poniedziałek, 11 lutego 2013

cz XIX Geniusz - Walentynkowo (I)

Tym razem link, ta pieśń przyświecała mi podczas pisania tego rozdziału :) KLIK

Część pierwsza walentynkowych przygód chłopaków. To, że chłopcy tak dobrze się bawią, to sprawka anulak, która namówiła mnie do tego by powstał ten rozdział.Jej więc dedykuje tą moją ciężką ale jakże przyjemną pracę. Zrobiło się ciut długo, dlatego dzielę go na dwie części. Miłej zabawy.



Cieszyli się na ten wyjazd. Obydwaj mieli świadomość, że koniecznie muszą choć na chwilę zmienić scenerie i wyrwać się z monotonii dnia codziennego. Raczej niczego nie uzgadniali ale obydwaj nie planowali zdradzać się z pomysłem przed swoimi współlokatorami. Chcieli się wymknąć i najwyżej rzucić krótkie hasło, że nie będzie ich przez trzy dni. Zapomnieli jednak o czujnym oku, które ciągle ich obserwowało. Misiek pierwszy zadał pytanie, czy się gdzieś wybierają. Ilja trochę zmieszany nie zaprzeczył. Nie zdawał sobie sprawy z konsekwencji przyznania się, że jadą gdzieś na weekend.
W środę wieczorem Adam miał już regularną awanturę zrobioną przez Mateusza.Na temat tego jak się duszą w tym mieszkaniu, jak znoszą cierpienia przez nich, że ktoś im musi to wynagrodzić. Prawdziwa histeria, której cel był tylko jeden, Mateusz koniecznie chciał jechać z nimi. Adam nie mógł uwierzyć w to co słyszy. Temu chłopakowi zaczyna mieszać się w głowie. Huknął, że nigdzie nie pojedzie jeśli ma go zabierać.
- Mateusz znajdź sobie kogoś kto cię będzie dopieszczał, to nie jestem ja.
- A powinieneś- wtrącił się Misiek, który wyłonił się z przedpokoju- Pomagamy ci utrzymywać młodego.
- No właśnie – jęknął Mateusz.
Adam zerknął na nich spod oka
- Nie uwolnię się od was?
- Nie!!!- krzyknęli.
Położył głowę na stole kuchennym i nakrył się rękoma. I zaczął walić pięścią w stół.
- Jesteśmy w pakiecie z Ilją – poinformował go Misiek.
- Ooooo nie – wrzasnął Adam-tylko nie to.
Okazało się, że byli jednak w pakiecie, którego nie dało się rozdzielić. Adam zaciskał pół drogi usta i się nie odzywał, wioząc tych trzech, którzy świetnie się bawili. Chciał żeby to była niespodzianka gdzie ruszają, ale już w połowie drogi, jęków i ciągłego nagabywania, musiał ulec i oznajmił wszystkim, że wycieczka jest do Wisły. Ilja nie był zupełnie zmartwiony obecnością Miśka i Mateusza. Zaczął nawet krzyczeć, że są jak rodzina i powinni wszędzie jeździć razem. Adam, miał ochotę go udusić. Nie był przecież głupi, wiedział, że to miał być ich wspólny czas, a nie „rodzinnego zjazdu”. Kiedy sceneria zaczęła się zmieniać, głośny do tej pory Ilja zamilkł. Przyglądał się przez szyby umykającym obrazom. Adam patrzył w lusterko obserwując go. Czym byli bliżej gór tym było więcej śniegu. A na twarzy chłopaka była widoczna coraz większa ekscytacja.
Wznosili się coraz wyżej, ciśnienie napierało im na uszy. Misiek zaczął ziewać a Mateusz nie przestawał opowiadać o jakiś swoich przygodach z dzieciństwa. Ilja w pewnym momencie zaczął coraz szybciej oddychać. Mateusz który siedział obok niego krzyknął.
- Stop, stop. Zatrzymaj się Adam. Ilja będzie rzygać.
I rzeczywiście kiedy tylko samochód stanął, drzwi się uchylili i Ilja zaczął wymiotować. Blady i spocony, wyrzucał z siebie właśnie to co zjadł kilka godzin wcześniej.
Ten incydent wyraźnie wprawił chłopaków w dobry humor bo Misiek siedzący na przednim siedzeniu,odwrócił się do nich i skomentował ze współczuciem
- Pewnie jest w ciąży.
Zaczęli z Mateuszem rechotać. Z pretensją szturchali Adama, dlaczego się nie zabezpieczali, zaśmiewając się z tego żartu. Był jednocześnie na nich wściekły i rozbawiony tą sytuacją.
- Za bardzo się tu kręci- wytłumaczył się Ilja kiedy wreszcie usiadł wycierając usta.
- Musisz się przewietrzyć- powiedział z troską Adam. Zawsze mu się włączał mechanizm opiekuńczy kiedy coś się z nim działo. Wjechał w zatoczkę i kazał wysiąść. Ilja posłusznie opuścił auto i zaczął przecinką iść w las. Adam go po chwili dogonił i pytał z zaniepokojony czy wszystko w porządku. Chłopak tylko przytakiwał. Podszedł do drzewa i strzepał cienką warstewkę śniegu.
- Tam gdzie jedziemy, będzie go więcej- poinformował go Adam
Ilja odwrócił się. Bladość ustępowała lekkim kolorom i znowu ekscytacja gościła na jego twarzy.
- Dziękuje.
Zarzucił mu ręce na szyję, ale od razu się cofnął
- Śmierdzę
Adam nie zważając na to, przyciągnął go do siebie i przytulił.
- Chce abyśmy pamiętali podczas tego wyjazdu tylko te dobre chwile, o wszystkim co nas boli na razie zapomnijmy.
Ilja na znak, że rozumie i też chce tego samego, ścisnął go jeszcze mocniej.
Od strony drogi usłyszeli wołanie Mateusza.
- No dalej, nie obściskiwać się tylko jedziemy, już jest prawie ciemno.
- Zamknij się Mateusz- Misiek go strofował. „On przynajmniej miał wyczucie chwili” pomyślał z wdzięcznością Adam. Misiek jednak dalej tworzył scenariusze – Właśnie przekazał mu dobrą nowinę.
Znowu rechotali pokładając się na siebie.
„ O wszystkim się jednak nie da zapomnieć” westchnął z rezygnacją Adam.
Do pensjonatu dotarli już dobrze po dziewiątej wieczorem. Jechali ponad 7 godzin. Byli zmęczeni i głodni. Gospodyni przywitała ich radośnie, by następnie oznajmić, że myślała, że już nie przyjadą i te dwie dwójki już komuś wynajęła. Ale została jedna trójka i może dołożyć przystawkę dla dzieci. „Będzie taniej” mrugnęła do nich okiem. Adam ciężko klapnął z bagażami na schodach. Otwierał i zamykał usta na przemian. Właścicielka pensjonatu z troską zapytała „ źle się pan czuje?” Misiek ratował sytuację, natychmiast poinformował, że kolega wykończony po długiej podróży i ładnie prosi żeby coś znalazła jakieś dwie dwójki. Ona przecząco kręciła głową. Natychmiast, zapewne w obawie o utratę klientów, poinformowała ich, że wszystko w okolicy zajęte. Ilja z Miśkiem podnieśli ze schodów nie opierającego się Adama i zaczęli ciągnąć w kierunku pokoju. Gospodyni jeszcze rzuciła, ze chyba jakoś się pogodzą wszyscy w pokoju.
- Jesteśmy rodziną – dumnie ją zapewnił Ilja.
- Eee, bracia? Jakoś nie widać- oceniła właścicielka – Jednej matki, niejednakie dziadki
Odwrócili się do niej wszyscy i rzeczywiście każdy wyglądał jak z innej bajki. Przysadzisty i tęgawy Misiek o ciemnych włosach, chudy ale dobrze zbudowany Adam ze swoimi brązowymi włosami i modną fryzurą. Najwyższy z nich Ilja o włosach dojrzałego żyta, krótkie piórka na głowie sterczały zawadiacko. I Mateusz ze swoją nażelowaną grzywką koloru ciemny blond, trochę tylko niższy od Ilji. Raczej nikt by ich nie posądził o jakiekolwiek pokrewieństwo.
Gospodyni obrzuciła ich jeszcze raz spojrzeniem i nie jak właścicielka pensjonatu, tylko matka powiedziała z lekkim uśmiechem - Tylko bądźcie grzeczni. Dobranoc.
Wcisnęli się do niedużego pokoju z trzema łóżkami i jedną polówką. Adam po raz pierwszy od dłuższego czasu przemówił.
- Ja – Ja – Ja dzisiaj wszystkich zabiję- i rzucił się bez życia na łóżko.
Ilja ciągnął po podłodze ich bagaże, przysunął je do łóżka na którym usiadł i zaczął się rozglądać.
- No nie- rzucił do niego Mateusz- Chyba żartujesz to moje. Złaź.
- Jak to twoje?- nagle ożył Adam- Ilja śpi tutaj.
- Ja nie będę spał na polówce- jęknął Mateusz.
- Ani ja – zauważył Misiek.
- A poza tym , już ja wiem co kombinujesz Adam. Łóżeczka sobie tutaj zsunięcie i...
- Gówno cię to obchodzi co robimy
- Nie przy mnie
- Mateusz!- Misiek karcił go jak niesfornego uczniaka
Zaczęli się kłócić. Napięcie narastało podczas podróży a wtłoczenie ich w tak małe pomieszczenie tylko jeszcze bardziej podgrzewało sytuację. Nagle Ilja wskoczył na łóżko i ryknął ile sił miał w płucach.
- Zamknąć się cioty!
Poskutkowało. Wszyscy umilkli.Misiek po chwili mruknął „Jak tatuś”. Mateusz trochę zaskoczony zamarł z ręką na ustach. Ilja uśmiechnął się do niego.
- Ty dzisiaj śpisz na polówce. Jutro się zamienimy. Misiek pod ścianą. Ja na tym łóżku a Adam na swoim.
Ilja zeskoczył i oznajmił, że on idzie coś zjeść a oni jak sobie chcą. Miśka nie trzeba było namawiać na jedzenie. Mateusz też się zdecydował na wyprawę w miasto , tylko Adam stwierdził ze jest wykończony i niech mu coś przyniosą a on musi się przespać. Kiedy wreszcie wyszli spokoju, zaczął uśmiechać się sam do siebie. Musiał przyznać, że uwielbiał takiego Ilję, który kontroluje wszystko. Jeśli chłopakom się wydaje, że z nim łatwo im pójdzie, to się mylą. On wszystkich poustawia do pionu, łącznie z nim, przyznał rozbawiony tą myślą. Wyciągnął się na łóżku by za chwilę zwinąć się kłębek. Musi się wyspać i coś jutro wymyślić, żeby pozbyć się chłopaków z pokoju.
Obudzili go wchodząc do pokoju. Co prawda rozmawiali przyciszonym głosami, ale hałasowali cały czas. Przynieśli ze sobą smród papierosów, zapach piwa i jedzenia. Dyskutowali przez chwilę, który pierwszy idzie się myć. Mieli jednak już ustalone domowe schematy i szybko doszli do porozumienia, przynajmniej w tej kwestii. W łazience jako pierwszy zniknął Mateusz.
Ilja podszedł do niego i położył na małej komódce obok łóżka torbę. Zapachniało kurczakiem. Adam dopiero teraz poczuł jak bardzo jest głodny. Uniósł powieki, chłopak usiadł obok niego, prosił go, żeby coś zjadł. Rozpakował zawiniątko ale nadal miał zwolnione ruchy, nie obudził się do końca. Zaczął skubać mięso. I powiedział tak aby tylko Ilja to usłyszał „Przepraszam”. Odłożył jedzenie i odszukał jego rękę, ścisnął ją i ponownie szepnął „Jutro coś wymyślimy” Ilja kiwnął głową i odwrócił wzrok, wysunął rękę z jego dłoni i spojrzał gdzieś w przestrzeń. „Nie dotykaj mnie dzisiaj” napotkał zdziwione spojrzenie Adama „jestem już trochę pijany, nie ręczę za siebie” Wstał i głośno dodał bo Mateusz właśnie wychodził z ręcznikiem przewieszonym przez szyję.
- Jeśli ktoś jeszcze dzisiaj wspomni o seksie, piśnie słowo na ten temat, rzuci jakiś żart albo będzie robił te…no…
- Aluzje- podrzucił Misiek
- No właśnie, będzie miał ze mną do czynienia i zapewniam nic przyjemnego go nie spotka – warknął w ich stronę.
Groźba jednak nie była tak straszna jak się naiwnie Ilji wydawało. Zobaczył trzy uśmiechnięte gęby, który patrzyły na niego wyczekująco. Zmroził Mateusza spojrzeniem.
- Aaaa – powiedział jak wybudzony z jakiejś hipnozy Mateusz- Znaczy jak nie wspominać, to zamknąć i iść spać.
- No właśnie. Każdy do swojego łóżka. – nacisnął na ostatnie słowo.

**************************

Najwięcej godzin przespał Adam i on jako pierwszy obudził się rano. Usłyszał pochrapywania i świszczenia które wydawali z siebie pozostali. Spali w najlepsze, była 8 godzina a on nie miał sumienia ich budzić. Zjadł porzuconego wczoraj kurczaka, znalazł pod łóżkiem butelkę wody, którą natychmiast opróżnił do połowy. Trochę mu się humor poprawił i bardziej optymistycznie mógł spojrzeć na ten dzień. Zaczął sprawdzać w komórce inne pensjonaty w Wiśle. Sygnał jednak cały czas się rwał. Po cichu zakradł się do szafki obok łóżka Miśka i zabrał jego laptop. Tutaj łącze było odrobinę silniejszy i mógł spokojnie wytypować kilka miejsc. Musi tam dzisiaj zadzwonić, coś zrobić, bo chyba zwariuje w tej komunie. Jak to się stało, że uciekając przed ciasnotą i zagęszczeniem mieszkania, wpadli w jeszcze większe kłopoty. Miał to być przecież prezent dla Ilji, jego pożegnanie z wolnością i samochodem. Któryś chrapnął i coś wybełkotał przez sen. Wiedział nawet nie podnosząc głowy, że to Mateusz, któremu zdarzało się prowadzić całe monologi kiedy spał. Miał już spisane dziesięć telefonów, na pewno coś dzisiaj wymyśli. Spojrzał na Ilję, który z otwartymi ustami ze świstem wypuszczał każdy oddech ze swoich płuc. Uśmiechnął się. Ilja był za młody, za bardzo niecierpliwy, by mógł opanować swoją gorączkę, tym bardziej że tyle oczekiwał po tym wyjeździe. Tyle sobie obiecywali. Miał to być ich czas.A jak się skończyło? Adam był cały czas niepocieszony.

Kiedy udało się wszystkim zwlec z łóżka i polówki, z barku innych rozrywek poszli na stok. Ilja twierdził, że umie jeździć na nartach. Adam nie chciał mu wypożyczyć desek z dwóch powodów. Po pierwsze pieniądze były mu potrzebne, po drugie bał się, że zrobi sobie krzywdę, a to by mogło przekreślić wiele miesięcy ćwiczeń. Misiek jednak był dzisiaj sponsorem i wypożyczył Ilji i Mateuszowi narty. Śniegu w Wiśle było niewiele ale sztucznie dośnieżony stok pozwalał na swobodne szusowanie.
Adam siedział teraz z Miśkiem w barku na dole wyciągu, spoglądając na spływające w dół kolorowe punkciki. Kupił tylko sok i sączył go oszczędnie, modląc się w duchu aby Ilja zjeżdżał ostrożnie. Obdzwonił już wszystkie miejsca z listy. W dwóch hotelach były wolne pokoje. Trochę jeszcze się wahał bo było drogo, ale myślał ze warto nie jeść nawet dwa dni za cenę uwolnienia się od współlokatorów. W życiu liczą się tylko priorytety, nie można się mieć wszystkiego. Zaśmiał się.
- Z czego się śmiejesz? – zapytał zaciekawiony Misiek.
- Z swojej głupoty- spojrzał w tą okrągłą twarz- Powiedz mi czy w tych twoich serialach znalazł się taki głupek, który mieszka pod jednym dachem ze swoim byłym, ze swoim obecnym a na dodatek oni razem go zdradzali?
Misiek udał, że się zastanawia i naprawdę rozbawiony udzielił odpowiedzi
- Nawet w serialach nie ma takich głupków.
Zaczęli się śmiać.„Naprawdę, świetny z niego gość”- pomyślał Adam. Już się zdążył zorientować,po tych kilku tygodniach, że ten dodatkowy lokator, tak naprawdę jest doskonałym buforem pomiędzy nimi.
- A ty co robisz w tej historii?- zaczepnie przycisnął Miśka.
Ten się rozpromienił, rozciągając w uśmiechu swoje pełne usta. Siorbnął pianę która kołysała się na powierzchni piwa.
- Ja jestem szarą eminencją, mam swoje powody- był tajemniczy w tym co mówił- Poza tym życie to najlepszy serial i nawet nie wiesz kiedy staje się ciekawsze od najlepszej fantazji.
Zamyślił się i po chwili dodał już zupełnie poważnie spoglądając na Adama.
- Pilnuj go
Nie musiał niczego tłumaczyć ta rada dotyczyła Ilji. Misiek ich obserwował i szybko się zorientował, że młody to niespokojna dusza, że będzie zgarniał z życia wszystko co się da, że przed nim jeszcze wiele pokus tego świata.
Adam bezwiednie zaczął szukać wzrokiem czy gdzieś nie ujrzy rozradowanej twarzy chłopaka. Trochę ruchu, trochę śniegu a on już szaleje. Uniósł głowę. Koło ich stolika przeszedł facet o smagłej opalonej twarzy. Gogle zsunięte na czoło podnosiły jasno kasztanową grzywkę. Zmierzyli się z wzrokiem. Adam niespokojnie poruszył ramionami, jakby coś go uwierało pod kurtką i odprowadził nieznajomego wzrokiem. Ten przysiadł się w drugim końcu sali do rozbawionego towarzystwa. Wrócił więc uspokojony do przerwanej rozmowy.
- Co wy tam wczoraj robiliście w pubie? – pytał zainteresowany. Ta przemowa Ilji wieczorem, wydawała mu się podejrzana. Miał nadzieję, że usłyszy prawdę od bezstronnego obserwatora
- Eeee nic- leniwie zaczął Misiek- hmmm tylko Mateusz za dużo trochę gadał. Idiota jest tak nakręcony, że nie trzyma języka za zębami.
- Zabije gnojka
- Powinieneś, bo przesadza, albo… – zmrużył oczy i już jakieś ogniki zaczęły w nich tańczyć- Przeleć go, to się uspokoi.
Adam uniósł brwi. Misiek wzruszył ramionami na znak, że nie będzie się wtrącał. Tak młody miał rację, ich rozmowy ciągle krążyły wokół jednej kwestii. Nie mógł się dłużej zastanowić nad tym tematem bo obok nich nagle zmaterializowali się zmęczeni ale szczęśliwi Ilja i Mateusz. Młody rozłożył się na krześle i zabrał resztę soku ze szklanki Adama i wychylił jednym haustem. Był nadzwyczaj zadowolony. Stwierdził jednak, że jutro nie będzie z pewnością mógł się ruszyć, zastane mięśnie odezwą się po ciężko przepracowanych trzech godzinach. Podniósł się by kupić sobie jeszcze coś do picia. Znikł na kilka minut. Usłyszał po pewnej chwili, głos Ilji, który po rosyjsku o czymś opowiada. Wyłowił ten język ze szmeru panującego w sali i od razu zidentyfikował miejsce. Chłopak stał przy stoliku z rozbawionym towarzystwem, a obok niego facet w goglach. Co chwila wybuchali śmiechem, który niósł się po pomieszczeniu. Adam zgrzytnął zębami. Utkwił wzrok w tym punkcie. Zaczął skubać brodę jakby nad czymś się zastanawiał.
Spiął się po chwili bo Ilja właśnie prowadził do ich stolika nieznajomego.
- Siergiej- zaśpiewał radośnie – Przyjechał na narty do Polski.
Siergiej uprzejmie kiwał każdemu głową gdy się przedstawiali. Ilja wpadał właśnie w słowotok. Po wielu miesiącach nareszcie mógł porozmawiać swobodnie po rosyjsku. Wpatrzony w Siergieja jak w nadprzyrodzone zjawisko, cały czas o coś go pytał, śmiał się, komentował. Nieznajomy mówił mało ale uważnie słuchał chłopaka. Uśmiechał się uprzejmie do nich, mrużąc oczy. Był spokojny, opanowany i niezwykle grzeczny. Drzemała jednak w nim jakaś wewnętrzna siła, kogoś kto z pewnością nie znosi sprzeciwu. Zaczepił Mateusza pytając o coś po angielsku. Mateusz tylko bąknął ,że nie wie. Wszyscy byli spięci jego obecnością, poza Ilją. Dlatego z ulgą przyjęli, że nowo poznany Rosjanin musi wrócić do swego stolika. Pociągnął jednak za sobą Ilję i coś mu tłumaczył przy barze. Nagle wysoka brunetka z długimi włosami, złapał Siergieja w pół. Zdjęła mu gogle i pchnęła w kierunku wyjścia. Coś rzuciła do Ilji i zniknęli za drzwiami.
Kiedy chłopak wrócił Misiek przywitał go słowami
- Co Ruscy przyjechali do Polski się lansować?
- Pewnie tak, są z Ochocka i przez tydzień będą się bawić w Wiśle a potem jadą w Alpy. Powiedziałem im, że jak będą potrzebowali pomocy, to do mnie mogą zawsze dzwonić. Zresztą mam nadzieję, że spotkamy się dziś wieczorem w … - zajrzał do telefonu- „Jawornik”- tak to się nazywa.
- Dobra, zbieramy się – nagle podniósł się Adam- Panowie pewnie chcą się polansować po centrum- uśmiechnął się krzywo.
- Taakk – przesunął palcami po swoim nażelowanych włosach Mateusz. Fryzura lekko pod kaskiem oklapła, ale nadal trzymała wypracowany styl- Musimy coś z Miśkiem wyrwać.
Adam tylko wywrócił oczami i puścił ich przodem. Specjalnie przytrzymał lekko Ilję aby tamci ich wyprzedzili. Potem nachylił się i bardziej zagroził niż oznajmił.
- Ty do żadnego „Jawornika” nie idziesz, zapamiętaj to sobie. Żaden Siergiej, żadni ziomale z Ochocka.
Nie wiedział, że rady Miśka będzie musiał tak szybko wykorzystywać, ale on miał całkowitą rację, młodego trzeba było nieustannie pilnować. Ten Siergiej wydawał mu się od początku dużym zagrożeniem.
Ilja zamrugał szybko i zrobił obojętną minę. Potem uśmiechnął się półgębkiem.
- Nie idę, pewnie, że nie idę- szturchnął Adama w żebra- Właśnie pozbyłem się chłopaków na wieczór- zrobił tajemniczą minę.
Wyczyn naprawdę niesamowity, ale kompletnie niezrozumiały dla Adama.
- Niemożliwe, coś kręcisz.
Ilja zaczął się uśmiechać- Nie kręcę, nie zmyślam, nie kłamie. Hahahaha- śmiał się ze zdziwionej miny Adama- Siergiej ich przejmie. Zaufaj mi.
Zaczął szybko opowiadać, bo już zbliżali się do samochodu, że spotkał Rosjan już na stoku. Trochę prześlizgnął się po temacie w jaki sposób dogadał się z tym Siergiejem. W każdym bądź razie stwierdził, że „ Siergiej chciał kogoś wyrwać i chłopaki kogoś szukają. I tak” pstryknął palcami „ Wszyscy będziemy zadowoleni”. Otarł się o Adama trochę za mocno, przesunął ręką po pośladkach i podszedł do Mateusza i Miśka.
Chciał mu powiedzieć, że to się nazywa stręczycielstwo, ale był taki zadowolony z faktu, że to jego osoba jest nadal w centrum uwagi, że Ilja przejął kontrolę, chce za wszelką cenę by ten wieczór był ich, że nie miał sumienia go besztać. „No to sprawa lokum załatwiona” – zadowolony właśnie sobie to uświadomił. No i będzie taniej, choć może trójka z polówką w tle nie przedstawiała najbardziej romantycznego scenerii. Było mu już wszystko jedno, aby tylko zostać z Ilją choć chwilę samemu. Inaczej będą skazani na miejskie szalety. Wzdrygnął się. I to miał być ich wspaniały wspólny wyjazd. Spojrzał w niebo, zaczynało się chmurzyć.

2 komentarze:

  1. Uwaga będzie spontaniczna reakcja emocjonalna!

    AAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAA!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
    Matko kochana kobieto jesteś bez serca dla tego Adama!!!!! BUAHAHAHHAHAHAHAHAHA
    Tatuś Adam !!!!
    Jestem bezgranicznie zakochana w Miśku!!!11
    Fantastyczny rozdział, śmiałam sie do łez:)
    DZIĘKUJE, DZIĘKUJĘ , DZIĘKUJĘ <3 <3 <3
    Uwielbiam <3

    OdpowiedzUsuń
  2. Musieli z nimi pojechać?! musieli?! eh a miało inaczej... chociaż nie powiem, ze nie fajnie, bo uśmiałam się jak nie wiem... :D

    OdpowiedzUsuń