Pierwotnie zakładałam, że będzie to one shot, perfidnie rozrósł się do rangi opowiadania. To przez tych bohaterów, już wiem, że to ich wina, panoszą się okropnie, a na dodatek, spowodowali precedens w postaci obrazków, które zacznę wstawiać w tekst. Mam nadzieję, że nie będą za bardzo rozpraszać podczas czytania. Są one integralną częścią tej opowieści i pomagają mi jak i postaciom wczuć się w rolę. Jeśli spodobają Wam się przygody tych chłopaków, opiszę całą ich historię, bo już od dawna siedzi w mojej głowie, jednak na razie, startujemy z tego momentu.
Leżał w wannie otoczony pianą i zapachem z płynu kąpielowego o nazwie
„Migdałowy Raj”. Migdałów nie cierpiał, ale jego siostra uparła się żeby
właśnie to świństwo kupować jako najwspanialszy produkt na rynku. Spokojnie
mógł ścierpieć ten słodki aromat sączący się do jego nozdrzy, gorzej było
zignorować to rozczarowanie. Miał się zrelaksować w tej kąpieli. Poczuć trochę lepiej, ale jakoś mu to kiepsko
wychodziło. Rano wysłał kolejnego sms'a do Szymona, kolejnego w ciągu trzech dni,
na którego nie dostał odpowiedzi. Chyba powinien prawdzie spojrzeć w oczy, ten
pseudo związek właśnie się rozpadł, umarł śmiercią naturalną. Chyba za dużo
sobie obiecywał, za wiele wymagał od przelotnego romansu wakacyjnego. Prychnął teraz tak, że obłoczek piany uniósł
się na moment i opadł na powierzchnie wody.
- Idiota – powiedział to na głos, a echo odbiło się od ścian, złośliwie
potwierdzając jego stan umysłu.
Dla niego nie był to przelotny romans,do cholery, dla niego było to coś
więcej i właśnie z tego powodu czuł się jak ostatni głupiec. Szybkimi ruchami
zgarniał teraz wodę w dłonie i lał ją na twarz. Chociaż nikogo tu nie było, za
wszelką cenę pragnął ukryć łzy, które same zaczęły płynąć po policzkach. Tutaj
, jedynie w tym miejscu, mógł spokojnie odbyć tą żałobę, po kimś, kto nie był
warty tego uczucia, którym go obdarzył, kto okazał się jedynie świnią, który mu
tyle naobiecywał, tyle go przekonywał, zbajerował i zostawił. Uwierzył mu i w tej chwili, tylko do siebie może
mieć o to największą pretensję. Dobrze, że przynajmniej
nikomu się nie wygadał, że był w tym
związku.Teraz nie będzie się musiał tłumaczyć.
Nikt się nigdy nie dowie, że miał chłopaka ,właśnie sobie to przyrzekł.
Twarz mu nagle się wykrzywiła, ściśnięta bólem. Po cholerę Szymon wyjeżdżał
na te cztery miesiące do Portugalii, pieprzona wymiana studencka, przeklinał
bieg wypadków. Tak im było dobrze w sierpniu, może w Polsce miałby ten związek szanse
przetrwać? A tak ,cztery miesiące wszystko zaprzepaściło. Schował twarz w dłoni. Jeśli by coś naprawdę do niego czuł, rozważał
to już po raz setny, to by zrezygnował z tego wyjazdu, a przede wszystkim,
pieprzony gnój, odpowiadał by na smsy. Portugalia to nie koniec świata. Zamknął
oczy, natychmiast jednak pojawiła się twarz roześmianego Szymona, z rzędem
olśniewających białych zębów i krótko przyciętymi jasno brązowymi włosami,
które tak doskonale się komponowały z letnią opalenizną. Może, jeśli by nie był tak cholernie
przystojny, to by wypadki potoczyły się inaczej? Niezaprzeczalnie od małolat po panie w
starszym wieku, wszystkich umiał oczarować, nie wyłączając jego, on też padł ofiara jego uroku. Teraz musi zapłacić za te
chwile słabości, tym cholernym rozczarowaniem, które powoli zamieniało się w
rozpacz.
Przymknął oczy, by się chwilę uspokoić. Zamiast wyrzucić Szymona z głowy
znowu go zobaczył, jego wysportowane ciało, mięśnie prężące się pod obcisłymi
t-shirtami, ten uśmiech, te oczy koloru jasnego piwa, które patrzyły
najczęściej z góry na niego, był o głowę wyższy od niego, co także w zaskakujący sposób go kręciło.Robił ogromne wrażenie na nim, choć tak długo bronił się przed tą
świadomością, że mu się podoba, bardzo, bardzo, bardzo , podoba. Stop. Uniósł
się z pozycji półleżącej i otworzył powieki. Nigdy, nawet w najśmielszych
marzeniach nie myślał, że będzie z kimś takim.
Co on właściwie majaczy? Nawet w
najśmielszych wyobrażeniach, nigdy przenigdy przed sierpniem roku ubiegłego nie
wyobrażał sobie, że będzie z chłopakiem. Ten wiecznie roześmiany szatyn zawrócił mu w
głowie i jak to się mówi, cholerny dupek ukradł mu serce. Co za głupie
wyrażenie, ale właśnie dokładnie o to chodzi, nie należało już całkowicie do
niego. Nie kontrolował jego bicia, momentów kiedy zwalnia a kiedy przyśpiesza
na jego widok i wpada w galopadę pod wpływem jego dotyku. I jak się pozbyć go tam ze środka? Jak
odzyskać kontrolę nad sobą? Złapał się za klatkę i przycisnął ręce do ciepłej
skóry. Nie wyrwie go stamtąd tak szybko. Poza tym Szymon był tym, który podarował mu
coś czego nie zapomina się do końca życia. Już zawsze będzie o nim pamiętał.
*******
Zaświergotał dzwonek przy drzwiach.Magda nie wychodząc ze swojego pokoju, krzyknęła.
- Rusz tyłek i otwórz!
W odpowiedzi usłyszała przytłumiony głos z łazienki.
- Jestem w wannie, sama otwórz.
Powlokła się w stronę przedpokoju w akompaniamencie
natarczywego dzwonka udającego jakiegoś egzotycznego ptaka. „Zara, zara” – chciała powstrzymać ten
świergot przy drzwiach. Kiedy otworzyła, jej oczom ukazało się zarośnięte coś,
z plecakiem na ramieniu i roześmianą gębą, która błyskała do niej rzędem
białych zębów.
- Madzia?- zapytał przebierając nogami.
Dziewczyna uniosła brwi, kompletnie nie kojarząc
faceta. Ten jednak, nie miał zamiaru sterczeć na wycieraczce. Bez zaproszenia
zaczął się przepychać przez drzwi.
- Chwileczkę !- krzyknęła wystraszona- Gdzie Pan
się pcha?
Wyglądał jak włóczęga. W wojskowej kurtce,
szalikiem przerzuconym przez szyję i wyraźnie to widziała, niedomytą twarzą
okraszoną kilkudniowym zarostem. Oczy zaś skrywał za dużymi okularami
przeciwsłonecznymi. Złapał ją za ramiona i grzecznie przestawił ze swojej drogi, a głupkowaty uśmieszek tkwił
na brudnej zarośniętej twarzy.
- Ja do Paulo- krótko wytłumaczył.
Zanim się zastanowiła o kim w ogóle mowa. Już stał
w przedpokoju i zdejmował czarny duży plecak z ramion. Nie wiedziała kompletnie co robić: czy dzwonić
po policję, czy wołać brata, czy próbować natręta wyrzucić z mieszkania? Wybrała czwartą opcję, stała oniemiała, bo nieznajomy
zdjął okulary i rozejrzał się dookoła.
Zawiesił wzrok na niej i błysnął tą swoją olśniewającą bielą.
- Kochana, nie daj mi czekać, gdzie jest twój
brat?
Bezwiednie wskazała łazienkę i to był
błąd, bo nieznajomy postanowił natychmiast do niej wejść. W ostatniej chwili
zasłoniła plecami drzwi i krzyknęła w panice.
- Paweł, jakiś facet chce się z tobą zobaczyć, to
chyba mafia.
- Co !!! – wrzasnął jej brat- Co ty do cholery
bredzisz.
Mierzyła teraz nieznajomego wzrokiem, który był
coraz bardziej rozbawiony. Jego piwne oczy przygwoździły ją jeszcze mocniej do
płaskiej powierzchni, hipnotyzując na chwilę. Przykładając palec do ust, na
migi pokazał jej aby milczała. To jeszcze bardziej ją utwierdziło, że to musi
być ktoś, kto chce załatwić jakieś porachunki z jej bratem, ale dlaczego akurat z nim?
Pomimo tego, że zapierała się z całej siły ,broniąc własną piersią wejścia, miała
zaledwie piętnaście lat i niewielkie szanse z wysportowanym dorosłym facetem. Nieznajomy,
przesunął ją lekko i po chwilowej szamotaninie otworzył z impetem drzwi. Jedyne
na co było ją stać to opieprzenie Pawła za jego głupotę
- Debilu dlaczego się nie zamknąłeś.
Nieznajomy nie popełnił tego błędu, kiedy udało mu
się wtargnąć do łazienki , przez chwilę szarpał się z Magdą która próbowała
otworzyć ponownie drzwi, ale kiedy tylko szczelina na chwilę domknęła się ,
przekręcił natychmiast klucz. Po czym spojrzał na oszołomionego Pawła leżącego pośród chmurek z piany. W drzwi waliła Magda, krzycząc, że wzywa
policję.
Oni w tym czasie mierzyli się wzrokiem. Na twarz intruza wtargnął uśmiech, a Paweł
miał oczy jak talarki, nie mogąc zrozumieć jak to się stało, że w jego łazience
stoi Szymon. Rozejrzał się w panice i pomyślał, że chyba w tej rozpaczy się
podtopił i pewnie właśnie umiera. Jego
chłopak jednak nie dał mu długo nad tym się zastanawiać i z okrzykiem „Paolo” rzucił się na niego,przyciskając
swoje usta do warg Pawła, które w niekontrolowanym odruchu natychmiast
rozchyliły się, pozwalając na to by język tamtego zagarnął wszystko, sprawdził
każdy zakątek , zatańczył w tańcu powitania z jego językiem.
Do przytomności doprowadziło go krzyki siostry.
Zaczął z całej siły odsuwać od siebie szatyna, który mocząc sobie rękawy kurtki
nie chciał go puścić. Dopiero kilka
kuksańców w głowę trochę Szymona powstrzymało i dało na tyle swobody by mógł swoją
siostrę uspokoić.
- Magda!- wrzasnął ze swoim chłopakiem uwieszonym na szyi- Przestań, ja go znam.
Siostra zamilkła na chwilę, zaniepokojona jednak
pytała.
- Wszystko w porządku? Bo…jakaś taka cisza tam.
- Tak, zaraz się wygrzebie z tej wanny.
Teraz zwrócił się w stronę przybysza.
- Puść mnie, muszę wyjść- zrobił zaciętą minę, bo
właśnie sobie przypomniał, jak bardzo był zły na niego zaledwie parę minut
temu. Wcale o niczym nie zapomniał,
tylko ten pocałunek go zamroczył na chwilę. Szymek wyprostował się, nie
spuszczając wzroku z niego. To trochę było wstydliwe, tak wyłazić z wanny przy
nim, wahał się właśnie co zrobić, ponownie bezradnie rozglądając się po
łazience, kiedy jego chłopak złapał leżący na ziemi ręcznik i po chwili uniósł go do góry. Jego ociekające wodą ciało, po
sekundzie, zgrabnie otulił w tkaninę z froty. Perfidnie jednak wykorzystał ten moment by się do niego przytulić.
- Puść mnie – zirytował się, odpychając się rękoma-
A w ogóle co tu robisz?
- Paolo – ten tylko w odpowiedzi powtarzał jego
imię, wchodząc w śpiewne tony uwielbienia.
Po chwili zapierania się rękoma, z całej siły, udało
się odseparować Pawłowi od swojego chłopaka i pod jego czujnym okiem zaczął się
wycierać. Starał się ogromnie, aby niczego nie odsłonić, aby żaden rąbek jego
ciała nie wodził go na pokuszenie.
- Boże Paolo, jak ja cię kocham, jaki ty jesteś
słodki, jak się wstydzisz. -Wsunął nos pomiędzy jego ramię i szyję.- Jak
pięknie pachniesz – zamruczał – Migdałami.
Serce mu zabiło szybciej od tego mruczanda,
odpalił jednak szybko.
- A ty śmierdzisz jak stado zasikanych małp, do
tego drapiesz jak małpa, aaaa i małpy są chyba czystsze.
Szymon uśmiechnął się i ostrożnie powąchał swoją
kurtkę. Pokiwał głową i znowu przysunął się bliżej
- Ale nadal mnie kochasz ?
- Nie wiem- skrzywił się Paweł- Jak mogę kochać
kogoś, kto od trzech dni kompletnie się do mnie nie odzywa- powiedział cicho
z pretensją. Szymon wykonał kolejną próbę przytulenia go, ale ten zachowywał
dystans- Do tego od dwóch tygodni tylko jeden marny sms i jedno małe info na
gg. Dla mnie to znaczyło, że dałeś sobie
spokój.
- Co! – wrzasnął- Ja sobie dałem spokój. Ja?
Który przez pół Europy stopem do ciebie jechałem, dałem sobie spokój?
Szymon teraz mrugał bardzo szybko a Pawłowi
zrobiło się trochę głupio.
- Są telefony- wyrzucił mu jednak.
- Padła mi komórka- wyciągnął z kieszeni swojego
smartfona z kompletnie czarnym ekranem i zaczął ze złością naciskać klawisz co
miało udowodnić padnięcie zupełnie sprzętu, jednocześnie zerkał czujnie na niego.
- Co takie masz czerwone ślepia?
Paweł w popłochu spuścił głowę i szybko odwrócił
się.
- Podrażnione lekko płynem do kąpieli – zgrabnie
wytłumaczył.
Z dalszych tłumaczeń wybawiła go jego siostra, która nagle ożyła za drzwiami,
pewnie cały czas warowała pod nimi w nadziei, że czegoś się dowie.
- Co tam się dzieje?- pytała
- Odejdź! – krzyknął Paweł- Idź do swojego pokoju.
- Nie jesteś moim ojcem, nie ruszam się stąd
dopóki nie dowiem się o co chodzi.
Zakrył ręką twarz, sam nie wiedział o co chodzi.
Był zły i szczęśliwy. Nie miał jednak zamiaru, tak przejść nad tym wszystkim do
porządku dziennego, czuł się nadal porzucony.
Kiedy już chciał coś powiedzieć Szymonowi na temat braku kontaktu z nim i
tego jak on się czuł, ciągle samotny tutaj w Polsce, z przerażeniem stwierdził,
że jego chłopak zaczyna się rozbierać. Zrzucił kurtkę, zdjął bluzę i zaczął
ściągać spodnie. „O matko chyba ten
idiota, nie ma zamiaru, teraz tutaj tego robić?” Musiał go powstrzymać – za
drzwiami przecież małoletnia siostra.
- Co robisz?- przytrzymał rękę, która ściągała właśnie drugą
nogawkę.
- A jak myślisz?
Nie, nie chciał myśleć, chciał aby się natychmiast
ubrał.
- Ja…ja- zaczął się jąkać- Może później –zaproponował
szeptem
Szymon rozbawiony zawiesił na nim swoje spojrzenie
i mlasnął językiem .
- Kiedy ?
Paweł musiał go jakoś przekonać, że to zły pomysł
aby uprawiali seks w jego łazience. Chociaż musiał przyznać, że gdyby nie
siostra, może by mu tego striptizu tak panicznie nie zabraniał.
- No coś wymyślimy.
Zaczerwienił się i spuścił głowę. Natychmiast wykorzystał to jego chłopak, złapał go za brodę i zajrzał mu w oczy ze słowami – Kocham cię takiego – Przygwożdżając go spojrzeniem , jednym ruchem pozbył się resztek garderoby i wskoczył do pozostawionej w wannie wody- Muszę się wykąpać, inaczej wszyscy będą uciekali przede mną - Wyszczerzył zęby do niego, rozkoszując się ciepłem, które go otoczyło- A tak naprawdę chce pachnieć migdałami dla ciebie.
Zaczerwienił się i spuścił głowę. Natychmiast wykorzystał to jego chłopak, złapał go za brodę i zajrzał mu w oczy ze słowami – Kocham cię takiego – Przygwożdżając go spojrzeniem , jednym ruchem pozbył się resztek garderoby i wskoczył do pozostawionej w wannie wody- Muszę się wykąpać, inaczej wszyscy będą uciekali przede mną - Wyszczerzył zęby do niego, rozkoszując się ciepłem, które go otoczyło- A tak naprawdę chce pachnieć migdałami dla ciebie.
- Nienawidzę migdałów- zaburczał i odetchnął z ulgą . W jego głowie właśnie zawitała niewesoła myśl, że jest zboczony, wszystko mu się z jednym
kojarzy. To właśnie go niepokoiło odkąd miał chłopaka, jego myśli zajęte były
zbyt często seksualnymi wizjami. Jeszcze gorzej było ze snami, jeśli je w ogóle
miewał, to tylko o Szymonie, który stawał się w nich bogiem sztuki kochania. No
tak, ale teraz stał przed nie lada
zadaniem, musi się ubrać pod czujnym wzrokiem boga seksu ze swoich marzeń
sennych. Odwrócił się tyłem i z ręcznikiem zawiązanym przez biodra próbował
wciągnąć bokserki .
- Chce- usłyszał od strony wanny, gdzie woda
wesoła pluskała- Chce zobaczyć twój tyłek
Siłując się z opornym materiałem, który po mokrej
skórze kiepsko się przesuwał, kategorycznie odmówił
- Niedoczekanie twoje.
- Ale- zajęczał – Należy mi się jakaś nagroda, za
te wszystkie trudy.
Olał te jęki i szybko wciągnął podkoszulek, odetchnął
z ulgą bo poczuł się trochę bezpieczniej. Popatrzył teraz na Szymona, który dziarsko
szorował swoje ciało pieniącą się gąbką. Był jeszcze bardziej opalony niż w
wakacje. Na dodatek ten zarost postarzał go, nie wyglądał na swoje dwadzieścia
dwa lata. Napinał swoje mięśnie sprawnie
przesuwając gąbkę po torsie z wytatuowanym ptakiem. Pawłowi zawsze podobał się
ten ptak, zawieszony w locie, żaden
tatuaż Szymona, a miał ich kilka na przedramionach, nie przykuwał tak jego
uwagi jak ten na piersi. Zapatrzył się więc na ten obrazek, po chwili jednak potrząsnął
głową. Musiał odpędzić od siebie te
niebezpieczne myśli, które wpełzały do jego głowy. Na jego nieszczęście obraz, dźwięk i
wszelkie aromaty atakowały go tak intensywnie. Nie przyznał się i skłamał
wcześniej, wcale nie śmierdział, tylko wydobywał się z niego ten jego Szymkowy
zapach, który w nim uwielbiał. Na
szczęście teraz będą królowały te ohydne migdały, dzięki nim będzie mógł się
lepiej kontrolować.
- Trzy dni się nie myłem- wesoło go poinformował
- Poczułem – zaburczał pod nosem
- Sorry, ale tak jest w podróży, zaraz będę
czyściutki i pachnący – zrobił dziubek w jego stronę, mrużąc oczy.
Paweł wywrócił oczami, rozmyślając nad tym jak
idiotycznie zachowuje się poważny student. Masakra z tymi minami.
- Cudownie, to ty się gotuj do przyjęcia,
pachnidła są tam- wskazał ręką półkę koło lustra – a ja spróbuje opanować moją
siorkę, która – Tu walnął w drzwi- Ma przyklejone ucho od 20 min i cały czas
podsłuchuje – głośniej dodał.
- Wcale nie- usłyszał po drugiej stronie.
Przekręcił klucz i wyszedł, wpadając prosto na
Magdę. Musiał się z nią zmierzyć, jeszcze nie wiedział co jej ma powiedzieć,
ale znając ją, wcale mu tego nie ułatwi. Patrzyła teraz na niego, jakby zabił
właśnie ich rodziców, mrużąc ze złością swoje ciemne , prawie czarne oczy, tak
podobne do jego własnych.
- Kto to jest?- żądała wyjaśnień
- Znajomy- zbagatelizował sprawę, podchodząc do
lustra i zaczesując długą grzywkę na bok- Może się zatrzyma na chwilę u nas, wrócił
z Portugalii.
- Ale, on coś krzyczał, że przyjechał specjalnie
dla ciebie- Strzeliła w samo sedno, widocznie to właśnie dokładnie usłyszała.
Zmieszał się lekko, ale po chwili odzyskał pewność
siebie.
- Pewnie, mamy pewien projekt do omówienie, który
ciągnie się …eeee od sierpnia. I tak jakoś przytelepał się osobiście.
- Projekt? – spytała podejrzliwie- Jakaś nowa gra?
- Coś w tym stylu.
Paweł powtarzał drugą klasę liceum, dlatego w tym
roku miał więcej czasu, by się zająć tym
,co mu wychodziło najlepiej , grafiką komputerową. Dostał się do dwóch zespołów projektujących
tła do gier, dlatego taka bajeczka dla siostry wydała mu się najbardziej prawdopodobna.
Teraz stał przed lustrem i nieustannie
poprawiał swoje półdługie czarne włosy, które jeszcze urosły od wakacji i w tej
chwili, musiał to przyznać, prezentowały
się świetnie. Był zmuszony się nimi zająć, wiedział z doświadczenia, że jeśli tego
nie zrobi, wyschną każdy w inną stronę. Spojrzał na siostrę, która gapiła się
na niego.
- To dlatego jesteś taki wniebowzięty i ciągle
klepiesz się po kudłach ?
- Do lekcji.
- Zadzwonię do rodziców i wszystko powiem-
zagroziła
- A ja zabiję cię zaraz- Zamachał jej pięścią
przed oczami, po czym wzruszył ramionami dodając- I tak mają przyjechać lada
dzień – Jeszcze raz przejrzał się lustrze i zwrócił się do Magdy- Kopsnęłabyś
się lepiej do sklepu, coś trzeba na obiad zrobić.
- Sam sobie leć do sklepu, ja mam lekcje- Uśmiechnęła
się złośliwie i poszła do swojego pokoju by natychmiast zadzwonić , zapewne do
koleżanki i zdać jej relację z popołudniowych wydarzeń w ich domu, miał
wrażenie, że żyje w jakimś serialu, który jest opowiadany na bieżąco połowie
klasy 3 C.
Z łazienki dobiegł go stłumiony głos.
- Paolo, kotku, przynieś mi z plecaka taką pomarańczową podkoszulkę i jakieś czyste
majtasy.
Paweł zgrzytnął zębami, ten idiota kręci sobie
sznur, właśnie za chwilę wywali go z tego mieszkania, jeśli nie będzie trzymał
języka za zębami. I tak narobił mu już dosyć kłopotu. Zaczął grzebać w plecaku przebijając się przez nie lada
burdel jaki w nim panował.
- Taka zielona torba, czysta bielizna-
doinformował go usłużnie Szymon
Do czego to doszło, żeby mu gacie nosił, na
dodatek nawet nie wie, czy właściwie są razem. Znalazł te rzeczy i zapukał do
łazienki .
- Wejdź jestem nagi- usłyszał zaproszenie
Szymona. Uwierzył mu nawet i otwierając drzwi w ułamku sekundy wrzucił ubrania
zamykając je natychmiast.
Ufff, miał już taktykę, nie patrzeć w jego stronę,
nie jarać się tym jak wygląda, nie słuchać tych podniecających tonów w które
wpadał, nie zwracać uwagę na to, że co chwilę mówi, że go kocha. Muszą poważnie
porozmawiać. Nie będzie się zapędzał w nic, jeśli to już właściwie się kończy
a on tylko przyjechał się z nim zabawić i znowu go zostawi, albo mu powie, że
takie związki na odległość nie mają sensu, że było miło, ale mogą zostać
przyjaciółmi. Albo…
„O MY GOD”- nie, nie krzyknął tego głośno, ale
jego ciało zalała gorąca fala. Szymon opuścił właśnie łazienkę. Przesunął ręką
po jeszcze mokrych włosach, mrużąc oczy i błysnął zębami w jego kierunku.
Trzydniowy ciemny zarost znikł z jego twarzy, a opalenizna w cudowny sposób
odznaczała się od pomarańczowej koszulki, pod którą prężyły się wytrenowane
mięśnie. Nie to chyba nie możliwe, że
ten seksowny facet jest, był – poprawił
się , jego chłopakiem.
- Paolo- zaświergotał w jego kierunku- jestem już
czyściutki- w zaproszeniu rozłożył ręce.
W odpowiedzi na ten gest Paweł uciekł do swojego
pokoju. Złapał się za klatkę piersiową i zaczął szybko oddychać. Jego chłopak po chwili już stał przy nim i z
troską pytał.
- Co się dzieje, ej kotku?- chciał mu zajrzeć w czarne
oczy, które schował za grzywką, odgarnął ją i przechylił się w stronę jego
twarzy.
- Nie nazywaj mnie tak- zasyczał rzeczywiście jak
wściekły kot- Moja siostra.
Szymon podrapał się w głowę i jednym zgrabnym
ruchem kopnął drzwi do pokoju, które zatrzasnęły się z hukiem. Zgarnął go i przycisnął do piersi. Szarpnął
się dwa razy, ale uścisk był na tyle mocny, a ciepło z jego ciała przyjemnie
zaczęła go otaczać, że znieruchomiał pod wpływem jego słów.
- Nawet nie wiesz, jak cholernie było ciężko w tej
Portugalii. Z jakim bolącym sercem musiałem tam wyjechać,zostawiając cię
tutaj. – westchnął – Przy życiu jednak trzymała mnie perspektywa tych czterech
miesięcy i skypa i jeszcze naszych wirtualnych seks randek.
Zaczął wiercić się niespokojnie w jego ramionach
na wspomnienie wirtualnych seks randek, do tej pory żył w nieświadomości, że
internetowy seks jest naprawdę niezły, to także pokazał mu Szymon jak i wiele
innych obszarów o których w swoim osiemnastoletnim dotychczasowym życiu nie miał pojęcia.
- To nie to samo, co w naturze- obruszył się prosto
w jego klatę.
- Oczywiście- ścisnął go jeszcze mocniej- Dlatego
tu jestem, myślę że wszystko sobie teraz odbijemy.
Zaczął go łapać zębami za płatek ucha. Dreszcz
przeszył Pawła i właściwie chciał już zapomnieć o wszystkim i pozwolić mu
kontynuować zabawę, kiedy jego telefon zaczął najpierw wibrować a potem dzwonić
natarczywie w kieszeni spodni.
Odsunął go z oporem od siebie i odebrał. Usłyszał
głos matki.
- Co tam się dzieje, kochanie?- z pretensją
skrzeczała- Madzia mi mówi, że jakiś facet wtargnął do mieszkania.
Jego siostra, ta pepla, która nie umie utrzymać
języka, właśnie wydała wyrok na siebie.
- Mamo!- krzyknął, żeby ją uspokoić- Znajomy do
mnie przyjechał- spojrzał na Szymona,o klatkę którego teraz opierał rękę.
- Czy to jakiś twój kolega?- pytała podejrzliwie
- Kolega – potwierdził- Czy ja już nie mogę mieć
znajomych? Niczego już nie mogę, w tym domu robi się prawdziwy kołchoz, tylko
sprzątanie , gotowanie i opieranie siostry. Zero znajomych, zero swobody, mam
dość, słyszysz mam dość.
- Pawełku, uspokój się- zaśmiała się nerwowo- Pamiętaj
jednak, żeby uważać na obcych, nie ufać nikomu, wiesz jacy teraz są ludzie.
Kiedy to mówiła spoglądał na Szymona, który
przyglądał mu się z góry a ironiczny uśmieszek błądził na jego twarzy. Jemu w szczególności nie można ufać, już to
wiedział.
- Nie mam pięciu lat, zostawiliście mnie z
tym całym burdelem, mam prawo do swojego życia i… wracajcie!- wrzasnął
- Wracamy, znaczy przyjeżdżamy… mamy dla was
niespodziankę.
- To wspaniale- wydukał – bo Szymon
zniecierpliwiony przedłużającą się rozmową, włożył rękę pod jego t-shirt i
zaczął powoli przesuwać palcem po brzuchu, zataczając coraz mniejsze kręgi aż
do pępka, do którego wsadził palec w odpowiedzi na co Paweł zgiął się w pół i
zachichotał. Przeraził się natychmiast tym dźwiękiem i chociaż matka jeszcze
coś trzeszczała do telefonu rozłączył się natychmiast.
- Przestań- zaczął go strofować- Jedna sekunda
spokoju, aby porozmawiać z matką, za dużo wymagam?
- Yhmm – mruknął w odpowiedzi, ale Pawłowi
powrócił rozsądek. Odsunął go stanowczo od siebie.
- Musimy poważnie porozmawiać, bo ja niczego nie
jestem pewien- Ukrył twarz za swoją ciemną grzywką i podszedł do komputera, dwa
razy ruszył myszką by ekran znowu ożył – To znaczy, nie wiem czy… nadal nasze
relacje są takie same, to znaczy…
Nie mógł patrzeć w jego stronę, chociaż pragnął aby on coś teraz powiedział, chciał wiedzieć
na czym stoi. Teraz raczej sam stał niepewnie, na jednej nodze bo w
zdenerwowaniu pocierał stopę o stopę, chwiejąc się lekko.
- Nie rozumiem?- usłyszał za sobą
- Czego nie rozumiesz. Pytam czy jesteśmy razem?
- A zrywaliśmy ze sobą?- chciał się dowiedzieć
Szymon.
- No niby nie, ale się nie odzywałeś, jakoś tak
rzadko wpadałeś na Skypa,i seks randki nam się nie zdarzyły od miesiąca. I… -
mówił to wszystko gapiąc się w ekran komputera, nie mając siły spojrzeć na
niego.
- Kocie, już wszystko wytłumaczyłem, poza tym –
mruknął już nad jego uchem- Nie strzelaj
focha, zajęty byłem, musiałem pozamykać wszystkie sprawy przed wyjazdem .
- Nie strzelam focha- oburzył się
- Troszkę strzelasz- położył dłoń na jego karku-
Będę tylko trzy dni w Gliwicach, muszę pojechać do Warszawy.
Drgnął w odpowiedzi na te słowa.
- No właśnie, znowu mnie zostawiasz.
Szymon odsunął się i ciężko opadł na łóżko.
Dopiero teraz Paweł miał odwagę spojrzeć na niego. Jego chłopak ścisnął usta a dodatkowo pojawiła się bruzda na czole.
-Ech- westchnął – Chyba sobie to tłumaczyliśmy, że nie będzie łatwo, to związek na odległość.
Tak on tu w Gliwicach, a Szymon albo w Portugalii
albo w Warszawie na Politechnice. Początkowo myślał, że jest to do ogarnięcia,
teraz jednak coraz bardziej był zrezygnowany co do takiego chodzenia
wirtualnego. On potrzebował czegoś
innego.
- Ja chyba tak nie potrafię – wyszeptał , znowu
próbując nie spoglądać w jego kierunku, a jego noga ponownie zaczęła pocierać nerwowo
stopę . Spuścił głowę a grzywka dotknęła jego nosa i lekko zaczęła go łaskotać, dmuchnął w nią by mu nie przeszkadzała.Uniosła się na parę sekund, ale wróciła ponownie na poprzednie miejsce, drażniąc go jeszcze bardziej.
- Paolo – usłyszał z wyrzutem od strony łóżka- Nie
rozdzieraj mi serca.
Szymon schował twarz w dłoniach i westchnął.
- Nie jest łatwo- przyznał mu rację-Myślę jednak,
że możemy spróbować, to jeszcze kilka miesięcy, jestem już w Polsce, czas
szybko leci, przyjedziesz do Warszawy na studia, będziemy wtedy naprawdę razem,
zobaczysz wszystko się ułoży.
Szymon rozpromienił się na tą myśl i kontynuował.
- Wierzę w ciebie, jesteś- nabrał powietrza i
błysnął zębami w jego kierunku – super inteligentnym facetem.
Paweł uniósł głowę, musiał mu przyznać rację.
Wiedział jednak, że to była aluzja do jego niezdanej fizyki.
- A na dodatek masz to coś, dla czego jestem w
stanie naprawdę się postarać.
- Co? – zaciekawił się przez chwilę.
Uśmieszek teraz majaczył na jego twarzy, przymknął
oczy i rozmarzeniem wyznał
- Jesteś najsłodszym z chłopaków jakich znałem,
bardzo chce być z tobą.
Zaczerwienił się, ale natychmiast fala protestu go
ogarnęła.
-Gówno prawda, nie jestem .
- Jesteś.
Dożył tych swoich osiemnastu lat aby słuchać
takich pierdół o swojej słodyczy, której nie stwierdzono i nie zauważono
wcześniej, nim nie spotkał Szymona, więc powątpiewał w te bzdury, którymi go
karmił.
- Przestań
pieprzyć idioto- zagryzł wargę i ze złością popatrzył na niego.
- Ahahaha. O teraz – śmiał się do niego Szymek- Teraz
cię uwielbiam, z tym niby wkurwieniem na mnie.
- Masz zboczone upodobania- żachnął się i ruszył
do wyjścia.
Złapał go w pasie i przytrzymał ze słowami
- Dlatego mnie kochasz, kocie.
- Puść mnie, zboczeńcu!- krzyknął- Muszę do
sklepu- I wyrwał się z jego objęć.
Jego palec powędrował oskarżycielsko w stronę
Szymona.
- Nie rób scen w moim domu, uważaj na słowa, i.. –
wywrócił oczami – nie nazywaj mnie kotem.
- Nie podoba ci się? – zmartwił się i zrobił usta
w podkówkę- To tak do ciebie pasuje, jesteś takim kociakiem…
- Nie!- zakrył rękoma uszy- Nie chce tego słuchać.
Wyszedł za drzwi i krzyknął na cały przedpokój.
- Magda, zabiję cię za ten jęzor.
Ona wysunęła głowę zza framugi
- No co, oni muszą wiedzieć co się dzieje.
- A o tym, że się kotłowałaś z tym, no z tym kołtunem
na głowie, co to dredy miało udawać, na dodatek u nas w domu, nie dowiedzieli się- wyrzucił
jej natychmiast- Bo ja umiem trzymać język za zębami w przeciwieństwie do
pepli, która ciągle nim obraca.
- Oooo to ciekawe, czyżbyście mieli zamiar ,
hahahhaaa- wydało jej się to ogromnie śmieszne- kotłować tak jak ja z Jerrym.
- Przestań i do lekcji! – rozkazał, by przerwać
natychmiast ten niewygodny temat.
Kiedy wyrzucił z siebie całą złość, wrócił na
chwilę do swojego pokoju, miał nadzieję, że Szymon się także uspokoił. Stał
teraz przy jego półce z książkami i oglądał zdjęcia w ramkach. Podniósł jedno do
góry, na którym Paweł miał może z 5 lat i uśmiechnięty ściskał Pana Misia.
- Słodziak- wyrzucił w jego kierunku. Zwrócił oczy
w stronę fotografii małego Pawełka i zaczął
cmokać do zdjęcia.
O nie, on zwariuje zaraz. Podszedł i wyrwał mu to
zdjęcie, dowód na to, że matka miała cukierkowe pomysły na uwiecznianie swoich
dzieci. No musiał się zreflektować, wcześniej przed Szymonem to matka uprawiała
z nim ten przesłodzony proceder robienie z niego „Hello Kitty”. Położył ramkę zdjęciem do dołu, żeby nie
kusiło i poinformował go.
- Idę do sklepu, nie mamy nic do żarcia, zrobię
jakiś obiad.
- Idę z tobą.
- Nie- w panice zatrzymał go- Zostań, może
odpocznij. To blisko, raz dwa się uwinę.
Szymon zaczął unosić i opuszczać brwi- Tak muszę
nabrać sił, bo po obiedzie… - zawiesił głos.
- Skończymy rozmawiać – poinformował go rzeczowo Paweł.
Ruszył jeszcze poszukać jakiejś torby na zakupy i w ekspresowym tempie opuścił
mieszkanie.Należała mu się chwili
wytchnienia, ten weekend z pewnością nie będzie nudny i na brak wrażeń nie
będzie narzekał, tego już był pewien.
Jestem uśmiechnięta od ucha do ucha. Paweł jest taki uroczy. Przepraszam, ale o mamuniu *_*
OdpowiedzUsuńSzymon, Autorko, ja poproszę takiego <3
Czytało się to bardzo dobrze. Obrazki tylko potęgowało u mnie wrażenie, jakobym anime oglądała. Wyjątkowo zabawne anime.
Zdecydowanie jestem za kontynuowaniem tej historii!
No to się cieszę. Historia jak najbardziej będzie kontynuowana, to już jest zaplanowane. Ja pisałam o czymś innym, o wydarzeniach poprzedzających tą akcję z weekendu. Do tego jednak jeszcze daleka droga, na razie muszę chłopaków troszkę pomęczyć w ten zimowy czas.
UsuńHahah jakie fajne to opo <3 Paweł taki słodziak :D Fajna, lekka i wesoła historia :) Lece dalej ;)
OdpowiedzUsuń