sobota, 17 listopada 2012

cz IV Geniusz


- Mateusz, jedno pytanie
- Yhmmm- Nie przerywał stukania w klawiaturę
- Znasz jakieś tajemnicze miejsca w Poznaniu?
- Tajemnicze? To znaczy?
- No takie,ja wiem… mroczne,mało znane.
- Pokusa, Heros, Amigo- Wymienił jednym tchem – Aaa i jeszcze Voliera. Chociaż, może to nie jest mało znane- Zawahał się.
- A coś nie z tematyką związane?
- Może Tuba- Dodał śmiejąc się.
- Mateusz takie miejsca co by i heteryków tam zaprowadzić,o takie miejsca pytam- Adam podniósł głos.
- Nie znam. To znaczy raz byłem w pubie ale nie było mroczno, było nudno.
- Wiesz jestem mało pomocny i nieprzydatny- Żachnął się Adam- Proste pytanie do faceta, który mieszka 4 lata w tym mieście.
- Ty dłużej tu jesteś więc lepiej znasz Poznań. A ja jestem przydatny i jakże pomocny- Uśmiechnął się.
- Taaa tylko monotematyczny.
- Uuuu królewiczowi coś się nie podoba.
- Podoba, podoba. Tylko muszę zorientować się w takich miejscach, sam nie bardzo mogę coś wymyśleć.
- Popytam w pracy. Chodzi ci o jakieś lochy, czy inne zamczyska?- Klepnął się w czoło- No i od czego mamy wujka Google.
Zaczął znowu stukać w klawiaturę. Adam nachylił się nad nim by zajrzeć w monitor ze słowami.
- Jesteś kochany.
- A ty niemożliwie marudny. Nie powiedziałeś po co ci te miejsca.
- Mamy nowego ucznia z Rosji, chce mu coś zaproponować do zwiedzania, ale coś innego właśnie.
- I co jeszcze będziesz go oprowadzał po tych miejscach? To lepiej wybierz jednak Tubę. Będzie zabawniej …….aaaaa
Mateusz krzyknął kiedy Adam przydusił go lekko ręką.Przez chwilę się przepychali i Adam zwolnił uścisk.
- Nie gadaj tyle- Śmiał się tym razem Adam- Poszukaj czegoś proszę.
- A dostanę coś w nagrodę?
- Już ja coś wymyślę.
Powiedział, całując go za uchem.

****************************
Za każdym razem,kiedy Adam wchodził do sali ćwiczeń, miał wrażenie, że dźwięki kryją się ukradkiem po kątach. Milkną zawodzenia instrumentów, które już dawno przestały grać, echo jednak nadal odbija melodie od ścian. Jego własny krok uciszał te odgłosy. Stąpał powoli by nie spłoszyć unoszących się tonów, które tylko on słyszał. Rozpostarł ręce i wyciągając jak najdalej każdą stopę pokonywał przestrzeń ogromnymi krokami, które wydawały mu się najcichszymi z możliwych. Sala była pusta, więc udało mu się, przespacerować na palcach, aż do samego okna. Położył cicho na parapecie torbę i spojrzał na ruch ulicy miasta, które nieustannie gdzieś śpieszyło.Tak mocno ten pęd na dole kontrastował z ciszą za jego plecami.
Jego wyostrzony słuch, wyłowił jednak szmer. Odwrócił się powoli. W kącie koło pianina siedział Ilja.Przyglądał mu się.
- To nie balet Panie nauczyciel- Odezwał się z ironicznym uśmiechem.
Adam wzruszył ramionami.
- To tylko takie ćwiczenia, dla rozruszania się po całym dniu.
Próbował ukryć zmieszanie. Otworzył torbę by poszukać nut. Nie chciał spoglądać uczniowi w oczy. Te popisy nie były przeznaczone dla niego i nie miał zamiaru się z nich tłumaczyć. Przyłapał go, ale teraz, musi odzyskać kontrolę nad sytuacją.
- Ilja – Zaczął swobodnie- Jak tam przygotowałeś Blocha, tak jak cię prosiłem?. Ilja podszedł do niego, by zajrzeć przez ramię do nut.Jakby chciał się upewnić czy to na pewno Bloch. Adam jednak usłyszał szept nad swoim uchem.
-Czy te kroki dokądś prowadzą?
Może gdyby nie szepnął, tylko zwyczajnie zapytał, byłoby inaczej, może żeby nie stał tak blisko, nie poczuł by tych uderzeń serca, które zaczęło się wyrywać z więzienia żeber.Chciał się odwrócić, ale bał się, tkwił jak sparaliżowany. Spuścił tylko głowę jakby przyznając się do winy.
- Stąpam nad przepaścią, muszę uważnie stawiać stopy.
Odwrócił się by napotkać zaciekawione spojrzenie Ilji.Znowu miał wrażenie, że o coś go bezgłośnie pyta, coś próbuje wyczytać z jego twarzy.Pod wpływem jego wzroku zaczął szybciej oddychać.Ten brak kontroli nad swoimi reakcjami przeraził go. W panice zatrząsł nutami przed twarzą Ilji.
- Graj!
- Doooobrzeeeeeeee- Powiedział ,przeciągając głoski- Ale nie Blocha.
- Graj cokolwiek.
Poszedł po instrument, ostrożnie wyjął go z futerału.Powrócił do okna,uśmiechnął się do Adama, który obserwował każdy ruch, każdy gest chłopaka.Ten zamknął na chwilę oczy kiedy skrzypce ułożył wygodnie na ręku.Przed pierwszym pociągnięciem smyczka po strunach,ponownie przytrzymał na chwilę jego spojrzenie.

(teraz musicie koniecznie puścić ten utwór, właśnie w tym momencie)


Muzyka popłynęła, wypełniła najpierw Adama, potem uniosła się gdzieś w przestrzeń, by kołysać swoim rytmem. To nie był żaden klasyk, ale cover jakiejś współczesnej piosenki. Prosta melodia koiła jednak rozedrgane emocje i tak radośnie nastrajała. Adam zamknął oczy. Coraz szerszy uśmiech pojawiał się na jego twarzy. Nawet nie musiał sprawdzać, czuł że Ilja także się uśmiecha. Ta pozytywna energia rozchodziła się po wszystkich zakamarkach jego ciała. Ta cudowna lekkość i radość każdej frazy, każdej fali dźwięku, pozwoliła mu się unosić nad podłogą. Ten chłopak,który wiedział doskonale,że właśnie to, właśnie teraz jest idealne by zagrać.I dokładnie trafi to prosto do niego, to co było mu teraz potrzebne, co go wyzwoli. Jeśli przed chwilą miał mętlik w głowie, właśnie wszystko za każdym ruchem smyczka prostowało się. Przyjemne uczucie spokoju spływała na Adama.

Ilja urwał w połowie melodii i zanucił, obracając się wokół własnej osi.
-Everybody look to their left, Everybody look to their right.
Zgiął się wpół i zaczął się śmiać. Adam pod wpływem dźwięków, które wydobywał z sobie chłopak, także przyłączył się do tego wybuchu radości.Patrzyli na siebie zanosząc się śmiechem, jakby zrobili świetny żart szkole,nauczycielom i całej edukacyjnej machinie.Jeśli istniały resztki granicy na poziomie uczeń nauczyciel, właśnie znikały wraz z tym poczuciem jedności odbierania muzyka.
Ilja opanował się i ponownie zaczął grać. Znowu udzielało mu się to radosne kołysanie, przerwana melodia dalej podchwyciła swoją linię i wiła się w wokół Adama. Ten uciekał pod powieki, do swojego świata, wyciągając jednocześnie ręce do góry by je zapleść gdzieś wysoko nad głową. Czuł jak ta energia spływa z góry aż do pięt, tam zatacza jakieś cyrkulacje by powrócić do samego czubka głowy, gdzie przyjemne dreszcze rozchodziły się na boki.To było wspaniałe.Opuścił ręce i nie otwierał oczu, nawet wtedy gdy melodia ucichła.

Usłyszał za to bardzo wyraźnie to co Ilja do niego powiedział swoim niskim głosem.
- Idź prosto,nie rozglądaj się na boki a na pewno nie spadniesz.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz