawdę nie wiem jak mogłem kiedyś wytrzymać z Mateuszem – wysapał- Byłem ślepy, głuchy, jaki z niego perfidny i złośliwy robak.
Chciał coś jeszcze powiedzieć, ale poczuł jak Ilja właśnie zaczyna się nachylać i całować go. Trochę jeszcze zły, nie od razu włączył się w taniec jego języka, po chwili jednak całe jego napięcie skupiło się na ustach Ilji, gorączkowo zaczął je pochłaniać. A czym dłużej to trwało, tym silniej czuł jak przyjemne łaskotanie w brzuchu schodzi coraz niżej i zalewa go falą podniecenia. Westchnął kiedy ich usta rozdzieliły się.
- Czujesz? -pytał Ilja
- Czuje jak bardzo ciebie pragnę, a wszystko mi cię odbiera.
Jemu jednak nie o to chodziło. Wystawił głowę do nieba. Wysunął język, tak aby kilka płatków na niego spadło.
- Czujesz, jaki spokój spływa z nieba.
Zamknął oczy. Na rozgrzaną szybkim marszem i niedawnym pocałunkiem skórę opadały przyjemnie chłodne drobinki białego puchu. Tak ta pieszczota była mu w tej chwili potrzebna aby się uspokoić, wyciszyć.
Ilja złapał go za rękę i zaczął ciągnąć w innym kierunku, niż poszli tamci dwaj. Nie opierał się obejrzał się tylko do tyłu by w świetle odbitej poświaty, którą tworzył śnieg, zobaczyć dwie majaczące w oddali postacie. Właściwie jedna ciągnęła na górę drugą, mała górka okazała się przeszkodą trudną do pokonania dla butów Mateusza.
- Wracamy? – zapytał pełen nadziei, że nie będą musieli spędzać kolejnych godzin w knajpie.
- Zobaczysz.
Wrócili na szosę. Ilja stanął i pokazał palcem w dole jasno oświetlony budynek.
- Tam idziemy.
- Co tam znowu kombinujesz? – ruszył jednak zaciekawiony w dół zbocza.
Było ciemno, nieliczne samochody jadące z naprzeciwka, oślepiały ich światłem. Adam szedł posłusznie tam gdzie Ilja go prowadził. Było mu już wszystko jedno, aby tylko nie oglądać swoich współlokatorów. Zeszli z głównej drogi by mniejszymi ulicami posuwać się w kierunku budynku, który stawał się coraz większy w miarę jak przybliżali się do niego.Z ciemności poruszali się w kierunku światła.
- Co tam jest? Jakiś hotel? –intrygowało to Adam
- Tak, tak to hotel – radośnie Ilja potwierdzał
- Ale , chyba trochę drogi – powiedział zbity z tropu
Ilja obrócił się w jego stronę i przyłożył rękę do zatroskanej twarzy
- Nie martw się już , Adam. Ja mam pieniądze. Zapraszam cię na randkę.
Parsknął śmiechem.
- Gdzie mnie chłopcze zapraszasz?
- Na randkę, mój kochany. Takie walentynki po walentynkach.
- Aaaaa, czuje pewne opory… - chciał zalotnie zamrugać ale w tych ciemnościach i tak by niewiele było widać. Za to przyłożył rękę do usta i z przerażeniem zapytał – Do hotelu mnie ciągniesz, tak od razu?
- Tak
- A gdzie kolacja, czułe słówka – zrobił pauzę – Czy ja jestem aż taki łatwy?
Ilja spuścił głowę i szepnął „Kolacja” i pełen entuzjazmu zapytał.
- Czy tego chcesz, Adam? Kolacji?
Zastanawiał się chwilę. Odwrócił się zaczął się śmiać.
-Ilja wystarczą czułe słówka, tym mogę się karmić całą noc jak i całą resztą- chrząknął – Szczególnie tą całą resztą.
Chłopak z impetem wskoczył na jego plecy, tak że aż przysiadł. Przytrzymał go jednak na barana i okręcił się dookoła
- Ilja ty głupku, za ciężki jesteś– znowu zaczął nim kręcić- Zaraz zrobię karuzelę i znowu będzie ci niedobrze, jeśli mi nie powiesz, skąd masz pieniądze.
Objął go za szyję i położył głowę na jego ramieniu.
- Nie boję się. Nie działa na mnie. Poza tym to ty będziesz porzygany.
Adam zatrzymał się. Z pewnością porzygany nie chciał być. Po chwili usłyszał odpowiedź na swoje pytanie.
- Misiek dał mi kasę.
Adam zachwiał się i przysiadł na jedno kolano. Ilja rzeczywiście był ciężki, ale ta informacja zupełnie zbiła go z tropu. Puścił chłopaka, który teraz pobiegł na bok małej polanki. Nie mógł wyjść z zaskoczenia, że to właśnie Misiek będzie sponsorem tej nocy. Zrobiło mu się głupio, a jednocześnie poczuł ogromną wdzięczność. Rozejrzał się za Ilją, nigdzie go nie było widać.
- Ilja ?- krzyknął w kierunku miejsca gdzie ostatnio go widział.
- Adam- usłyszał niedaleko, ruszył w tamtym kierunku.
- Gdzie jesteś?
- Tutaj- zabrzmiał jego głos już zupełnie blisko- Robię ptaka.
- Co????
- No w śniegu robię ptaka, nie bawiłeś się nigdy w to?
Trochę z przerażeniem a trochę z rozbawieniem zaczął się rozglądać wokół. Wreszcie udało mu się go wypatrzeć. Leżał w śniegu i nogami i rękami wachlował teraz rytmicznie.
- Buahahaha, u nas to się nazywał orzeł.
Ilja stwierdził, że to bardzo ładne określenie bo w śniegu ptak wygląda na bardzo dumnego. Chciał aby Adam podał mu rękę. Dźwignął go do góry. Cały ośnieżony chłopak , złapał go wpół.
- Widzisz jest doskonały- spojrzał na niego, a potem na swoje śnieżne dzieło- Kiedy ktoś jest obok ciebie, ktoś kogo kochasz, zawsze poda ci rękę i wtedy obraz będzie doskonały. Wiesz, nie będzie tego odbicia kiedy wstajesz. Rozumiesz?
Przycisnął go do siebie na znak, że wszystko zrozumiał.
- Chcesz spróbować?
Pokiwał głową i rzucił się na śnieg, tuż obok ptaka Ilji. Te rytmiczne ruchy udające lot, wprawiły go w kompletną głupawkę
- Ile ja mam lat? O matko, ile lat? – powtarzał. Kiedy stwierdził, że ptak już wystarczająco długo latał, wyciągnął rękę w kierunku chłopaka. Ten z impetem wyciągnął go ze środka obrazka. Przyglądali się swoim dziełom. „To jest cudowne” stwierdził na granicy płaczu Adam. Emocje ostatnich dni, właśnie spadały z jego ramion. Dotarło do niego, że Ilja zafundował mu wspaniałą terapię. Jak zwykle wiedział dokładnie co zrobić by poczuł się wyjątkowo. Za to jak najbardziej należy się z pewnością nagroda. Pocałował go z zaskoczenia, właściwie lekko musnął usta i leniwie zatrzymał się na jego wargach.
Nagle nastąpiła jasność.
Włączyli prąd i w całej okolicy zaświeciły się światła w oknach domów oraz latarnie. Zdezorientowani, jakby przyłapani na jakiejś tajemnicy, zmieszali się trochę. „Ruszajmy” – uśmiechnął się Adam pozbywając się z ubrania białego puchu.


**************************


Wpadli do hotelu jak dwa śnieżne bałwany. Tupiąc i otrzepując się ze śniegu, podeszli do recepcji. Miła dziewczyna zza kontuaru przyglądała im się z zaciekaniem. Przeszła od razu na zawodowy ton
- W czym mogę pomóc.
- Poprosimy o pokój- zagrzmiał Ilja- Ale nie byle jaki.
- U nas standard jest wysoki- obruszyła się recepcjonistka- Mamy trzy gwiazdki.
- No i właśnie dlatego go wybraliśmy.- uśmiechnął się do niej szeroko.
- Jednak prawie wszystko jest zajęte, jest końcówka sezonu, wielu gości zza granicy.
- Najlepszy hotel w Wiśle? – znowu trochę za głośno i z irytacją pytał Ilja
- Tak najlepszy.
- No to na pewno znajdzie się dla nas pokój- uprzejmie stwierdził w kierunku dziewczyny w uniformie.
Spojrzała na nich spod oka i zaczęła przeglądać coś w komputerze. Po chwili z wahaniem oznajmiła
- Same apartamenty, tańsze pokoje wszystkie zajęte.
- My taniego nie chcemy
Ilja spojrzał na Adama, który uniósł brwi, zastanawiając się jaką sumą dysponują a raczej ile był w stanie poświęcić kasy Misiek.
Ilja przechylił się przez kontuar jakby chciał zajrzeć do monitora
- To jakie macie te drogie apartamenty?
- Niebieski, różany – chłopak skrzywił się – I jeszcze dla nowożeńców- dodała dziewczyna.
Ilja dostał ataku śmiechu, zaczął pokładać się na kontuarze recepcji i czym głośniej się śmiał, tym Adam także był coraz bardziej rozbawiony. Nawet dziewczyna uśmiechnęła się szeroko.
- Ttten- wydusił z siebie Ilja- Właśnie ten.
Dziewczyna posłusznie sięgnęła po klucz i poprosiła o dokument Adam bez słowa wyjął swój dowód. Kiedy recepcjonistka spisywała dane, przyszedł ktoś jeszcze z obsługi hotelu. Mężczyzna koło czterdziestki, który kontrolnie zajrzał dziewczynie przez ramię. Potem obrzucił ich spojrzeniem i zaczął czegoś szukać w papierach. Nie spoglądając na nich zapytał trochę w powietrze.
- Bagaże?
Ilja bawił się doskonale
- Żadnych
- Samochód możecie panowie postawić na parkingu z boku
- Przyszliśmy na piechotę – śmiał się Ilja- Hahahaha, Misiek padnie jak się dowie, normalnie trup ze szczęścia będzie – komentował do Adama rozgorączkowany. Złapał klucz, spojrzał na numer i pobiegł przodem.
Adam odebrał dowód. Wzruszył ramionami w odpowiedzi na zdziwione spojrzenia tych dwojga i ruszył za chłopakiem. Ilja wpadł do pokoju pierwszy, zostawił otwarte drzwi aby Adam bez problemu trafił. Gdy wszedł do apartamentu uderzyło go pomieszanie stylów, retro z nowoczesnymi dodatkami, dziwacznie wyglądał ten pokój. Miał jednak jedną wielką zaletę pod postacią dużego łóżka. Ilja odkrył też następny bonus apartamentu, ogromną łazienkę. Właśnie krzyczał aby Adam szybko tu przyszedł. Ten jednak się nie śpieszył. Zdejmował przemoczone buty i wieszał swoją mokrą kurtkę. Właściwie wszystko było mokre od tego tarzania się w śniegu. Zniecierpliwiony Ilja wypadł z łazienki, ściągał czapkę kurtkę i buty, wszystko prawie jednocześnie. Spojrzał na klucz leżący na stoliku. Podbiegł do drzwi i przekręcił go. Odwrócił się do Adama. Zmrużył oczy koncentrując się na nim i prawie jednym susem przyparł go do ściany. Adam przymknął oczy spodziewając się pocałunku ale usłyszał tylko głos Ilji.
- Jesteś moim więźniem dzisiejszej nocy- poczuł jego przyśpieszony oddech na swojej szyi- Nie wypuszczę cię dopóki nie będę zadowolony- Wsunął zimną jeszcze rękę pod ubrania Adama by się zatrzymać na jego klatce piersiowej- A jestem naprawdę w potrzebie, Adam. Powstrzymałem się tam w pensjonacie, żeby cię wziąć przy chłopakach.
To napięcie w głosach i ruchach tak kontrastowało ze spokojnym i leniwym pocałunkiem, którym Ilja go obdarzył.
- I zgadzam się – dodał po chwili- zasłużyłem na tortury, te tygodnie bez ciebie, ale teraz… - spojrzał z napięciem- Koniec z tym.
Odsunął się od Adama by mu spojrzeć jeszcze raz w oczy, jakby sprawdzając czy wszystko w porządku.Złapał go za rękę i pociągnął w stronę łazienki. Od progu uderzył ich róż glazury i terakoty. Cukierkowe były także wszystkie dodatki. Jedynie z boku jaśniała bielą duża trójkątna wanna. Chłopak puścił jego dłoń i rozradowany pokazał swoje odkrycie.
- Wanna, Adam , ogromna wanna.
- Mam nadzieję, że nie masz zamiaru się w niej chlapać?
Adam sceptycznie spoglądał na trójkątny mebel łazienkowy.
- Ilja, chodź do łóżka- zniecierpliwiony wychodził już z różowego królestwa.
Chłopak już zaczął odkręcać kurki i wlewać czerwony płyn do wanny. Jednocześnie ściągając ubrania z siebie. Po trzech minutach siedział w pianie i wzdychał pod wpływem ciepła, które ogarniało jego ciało.
- Jak mnie wszystko boli po tych nartach dzisiaj – znowu westchnął odprężony-Ten apartament jest wart wszystkich pieniędzy - stwierdził rozradowany- Adam no chodź tu.
- Nie dzięki, poczekam aż chłopczyk pobawi się sam w wannie.
- Aaaa, rozumiem, że sam mam się zabawiać a ty tylko sobie popatrzysz.
Adam zajrzał do środka i uśmiechnął się.
- Szkoda, że mnie pomijasz w tych zabawach ale jakoś to zniosę- zapatrzył się gdzieś w sufit- Przed chwilą coś tam jęczałeś, że chcesz mnie wziąć natychmiast, że się nie możesz powstrzymać a teraz…
Ilja zacisnął wargi. Zanurzył głowę i prychnął wodą wynurzając się. Płaczliwym głosem zaczął narzekać.
- Raz na dwa lata widzę wannę a ten karze mi kończyć- Coś zaczął mruczeć pod nosem. Adam świetnie się bawił obserwując jego walkę pomiędzy kontemplacją kąpieli a perspektywą równie przyjemnych zabaw w łóżku.
- No dobrze- powiedział zrezygnowany- Podaj mi tylko ręcznik, bo zachlapię całą podłogę.
Adam czuł, że jednak wygrał z pianą. Zdjął biały ręcznik z wieszaka i podał go Ilji. W ułamku sekundy świat wywrócił się nagle do góry nogami . Został wciągnięty do wody, w ostatniej chwili udało mu się uchylić głowę ,by nie uderzyć nią w ścianę. Szarpnął się , próbując się uwolnić ale Ilja ścisnął go mocno.
- Dopiąłeś swego – stwierdził bardziej rozbawiony niż zły. Zaczął ściągać ciężkie od wody ubrania.
Ilja pomagał mu oswobodzić się ze spodni i koszulki. Jednocześnie mrucząc „Jesteś więźniem, o niczym dzisiaj nie decydujesz. Jeśli po dobroci nie poddasz się to wszystko wezmę siłą” groził mu do ucha. Jednocześnie obracając do siebie tyłem by go położyć na sobie. Zaplótł ręce i nogi wokół niego. Adam poczuł się kompletnie unieruchomiony. Jednak było to niezwykle przyjemne, ciepło wody i ciepło jego ciała powodowało, że mięśnie pozbywały się napięcia. Zimno mroźnego wieczoru, właśnie opuszczało jego ciało, wypełniało go całego błogie uczucie.
- Przyjemnie? – dopytywał się Ilja
- Bardzo.
- To dlaczego nie chciałeś wskoczyć do wanny?
- Na szczęście ty zadecydowałeś za mnie i nie żałuje.
Ilja lekko się przesunął, nie zwalniając swojego uścisku.
- A żałujesz, że jesteś ze mną? – wszedł w zupełnie poważne tony.
- Ilja nie pytaj mnie o takie rzeczy- poruszył się niespokojnie, czując się całkowicie zamknięty w tym miłosnym potrzasku- Jesteś jak słońce, czasami męczące, doskwierające, ale niezbędne by żyć.
Poczuł jak ten go całuje po szyi i ramionach.
- Adam dlaczego ty tak mało mówisz, dlaczego ja muszę wymyślać co ty czujesz?
- Ilja jesteś jedyna osobą której to tak dobrze wychodzi- odwrócił się lekko by mogli się pocałować, pragnął by to zostało przypieczętowano pocałunkiem. Dodał jednak po chwili z ironicznym uśmiechem i pretensją – To ty miałeś mi mówić czułe słówka.
Uniósł dłoń, by przesunąć ją po tych jasnych włosach, zajrzał w jasny błękit, który śledził każdy jego ruch, dotknął palcem ust.
- Proszę powiedz mi coś po rosyjsku. Słyszę słowa wypowiedziane w złości. Tak bardzo chciałbym usłyszeć, słowa miłości.
Ilja przymknął oczy poszukując strof wewnątrz siebie. Otworzył je po chwili i zaczął cicho ale prosto do ucha Adama.
- Ja czital, czto u eskimosov jest sotni slov, opisjvajushchikh sneg. Ja khotel by imet tysjaczu slov, cztoby opisat moju ljubov k tebe , no jedinstvennoje, czto prikhodit mne na um , on czuvstvuyet, kak , kogda khoronit jeje v ruki , ona ne mozhet byt opisano.*
Drżał pod wpływem tego co usłyszał. Dreszcze nieustannie przechodziły mu wzdłuż kręgosłupa w dół.Poczuł jak ramiona jeszcze mocniej obejmują go a twarz Ilji ściśle przywarł do jego policzka i szyi .Zaczęły się nowe miłosne tortury. Nabierał wodę w dłoń i kropla po kropli upuszczał na jego tors. Stróżki wody spływały leniwie w dół aż do granicy wody. Zaczął się wiercić niespokojnie, na co usłyszał strofujący go głos.
- Więzień, pamiętasz, obiecałem.
Ilja zaczął niecierpliwie rozgarniać pianę ręką.
- Nic nie widzę- przesuwał na bok spienione bąbelki – Nie widzę co tam u ciebie, czy te moje wysiłki na coś się przydają?
Uśmiechnął się zadowolony, złapał go za dłoń i poprowadził w dół
- Proponuje abyś sam sprawdził.
Chciał coś jeszcze powiedzieć, ale dotyk jego palców spowodował, że podkurczył nieświadomie nogi a ciche jęknięcie rozeszło się po wykafelkowanej łazience, odbijając się echem od ścian. Jego palce nie przestawały się poruszać. Adam chciał unieść głowę, ale Ilja przytrzymał go drugą ręką i położył na sobie. „Zamknij oczy” wymruczał. Umysł stawał się przyjemnie pusty, wszystkie myśli oprócz jednej odpłynęły. Był skupiony tylko na tym co teraz dzieje się pod wodą. Kiedy gorączka się nasilała, oparł ręce na jego biodrach i poruszył się niespokojnie.
- Ja też nic nie widzę, ale coś mi się wbija w tyłek- jęknął.
Ilja się zaśmiał i przerwał pieszczoty. Adam niecierpliwie znowu poprowadził jego rękę w dół. Tak bardzo chciał aby tamten nie przerywał. Po chwili wrócili do poprzedniego rytmu. Ilji ręka, Adama biodra, które wprowadzały go w ślizg po członku chłopaka. Kiedy ruchy stały się mocniejsze i szybsze musiał się już przytrzymać brzegu wanny. Ilja jednak zwolnił, nie pozwolił mu dojść. Pogłaskał jego penis.
- Wstawaj Adam- pocałował go w szyję.
Najpierw nie chciał do tej wanny wejść, teraz najchętniej by z niej nie wychodził. Podniósł się niechętnie i sięgnął po porzucony ręcznik. Gdy się nachylił, Ilja wymierzył mu klapsa. Zaskoczony spojrzał na niego bo prąd przeszedł go po całym ciele, a jego penis już zwolniony z tortur nagle znowu ożył i lekko się uniósł.Ilja wyskoczył jednym susem z wanny. Adam chciał się wytrzeć ale już nie było mowy, by powstrzymać chłopaka. Całując się zawędrowali do pokoju pozostawiając mokre ślady na wykładzinie. Adam popchnięty lekko, miękko wylądował na ogromnym łożu. Po chwili na nim wylądował już nie tak miękko Ilja i bez zwłoki jego język rozpoczął swoją pracę. Gdy zawędrował do klatki piersiowej skupiając się na dwóch wystających brodawkach, przerwał na chwilę, widząc, że to ciało pod nim już jest odpowiednio rozpalone. Nachylił się by Adama pocałować a po chwili przypomniał zaglądając głęboko w oczy.
- Pamiętaj , dopóki ja nie będę zadowolony, nie możesz uciec z moich ramion, a potem czeka cię nagroda.
Te groźby jak na razie przeczyły wszystkiemu co do tej pory uczynił z nim Ilja. Teraz jednak przesunął się bliżej jego twarzy , ukląkł na nad nim w rozkroku. Jego penis zabujał tuż nad Adama twarzą. Już wiedział co ma robić, złapał go w usta, zaczął pracować językiem. Ilji jednak nie było dość. Oparł ręce o ścianę i zaczął powoli poruszać biodrami. Kilka głębokich stęknięć, które wyrwały mu się z gardła sięgały istoty przyjemności. Przytrzymał się mocniej jego pośladków i pozwolił prowadzić się rytmowi który narzucał chłopak. Ten jęknął głośniej i wygiął ciało w łuk, nie doszedł jednak lecz z wysiłkiem zatrzymał to kołysanie. Adam pomyślał, że cholernie dobrze się kontroluje i to go wprawiło w jeszcze lepszy nastrój. Nie miał czasu jednak roztrząsać tej kwestii, bo Ilja znowu naparł na niego swoimi pieszczotami. Jego ręce i język wędrowały niespokojnie po całym ciele. Co kilka chwil powracał do jego penisa by na moment mu poświęcić czas. Myśli natrętnie zaś wracały do obrazu wyprężonego brzucha i wyrzucanych do tyłu ramion , chciał by powrócili do tego momentu rzucił się spragniony by pieścić sutki chłopaka. Jego jednak życzenia, nie miały aż takiego dzisiaj znaczenia.
Ilja zsunął się na brzeg łóżka i siłą przeciągnął do siebie Adama. Odwróci i przełożył na róg ogromnego łoża, przytrzymując jego ręce tuż nad głową. Dwa rozchylone pośladki już czekały na niego. Wszedł ostrożnie. Klęcząc na jednym kolanie zaczął powoli się poruszać. Pchnięcia nie były silne, rytm się ciągle zmieniał. I właśnie te zmiany rytmu w taką ekstazą wprowadzały Adama. Po chwili jego mięśni także zaczęły pracować z niecierpliwością wyginał biodra by uderzenia Ilji trafiały w ten punkt który sprawiał mu największą przyjemność. On jak zwykle doskonale odczytał jego intencję i raz za razem szukał tego miejsca. Nie był jednak zadowolony. Bo po chwili wysunął się z niego.
Pogładził z czułością biodra i boki Adama. Ręce zaczął przesuwać długimi pociągnięciami w dół. Wykonując jakby masaż okolicy krzyża, które celem było to co ukrywały pośladki. Kiedy Adam pierwszy raz jęknął,odwrócił go i wsunął na łóżko. Założył sobie jego nogi na ramiona, uśmiechnął się w ramach zapewnienia, że to jest właśnie ta pozycja i zaczął swoje kołysanie od nowa. Dreszcze najpierw pojedyncze a potem po każdym kolejnym pchnięciu kierowały wprost Adama do spełnienia. Usłyszał te same westchnięcia co wcześniej, spoglądał na Ilje który wygiął ciało w łuk i podparł się ręką z tyłu, nie chciał z tego momentu nic przeoczyć. Po chwili wysunął się z niego i pozwolił by sperma spłynęła na jego brzuch. Pocałował go dziękczynnie, złapał za pośladek i ścisnął w ustach panis Adama. Jemu już niewiele było potrzeba by osiągnąć finał, tym bardziej że cały czas miał pod powiekami obraz Ilji, który w uniesieniu wygina swoje ciało.
Zawsze zadziwiało Adama to, że w łóżku tak niewiele mówili do siebie a tak jasno czytali wzajemne sygnały.
Ilja chciał go koniecznie dzisiaj zaskoczyć.
- Ja już swoje dostałem- przeciągnął się jak kot- Jeśli chcesz, mój tyłek jest dzisiaj twój – Adam zamrugał trochę oszołomiony- Jestem tak napalony- przesunął językiem po płatku jego ucha- Czuje że to by była niezła zabawa – uradowany uniósł się na łokciu i spojrzał na niego- A poza tym, aaaa właśnie jakaś kara musi być, jakbyś tak mnie mocno ukarał , to byłbym mega zadowolony.
- Ilja , kara z mega zadowoleniem trochę się kłóci.
- No może troszkę – przyznał mu rację- Chce być dzisiaj twoją walentynką.
Wyszczerzył zęby, by po chwili ugryźć go w szyję.


*Czytałem, że Eskimosi mają sto słów opisujących śnieg. Chciałbym mieć tysiąc słów opisujących moją miłość do Ciebie, ale jedyne co przychodzi mi na myśl, to uczucie gdy wtulam się w twoje ramiona, tego nie da się opisać.

************************


Dzisiejszej nocy poczuł się pierwszy raz staro a jednocześnie docenił to jak cudownie mieć kochanka, który ma 17 lat i nigdy nie ma dość. Teraz widział wyraźnie, że te przeszkody które się przed nimi piętrzyły, te wszystkie fochy Mateusza, działały jak najlepszy afrodyzjak. Byli tak spragnieni siebie, tak zdesperowani by wykorzystać każdą chwilę razem, że mało co dawali odpoczywać swoim ciałom, zmuszając je nieustannie do miłosnych przepychanek. Nie nadążał powoli za Ilją, był coraz bardziej zmęczony i gdy zaczęło szarzeć , popadł w letarg na granicy snu. A nawet teraz byli nadal tak blisko jak tylko można było, spleceni w objęciu, czekali aż sen ich zagarnie. On jednak nie nadchodził ,byli za bardzo podnieceni a głowy za bardzo rozpalone by teraz spać. Leżeli w szarości nadchodzące dnia, a serca wyrównywały rytm. Adam zaczął przesuwać palcem po jego linii kręgosłupa. „Zapomnieliśmy o muzyce” przerwał ciszę. Ilja pokręcił głową. „ Ja nie” . Twierdził ,że ona cały czas jest w nim, cały czas ją słyszy. Adam uniósł jego dłoń z pytaniem „Nawet wtedy gdy jesteś na granicy świadomości, kiedy ciało podąża za instynktami?” „Nawet wtedy, w mojej głowie rodzą się komendy i daje mu wytyczne: adante, allegretto a czasami nawet prestissimo**” Adam parsknął śmiechem. Ilja ścisnął jego dłoń. „Nie ma różnicy, pamiętasz? Nie ma różnicy między muzyką a miłością”. Pocałował go aż do utraty oddechu. Ilja zgiął się lekko i zasłonił rękami krocze.
- Już nie mogę, nie mam siły – jęknął.
- O nie- Adam odsunął się od niego, potem jednak z rozbawieniem stwierdził- Jednak trochę to twoje ciało cię nie słucha, tak samo oporne na sugestie jak jego właściciel.


Adam właściwie nie zasnął do rana ,tylko drzemał czuwając. Ilja za to wpadł w głęboki sen i dopiero koło jedenastej poruszył się, bo jego telefon zaczął dzwonić. Spojrzał zaspany na ekran i rozłączył połączenie. Przekręcił się na drugi bok i objął Adama. Za jakąś chwilę dzwonek znowu rozbrzmiał w ciszy pokoju. Odwrócił się i sięgnął po komórkę , którą zostawił na stoliku spojrzał z napięciem na Adama, który pytał ?
- Ojciec?
Chłopak pokręcił przecząco głową.
- To Siergiej
Obawiał się mu powiedzieć, podejrzewając, że Adam będzie zły. Ten jednak po tej nocy miał wiele zrozumienia w sobie i łaskawie powiedział.
- Odbierz, bo może trzeba tego głupka ratować z rąk rosyjskiego potwora.
Ilja zaczął rozmawiać, podniósł się z łóżka i podszedł do okna. Wskazał coś palcem, co się znajdowało na zewnątrz. Adam uniósł się na łokciu by zobaczyć co to takiego. Cały świat pokrywała gruba warstwa śniegu. Szczególnie w górach robiło to wrażenie, kiedy spoglądało się na oddalone zbocza i przytłoczone białą kołdrą drzewa. Było cudownie, nawet aura im sprzyja pomyślał zadowolony. Wreszcie zaczęło się coś układać.
Chłopak zaczął w podnieceniu podnosić głos. Skupił się na słowach próbując coś zrozumieć z szybko wyrzucanych zdań. W pewnym momencie chłopak zaczął się śmiać. Kucnął nagi pod oknem i śmiał się, po czym klapnął na podłogę i spoglądał rozbawiony w jego kierunku. Wydusił jeszcze wielce rozradowany z siebie kilka zdań i się rozłączył.
- Nie uwierzysz- zaśmiewał się znowu, nie mogąc się uspokoić- Nie uwierzysz.
- Uwierzę , jak się opanujesz i mi powiesz.
- Ale ja , jajaa- znowu parsknął śmiechem- Nie mogę.
Nabrał powietrza, zrobił poważną minę. I zaczął opowiadać to co Siergiej mu krótko streścił.
Zgodnie z umową spotkali się w knajpie, tak jak było ustalone. Siergiej chciał zabrać Mateusza ale on się przykleił do Miśka i powiedział, że się nie rusza. Więc nie walczył z nimi, tylko zaproponował, żeby wpadli we dwóch, że tylko pogadają lepiej się poznają. Z oporami ruszyli za nim.
- Naprawdę- Adam był zdziwiony- Mateusz nie lubi takich akcji,jestem pewien.
Chłopak wzruszył ramionami na znak, że nic nie wie na ten temat. Kontynuował dalej swoją opowieść o tym, że jak w pokoju już się zrobiła atmosfera bardziej gorąca, to jednak stwierdzili, że w sumie dlaczego nie. I tu Siergiej pełen nadziei na udany wieczór, przystąpił do rzeczy, wiedząc że poradzi sobie bez problemu z nimi obydwoma. I jakież było jego zdziwienie, kiedy Misiek z Mateuszem rzucali się na siebie, kompletnie pomijając zdezorientowanego Siergieja.
- Biedaczek – śmiał już też Adam- Buahahahaa, no naprawdę plan Miśka był misterny. Siergiej był zły ?
- No może trochę a trochę rozbawiony, zostawił ich poszedł poszukać innych rozrywek.
Adam spojrzał na zegarek.
- Ilja musimy się zbierać, jest 11.30 zaraz nas wyrzucą z pokoju.
Wzdrygnął się na myśl, że będzie musiał założył mokre ubrania, które porzucił wczoraj w szale i spokojnie sobie przeleżały do rana. Ilja jednak wpadł na pomysł. Zadzwonił do recepcji i ubłagał ,żeby zabrali ciuchy do suszarni. Miał rację tacy mokrzy na pewno nie mogli wracać. Obsługa hotelu podarowała im jeszcze pół godziny aż rzeczy się wysuszą. Ilja zaczął się kręcić i sugerować, że trzeba jakoś produktywnie spędzić ten czas. Adam tym razem kategorycznie wybijał mu to z głowy. Muszą się opanować i jakoś wrócić do rzeczywistości. Nie było to jednak łatwe. Chłopak nieustannie drażnił się z nim i jeśli nie próbował sięgnąć pod szlafrok to przynajmniej przytulał się choć na chwilę. Wcale nie mieli siebie dość.
Właśnie dzisiaj był go pewien, jak nikogo innego, nawet bardziej niż samego siebie.Bardziej zakochany niż wcześniej, bardziej zaborczy niż przed kilkoma tygodniami. Nie, nie zapomni tego co Ilja zrobił ale dzisiaj chciał tak bardzo mu to powiedzieć. Przytrzymał jego głowę, założył kaptur szlafroka i wpadając w ten lodowy błękit powiedział „Kocham cię” Patrząc na tą biel, które go otaczała, uciekał wspomnieniami do wydarzeń sprzed kilku miesięcy, kiedy otulał go kapturem przed mroźnym dniem. Znowu spowity w jasności wydał mu się taki piękny. „Wiesz jak kompozytor by nazwał naszą miłość?” Nie oczekiwał odpowiedzi, ona była w nich, grała od wielu miesięcy różnymi dźwiękami.

Zimowa rapsodia.

*adante, allegretto, prestissimo- w tempie spokojnego kroku, ruchliwie, bardzo szybko

*************************



Było już późne południe kiedy dotarli do pensjonatu,szli powoli byli zmęczeni wyczerpani i niewyspani a jednak pomimo wszystko szczęśliwi. Mieli cichą nadzieję że chłopcy gdzieś wyszli. Bo miniona noc ciągle echem odbijała się w nich. Ich oczy nieustannie szukały się, ich ręce niecierpliwie dotykały. Otaczała ich aura zmysłowości, której nie umieli ukryć.
Zastali chłopaków jednak w pokoju. Siedzieli na łóżkach jak dwa indory ruszające na ścięcie. Mateusz nie spojrzał nawet na nich, Misiek tylko rzucił okiem ale natychmiast wrócił do swego laptopa. Cisza i spokój jaka panowała w wpokół kontrastowała z tą sensacyjną informacją, która otrzymali od Siergieja. Adam nie miał zamiaru zdradzać tego , że o wszystkim wiedzą ale od niechcenia zapytał.
- Jakieś plany na dzisiaj? A jak tam było wczoraj?
Rzucili mu spłoszone spojrzenia.
- Dobrze – burknął Mateusz. Misiek utkwił wzrok w nim na parę chwil i powrócił do swego zajęcia na laptopie.
Z pewnym zmieszaniem Adam właśnie sobie uświadomił, że był tak zajęty walką o swoje randkę, że kompletnie nie czytał wcześniej sygnałów. Coraz bardziej go bawiła ta myśl, że oni coś kręcą ze sobą i coraz mocniej miał ochotę by się wygadali. Ilja go wyręczył z miną pokerzysty zaczął ciągnąć ich za język
- No powiedźcie coś? Dogadałeś się Mateusz? Nie był ci potrzebny tłumacz?
- Nie- zamruczał znowu. Spojrzał na Ilję odwracając wzrok od telefonu- Nie dasz mi pewnie spokoju, to powiem ci . Ten Sergiej, no jest … nieźle wyposażony.
Wstał i nacisnął coś w telefonie.
- Sorki , Tolo dzwoni - wyszedł z pokoju, przez drzwi słychać było jego podniecony głos, zupełnie nie pasujący do tego burczenia, które przed chwilą słyszeli.
- O matko jak wszystko mnie boli- dźwignął swoje ciało z westchnięciem Ilja i poszedł do łazienki.
- Coś młody się nagimnastykował wczoraj za bardzo- zmrużył w uśmiechu oczy Misiek.
Adam do niego podszedł i uścisnął mu rękę.
- Dziękuje – powiedział po prostu, bo nie wiedział jak ma się zachować. Misiek przytrzymał jego dłoń i lekko go przyciągnął do siebie przyglądając się czemuś.
- Te zęby na twojej szyi są warte tych pieniędzy – szczerzył się teraz do niego.
Adam dotknął miejsca które go piekło od jakiegoś czasu ale nie zdawał sobie sprawy, że aż tak dokładnie Ilja odbił swój znak na nim. Uśmiechnął się trochę zmieszany.
- Słyszałem –odbił piłeczkę - że twoje działania wczoraj obejmowały dość duży krąg znajomych. A poświęcenie w kwestii uciszenia Mateusza było ogromne.
Uśmiech z twarzy Miśka nie schodził.
- Ale sam przyznasz, że pomysł miałem doskonały. Poskutkowało: cichy i spokojny jak nigdy
- On taki jest naprawdę - wyrwało się Adamowi- Mam nadzieję, że i ty zabawiając się w doktora coś na tym skorzystałeś?
- Tak – wyciągnął ręce i wygiął palce na zewnątrz aż chrupnęło- Ten wyjazd , jestem ci wdzięczny naprawdę. I kasy nawet mi nie próbuj oddawać. Będzie ci potrzebna. – uniósł oczy na niego- Zabieram go od was.
Nie był szczęśliwy z tego powodu, ale zdawał sobie sprawę, że to najlepsze rozwiązanie. Ze zrozumieniem pokiwał głową, jego kolejne kłopoty finansowe właśnie piętrzyły się za horyzontem, teraz jednak musiał poprzeć Miśka w jego planach.
- Jak ty właściwie masz na imię?- zaciekawił się Adam, bo głupio mu było, ze tak niewiele wie o tym facecie.
- Mateusz.
Zaczęli chichotać obydwaj.
Ilja wychodził z łazienki, ziewnął. Po chwili zrobił jednak nieszczęśliwą minę i koniuszkiem języka zaczął sprawdzać usta. Popękały zapewne te wszystkie małe ranki zadane dzisiejszej nocy. Uśmiechnął się jednak zadowolony i spojrzał na nich pytająco. - Co tam szepczecie szpiony?
- Sam jesteś szpion*- Adam przesunął się bliżej niego i jednym ruchem potarmosił jego włosy – Co robimy z dzisiejszym wieczorem?
Patrzyli teraz wyczekująco na Miśka.
- Trzeba tą Wisłę do końca wykorzystać. Dziś jest sobota, może jakiś klub? Bo numer z Siergiejem już drugi raz nie przejdzie.
Ilja się ożywił
- Ja mogę ci polecić pub po klubie i małą ale przytulną toaletę. Wiem, że będzie wniebowzięty.
Spojrzeli na niego obydwaj czekając na wyjaśnienia. On w odpowiedzi pokazał im tylko język. Nie zdążyli go jednak dopytać o cokolwiek, bo Mateusz wkroczył w centrum tej narady. Ilja więc dla odwrócenia od niego uwagi krzyknął.
- Szykuje fryz na wieczór Mateusz- lecimy lansować się do klubu.
- Oooo , to świetnie – rozejrzał się za swoją torbą – W co ja mam się ubrać?
Podszedł do swoich rzeczy i zaczął w nich przewracać, mrucząc , że musi pożyczyć żelazko. Patrząc na niego Adam podjął decyzję.
- Ilja chodź coś zjemy, bo się za szybko skujemy potem w tym klubie.
Chłopak niechętnie znowu podniósł swoje ciało z łóżka. Ziewając cały czas zaczął rozglądać się za kurtką. Adam go popędzał aby prędzej się ubierał, bo jest strasznie głodny. Po chwili wyszli. Pierwszy raz nie spotkali się z żadnymi oporami, że opuszczają chłopaków, to tym bardziej utwierdziło Adama, że dobrze zrobili.
Mateusz podszedł do Miśka z dwoma bluzkami i pokazał
- Ta czy ta ?
Misiek wskazał na niebieską z białymi wykończeniami. Mateusz zamyślił się spoglądając na swoje ubrania.
- Nie wiem jak wczoraj do tego doszło – zaczął się tłumaczyć- byłem już tak zły i puściły mi wszelkie hamulce, rozumiesz?
Misiek milczał. On patrząc gdzieś w bok nie przestawał mówić
- Mam mętlik w głowie, ci dwaj doprowadzają mnie do szału, ale nie umiem...- zaczął ściszać głos- Uwolnić się od nich.
- Po co się ranisz?
- Nie robię tego- zaczął pociągać nosem- Spojrzał oczami pełnymi łez na Miśka- Nie robię tego, stary.
Misiek podniósł się z łóżka i zgarnął go przytulając do swojej piersi. Zaczął głaskać po włosach ze słowami
- Robisz to Mateusz, robisz. Musisz ich uwolnić ze swojego serca.
Po tych słowach zaczął szlochać. Emocje kilku tygodni wezbrały w tym momencie i puściły wszelkie hamulce. Duże ramiona objęły go ściślej, poczuł ciepło rozchodzące się po jego ciele. Ręka nie przestawał go głaskać. Kiedy złapał odrobinę tchu, nabrał powietrza i zauważył
- Nie głaszcz mnie tak, bo coś sobie pomyślę.
- Pomyśl sobie Mateusz, pomyśl.
Odsunął się od niego by zajrzeć w jego oczy. To co zobaczył natchnęło go nadzieją, dlatego znowu przycisnął głowę do szerokiej piersi.
- Opiekuj się mną, bo jestem tak pogubiony, że nie wiem gdzie moje miejsce. Mów mi proszę, gdzie mam teraz iść, co zrobić.
- Tak będzie, tak będzie- uspokajająco głaskał go nadal – Zaopiekuje się tobą.
I zaczął kołysać go w ramionach jak małe dziecko. „Wszystko będzie dobrze” mruczał w jego włosy, dotykając je ustami.

*szpion- szpieg

poniedziałek, 11 lutego 2013

cz XIX Geniusz - Walentynkowo (I)

Tym razem link, ta pieśń przyświecała mi podczas pisania tego rozdziału :) KLIK

Część pierwsza walentynkowych przygód chłopaków. To, że chłopcy tak dobrze się bawią, to sprawka anulak, która namówiła mnie do tego by powstał ten rozdział.Jej więc dedykuje tą moją ciężką ale jakże przyjemną pracę. Zrobiło się ciut długo, dlatego dzielę go na dwie części. Miłej zabawy.



Cieszyli się na ten wyjazd. Obydwaj mieli świadomość, że koniecznie muszą choć na chwilę zmienić scenerie i wyrwać się z monotonii dnia codziennego. Raczej niczego nie uzgadniali ale obydwaj nie planowali zdradzać się z pomysłem przed swoimi współlokatorami. Chcieli się wymknąć i najwyżej rzucić krótkie hasło, że nie będzie ich przez trzy dni. Zapomnieli jednak o czujnym oku, które ciągle ich obserwowało. Misiek pierwszy zadał pytanie, czy się gdzieś wybierają. Ilja trochę zmieszany nie zaprzeczył. Nie zdawał sobie sprawy z konsekwencji przyznania się, że jadą gdzieś na weekend.
W środę wieczorem Adam miał już regularną awanturę zrobioną przez Mateusza.Na temat tego jak się duszą w tym mieszkaniu, jak znoszą cierpienia przez nich, że ktoś im musi to wynagrodzić. Prawdziwa histeria, której cel był tylko jeden, Mateusz koniecznie chciał jechać z nimi. Adam nie mógł uwierzyć w to co słyszy. Temu chłopakowi zaczyna mieszać się w głowie. Huknął, że nigdzie nie pojedzie jeśli ma go zabierać.
- Mateusz znajdź sobie kogoś kto cię będzie dopieszczał, to nie jestem ja.
- A powinieneś- wtrącił się Misiek, który wyłonił się z przedpokoju- Pomagamy ci utrzymywać młodego.
- No właśnie – jęknął Mateusz.
Adam zerknął na nich spod oka
- Nie uwolnię się od was?
- Nie!!!- krzyknęli.
Położył głowę na stole kuchennym i nakrył się rękoma. I zaczął walić pięścią w stół.
- Jesteśmy w pakiecie z Ilją – poinformował go Misiek.
- Ooooo nie – wrzasnął Adam-tylko nie to.
Okazało się, że byli jednak w pakiecie, którego nie dało się rozdzielić. Adam zaciskał pół drogi usta i się nie odzywał, wioząc tych trzech, którzy świetnie się bawili. Chciał żeby to była niespodzianka gdzie ruszają, ale już w połowie drogi, jęków i ciągłego nagabywania, musiał ulec i oznajmił wszystkim, że wycieczka jest do Wisły. Ilja nie był zupełnie zmartwiony obecnością Miśka i Mateusza. Zaczął nawet krzyczeć, że są jak rodzina i powinni wszędzie jeździć razem. Adam, miał ochotę go udusić. Nie był przecież głupi, wiedział, że to miał być ich wspólny czas, a nie „rodzinnego zjazdu”. Kiedy sceneria zaczęła się zmieniać, głośny do tej pory Ilja zamilkł. Przyglądał się przez szyby umykającym obrazom. Adam patrzył w lusterko obserwując go. Czym byli bliżej gór tym było więcej śniegu. A na twarzy chłopaka była widoczna coraz większa ekscytacja.
Wznosili się coraz wyżej, ciśnienie napierało im na uszy. Misiek zaczął ziewać a Mateusz nie przestawał opowiadać o jakiś swoich przygodach z dzieciństwa. Ilja w pewnym momencie zaczął coraz szybciej oddychać. Mateusz który siedział obok niego krzyknął.
- Stop, stop. Zatrzymaj się Adam. Ilja będzie rzygać.
I rzeczywiście kiedy tylko samochód stanął, drzwi się uchylili i Ilja zaczął wymiotować. Blady i spocony, wyrzucał z siebie właśnie to co zjadł kilka godzin wcześniej.
Ten incydent wyraźnie wprawił chłopaków w dobry humor bo Misiek siedzący na przednim siedzeniu,odwrócił się do nich i skomentował ze współczuciem
- Pewnie jest w ciąży.
Zaczęli z Mateuszem rechotać. Z pretensją szturchali Adama, dlaczego się nie zabezpieczali, zaśmiewając się z tego żartu. Był jednocześnie na nich wściekły i rozbawiony tą sytuacją.
- Za bardzo się tu kręci- wytłumaczył się Ilja kiedy wreszcie usiadł wycierając usta.
- Musisz się przewietrzyć- powiedział z troską Adam. Zawsze mu się włączał mechanizm opiekuńczy kiedy coś się z nim działo. Wjechał w zatoczkę i kazał wysiąść. Ilja posłusznie opuścił auto i zaczął przecinką iść w las. Adam go po chwili dogonił i pytał z zaniepokojony czy wszystko w porządku. Chłopak tylko przytakiwał. Podszedł do drzewa i strzepał cienką warstewkę śniegu.
- Tam gdzie jedziemy, będzie go więcej- poinformował go Adam
Ilja odwrócił się. Bladość ustępowała lekkim kolorom i znowu ekscytacja gościła na jego twarzy.
- Dziękuje.
Zarzucił mu ręce na szyję, ale od razu się cofnął
- Śmierdzę
Adam nie zważając na to, przyciągnął go do siebie i przytulił.
- Chce abyśmy pamiętali podczas tego wyjazdu tylko te dobre chwile, o wszystkim co nas boli na razie zapomnijmy.
Ilja na znak, że rozumie i też chce tego samego, ścisnął go jeszcze mocniej.
Od strony drogi usłyszeli wołanie Mateusza.
- No dalej, nie obściskiwać się tylko jedziemy, już jest prawie ciemno.
- Zamknij się Mateusz- Misiek go strofował. „On przynajmniej miał wyczucie chwili” pomyślał z wdzięcznością Adam. Misiek jednak dalej tworzył scenariusze – Właśnie przekazał mu dobrą nowinę.
Znowu rechotali pokładając się na siebie.
„ O wszystkim się jednak nie da zapomnieć” westchnął z rezygnacją Adam.
Do pensjonatu dotarli już dobrze po dziewiątej wieczorem. Jechali ponad 7 godzin. Byli zmęczeni i głodni. Gospodyni przywitała ich radośnie, by następnie oznajmić, że myślała, że już nie przyjadą i te dwie dwójki już komuś wynajęła. Ale została jedna trójka i może dołożyć przystawkę dla dzieci. „Będzie taniej” mrugnęła do nich okiem. Adam ciężko klapnął z bagażami na schodach. Otwierał i zamykał usta na przemian. Właścicielka pensjonatu z troską zapytała „ źle się pan czuje?” Misiek ratował sytuację, natychmiast poinformował, że kolega wykończony po długiej podróży i ładnie prosi żeby coś znalazła jakieś dwie dwójki. Ona przecząco kręciła głową. Natychmiast, zapewne w obawie o utratę klientów, poinformowała ich, że wszystko w okolicy zajęte. Ilja z Miśkiem podnieśli ze schodów nie opierającego się Adama i zaczęli ciągnąć w kierunku pokoju. Gospodyni jeszcze rzuciła, ze chyba jakoś się pogodzą wszyscy w pokoju.
- Jesteśmy rodziną – dumnie ją zapewnił Ilja.
- Eee, bracia? Jakoś nie widać- oceniła właścicielka – Jednej matki, niejednakie dziadki
Odwrócili się do niej wszyscy i rzeczywiście każdy wyglądał jak z innej bajki. Przysadzisty i tęgawy Misiek o ciemnych włosach, chudy ale dobrze zbudowany Adam ze swoimi brązowymi włosami i modną fryzurą. Najwyższy z nich Ilja o włosach dojrzałego żyta, krótkie piórka na głowie sterczały zawadiacko. I Mateusz ze swoją nażelowaną grzywką koloru ciemny blond, trochę tylko niższy od Ilji. Raczej nikt by ich nie posądził o jakiekolwiek pokrewieństwo.
Gospodyni obrzuciła ich jeszcze raz spojrzeniem i nie jak właścicielka pensjonatu, tylko matka powiedziała z lekkim uśmiechem - Tylko bądźcie grzeczni. Dobranoc.
Wcisnęli się do niedużego pokoju z trzema łóżkami i jedną polówką. Adam po raz pierwszy od dłuższego czasu przemówił.
- Ja – Ja – Ja dzisiaj wszystkich zabiję- i rzucił się bez życia na łóżko.
Ilja ciągnął po podłodze ich bagaże, przysunął je do łóżka na którym usiadł i zaczął się rozglądać.
- No nie- rzucił do niego Mateusz- Chyba żartujesz to moje. Złaź.
- Jak to twoje?- nagle ożył Adam- Ilja śpi tutaj.
- Ja nie będę spał na polówce- jęknął Mateusz.
- Ani ja – zauważył Misiek.
- A poza tym , już ja wiem co kombinujesz Adam. Łóżeczka sobie tutaj zsunięcie i...
- Gówno cię to obchodzi co robimy
- Nie przy mnie
- Mateusz!- Misiek karcił go jak niesfornego uczniaka
Zaczęli się kłócić. Napięcie narastało podczas podróży a wtłoczenie ich w tak małe pomieszczenie tylko jeszcze bardziej podgrzewało sytuację. Nagle Ilja wskoczył na łóżko i ryknął ile sił miał w płucach.
- Zamknąć się cioty!
Poskutkowało. Wszyscy umilkli.Misiek po chwili mruknął „Jak tatuś”. Mateusz trochę zaskoczony zamarł z ręką na ustach. Ilja uśmiechnął się do niego.
- Ty dzisiaj śpisz na polówce. Jutro się zamienimy. Misiek pod ścianą. Ja na tym łóżku a Adam na swoim.
Ilja zeskoczył i oznajmił, że on idzie coś zjeść a oni jak sobie chcą. Miśka nie trzeba było namawiać na jedzenie. Mateusz też się zdecydował na wyprawę w miasto , tylko Adam stwierdził ze jest wykończony i niech mu coś przyniosą a on musi się przespać. Kiedy wreszcie wyszli spokoju, zaczął uśmiechać się sam do siebie. Musiał przyznać, że uwielbiał takiego Ilję, który kontroluje wszystko. Jeśli chłopakom się wydaje, że z nim łatwo im pójdzie, to się mylą. On wszystkich poustawia do pionu, łącznie z nim, przyznał rozbawiony tą myślą. Wyciągnął się na łóżku by za chwilę zwinąć się kłębek. Musi się wyspać i coś jutro wymyślić, żeby pozbyć się chłopaków z pokoju.
Obudzili go wchodząc do pokoju. Co prawda rozmawiali przyciszonym głosami, ale hałasowali cały czas. Przynieśli ze sobą smród papierosów, zapach piwa i jedzenia. Dyskutowali przez chwilę, który pierwszy idzie się myć. Mieli jednak już ustalone domowe schematy i szybko doszli do porozumienia, przynajmniej w tej kwestii. W łazience jako pierwszy zniknął Mateusz.
Ilja podszedł do niego i położył na małej komódce obok łóżka torbę. Zapachniało kurczakiem. Adam dopiero teraz poczuł jak bardzo jest głodny. Uniósł powieki, chłopak usiadł obok niego, prosił go, żeby coś zjadł. Rozpakował zawiniątko ale nadal miał zwolnione ruchy, nie obudził się do końca. Zaczął skubać mięso. I powiedział tak aby tylko Ilja to usłyszał „Przepraszam”. Odłożył jedzenie i odszukał jego rękę, ścisnął ją i ponownie szepnął „Jutro coś wymyślimy” Ilja kiwnął głową i odwrócił wzrok, wysunął rękę z jego dłoni i spojrzał gdzieś w przestrzeń. „Nie dotykaj mnie dzisiaj” napotkał zdziwione spojrzenie Adama „jestem już trochę pijany, nie ręczę za siebie” Wstał i głośno dodał bo Mateusz właśnie wychodził z ręcznikiem przewieszonym przez szyję.
- Jeśli ktoś jeszcze dzisiaj wspomni o seksie, piśnie słowo na ten temat, rzuci jakiś żart albo będzie robił te…no…
- Aluzje- podrzucił Misiek
- No właśnie, będzie miał ze mną do czynienia i zapewniam nic przyjemnego go nie spotka – warknął w ich stronę.
Groźba jednak nie była tak straszna jak się naiwnie Ilji wydawało. Zobaczył trzy uśmiechnięte gęby, który patrzyły na niego wyczekująco. Zmroził Mateusza spojrzeniem.
- Aaaa – powiedział jak wybudzony z jakiejś hipnozy Mateusz- Znaczy jak nie wspominać, to zamknąć i iść spać.
- No właśnie. Każdy do swojego łóżka. – nacisnął na ostatnie słowo.

**************************

Najwięcej godzin przespał Adam i on jako pierwszy obudził się rano. Usłyszał pochrapywania i świszczenia które wydawali z siebie pozostali. Spali w najlepsze, była 8 godzina a on nie miał sumienia ich budzić. Zjadł porzuconego wczoraj kurczaka, znalazł pod łóżkiem butelkę wody, którą natychmiast opróżnił do połowy. Trochę mu się humor poprawił i bardziej optymistycznie mógł spojrzeć na ten dzień. Zaczął sprawdzać w komórce inne pensjonaty w Wiśle. Sygnał jednak cały czas się rwał. Po cichu zakradł się do szafki obok łóżka Miśka i zabrał jego laptop. Tutaj łącze było odrobinę silniejszy i mógł spokojnie wytypować kilka miejsc. Musi tam dzisiaj zadzwonić, coś zrobić, bo chyba zwariuje w tej komunie. Jak to się stało, że uciekając przed ciasnotą i zagęszczeniem mieszkania, wpadli w jeszcze większe kłopoty. Miał to być przecież prezent dla Ilji, jego pożegnanie z wolnością i samochodem. Któryś chrapnął i coś wybełkotał przez sen. Wiedział nawet nie podnosząc głowy, że to Mateusz, któremu zdarzało się prowadzić całe monologi kiedy spał. Miał już spisane dziesięć telefonów, na pewno coś dzisiaj wymyśli. Spojrzał na Ilję, który z otwartymi ustami ze świstem wypuszczał każdy oddech ze swoich płuc. Uśmiechnął się. Ilja był za młody, za bardzo niecierpliwy, by mógł opanować swoją gorączkę, tym bardziej że tyle oczekiwał po tym wyjeździe. Tyle sobie obiecywali. Miał to być ich czas.A jak się skończyło? Adam był cały czas niepocieszony.

Kiedy udało się wszystkim zwlec z łóżka i polówki, z barku innych rozrywek poszli na stok. Ilja twierdził, że umie jeździć na nartach. Adam nie chciał mu wypożyczyć desek z dwóch powodów. Po pierwsze pieniądze były mu potrzebne, po drugie bał się, że zrobi sobie krzywdę, a to by mogło przekreślić wiele miesięcy ćwiczeń. Misiek jednak był dzisiaj sponsorem i wypożyczył Ilji i Mateuszowi narty. Śniegu w Wiśle było niewiele ale sztucznie dośnieżony stok pozwalał na swobodne szusowanie.
Adam siedział teraz z Miśkiem w barku na dole wyciągu, spoglądając na spływające w dół kolorowe punkciki. Kupił tylko sok i sączył go oszczędnie, modląc się w duchu aby Ilja zjeżdżał ostrożnie. Obdzwonił już wszystkie miejsca z listy. W dwóch hotelach były wolne pokoje. Trochę jeszcze się wahał bo było drogo, ale myślał ze warto nie jeść nawet dwa dni za cenę uwolnienia się od współlokatorów. W życiu liczą się tylko priorytety, nie można się mieć wszystkiego. Zaśmiał się.
- Z czego się śmiejesz? – zapytał zaciekawiony Misiek.
- Z swojej głupoty- spojrzał w tą okrągłą twarz- Powiedz mi czy w tych twoich serialach znalazł się taki głupek, który mieszka pod jednym dachem ze swoim byłym, ze swoim obecnym a na dodatek oni razem go zdradzali?
Misiek udał, że się zastanawia i naprawdę rozbawiony udzielił odpowiedzi
- Nawet w serialach nie ma takich głupków.
Zaczęli się śmiać.„Naprawdę, świetny z niego gość”- pomyślał Adam. Już się zdążył zorientować,po tych kilku tygodniach, że ten dodatkowy lokator, tak naprawdę jest doskonałym buforem pomiędzy nimi.
- A ty co robisz w tej historii?- zaczepnie przycisnął Miśka.
Ten się rozpromienił, rozciągając w uśmiechu swoje pełne usta. Siorbnął pianę która kołysała się na powierzchni piwa.
- Ja jestem szarą eminencją, mam swoje powody- był tajemniczy w tym co mówił- Poza tym życie to najlepszy serial i nawet nie wiesz kiedy staje się ciekawsze od najlepszej fantazji.
Zamyślił się i po chwili dodał już zupełnie poważnie spoglądając na Adama.
- Pilnuj go
Nie musiał niczego tłumaczyć ta rada dotyczyła Ilji. Misiek ich obserwował i szybko się zorientował, że młody to niespokojna dusza, że będzie zgarniał z życia wszystko co się da, że przed nim jeszcze wiele pokus tego świata.
Adam bezwiednie zaczął szukać wzrokiem czy gdzieś nie ujrzy rozradowanej twarzy chłopaka. Trochę ruchu, trochę śniegu a on już szaleje. Uniósł głowę. Koło ich stolika przeszedł facet o smagłej opalonej twarzy. Gogle zsunięte na czoło podnosiły jasno kasztanową grzywkę. Zmierzyli się z wzrokiem. Adam niespokojnie poruszył ramionami, jakby coś go uwierało pod kurtką i odprowadził nieznajomego wzrokiem. Ten przysiadł się w drugim końcu sali do rozbawionego towarzystwa. Wrócił więc uspokojony do przerwanej rozmowy.
- Co wy tam wczoraj robiliście w pubie? – pytał zainteresowany. Ta przemowa Ilji wieczorem, wydawała mu się podejrzana. Miał nadzieję, że usłyszy prawdę od bezstronnego obserwatora
- Eeee nic- leniwie zaczął Misiek- hmmm tylko Mateusz za dużo trochę gadał. Idiota jest tak nakręcony, że nie trzyma języka za zębami.
- Zabije gnojka
- Powinieneś, bo przesadza, albo… – zmrużył oczy i już jakieś ogniki zaczęły w nich tańczyć- Przeleć go, to się uspokoi.
Adam uniósł brwi. Misiek wzruszył ramionami na znak, że nie będzie się wtrącał. Tak młody miał rację, ich rozmowy ciągle krążyły wokół jednej kwestii. Nie mógł się dłużej zastanowić nad tym tematem bo obok nich nagle zmaterializowali się zmęczeni ale szczęśliwi Ilja i Mateusz. Młody rozłożył się na krześle i zabrał resztę soku ze szklanki Adama i wychylił jednym haustem. Był nadzwyczaj zadowolony. Stwierdził jednak, że jutro nie będzie z pewnością mógł się ruszyć, zastane mięśnie odezwą się po ciężko przepracowanych trzech godzinach. Podniósł się by kupić sobie jeszcze coś do picia. Znikł na kilka minut. Usłyszał po pewnej chwili, głos Ilji, który po rosyjsku o czymś opowiada. Wyłowił ten język ze szmeru panującego w sali i od razu zidentyfikował miejsce. Chłopak stał przy stoliku z rozbawionym towarzystwem, a obok niego facet w goglach. Co chwila wybuchali śmiechem, który niósł się po pomieszczeniu. Adam zgrzytnął zębami. Utkwił wzrok w tym punkcie. Zaczął skubać brodę jakby nad czymś się zastanawiał.
Spiął się po chwili bo Ilja właśnie prowadził do ich stolika nieznajomego.
- Siergiej- zaśpiewał radośnie – Przyjechał na narty do Polski.
Siergiej uprzejmie kiwał każdemu głową gdy się przedstawiali. Ilja wpadał właśnie w słowotok. Po wielu miesiącach nareszcie mógł porozmawiać swobodnie po rosyjsku. Wpatrzony w Siergieja jak w nadprzyrodzone zjawisko, cały czas o coś go pytał, śmiał się, komentował. Nieznajomy mówił mało ale uważnie słuchał chłopaka. Uśmiechał się uprzejmie do nich, mrużąc oczy. Był spokojny, opanowany i niezwykle grzeczny. Drzemała jednak w nim jakaś wewnętrzna siła, kogoś kto z pewnością nie znosi sprzeciwu. Zaczepił Mateusza pytając o coś po angielsku. Mateusz tylko bąknął ,że nie wie. Wszyscy byli spięci jego obecnością, poza Ilją. Dlatego z ulgą przyjęli, że nowo poznany Rosjanin musi wrócić do swego stolika. Pociągnął jednak za sobą Ilję i coś mu tłumaczył przy barze. Nagle wysoka brunetka z długimi włosami, złapał Siergieja w pół. Zdjęła mu gogle i pchnęła w kierunku wyjścia. Coś rzuciła do Ilji i zniknęli za drzwiami.
Kiedy chłopak wrócił Misiek przywitał go słowami
- Co Ruscy przyjechali do Polski się lansować?
- Pewnie tak, są z Ochocka i przez tydzień będą się bawić w Wiśle a potem jadą w Alpy. Powiedziałem im, że jak będą potrzebowali pomocy, to do mnie mogą zawsze dzwonić. Zresztą mam nadzieję, że spotkamy się dziś wieczorem w … - zajrzał do telefonu- „Jawornik”- tak to się nazywa.
- Dobra, zbieramy się – nagle podniósł się Adam- Panowie pewnie chcą się polansować po centrum- uśmiechnął się krzywo.
- Taakk – przesunął palcami po swoim nażelowanych włosach Mateusz. Fryzura lekko pod kaskiem oklapła, ale nadal trzymała wypracowany styl- Musimy coś z Miśkiem wyrwać.
Adam tylko wywrócił oczami i puścił ich przodem. Specjalnie przytrzymał lekko Ilję aby tamci ich wyprzedzili. Potem nachylił się i bardziej zagroził niż oznajmił.
- Ty do żadnego „Jawornika” nie idziesz, zapamiętaj to sobie. Żaden Siergiej, żadni ziomale z Ochocka.
Nie wiedział, że rady Miśka będzie musiał tak szybko wykorzystywać, ale on miał całkowitą rację, młodego trzeba było nieustannie pilnować. Ten Siergiej wydawał mu się od początku dużym zagrożeniem.
Ilja zamrugał szybko i zrobił obojętną minę. Potem uśmiechnął się półgębkiem.
- Nie idę, pewnie, że nie idę- szturchnął Adama w żebra- Właśnie pozbyłem się chłopaków na wieczór- zrobił tajemniczą minę.
Wyczyn naprawdę niesamowity, ale kompletnie niezrozumiały dla Adama.
- Niemożliwe, coś kręcisz.
Ilja zaczął się uśmiechać- Nie kręcę, nie zmyślam, nie kłamie. Hahahaha- śmiał się ze zdziwionej miny Adama- Siergiej ich przejmie. Zaufaj mi.
Zaczął szybko opowiadać, bo już zbliżali się do samochodu, że spotkał Rosjan już na stoku. Trochę prześlizgnął się po temacie w jaki sposób dogadał się z tym Siergiejem. W każdym bądź razie stwierdził, że „ Siergiej chciał kogoś wyrwać i chłopaki kogoś szukają. I tak” pstryknął palcami „ Wszyscy będziemy zadowoleni”. Otarł się o Adama trochę za mocno, przesunął ręką po pośladkach i podszedł do Mateusza i Miśka.
Chciał mu powiedzieć, że to się nazywa stręczycielstwo, ale był taki zadowolony z faktu, że to jego osoba jest nadal w centrum uwagi, że Ilja przejął kontrolę, chce za wszelką cenę by ten wieczór był ich, że nie miał sumienia go besztać. „No to sprawa lokum załatwiona” – zadowolony właśnie sobie to uświadomił. No i będzie taniej, choć może trójka z polówką w tle nie przedstawiała najbardziej romantycznego scenerii. Było mu już wszystko jedno, aby tylko zostać z Ilją choć chwilę samemu. Inaczej będą skazani na miejskie szalety. Wzdrygnął się. I to miał być ich wspaniały wspólny wyjazd. Spojrzał w niebo, zaczynało się chmurzyć.

piątek, 8 lutego 2013

Nowe opowiadanie

Chciałam sobie narzucić dyscyplinę i nie zaczynać nowego opowiadania zanim nie skończę "Geniusza" Nie udało się. Nowi bohaterowie mnie opanowali i jakoś tak musieli się pokazać światu.
Nie porzucam oczywiście poprzedniej parki, cały czas piszę następny rozdział ale dzisiaj musiałam przelać w słowa początek nowej historii pt: " Słowa niewypowiadziane"
Jest zupełnie inna. Mam nadzieje, że nie zrazicie się co do formy. Ta historia musi być jednak właśnie tak opowiedziana.

środa, 6 lutego 2013

cz XVIII Geniusz


Mateusz po raz trzeci w tym tygodniu gotował się ze złości.Kolejny raz jego współlokatorzy kłócili się,a on po raz setny wypominał sobie ten nierozważny pomysł zostania w tym mieszkaniu. W przypływie jakiegoś zamroczenia zgodził się jeszcze pomieszkać a przede wszystkim płacić czynsz. Opłaty bez prowizji za wynajęcie były kuszące a on w perspektywie planował duży wydatek . Wydawało mu się, że jest w stanie przeżyć wszystko i Miśka w pokoju i tych dwóch za ścianą. Dzisiaj ogarnęła go jasność w tej kwestii, popełnił błąd. Dłużej tego nie jest w stanie znieść.
Misiek, ze swoimi serialami, ze swoim zrzędzeniem na jego temat, złościł Mateusza. Ale to Ilja i Adam doprowadzali go do szału.Nie dość, że Ilja ćwiczył całe popołudnia, to jeszcze nieustannie był w konflikcie z Adamem. Zawsze wiedział lepiej jak zagrać, co zagrać i kiedy. Nie dał sobie nic przetłumaczyć. Doprowadzał Adama do furii. Mateusz pierwszy raz słyszał Adama, który tak przeklina Jednocześnie nie podejrzewał go o takie pokłady cierpliwości, które potrafiły się wyczerpać w ułamku sekundy by zmieść wszystko na swojej drodze. Tych dwóch jednak kłóciło się nie tylko o muzykę. Właściwie o wszystko co razem robili. Była to nieustanne przeciąganie liny. Mateusz nie bez satysfakcji stwierdzał, że to młody często przeważał szalę na swoją stronę.
Ponieważ zza drzwi zaczęło padać coraz więcej rosyjskich słów, był pewien, że kolejna awantura właśnie osiąga swoje apogeum. Poderwał się zza biurka i stuknął zaledwie dwa razy do ich pokoju, by otworzyć ze złością drzwi.
Stali jak na ringu bokserskim. Ilja wymachiwał smyczkiem i krzyczał jak zwykle, że wie lepiej, Adam przykładał rękę do skroni jakby czegoś nie rozumiejąc marszczył nieustannie brwi. Mierząc się wzrokiem,nawet nie zauważyli jego wejścia.
- Do cholery – przerwał im Mateusz- Czy w tym domu chociaż jeden wieczór może być spokojny?
Spojrzeli na niego zdziwieni, tak jakby pytał o to czy właśnie pada deszcz.
- Dlaczego wchodzisz bez pukania?- pytał Adam
- Pukałem, tylko wy idioci tak głośno wrzeszczycie,że nie wiecie co się wokół was dzieje. A zresztą – machnął ręką – Co mógłbym takiego zobaczyć czego jeszcze nie widziałem ?
Uniósł pytająco brwi.Adam zmarszczył czoło.Ilja zagryzł wargę powstrzymując od tego by nie parsknąć śmiechem. Mateusz złapał jego rozbawione spojrzenie.Jednak od razu przywrócił się do porządku i wyrzucił z siebie to z czym przyszedł.
- Żałuje, że się zgodziłem tu mieszkać, nie wiedziałem, że będzie to takie piekło.
Ilja otworzył usta. Adam tym razem całą agresję skierował na Mateusza
- To się wyprowadź jak ci się coś nie podoba. Znajdź lepsze warunki….finansowe
-Są wspaniałe – złościł się Mateusz- Aaa i w bonusie mam koncerty za darmo a raczej rzępolenie nieustanne tego samego kawałka, a dodatkowo atrakcje w postaci wokalno artystycznych arii, w tym rosyjskie solówki.
Adam z Ilją zaczęli się śmiać.
- Co się śmiejecie, nie będzie wam do śmiechu jak z Miśkiem się wyniesiemy.
- To dlaczego tego nie zrobicie? – atakował znowu Adam
Mateusz się chwilę wahał a odważnie krzyknął.
- Ja mam swoje finansowe powody, a Misiek to nie wiem po co tu siedzi.
Zagryzł wargę jakby dopiero w tej chwili zaczął się zastanawiać dlaczego właściwie Misiek tu mieszka.Na pewno ma najwięcej kasy z nich wszystkich, nie musi tego robić.
Ilja usiadł na sofie i przyglądał się Mateuszowi, nie wyglądał jakby za cokolwiek miał przepraszać. W jego mniemaniu jego talent usprawiedliwiał wszystko. Odezwał się jednak w pokojowym tonie.
- Mateusz ja ci kiedyś podziękuje za te poświęcenie- Adam zaczął się cały spinać pod wpływem słów młodego skrzypka, który szybko przechodził do sedna swej przemowy- Jak już będę bogaty, to oddam ci wszystkie pieniądze i kupię ci to na co układasz pieniądze.
Adam zmroził go wzrokiem a jego twarz stała się kamienną maską.Ilja konsekwentnie unikał jego wzroku, był bardziej zainteresowany na co zbiera Mateusz.
- Na co ci te pieniądze ?
Mateusz zrobił się lekko czerwony, spojrzał gdzieś pomiędzy swoje stopy. Wydusił tylko z siebie.
- Potrzebne.
Ilja wzruszył ramionami.Nie miał ochoty drążyć tematu.Niespokojnie zaczął się kręcić i rozglądać dookoła. Wstał żeby wziąć nuty i zaczął w nich czegoś nerwowo szukać.
- Odpuścicie już dzisiaj ? – zajęczał w drzwiach Mateusz.
- Nie!!! – krzyknęli obydwaj.
- Nienawidzę was, nienawidzę.Katujecie mnie Miśka, który nawet nie może w spokoju nic obejrzeć.
- Oooo kto by pomyślał, że się tak martwisz o Miśka i jego seriale, chyba że i ty się wciągnąłeś i musisz w pełnym namaszczeniem kontemplować te gnioty – zaśmiał się Adam.
Mateusz zamknął drzwi, spuścił z rezygnacją ramiona.Zaczął rozmyślać gdzie by tu wybyć z domu na wieczór,chociaż kompletnie nie miał na to ochoty.Złapał się ostatniej deski ratunku.Krzyknął ,tak by go usłyszeli.
- Zrobiłem kotlety mielone z pieczarkami, mogę się z wami podzielić jeśli przestaniecie…
Pierwszy wybiegł Adam i wpadł do kuchni, za nim Ilja, już zaczęli wyciągać rondelek z lodówki i odpalać gaz pod nim.
-Aaaaa – zacmokał Adam - czułem te zapachy niebiańskie jak je smażył.
- Potwory! – krzyknął Mateusz- Specjalnie mnie tak dręczycie.
Ilja właśnie kroił chleb i przegryzał skórkę w jednej z kromek. Z pełnymi ustami stwierdził.
- My tylko dręczymy siebie , a ciebie tak tylko przy okazji.
Uśmiechnął się do niego, przeżuwając kolejny kęs. Adam mu zawtórował.
- Nie, to ty nas dręczysz robiąc takie rzeczy i nawet się nie podzielisz.
- Nie będę cię dokarmiał i twego chłoptaśka.Pamiętasz? Zrezygnowałeś z mojej kuchni.
Adam udał, że nie słyszy. Mateusz oparł się o framugę drzwi od kuchni, przyglądając się nie bez satysfakcji jak rzucają się na jedzenie przygotowane przez niego. Naprawdę ci dwaj go zadziwiali w swoich relacjach. I jedno co mu przychodziło nieustannie do głowy, to stwierdzenie, ze jednak kompletnie nie znał Adama. Nigdy by nie pomyślał, że jest zdolny do takich ofiar. Zmienił szkołę muzyczną na podstawówkę, zawiesił naukową karierę. Pomógł odzyskać część rzeczy Ilji, nie bez udziału ciotki chłopaka, ale jednak ,pojechał do ojca Ilji i zabrał to co niezbędne. Utrzymuje go, motywuje do pracy i ciągle z nim walczy i nie ustaje w swoich wysiłkach by ten niczego nie zaniedbał przez tą wywrotkę w jego życiu. Czy ten gnojek to doceni? Czy on jest tego wart?
Mateusz oderwał się od ściany i ruszył do pokoju. Misiek gdzieś wybył na wieczór, więc nareszcie będzie mógł spokojnie poszaleć sam w pokoju. Rozłożył się na łóżku i odpalał na laptopie grę, która ostatnio zajmowała cały jego wolny czas. Ten spokój i cisza w domu ,rozkoszował się nimi teraz. Zły humor właśnie odpływał wraz z dźwiękami muzycznego intro nowej gry.

*********************


Ilja z Adamem wrócili zadowoleni do pokoju.Mateusz robił przepyszne potrawy,ale dostępowali zaszczytu próbowania ich tylko czasami.Dlatego teraz przyjemnie rozleniwieni rozłożyli się na podłodze. Zapomnieli o muzyce, kiedy ten temat schodził z planu pierwszego rzeczywiście było o wiele spokojniej. Ich życie we dwóch, nie przypominało sielanki. Ilja nie umiał się przestawić na wspólne mieszkanie. Twierdził, że się cieszy, że tutaj mieszka ale tak naprawdę nie starał się dostosować do nikogo. Rozradowany oznajmiał im, że tego czy tamtego nie umie robić i uważał, że jest zwolniony np. ze sprzątania łazienki. Musiał jednak zmienić swoje przyzwyczajenia inaczej Adam mu zagroził, że rzeczywiście wyląduje na ulicy. Na razie to były zaledwie trzy tygodnie wspólnej egzystencji , nie było jednak widać końca problemów. Adam łudził się jednak, że uda się go jako tako okiełznać w kilku sprawach, na tyle aby normalnie funkcjonować. Nie było to jednak ani przyjemne ani proste. Chłopak zachowywał się jak dziki koń, któremu ktoś chce ograniczać dotychczasowe swobody.
Spojrzał na Ilję,który właśnie mościł się na dywanie i zamkniętymi oczami powiedział.
- Pyszne to było. Mateusz powinien zakładać restaurację.
Adam uśmiechnął się. To była prawda. Teraz jednak nie chciał myśleć o Mateuszu. Chciał pomyśleć o ich wspólnym życiu przez następne kilka miesięcy. Jeśli wszystko będzie się toczyć w takiej gorączce, bez wytchnienia z ciągłymi problemami dnia codziennego, czuł, że długo razem nie pociągną. Za dużo napięcia pomiędzy nimi, za dużo kłopotów, za wiele niedomówień. Ilja nieustannie pytał go czy mu wybaczył, a Adam nie do końca wiedział co mu odpowiedzieć. Jeśli nawet by mu wybaczył, wymazał z pamięci tę zdradę, to wraz z wiedzą na jej temat stracił coś ważnego, zaufanie do Ilji. Nigdy już niczego nie będzie w stosunku do niego pewien. To cień, który położył się pomiędzy nimi nigdy ich nie opuści. Poza tym dręczyła go ta absurdalność sytuacji, ten chory trójkąt, on, Ilja i Mateusz, teraz tak blisko siebie. Nie było łatwe ustalić granice w których mieli się poruszać. Był skrępowany Mateuszem jako jego byłym, a jeszcze bardziej jako przyczyną zdrady. Dziwaczność układu w którym się znalazł kompletnie nie sprzyjała temu by uporządkować sprawy z Ilją. Trzymał go więc na dystans, na tyle na ile było to możliwe, chciał aby poniósł karę. Jednak po tych trzech tygodniach nie wiedział sam, czy karze Ilję ,czy karze siebie, za to że nie umiał tego zakończyć, kiedy była na to szansa. Ale widząc go codziennie, rozmawiając z nim, przebywając w tym samym pokoju po kilkanaście godzin na dobę utwierdzał się tylko, że nie jest to możliwe by teraz mogli być rozdzieleni. Oglądając go skupionego, złoszczącego się, zasypiającego, rano zaspanego, czy nieśmiało próbującego się do niego przytulić, czuł że cierpią obydwaj.Ilja poruszał się w ich wzajemnych relacjach jak tancerz, był nadzwyczaj ostrożny by go nie urazić, ciągle o coś pytał go spojrzeniem,był odrobinę przestraszony, przytłoczony tym, że jest od niego uzależniony. Adam stał się panem sytuacji, bez żadnej ukrytej satysfakcji.To on jest teraz zraniony i to on zdecyduje, kiedy te rany zaczną się goić.Ten pierwszy krok należał właśnie do niego.
Ilja jak zwykle podświadomie dostroił się do jego myśli. Wyciągnął rękę by dotknąć jego ramienia.
- Coś cię martwi?- pytał przytrzymując wzrok Adama.
Chciał coś odpowiedzieć, ale miał dość dyskusji na dzisiaj.Złapał wyciągniętą rękę Ilji.
-Wyjedźmy gdzieś stąd. Nawet na chwilę.
Oczy Ilji rozszerzyły się w gorączce. Już zapalił się do pomysłu. Przysunął się bliżej.
-Tak, wyjedźmy, proszę- położył głowę na jego brzuchu. Adam drgnął. Chłopak poczuł jego zmieszanie – Nic nie rób, nic nie mów, wiem twój ból nie minął. Ja jestem jego przyczyną. Tysiąc razy zadaje sobie pytanie, dlaczego mnie nie przegnasz jak psa?
Ilja ścisnął go mocniej.
-Nie zostawiaj mnie. Nie mam już nikogo oprócz ciebie.
„Tak, ty jesteś przyczyną wszystkiego” pomyślał Adam.„ Nie umiem wypuścić cię z ramion, nie umiem cię oddać światu, nawet jeśli miałbym całymi dniami się z tobą kłócić, całymi dniami szarpać i poświęcać kawałek po kawałku mojej duszy, nie umiem cię oddać nikomu”
Drzwi wejściowe stuknęły. Usłyszeli jak w przedpokoju kręcił się Misiek.Po chwili poszedł do kuchni i znowu w domu zapanowała cisza.Żeby jej nie zmącić Adam szepnął, tak jakby planowali jakiś spisek.
- Ucieknijmy w czwartek wieczorem, odwołam piątkowe lekcje. Całe trzy dni dla nas.
Ilja uniósł głowę, uśmiechnął się i zachichotał ukrywając twarz ponownie na jego brzuchu. Do tego nie trzeba go było namawiać.
Dla Adama to była jedna z ostatnich okazji do swobodnego przemieszczenia się. Już wiedział, że następną rzeczą którą musi zapłacić za to, że ma obok siebie Ilję, będzie sprzedaż samochodu. Teraz jednak nie chciał o tym myśleć. Chciał się wyrwać choć na chwilę z Poznania.
Pogłaskał Ilję po włosach.
- Chciałbym sobie przypomnieć jak było kiedyś.Chciałbym nas odnaleźć.