poniedziałek, 26 listopada 2012

cz V Geniusz


- Adam
- Tak?
- Niepokoi mnie ten pryszczaty gostek.
- Kto?
- Ten genialny uczeń, którego przyjęliście później do szkoły.
- Aaaa. Dlaczego?
- Za dużo o nim mówisz. Nie, ty już o niczym innym prawie nie mówisz?
- Naprawdę?-Serce zaczęło mu bić jak oszalałe-Wydaje ci się,dużo mu czasu poświęcamy,zbliżają się konkursy.
- To ty za dużo czasu mu poświęcasz, kradnie twoje myśli.
Czuł się zdezorientowany. Widocznie przestał się kontrolować. Ta radość z tego jak gra Ilja,rozpierała go,wprowadzała w stan euforii, nie umiał jej ukryć przed innymi.A tym uniesieniem chciałby się tak bardzo podzielić z Mateuszem, ale on... Szkoda,że nic nie rozumie,szkoda, że tego nie słyszy.
Mateusz stał przy kuchence i mieszał gulasz,który właśnie odgrzewał na kolację.Nie pytał o nic więcej, milczał.
- Matii- przeciągał ostatnie litery- Matiiiii,no nie gniewaj się.Już tylko tydzień do konkursu i to szaleństwo się skończy.Przyrzekam,że coś porobimy wspólnie,bo teraz właściwie się nie widujemy.
Adam miał poczucie,że się pogubił w sprawach Mateusza, nie był już na bieżąco, nie miał czasu na proste pytania, „jak tam w pracy?”, „co u ciebie?”, a jeśli nawet to chyba go ostatnio mało słuchał.W domu przebywał niewiele,a jeśli już, to pracował: czytał, słuchał, analizował utwory.Pragnął go jednak teraz zapewnić, że już niedługo to szaleństwo się skończy,zmieni się sytuacja i będą mieli dla siebie więcej czasu.
Mateusz bez słowa postawił przed nim talerz,sam usiadł naprzeciwko i zabrał się za jedzenie,wbijając wzrok w kawałki mięsa w ciemnym sosie. - No proszę, nie udawaj diwy obrażonej na wszystko.Wymyśl coś ,jak wrócę z Berlina zrobimy to razem.
- Z Berlina?- podskoczył na krześle Mateusz i z niedowierzaniem spojrzał na Adama- Jak to? Nic nie wspominałeś,że tym razem jedziecie do Niemiec.
- Nie?- ponownie Adam poczuł się zakłopotany i dodał niepewnie- Chyba coś mówiłem.
- Nie, na pewno nie!Nie pisnąłeś ani słówka!
Adam miał tą świadomość,że w tej chwili jego współlokator jest już mocno poirytowany.Odłożył widelec i podszedł do niego.Wykonał automatycznie gest,który miał uspokoić Mateusza,położył rękę na jego głowie.Efekt jednak był odwrotny bo Mateusz uchylił się po sekundzie spod jego palców.
- Chce spokojnie zjeść- I ze złością dodał- Zostaw mnie.
Adam z westchnieniem wrócił na swoje miejsce.Atmosfera zaczynała się robić nieprzyjemna. Miał poczucie winy, bo zapewne nic nie wspomniał o tym wyjeździe. To właśnie ze względu na Ilję,postanowili wybrać konkurs w Kloster Schontal.Tym razem to nie lokalne współzawodnictwo,ale międzynarodowa stawka jedynie miała sens.Prestiż dla szkoły, kolejne trofeum do kolekcji Ilji,na to miał nadzieję Adam i temu poświęcał wszystkie swoje siły.
„Skoro Mateusz chce się obrażać o takie głupstwa to niech tak będzie.Są sprawy ważniejsze niż jego fochy” – myślał Adam, kończąc swój posiłek. Tymczasem Mateusz włożył talerze do zmywarki i bez słowa ubrał się i wyszedł z domu, zostawiając Adama z całkowitą pewnością, że w tej chwili musi się poświęcić sprawom wyższym niż zapewnianiem swego partnera,że wszystko jest ok."Potem zajmie się Mateuszem i pomyśli jak go udobruchać."

***************************


Lubił ogromnie te momenty,kiedy Ilja współpracował,niczego nie udowadniał tylko grał i słuchał tego co się do niego mówi.Chociaż Adamowi nieustająco towarzyszyło uczucie,że za mało wie aby go uczyć. Zdarzały się też czasami chwile chwały,kiedy Ilja poddając się jego sugestiom grał coś naprawdę wyśmienicie.Słyszeli to obydwaj i rodziła się ta nić porozumienia,słowa stawały się zbędne,nie trzeba w żaden sposób artykułować tego,że było to trafione w punkt.Chociaż starał się tego nie pokazywać po sobie,to przynosiło mu ogromną satysfakcję.Były także i inne przyjemnie chwile, kiedy Ilja zdradzał tajemnice swojego warsztatu.W tych momentach był tak z tego dumny, tak przeświadczony o słuszności swoich poczynań i śledzący każdy ruch twarzy Adama,czy na pewno zrozumiał, że nastrój udzielał się i nauczycielowi.Nawet jeśli znał doskonale tą technikę, to nigdy swego ucznia nie wyprowadzał z radosnego poczucia wszechwiedzy w pewnych obszarach. Ilja był wtedy naprawdę uradowany, uważny i bardzo pomocny,takiego go lubił najbardziej.
Adam zdawał nieustannie profesorowi relacje z lekcji,czasami sam Winiarski przychodził by posłuchać gry rosyjskiego ucznia,jak go zaczęli pomiędzy sobą nazywać.Ilja wtedy spinał się i trochę przesadzał z interpretacjami,ale profesor umiał docenić,że postępy jak najbardziej są zauważalne.Chwalił też młodego nauczyciela,chociaż obaj chyba zdawali sobie sprawę,że niewielki tutaj jego wkład.Adam często myślał: „Jeśli Ilja, by tylko grał swoje, nie popisywał się, poddał się pewnym regułom a nie próbował je łamać, pewnie byłby wyśmienitym skrzypkiem, ale jego geniusz zapewne krył się w tych protestach”. Pozwalał czasami na nie, ale szczerze ich nienawidził. Teraz właśnie musiał odpierać kolejny atak.
- Nie, nie gram tak- Ilja zaciskał zęby jak narowisty koń, który nie podda się prowadzeniu- Nie słyszysz, nie słyszysz Adam.
- Słyszę i dlatego jestem w stanie to ocenić.Jedna mała rzecz,przesuwasz palec o kilka milimetrów i przytrzymujesz G,czy to aż takie trudne?
- Dla mnie tak.Nie gram, nie gram tak.
- Ilja już tylko kilka dni- Adam krzyknął- Weź się w garść i zacznij porządnie ćwiczyć a nie wygłupiać się!
- Ja ciągle ćwiczę, nic innego teraz nie robię- Powiedział żałośnie- Ja nie dziecko,co by na mnie krzyczeć- Głos lekko podniósł- Adam a ty nerwowy za bardzo.
Przysunął się do niego z jeszcze rozzłoszczonym wzrokiem,który łagodniał w miarę jak zmniejszał odległość pomiędzy nimi.Zupełnie spokojnie zapytał.
- Nie lubisz jak gram?
Zmniejszył jeszcze bardziej dystans,teraz Adam już czuł ciepło jego ciała i tą złość, która ulatywała z niego.Założył włosy za ucho i spoglądał na niego lekko z góry.Chyba nawet nie czekał na odpowiedź, przecież ją znał.Padło jednak następne pytanie.
- Nie lubisz mnie?
Ten chłopak, z pewnością prowadził z nim jakąś grę. Może w wieku 17 lat nie był jej do końca świadomy, ale Adama z pewnością nie można byłoby posądzić o to,ze nie czyta sygnałów.Każde spojrzenie,każdy odwzajemniony uśmiech,każda sprzeczka coraz bardziej uświadamiała mu,że pragnie pozostać w niej.Bliżej niego.To tajemnica tego chłopaka przyciągała go jak magnes, nie dawała spokoju i chciał w nią zajrzeć, właściwie zerknąć do głowy Ilji,co czyni go takim wyjątkowym,co powoduje,że opuszki palców tańczą z taką gracją.Jeśli ceną było włączenie się do tej zabawy,był ostatnią osobą, która miałaby z tym problem.
Spojrzał pewnie na chłopaka, który z kolei tracił swoją odwagę, bo tym razem Adam przysunął się naprawdę blisko.Widział te pytające oczy,dostrzegał wyraźnie każdą linię na jego twarzy,zarys ust,które teraz były lekko rozchylone.Doskonale rozumiał, że Ilja czekał niepewny jego odpowiedzi.Miał za bardzo bezpośredni sposób bycia i sposób zadawania pytań a takim ludziom najlepiej odpowiadać tak samo.
Adam ujął jego głowę w swoje dłonie.Chłopak odruchowo zamknął oczy.To było jak znak przyzwolenia by dotknąć jego ust w delikatnym muśnięciu warg, obietnica złożona przez Adama.Chłopak nie poruszył się,nie otworzył powiek.Teraz to instynkt przejął kontrolę nad nauczycielem,ten drugi pocałunek był prawie leniwy,wolny, niezwykle głęboki, ale o nic już nie pytał,bo dostawał jednoznaczne odpowiedzi. Każdą ruch języka Ilji czuł początkowo w postaci przyjemnego łaskotania gdzieś poniżej mostka, które w postaci strumienia spływały w dół,tam gdzie była istota jego męskości.Kiedy te fale się nasilały,trochę w panice przerwał ten przedłużający się pocałunek i powiedział nie wypuszczając go z ramion.
- To zamiast tysiąca słów- Zrobił pauzę- Czy takiej spodziewałeś się odpowiedzi? Myślę,że nie-Zaśmiał się.
Ilja rozgorączkowanym,trochę nieprzytomnym jeszcze wzrokiem spoglądał na niego. Adam niechętnie odsunął się od niego.
- A jeśli nadal będziesz mnie prowokował- Zagroził-To zrezygnuje z naszych wspólnych lekcji.
Oczy Ilji rozszerzyły się.Był totalnie zdezorientowany.
- Ja.. ja- Zająknął się.
- Podpowiem ci .Nie chcesz tego,więc zachowuj się, żebym nie stracił kontroli.
Ilja jednak odzyskiwał swoją bezczelność.
- Nigdy nie będę wiedział czy mnie uderzysz, czy mnie pocałujesz?
Adam parsknął śmiechem.Chciał być poważny, niebiosa mu świadkiem,pragnął by ten pocałunek był smyczą na której będzie wodził teraz młodego skrzypka.A ten znowu go podszedł,wyczuł jego chwilę słabości.Było mu tak lekko a zarazem gdzieś tam czuł, że przeszedł następną granicę,obrazy konsekwencji kłębiły się w nim nieustająco.Kiedy jednak przypomniał sobie pocałunek,bladły wszystkie a euforia zaczynała rządzić nim ponownie.Teraz,w tej sekundzie nic się nie liczyło tylko to,że doznaje wspólnoty radości z tym rozbawionym swym żartem chłopakiem.Ilja jednak nagle spoważniał,jakby coś sobie przypomniał.
- Wygram ten konkurs,muszę go wygrać.Adam ufaj mi.Proszę, proszę.
Uwierzył mu. Wygra ten konkurs z pewnością.Jednak jakże mógłby obdarzyć go zaufaniem,skoro już sam sobie nie ufał?

sobota, 17 listopada 2012

cz IV Geniusz


- Mateusz, jedno pytanie
- Yhmmm- Nie przerywał stukania w klawiaturę
- Znasz jakieś tajemnicze miejsca w Poznaniu?
- Tajemnicze? To znaczy?
- No takie,ja wiem… mroczne,mało znane.
- Pokusa, Heros, Amigo- Wymienił jednym tchem – Aaa i jeszcze Voliera. Chociaż, może to nie jest mało znane- Zawahał się.
- A coś nie z tematyką związane?
- Może Tuba- Dodał śmiejąc się.
- Mateusz takie miejsca co by i heteryków tam zaprowadzić,o takie miejsca pytam- Adam podniósł głos.
- Nie znam. To znaczy raz byłem w pubie ale nie było mroczno, było nudno.
- Wiesz jestem mało pomocny i nieprzydatny- Żachnął się Adam- Proste pytanie do faceta, który mieszka 4 lata w tym mieście.
- Ty dłużej tu jesteś więc lepiej znasz Poznań. A ja jestem przydatny i jakże pomocny- Uśmiechnął się.
- Taaa tylko monotematyczny.
- Uuuu królewiczowi coś się nie podoba.
- Podoba, podoba. Tylko muszę zorientować się w takich miejscach, sam nie bardzo mogę coś wymyśleć.
- Popytam w pracy. Chodzi ci o jakieś lochy, czy inne zamczyska?- Klepnął się w czoło- No i od czego mamy wujka Google.
Zaczął znowu stukać w klawiaturę. Adam nachylił się nad nim by zajrzeć w monitor ze słowami.
- Jesteś kochany.
- A ty niemożliwie marudny. Nie powiedziałeś po co ci te miejsca.
- Mamy nowego ucznia z Rosji, chce mu coś zaproponować do zwiedzania, ale coś innego właśnie.
- I co jeszcze będziesz go oprowadzał po tych miejscach? To lepiej wybierz jednak Tubę. Będzie zabawniej …….aaaaa
Mateusz krzyknął kiedy Adam przydusił go lekko ręką.Przez chwilę się przepychali i Adam zwolnił uścisk.
- Nie gadaj tyle- Śmiał się tym razem Adam- Poszukaj czegoś proszę.
- A dostanę coś w nagrodę?
- Już ja coś wymyślę.
Powiedział, całując go za uchem.

****************************
Za każdym razem,kiedy Adam wchodził do sali ćwiczeń, miał wrażenie, że dźwięki kryją się ukradkiem po kątach. Milkną zawodzenia instrumentów, które już dawno przestały grać, echo jednak nadal odbija melodie od ścian. Jego własny krok uciszał te odgłosy. Stąpał powoli by nie spłoszyć unoszących się tonów, które tylko on słyszał. Rozpostarł ręce i wyciągając jak najdalej każdą stopę pokonywał przestrzeń ogromnymi krokami, które wydawały mu się najcichszymi z możliwych. Sala była pusta, więc udało mu się, przespacerować na palcach, aż do samego okna. Położył cicho na parapecie torbę i spojrzał na ruch ulicy miasta, które nieustannie gdzieś śpieszyło.Tak mocno ten pęd na dole kontrastował z ciszą za jego plecami.
Jego wyostrzony słuch, wyłowił jednak szmer. Odwrócił się powoli. W kącie koło pianina siedział Ilja.Przyglądał mu się.
- To nie balet Panie nauczyciel- Odezwał się z ironicznym uśmiechem.
Adam wzruszył ramionami.
- To tylko takie ćwiczenia, dla rozruszania się po całym dniu.
Próbował ukryć zmieszanie. Otworzył torbę by poszukać nut. Nie chciał spoglądać uczniowi w oczy. Te popisy nie były przeznaczone dla niego i nie miał zamiaru się z nich tłumaczyć. Przyłapał go, ale teraz, musi odzyskać kontrolę nad sytuacją.
- Ilja – Zaczął swobodnie- Jak tam przygotowałeś Blocha, tak jak cię prosiłem?. Ilja podszedł do niego, by zajrzeć przez ramię do nut.Jakby chciał się upewnić czy to na pewno Bloch. Adam jednak usłyszał szept nad swoim uchem.
-Czy te kroki dokądś prowadzą?
Może gdyby nie szepnął, tylko zwyczajnie zapytał, byłoby inaczej, może żeby nie stał tak blisko, nie poczuł by tych uderzeń serca, które zaczęło się wyrywać z więzienia żeber.Chciał się odwrócić, ale bał się, tkwił jak sparaliżowany. Spuścił tylko głowę jakby przyznając się do winy.
- Stąpam nad przepaścią, muszę uważnie stawiać stopy.
Odwrócił się by napotkać zaciekawione spojrzenie Ilji.Znowu miał wrażenie, że o coś go bezgłośnie pyta, coś próbuje wyczytać z jego twarzy.Pod wpływem jego wzroku zaczął szybciej oddychać.Ten brak kontroli nad swoimi reakcjami przeraził go. W panice zatrząsł nutami przed twarzą Ilji.
- Graj!
- Doooobrzeeeeeeee- Powiedział ,przeciągając głoski- Ale nie Blocha.
- Graj cokolwiek.
Poszedł po instrument, ostrożnie wyjął go z futerału.Powrócił do okna,uśmiechnął się do Adama, który obserwował każdy ruch, każdy gest chłopaka.Ten zamknął na chwilę oczy kiedy skrzypce ułożył wygodnie na ręku.Przed pierwszym pociągnięciem smyczka po strunach,ponownie przytrzymał na chwilę jego spojrzenie.

(teraz musicie koniecznie puścić ten utwór, właśnie w tym momencie)


Muzyka popłynęła, wypełniła najpierw Adama, potem uniosła się gdzieś w przestrzeń, by kołysać swoim rytmem. To nie był żaden klasyk, ale cover jakiejś współczesnej piosenki. Prosta melodia koiła jednak rozedrgane emocje i tak radośnie nastrajała. Adam zamknął oczy. Coraz szerszy uśmiech pojawiał się na jego twarzy. Nawet nie musiał sprawdzać, czuł że Ilja także się uśmiecha. Ta pozytywna energia rozchodziła się po wszystkich zakamarkach jego ciała. Ta cudowna lekkość i radość każdej frazy, każdej fali dźwięku, pozwoliła mu się unosić nad podłogą. Ten chłopak,który wiedział doskonale,że właśnie to, właśnie teraz jest idealne by zagrać.I dokładnie trafi to prosto do niego, to co było mu teraz potrzebne, co go wyzwoli. Jeśli przed chwilą miał mętlik w głowie, właśnie wszystko za każdym ruchem smyczka prostowało się. Przyjemne uczucie spokoju spływała na Adama.

Ilja urwał w połowie melodii i zanucił, obracając się wokół własnej osi.
-Everybody look to their left, Everybody look to their right.
Zgiął się wpół i zaczął się śmiać. Adam pod wpływem dźwięków, które wydobywał z sobie chłopak, także przyłączył się do tego wybuchu radości.Patrzyli na siebie zanosząc się śmiechem, jakby zrobili świetny żart szkole,nauczycielom i całej edukacyjnej machinie.Jeśli istniały resztki granicy na poziomie uczeń nauczyciel, właśnie znikały wraz z tym poczuciem jedności odbierania muzyka.
Ilja opanował się i ponownie zaczął grać. Znowu udzielało mu się to radosne kołysanie, przerwana melodia dalej podchwyciła swoją linię i wiła się w wokół Adama. Ten uciekał pod powieki, do swojego świata, wyciągając jednocześnie ręce do góry by je zapleść gdzieś wysoko nad głową. Czuł jak ta energia spływa z góry aż do pięt, tam zatacza jakieś cyrkulacje by powrócić do samego czubka głowy, gdzie przyjemne dreszcze rozchodziły się na boki.To było wspaniałe.Opuścił ręce i nie otwierał oczu, nawet wtedy gdy melodia ucichła.

Usłyszał za to bardzo wyraźnie to co Ilja do niego powiedział swoim niskim głosem.
- Idź prosto,nie rozglądaj się na boki a na pewno nie spadniesz.

niedziela, 11 listopada 2012

cz III Geniusz


Wszyscy wyszli z klasy. Ilja jak zwykle leżał rozłożony na ławce. Teorie muzyczne wyraźne go nudziły i spędzał prawie wszystkie zajęcia przysypiając lub bawiąc się telefonem. To, że będzie pilnym i grzecznym uczniem wybił szybko wszystkim z głowy już w pierwszym tygodniu swego pobytu w konserwatorium. Z roli półboga ,który tak wiele może w obszarze muzycznym, wskoczył w obraz zblazowanego i znudzonego nastolatka, którego w razie czego tatuś wyratuje z każdego kłopotu. Trudności piętrzyły się na wszystkich przedmiotach ; nie ćwiczył, nie słuchał co do niego się mówi, dyskutował z nauczycielami. Adam właściwie się cieszył, że jedynie przedmiot teoretyczny ma wraz z nowym uczniem. Pozwalał mu na brak koncentracji na swoich lekcjach w zamian za spokój i brak zbędnych przepychanek słownych, których próbki już doświadczył.
Teraz wydawało się nawet, że Ilja zasnął. Inni uczniowie opuścili klasę a on nadal się nie ruszał. Adam podszedł więc cicho do niego, ukucnął i zajrzał w twarz pomiędzy burzę włosów. Rzeczywiście chłopak spał. W tym momencie, kiedy mięśnie twarzy były poza kontrolą, rysy się wygładziły. Adam ponownie poczuł, że jest coś fascynującego w tym chłopaku. Coś co karze nieustannie zwracać na niego uwagę. Pomimo tych póz, które Ilja prezentował przez miesiąc pobytu w szkole, o niczym co się wydarzyło podczas przesłuchania nie zapomniał. Kiedy przyglądał się tej niewinnej twarzy był w stanie uwierzyć, że ma przed sobą czarodzieja skrzypiec. Chciał go zawołać po imieniu by go obudzić, ale zamiast tego dmuchnął mu w twarz. Włosy się lekko poruszyły a Ilja uśmiechnął się przez sen. Na próbę dmuchnął drugi raz i znowu kąciki ust powędrowały do góry. Adam zaczynał mieć wątpliwości czy chłopak rzeczywiście śpi, ale dla pewności powiedział cicho „Ilja”, gdy ten nie reagował, dotknął ramienia i potrząsnął.
Obudził się, zamrugał i spojrzał nieprzytomnym wzrokiem na Adama. Ich oczy były dokładnie na tej samej wysokości. Pomiędzy blond włosami ,dwie bladoniebieskie tęczówki, pytały co się dzieje. Adam na tą zdziwioną minę odpowiedział uśmiechem.
- Ilja zajęcia się skończyły, może pójdziesz spać dalej do domu?
Milczał i tylko patrzył. Adam z kolei nie chciał przerywać tej bliskości, podobała mu się.
Nigdy z nim prywatnie nie rozmawiał. Nigdy nie posunął się do żadnego gestu ani słowa, nigdy nie dał po sobie poznać, że ten chłopak i tajemnica jego gry go fascynują. Dzisiaj, ta zaspana twarz, te włosy rozrzucone na niej, dodały mu odwagi. - Jak sobie radzisz w szkole?
Ilja nie zmienił pozycji, nadal leżał z policzkiem przyciśniętym do ławki. Spoglądał cały czas na Adama, który spłoszył się lekko i odwrócił wzrok.
- Dobrze, wszyscy mnie nie kochają- Odpowiedział swoim niskim głosem, tak bardzo kontrastującym z młodym wiekiem.
Adam nie wiedział, czy była to pomyłka językowa czy specjalnie zestawił tak ten szyk zdania.
- Nie wiedziałem, że Polacy tak nienawidzą Rosjan- Dodał na swoje usprawiedliwienie- Ja przecież nie jestem zupełnym Rosjanem.
- Rosjaninem – poprawił go Adam.
- Yhmm- podniósł głowę- Panie Adam,Ty nienawidzisz Rosjan?
„Cóż za bezpośrednie pytanie i jak na nie odpowiedzieć ?” przemknęło Adamowi.
- Jako Słowianin na pewno lepiej się dogadam z Rosjaninem niż z każdą obcą mi kompletnie nacją.Lubię Rosjan,znam kilku,a szczególnie cenię muzyków Rosyjskich, wybitnych artystów.
Podniósł się z kucek a wzrok Ilji podążył za nim do góry.
- Ilja, jeśli będziesz miał jakieś problemy, zawsze możesz przyjść do mnie.
Pamiętaj, ja znam Polaków lepiej niż ty i jestem w stanie ci pomóc.
- To pierwsze dobre słowo jakie słyszałem w tej szkole.Jedynie znałem do tej pory: „dobrze grasz”,„dobrze mówisz”.
Wstał i stanął naprzeciwko Adama. Był odrobinę wyższy i lekko z góry świdrowały go teraz niebieskie oczy, badając,pytając o coś, czego Adam nie mógł odgadnąć.
- Dziękuje, Panie Adam. – szepnął.
W tym momencie to był inny Ilja, pełen pokory,uważny,skupiony,a może nawet z jakiegoś powodu wystraszony.
- Czy masz kłopoty z kolegami?
Chłopak zmarszczył czoło i uciekł wzrokiem w kierunku okna.
- Nie za duże, takie normalne- Wzruszył ramionami.
- Czy dlatego nie wychodzisz razem z innymi, tylko czekasz aż wszyscy pójdą do domu?
Tym razem Ilja uniósł brwi do góry.Patrzył na Adama znowu próbując go prześwietlić swoim wzrokiem.Nie musiał właściwie, bo nauczyciel zdradził się właśnie przed sekundą,że uważnie śledzi to co robi nowy uczeń. Chłopak jednak nie chciał nic więcej powiedzieć.Podniósł się ciężko z krzesła i ruszył do wyjścia.
- Ilja – Zatrzymał go Adam w połowie klasy- Jeśli chcesz mogę cię podwieźć do domu.
Stał odwrócony tyłem, zastanawiał się a chwile mijały. A kiedy sekundy się rozciągały w nieskończoność , Adam był coraz bardziej zaniepokojony. Rzucił odruchowo tę propozycję, właściwie nie analizując jej ani nie zastanawiając się nad nią.Teraz zmieszany, trochę żałując a trochę bojąc się odmowy czekał w zawieszeniu. Do momentu kiedy Ilja nie odwrócił się i kiwnął z uśmiechem głową.
- Dobrze, dziękuje.
Był naprawdę ucieszony.Może rzeczywiście bał się trochę sam chodzić, uświadomił sobie Adam .Ilja pobiegł do szatni a on wziął w tym czasie kurtkę z pokoju nauczycielskiego. Spotkali się przed wejściem.Ciemny płaszcz i zielony szalik przerzucony przez szyję świetnie komponowały się z jasnymi włosami chłopaka,które nieustannie zakładał za ucho, by nie zasłaniały mu twarzy.Rozradowany patrzył wokół, jakby się wybierali na jakąś ekscytującą wycieczkę. Wciągnął powietrze i radośnie oznajmił.
- Pięknie pachnie jesienią, inaczej niż u nas ale tu także jest pięknie.
Wsiedli do samochodu i po rzuceniu przez Ilję adresu zamieszkania, zapadła cisza. Chłopak podekscytowany przyglądał się budynkom przesuwającym się za oknem. Adam chciał przerwać to niezręczne milczenie.
- Zwiedzałeś trochę miasto?
- Byłem w centrum. A chcesz mi pokazać Poznań? – Ilja spojrzał przeciągle na niego. Jakby przypominając sobie po chwili z uśmiechem dodał – Panie Adam.
Może cisza była niezręczna ale tylko widocznie dla niego,bo chłopak czuł się świetnie i natychmiast próbował czy może zmniejszyć dystans pomiędzy nimi.W samochodzie poza murami szkoły najwyraźniej już nie obowiązywały żadne konwenanse według Ilji.Wyciągnął ręce do przodu prostując palce i ponownie zapytał.
- Pokażesz mi coś ciekawego? To miasto na pewno ma wiele tajemnic. – Podwinął nogę i obrócił się teraz bokiem do kierującego- Ja w Petersburgu znałem wiele mrocznych miejsc,teraz tego brak. Ech – Westchnął – Poznań jest taki mały.
Jakby na potwierdzenie tego,już dojechali do celu podróży.Niewielkiego domu,który, jak się domyślał Adam, ojciec Ilji wynajmował niedawno.
- Nie znam wielu mrocznych miejsc w Poznaniu, ale może kilka ci się spodoba.Myślę, że nie możemy konkurować z Petersburgiem, ale są rzeczy ważniejsze niż budynki.
Znowu spojrzeli na siebie.Tym razem Adam postanowił nie dać się zwieść i wytrzymał wzrok chłopaka,przeszedł w ulubiony mentorski ton.
- Masz mało czasu Ilja, przesłuchania do konkursów się zbliżają. Zdążysz zwiedzić miasto po grudniowych eliminacjach.
Ilja wywrócił oczami i zniecierpliwiony sięgnął po torbę leżącą na podłodze.
Otworzył drzwi i wysiadł.Zatrzymał się jednak i zajrzał do środka samochodu.
- Łapie cię na obietnicy,że pokarzesz mi mroczne miejsca.

Po tych słowach uśmiechnął się,zatrzasnął drzwi i ruszył do furtki.Adam został sam w samochodzie, zastanawiając się co właściwie wyprawia. Nie jest przecież na towarzyskiej stopie z tym chłopakiem. Nie może tak łatwo przekraczać granic inaczej skończy to się brakiem zupełnym autorytetu, a na tyle już był świadomy możliwości Ilji, że nie musiał się łudzić, wszystko zostanie wykorzystane przeciwko niemu. Skarcił siebie przykładnie,przyrzekł większą samokontrolę. W momencie kiedy wyjeżdżał z ulicy, na której mieszkali Witkowscy ,inna myśl go nawiedziła, że Ilja ma tyle tupetu i braku barier, że strasznie mu to spoufalanie się podoba. W sumie, stwierdził z rozbawieniem dzieli ich tylko 7 lat, dlaczego on nie ma takiej łatwości w przechodzeniu na towarzyskie poziomy. To normalne, że ludzie nie bawią się w konwenanse, mamy przecież dwudziesty pierwszy wiek. Uspokojony tą konkluzją ruszył na zakupy, zastanawiając się jakie to mroczne miejsca może mieć Poznań, takie które wydadzą się ciekawe dla przybysza z tak daleka, takie które będą atrakcyjne dla Ilji.

********************************
Profesor Winiarski, właśnie wywołał go z sali ćwiczeń. Nie pierwszy i nie ostatni raz przerywał mu zajęcia.Zostawił więc grającą dziewczynę samą w sali, by wysłuchać zirytowanego Winiarskiego,który zaczął trochę niepewnie.
- Panie Adamie, mam do Pana prośbę, to znaczy… - Zrobił pauzę- Mam małą scysję z tym chłopakiem.
- Jakim chłopakiem,panie profesorze?
- Witkowskim, tym z Rosji.- Wciągnął powietrze by wypuścić je nagle ze słowami- Bezczelnie właśnie mi oznajmił, że źle interpretuje allegro, że on nie będzie grał w układzie i kompletnie inną szkołę odebrał.
Profesor zaczął pocierać brew w zamyśleniu.
-Ja rozumiem wszystko, ale są pewne reguły których się nie łamie, interpretacja interpretacją ale tak nie można. – spojrzał błagalnie na Adama- niech Pan pójdzie do niego proszę i porozmawia z nim, bo ja…- Ręka znowu potarła brew- To nie pierwszy raz kiedy on zaczyna podważać to czego ja uczę, ale dzisiaj już wyprowadził mnie z równowagi.
- Ale co ja mam mu powiedzieć?
- Co Pan chce, aby nie zrezygnował ze szkoły, bo właśnie krzyczał, że wyjeżdża stąd, że nie da się tutaj pracować.
Zostawił na korytarzu wzburzonego profesora i poszedł do sali gdzie był Ilja. Otworzył drzwi i wszedł cicho.Chłopak nie usłyszał chyba jego wejścia. Stał przy oknie i wyginał szyję w przeciwną stronę niż ta którą podpierał brodą skrzypce. Adam zapatrzył się na ten łuk szyi,który wydawał mu się niezwykle piękny. Wpadające światło tak cudownie rysowało tą linie na jasnej skórze, kiedy Ilja wyciągał jeszcze mocniej głowę do góry. W ręku trzymał skrzypce wraz ze smyczkiem, jakby dla przeciwwagi dla odchylenia w bok.Rozciągał cały czas napięte mięśnie i ścięgna przymykając oczy i zaciskając usta. Adam miał nadzieję,że w przeciwieństwie do profesora, nie będzie tak zdenerwowany po tej burzliwej wymianie zdań.
- Ilja – chociaż nie chciał, przerwał tą gimnastykę- Profesor mnie przysłał.Co się dzieje?
Chłopak drgnął ale nie otworzył oczu,jakby skupiając się nad czymś. Gdy wreszcie spojrzał na Adama, oczy nie zwiastowały niczego dobrego.Zimne spojrzenie zmierzyło go od stóp do głowy, był zły.
- Szto ty łakiej professor?* - zaczął po rosyjsku.
Adam nie bardzo zrozumiał,ale Ilja mówił dalej.
- Czy ja tutaj mam upaść tak nisko i robić co duraczit mi karze. Robić co każdy głupiec w tej szkole powie.Każdy kto ne słyszit muzyki***?
W wzburzeniu mieszał wyrazy polskie i rosyjskie.Twierdził,że on wie dokładnie co ma grać,że nikt nie będzie go uczył podstaw, on tylko chce opinii a nie naginania go na czyjeś interpretacje, on ma własne.Oburzał się na dumę Polaków,że wszystko wiedzą najlepiej i nie chcą przyznać się do błędu.I tak wściekając się przemierzał sale w tą i z powrotem. Patrząc na niego, Adam dostawał właśnie rozdwojenia jaźni, miał przed sobą młodego chłopaka, ledwie zapowiedź mężczyzny, którego mniemanie o sobie sięgało poza wszelkie autorytety. Chudą postać, która grzmiała swym niskim głosem przekonaną o swojej racji. Gdyby jednak nie słyszał tego wykonania Bacha może by nie uwierzył w te słowa, nie uwierzył w Ilję jako artystę. I doskonale wiedział, że chłopak w wielu miejscach ma rację,a szkoła niewiele może mu zaoferować.
Dlatego powiedział spokojnie odczekując moment w którym tamten przestanie mówić.
- Ja przyszedłem po coś innego Ilja. Ja się chce czegoś od Ciebie nauczyć?
W tym momencie Ilja zamrugał kilkakrotnie patrząc na niego. Musiał ten pierwszy szok wykorzystać.
- Nie wiem czy ja mogę coś tobie ofiarować ale jestem pewien, że ty możesz mnie czegoś nauczyć. Bardzo chce abyśmy razem współpracowali,poproszę profesora aby pozwolił mi na kilka lekcji,wtedy się przekonamy czy skorzystamy na tej wymianie.

Widok zaskoczonego Ilji, wprawił Adama w przekonanie,że właśnie poznał sposób na tego chłopaka.

*Czy ty jesteś pachołkiem profesora?
** duraczit- głupek
*** Każdy kto nie słyszy muzyki.

czwartek, 1 listopada 2012

"Ocalenie" rozdział Extra





Klasyk skakał po ławkach.Wszedł na swoją mównicę i rozgorączkowany zaczął opowiadać o przygotowaniach do studniówki.Robił dziesiątki min na minutę.Obserwował go,nic mu nie umknęło.Wydymał wargi,słodko się dziwił jeśli ktoś się z nim nie zgadzał.Śmiał się,odchylając głowę do tyłu,z idiotycznych pomysłów by udekorować salę prezerwatywami w różnych kolorach i zapachach.Wziął się nawet pod boki i zatańczył prawie krakowiaka,pokazując jak prawidłowo powinni podejść do ważnej kwestii tańca. Przyjmował wielce elastyczne pozy,które jeszcze dodatkowo podkreślały niezwykle obcisłe dżinsy.Zniecierpliwiony ogólnym brakiem wspólnej koncepcji,chciał koniecznie deklaracji kto mu pomoże wybrać muzykę dla DJ’a.
- Ja – Wstał i podszedł do ławki.
- O nowy ?- Ze zdziwieniem spojrzał z góry na niego- Świetnie.
- Złaź- Pociągnął go za rękaw mundurka. Ten posłusznie zeskoczył.
- To chodźmy coś ci pokarzę – Uśmiechnął się najszerzej jak potrafił i lekko popchnął go do wyjścia.Wyciągnął telefon i ze skupieniem zaczął czegoś szukać. Klasyk się nachylił aby lepiej się przyjrzeć,wykorzystał ten moment i wtedy cicho nad telefonem wyszeptał.
- Na dużej przerwie w pokoju zwierzeń.
- Pokoju zwierzeń? –Trochę za głośno wyrwało się Klasykowi.
- Tam jest najlepsza akustyka- Oblizał wargi i zostawił go z miną dziecka,które jest czymś ogromnie zafascynowane.
Kiedy za dwie godziny zdyszany,odrobinę klucząc,wpadł do pomieszczenia gospodarczego,on już tam był.Stał przy półce i z uwagą oglądał jakiś smar.Kiedy go usłyszał odwrócił się z uśmiechem.
- Co?... -Klasyk próbował coś powiedzieć,ale nie dał mu skończyć.Spojrzał tylko w niebieskie oczy by po chwili przyprzeć go do półek gorączkowo całując.Klasyk natychmiast włączył się w te pieszczoty,jego język nie pozostawał ani na chwilę w bezruchu,drażnił, sprawdzał penetrował.To było cudowne dlatego z taką niechęcią oderwał się od niego.Ujął go za brodę i palcem odgiął lekko jego głowę do tyłu.Spojrzał jeszcze raz w ten błękit, chciał aby złapali kontakt,by dokładnie mógł obserwować jego oczy,kiedy to mówił.
- Przestań kręcić tyłkiem- Wycedził przez zęby.
Ten się natychmiast spiął po tych słowach.Zrobił naburmuszoną i obrażoną minę.
- Nie kręcę – Wszedł w tony odrobinę za wysokie.
Przyparł go ponownie do regału całym swoim ciężarem.Sięgnął ręką między nogi i ścisnął.W odpowiedzi ten jęknął i przymknął oczy.Jego palce gorączkowo próbowały rozpiąć ciasne spodnie, które opinały naprawdę mocno ten chudy tyłek.Ta świadomość jeszcze bardziej wprowadziła go w rozgorączkowanie.Gdy guziki wreszcie puściły,wsunął palce ,które z wprawą zaczęły pracować.Klasyk nie otwierał oczu,rozchylił usta. Westchnął i powoli odpływał,zapadał się w sobie.Wyrwało go coś jednak z tego niebytu, doznał jakiegoś olśnienia i zachrypniętym głosem powiedział.
- Drzwi.
„O matko, drzwi nie są zamknięte” pomyślał.Pomieszczenie na tyle było małe,że sprawnym ruchem złapał Klasyka za ubrania i obrócił w drugą stronę,blokując tym samym wejście.Tylko głuche uderzenie pleców o dyktę rozniosło się po pomieszczeniu. Kontynuowali dalej przywierając ustami do siebie.On powrócił do swojej roboty rękodzielniczej w spodniach Klasyka.Chciał właśnie zmienić pozycję o piętro niżej, gdy ktoś zza drzwi powiedział.
- Są tu?
- Jestem pewna ,że tutaj wchodzili.
Klasyk gorączkowo próbował zapiąć spodnie,które nie chciały zmieścić zawartości.Z paniką w oczach rozglądał się po pomieszczeniu.Po sekundzie się jednak uspokoił i uśmiechnął.Prawie widział ten proces myślowy na jego twarzy.I w takiej chwili nic nie tracił ze swojej beztroski.Zapewne nawet go to zaczęło podniecać,że zostaną nakryci.
Zdesperowany głos znowu się odezwał.
- Proszę powstrzymajcie ich.
- Trzeba tam wejść- Ktoś inny się odezwał-Uspokój się Natalka.
„Natalka”–Obydwaj bezgłośnie to powiedzieli spoglądając na siebie.Klasyk zacisnął wargi i szepnął z pretensją.
- Ona ciągle za tobą łazi.
Chciał coś odpowiedzieć,kiedy ktoś nacisnął klamkę. W ostatniej chwili zdążyli zaprzeć plecami drzwi,które na szczęście nawet nie drgnęły.
- Jestem pewna,że oni się znowu biją- Zajęczała- Słyszałam ich.Proszę,błagam ,przerwijcie to.
- Natalka – Jakaś dziewczyna krzyknęła - Przecież ten kantorek jest zamknięty.Nikt tu się nie bije.
Wtedy podjął decyzję. Ponownie rzucił się na Klasyka by go zdusić pocałunkiem a następnie ugryźć w usta.Ten pisnął zdezorientowany.Nie przerywał jednak swojego planu.Objął go za szyję i uderzył o drzwi.Odbili się od nich,właśnie w tej sekundzie by się mogły się otworzyć z impetem,kiedy ktoś je pchnął od zewnątrz.Chwyt Nelsona był doskonały w tej sytuacji,więc go nie zwalniał.Tylko rozpędził się by wypaść ze składziku i cisnąć Klasykiem w spektakularnym ślizgu po podłodze korytarza. Rzeczywiście trzy metry jechał na zadku,zanim uderzył o ścianę.Zerknął w tamtym kierunku by się upewnić czy wszystko jest w porządku.Napotkał jednak tylko jego rozbawiony wzrok .Klasyk doskonale się bawił,patrzył na niego wycierając krew z ust.Właśnie teraz poczuł to porozumienie w którym słowa były zbędne.Z nim zawsze,wszędzie i wszystko był w stanie przejść.
Jakiś chłopak już był u jego boku i z rozbieganymi oczami konfidencjonalnie zapytał.
- Czy to jakiś Figh Club?
Zamrugał patrząc na niego,bo przez chwile nie rozumiał o co właściwie chodzi.Po chwili nachylił się i równie teatralnym szeptem potwierdził.
- Taaaa, oczywiście, że tak.
- Można dołączyć? – gorączkował się koleś.
Pokiwał tylko głową i postanowił się ulotnić z tego miejsca, bo coraz więcej osób zbierało się wokół nich, a to zapowiadało niechybne zainteresowanie nauczycieli całym wydarzeniem.Zostawił więc pod ścianą rozbawionego Klasyka i ruszył do klasy z Natalką uwieszoną u jego ramienia, która nieustannie coś do niego mówiła.

Szkoła wydawała mu się coraz zabawniejsza. Właściwie szkoda, że się już kończy.


KONIEC :)