czwartek, 14 lutego 2013

cz XX Geniusz - Walentynkowo (II)



Kiedy się ściemniło a temperatura zaczęła spadać,zaczął prószyć śnieg. Nieśmiało drobnymi płatkami przykrywał nową świeżą warstewką świat. Nikogo to zbytnio nie zajmowało, poza Ilją, który co chwila zerkał za okno. Jednak nawet śnieżny opad teraz nie mógł mu poprawić humoru. Siedział z czapką nasuniętą głęboko na czoło i cały czas zerkał na chłopaków. Był zły, obrażony i tak cholernie wkurzony, że się nie ruszają z pensjonatu.
O ósmej wieczorem Misiek stwierdził ,że idzie do właścicielki oglądać swój serial. Już wcześniej się z nią umówił, że wpadnie wieczorem. Mateusz, trochę ponarzekał ale uknuł natychmiast teorie, że jednak mogę poświęcić godzinę a potem ruszyć na miasto. Bał się wyraźnie wyjść sam, po tym co mu powiedział Ilja. Efekt jego radosnego swatania, był mizerny. Kiedy tylko do Mateusza dotarło, że Rosjanin ma na niego ochotę, kategorycznie krzyknął „ze nie jest aż tak zdesperowany” i w ramach zabezpieczenia, postanowił nie odstępować Miśka. Co prawda bąknął coś między słowami, że może by się wybrali rozejrzeć do tego „Jawornika”.
Ilja poszedł z nimi na telewizję, pomyślał, że może jakoś uda mu się nad nimi przejąć kontrolę. Siedział teraz na wersalce obłożonej kolorowymi poduszkami i niecierpliwie spoglądał na zegarek. Przyszedł zrezygnowany Adam, który już widocznie przestał wierzyć, że gwiazdy kiedykolwiek będą im sprzyjały. Misiek na jego widok, zaczął się emocjonować.
- Zobacz, Marek z tą siostrą cały czas się ukrywa.
O matko, z jaką siostrą pomyślał Adam i spojrzał w ekran. Marek wyraźnie był ulubieńcem wszystkich, bo Mateusz patrzył z otwartymi ustami na akcję która toczyła się na ekranie.
- Z jaką siostrą ?- nie wytrzymał Adam.
Gospodyni się odezwała
- No Hanki.
- Hanka –podjął Mateusz- no wiesz ta której życie skończyły pudła. Klasyk
- Klasyk – przytaknął Misiek
- Klasyk – włączył się Ilja, który jakby na sekundę zapomniał o wszystkim.
Adam nie miał pojęcia o czym ci trzej opowiadali. Jakieś totalne scencie fiction . Spojrzał w kierunku chłopaka, który naciągnął czapkę jeszcze głębiej na oczy i rzucił pytające spojrzenie Adamowi. Ten tylko ciężko westchnął. Jeszcze chwila pomyślał, wypchniemy ich na ten mega podryw.
Nagle nastała ciemność.
- U nas tak ciągle- to był głos gospodyni- Jak tylko trochę pogoda się psuje to prądu nie ma.
Usłyszeli jak zaczęła się przesuwać w kierunku komody i po chwili zapaliła świeczkę. Światła zatańczyły na jej twarzy.
- No chłopcy, musicie się ruszyć,pewnie wyłączyli prąd na kilka godzin. W niektórych karczmach mają swoje agregatory- poinformowała ich.
Misiek z ociąganiem podniósł się do wyjścia. Ilja podskoczył do Adama i ścisnął go za rękę. Jednak gwiazdy im sprzyjały, obydwaj to właśnie zrozumieli.
Włączyli komórki i nimi sobie oświetlali drogę do pokoju. Po jakiś 5 minutach wszyscy byli gotowi do wyjścia oprócz Adama, którego olśniło i doszedł do cudownej konkluzji, że jest dorosły i ma dość tych gierek.
- Nie idziesz? Misiek w drzwiach zapytał.
- Nie- w nikłym świetle zidentyfikował postać Ilji i z całej siły przyciągnął go do siebie- Wy się dobrze bawcie i my też się zamierzamy dobrze bawić. Te ciemności są tak podniecające – przeciągnął ostatnie słowo.
- Ja bez młodego nigdzie nie idę- Usłyszeli jak Mateusz siada na polówce- Ja nie chce spotkać tego Siergieja – zawahał się – To znaczy, ja potrzebuje tłumacza co by się dogadać … - dodał ciszej.
- Mateusz – zaczął spokojnie i z ogromnymi pokładami cierpliwości Adam- On nigdzie nie idzie , musisz sobie radzić sam. – wciągnął przez nos powietrze- Chyba, że wolisz mieć erotic film dzisiejszej nocy a żaden z nas nie będzie się ograniczał.
- Tylko myślisz o sobie- wybuchnął- Cały czas ty i Ilja, my z Miśkiem też coś chcemy z tego wyjazdu. Młody pójdzie tylko na chwilę i zaraz ci go oddamy.
- Kurwa Mateusz – teraz już krzyczał- Od kiedy potrzebny ci tłumacz żeby się pieprzyć?
Zaczął się wyrywać w jego kierunku. Ilja go przytrzymał nie bez wysiłku. Misiek wkroczył pomiędzy nich.
- Patowa sytuacja- mentorskim tonem zaczął wielbiciel seriali- Myślę, że Mateusz nie wyjdzie bez Ilji -zauważył celnie.
- Dobrze – Adam spokojnie podjął temat- Ja będę robił za tłumacza, tak was ustawie z Siergiejem, że nie zapomnisz do końca życia. Ilja zbieraj się. Jak ta knajpa się nazywała ?
- Jawornik – odezwał się Ilja, który cały czas milczał.
Adam ,po omacku ruszył do wyjścia , potknął się po drodze o polówkę i wyłożył jak długi. Zaklął i ze złością natychmiast wstał. Nawet jeden cichy chichot żadnemu się nie wyrwał. Grzecznie ruszyli za nim.
Adam gnał przodem jak oszalały, śnieg zacinał im w twarz a na dodatek ciemności wokół utrudniały w odnalezieniu chodnika. Szli więc skrajem szosy. Gospodyni miała całkowitą rację niektóre budynki w oddali świeciły w ciemności, tam prąd był. Słyszał oddech Mateusza za sobą ale po dobrej chwili zorientował się, że daleko w tyle zostają Misiek i Ilja.Zatrzymał się i krzyknął
- Ruszcie tyłki.
Poczekał aż go dogonią. Misiek zaczął na coś pokazywać w bok.
- Tam jest skrót, którym wczoraj szliśmy, przynajmniej nie będziemy po tej niebezpieczniej jezdni szli.
- Prowadź – rozkazał Adam-Każdy zaoszczędzony czas na wagę złota.
Skręcili w bok pomiędzy osiedle domków jednorodzinnych. Chyba w obawie przed furią, która targała Adamem, tylko Ilja został przy nim. Chłopaki zaczęli przedzierać się przodem. Ilja za to coraz bardziej zostawał w tyle. Adam poganiał go.
- Czym szybciej to załatwimy, to szybciej wrócimy. Dzwoń do tego Siergieja ma już tam czekać za pół godziny.
- Adam , poczekaj chwilę.
Przytrzymał go za rękaw. Gdyby było jaśniej może by zauważył zadowoloną minę chłopaka, ale teraz widział tylko dwa jasne punkty na jego twarzy, wpatrujące się w niego.
- Chce cię gdzieś zabrać- objął go w pasie- Nie złość się już.
- Ja , ja naprawdę nie wiem jak mogłem kiedyś wytrzymać z Mateuszem – wysapał- Byłem ślepy, głuchy, jaki z niego perfidny i złośliwy robak.
Chciał coś jeszcze powiedzieć, ale poczuł jak Ilja właśnie zaczyna się nachylać i całować go. Trochę jeszcze zły, nie od razu włączył się w taniec jego języka, po chwili jednak całe jego napięcie skupiło się na ustach Ilji, gorączkowo zaczął je pochłaniać. A czym dłużej to trwało, tym silniej czuł jak przyjemne łaskotanie w brzuchu schodzi coraz niżej i zalewa go falą podniecenia. Westchnął kiedy ich usta rozdzieliły się.
- Czujesz? -pytał Ilja
- Czuje jak bardzo ciebie pragnę, a wszystko mi cię odbiera.
Jemu jednak nie o to chodziło. Wystawił głowę do nieba. Wysunął język, tak aby kilka płatków na niego spadło.
- Czujesz, jaki spokój spływa z nieba.
Zamknął oczy. Na rozgrzaną szybkim marszem i niedawnym pocałunkiem skórę opadały przyjemnie chłodne drobinki białego puchu. Tak ta pieszczota była mu w tej chwili potrzebna aby się uspokoić, wyciszyć.
Ilja złapał go za rękę i zaczął ciągnąć w innym kierunku, niż poszli tamci dwaj. Nie opierał się obejrzał się tylko do tyłu by w świetle odbitej poświaty, którą tworzył śnieg, zobaczyć dwie majaczące w oddali postacie. Właściwie jedna ciągnęła na górę drugą, mała górka okazała się przeszkodą trudną do pokonania dla butów Mateusza.
- Wracamy? – zapytał pełen nadziei, że nie będą musieli spędzać kolejnych godzin w knajpie.
- Zobaczysz.
Wrócili na szosę. Ilja stanął i pokazał palcem w dole jasno oświetlony budynek.
- Tam idziemy.
- Co tam znowu kombinujesz? – ruszył jednak zaciekawiony w dół zbocza.
Było ciemno, nieliczne samochody jadące z naprzeciwka, oślepiały ich światłem. Adam szedł posłusznie tam gdzie Ilja go prowadził. Było mu już wszystko jedno, aby tylko nie oglądać swoich współlokatorów. Zeszli z głównej drogi by mniejszymi ulicami posuwać się w kierunku budynku, który stawał się coraz większy w miarę jak przybliżali się do niego.Z ciemności poruszali się w kierunku światła.
- Co tam jest? Jakiś hotel? –intrygowało to Adam
- Tak, tak to hotel – radośnie Ilja potwierdzał
- Ale , chyba trochę drogi – powiedział zbity z tropu
Ilja obrócił się w jego stronę i przyłożył rękę do zatroskanej twarzy
- Nie martw się już , Adam. Ja mam pieniądze. Zapraszam cię na randkę.
Parsknął śmiechem.
- Gdzie mnie chłopcze zapraszasz?
- Na randkę, mój kochany. Takie walentynki po walentynkach.
- Aaaaa, czuje pewne opory… - chciał zalotnie zamrugać ale w tych ciemnościach i tak by niewiele było widać. Za to przyłożył rękę do usta i z przerażeniem zapytał – Do hotelu mnie ciągniesz, tak od razu?
- Tak
- A gdzie kolacja, czułe słówka – zrobił pauzę – Czy ja jestem aż taki łatwy?
Ilja spuścił głowę i szepnął „Kolacja” i pełen entuzjazmu zapytał.
- Czy tego chcesz, Adam? Kolacji?
Zastanawiał się chwilę. Odwrócił się zaczął się śmiać.
-Ilja wystarczą czułe słówka, tym mogę się karmić całą noc jak i całą resztą- chrząknął – Szczególnie tą całą resztą.
Chłopak z impetem wskoczył na jego plecy, tak że aż przysiadł. Przytrzymał go jednak na barana i okręcił się dookoła
- Ilja ty głupku, za ciężki jesteś– znowu zaczął nim kręcić- Zaraz zrobię karuzelę i znowu będzie ci niedobrze, jeśli mi nie powiesz, skąd masz pieniądze.
Objął go za szyję i położył głowę na jego ramieniu.
- Nie boję się. Nie działa na mnie. Poza tym to ty będziesz porzygany.
Adam zatrzymał się. Z pewnością porzygany nie chciał być. Po chwili usłyszał odpowiedź na swoje pytanie.
- Misiek dał mi kasę.
Adam zachwiał się i przysiadł na jedno kolano. Ilja rzeczywiście był ciężki, ale ta informacja zupełnie zbiła go z tropu. Puścił chłopaka, który teraz pobiegł na bok małej polanki. Nie mógł wyjść z zaskoczenia, że to właśnie Misiek będzie sponsorem tej nocy. Zrobiło mu się głupio, a jednocześnie poczuł ogromną wdzięczność. Rozejrzał się za Ilją, nigdzie go nie było widać.
- Ilja ?- krzyknął w kierunku miejsca gdzie ostatnio go widział.
- Adam- usłyszał niedaleko, ruszył w tamtym kierunku.
- Gdzie jesteś?
- Tutaj- zabrzmiał jego głos już zupełnie blisko- Robię ptaka.
- Co????
- No w śniegu robię ptaka, nie bawiłeś się nigdy w to?
Trochę z przerażeniem a trochę z rozbawieniem zaczął się rozglądać wokół. Wreszcie udało mu się go wypatrzeć. Leżał w śniegu i nogami i rękami wachlował teraz rytmicznie.
- Buahahaha, u nas to się nazywał orzeł.
Ilja stwierdził, że to bardzo ładne określenie bo w śniegu ptak wygląda na bardzo dumnego. Chciał aby Adam podał mu rękę. Dźwignął go do góry. Cały ośnieżony chłopak , złapał go wpół.
- Widzisz jest doskonały- spojrzał na niego, a potem na swoje śnieżne dzieło- Kiedy ktoś jest obok ciebie, ktoś kogo kochasz, zawsze poda ci rękę i wtedy obraz będzie doskonały. Wiesz, nie będzie tego odbicia kiedy wstajesz. Rozumiesz?
Przycisnął go do siebie na znak, że wszystko zrozumiał.
- Chcesz spróbować?
Pokiwał głową i rzucił się na śnieg, tuż obok ptaka Ilji. Te rytmiczne ruchy udające lot, wprawiły go w kompletną głupawkę
- Ile ja mam lat? O matko, ile lat? – powtarzał. Kiedy stwierdził, że ptak już wystarczająco długo latał, wyciągnął rękę w kierunku chłopaka. Ten z impetem wyciągnął go ze środka obrazka. Przyglądali się swoim dziełom. „To jest cudowne” stwierdził na granicy płaczu Adam. Emocje ostatnich dni, właśnie spadały z jego ramion. Dotarło do niego, że Ilja zafundował mu wspaniałą terapię. Jak zwykle wiedział dokładnie co zrobić by poczuł się wyjątkowo. Za to jak najbardziej należy się z pewnością nagroda. Pocałował go z zaskoczenia, właściwie lekko musnął usta i leniwie zatrzymał się na jego wargach.
Nagle nastąpiła jasność.
Włączyli prąd i w całej okolicy zaświeciły się światła w oknach domów oraz latarnie. Zdezorientowani, jakby przyłapani na jakiejś tajemnicy, zmieszali się trochę. „Ruszajmy” – uśmiechnął się Adam pozbywając się z ubrania białego puchu.


**************************


Wpadli do hotelu jak dwa śnieżne bałwany. Tupiąc i otrzepując się ze śniegu, podeszli do recepcji. Miła dziewczyna zza kontuaru przyglądała im się z zaciekaniem. Przeszła od razu na zawodowy ton
- W czym mogę pomóc.
- Poprosimy o pokój- zagrzmiał Ilja- Ale nie byle jaki.
- U nas standard jest wysoki- obruszyła się recepcjonistka- Mamy trzy gwiazdki.
- No i właśnie dlatego go wybraliśmy.- uśmiechnął się do niej szeroko.
- Jednak prawie wszystko jest zajęte, jest końcówka sezonu, wielu gości zza granicy.
- Najlepszy hotel w Wiśle? – znowu trochę za głośno i z irytacją pytał Ilja
- Tak najlepszy.
- No to na pewno znajdzie się dla nas pokój- uprzejmie stwierdził w kierunku dziewczyny w uniformie.
Spojrzała na nich spod oka i zaczęła przeglądać coś w komputerze. Po chwili z wahaniem oznajmiła
- Same apartamenty, tańsze pokoje wszystkie zajęte.
- My taniego nie chcemy
Ilja spojrzał na Adama, który uniósł brwi, zastanawiając się jaką sumą dysponują a raczej ile był w stanie poświęcić kasy Misiek.
Ilja przechylił się przez kontuar jakby chciał zajrzeć do monitora
- To jakie macie te drogie apartamenty?
- Niebieski, różany – chłopak skrzywił się – I jeszcze dla nowożeńców- dodała dziewczyna.
Ilja dostał ataku śmiechu, zaczął pokładać się na kontuarze recepcji i czym głośniej się śmiał, tym Adam także był coraz bardziej rozbawiony. Nawet dziewczyna uśmiechnęła się szeroko.
- Ttten- wydusił z siebie Ilja- Właśnie ten.
Dziewczyna posłusznie sięgnęła po klucz i poprosiła o dokument Adam bez słowa wyjął swój dowód. Kiedy recepcjonistka spisywała dane, przyszedł ktoś jeszcze z obsługi hotelu. Mężczyzna koło czterdziestki, który kontrolnie zajrzał dziewczynie przez ramię. Potem obrzucił ich spojrzeniem i zaczął czegoś szukać w papierach. Nie spoglądając na nich zapytał trochę w powietrze.
- Bagaże?
Ilja bawił się doskonale
- Żadnych
- Samochód możecie panowie postawić na parkingu z boku
- Przyszliśmy na piechotę – śmiał się Ilja- Hahahaha, Misiek padnie jak się dowie, normalnie trup ze szczęścia będzie – komentował do Adama rozgorączkowany. Złapał klucz, spojrzał na numer i pobiegł przodem.
Adam odebrał dowód. Wzruszył ramionami w odpowiedzi na zdziwione spojrzenia tych dwojga i ruszył za chłopakiem. Ilja wpadł do pokoju pierwszy, zostawił otwarte drzwi aby Adam bez problemu trafił. Gdy wszedł do apartamentu uderzyło go pomieszanie stylów, retro z nowoczesnymi dodatkami, dziwacznie wyglądał ten pokój. Miał jednak jedną wielką zaletę pod postacią dużego łóżka. Ilja odkrył też następny bonus apartamentu, ogromną łazienkę. Właśnie krzyczał aby Adam szybko tu przyszedł. Ten jednak się nie śpieszył. Zdejmował przemoczone buty i wieszał swoją mokrą kurtkę. Właściwie wszystko było mokre od tego tarzania się w śniegu. Zniecierpliwiony Ilja wypadł z łazienki, ściągał czapkę kurtkę i buty, wszystko prawie jednocześnie. Spojrzał na klucz leżący na stoliku. Podbiegł do drzwi i przekręcił go. Odwrócił się do Adama. Zmrużył oczy koncentrując się na nim i prawie jednym susem przyparł go do ściany. Adam przymknął oczy spodziewając się pocałunku ale usłyszał tylko głos Ilji.
- Jesteś moim więźniem dzisiejszej nocy- poczuł jego przyśpieszony oddech na swojej szyi- Nie wypuszczę cię dopóki nie będę zadowolony- Wsunął zimną jeszcze rękę pod ubrania Adama by się zatrzymać na jego klatce piersiowej- A jestem naprawdę w potrzebie, Adam. Powstrzymałem się tam w pensjonacie, żeby cię wziąć przy chłopakach.
To napięcie w głosach i ruchach tak kontrastowało ze spokojnym i leniwym pocałunkiem, którym Ilja go obdarzył.
- I zgadzam się – dodał po chwili- zasłużyłem na tortury, te tygodnie bez ciebie, ale teraz… - spojrzał z napięciem- Koniec z tym.
Odsunął się od Adama by mu spojrzeć jeszcze raz w oczy, jakby sprawdzając czy wszystko w porządku.Złapał go za rękę i pociągnął w stronę łazienki. Od progu uderzył ich róż glazury i terakoty. Cukierkowe były także wszystkie dodatki. Jedynie z boku jaśniała bielą duża trójkątna wanna. Chłopak puścił jego dłoń i rozradowany pokazał swoje odkrycie.
- Wanna, Adam , ogromna wanna.
- Mam nadzieję, że nie masz zamiaru się w niej chlapać?
Adam sceptycznie spoglądał na trójkątny mebel łazienkowy.
- Ilja, chodź do łóżka- zniecierpliwiony wychodził już z różowego królestwa.
Chłopak już zaczął odkręcać kurki i wlewać czerwony płyn do wanny. Jednocześnie ściągając ubrania z siebie. Po trzech minutach siedział w pianie i wzdychał pod wpływem ciepła, które ogarniało jego ciało.
- Jak mnie wszystko boli po tych nartach dzisiaj – znowu westchnął odprężony-Ten apartament jest wart wszystkich pieniędzy - stwierdził rozradowany- Adam no chodź tu.
- Nie dzięki, poczekam aż chłopczyk pobawi się sam w wannie.
- Aaaa, rozumiem, że sam mam się zabawiać a ty tylko sobie popatrzysz.
Adam zajrzał do środka i uśmiechnął się.
- Szkoda, że mnie pomijasz w tych zabawach ale jakoś to zniosę- zapatrzył się gdzieś w sufit- Przed chwilą coś tam jęczałeś, że chcesz mnie wziąć natychmiast, że się nie możesz powstrzymać a teraz…
Ilja zacisnął wargi. Zanurzył głowę i prychnął wodą wynurzając się. Płaczliwym głosem zaczął narzekać.
- Raz na dwa lata widzę wannę a ten karze mi kończyć- Coś zaczął mruczeć pod nosem. Adam świetnie się bawił obserwując jego walkę pomiędzy kontemplacją kąpieli a perspektywą równie przyjemnych zabaw w łóżku.
- No dobrze- powiedział zrezygnowany- Podaj mi tylko ręcznik, bo zachlapię całą podłogę.
Adam czuł, że jednak wygrał z pianą. Zdjął biały ręcznik z wieszaka i podał go Ilji. W ułamku sekundy świat wywrócił się nagle do góry nogami . Został wciągnięty do wody, w ostatniej chwili udało mu się uchylić głowę ,by nie uderzyć nią w ścianę. Szarpnął się , próbując się uwolnić ale Ilja ścisnął go mocno.
- Dopiąłeś swego – stwierdził bardziej rozbawiony niż zły. Zaczął ściągać ciężkie od wody ubrania.
Ilja pomagał mu oswobodzić się ze spodni i koszulki. Jednocześnie mrucząc „Jesteś więźniem, o niczym dzisiaj nie decydujesz. Jeśli po dobroci nie poddasz się to wszystko wezmę siłą” groził mu do ucha. Jednocześnie obracając do siebie tyłem by go położyć na sobie. Zaplótł ręce i nogi wokół niego. Adam poczuł się kompletnie unieruchomiony. Jednak było to niezwykle przyjemne, ciepło wody i ciepło jego ciała powodowało, że mięśnie pozbywały się napięcia. Zimno mroźnego wieczoru, właśnie opuszczało jego ciało, wypełniało go całego błogie uczucie.
- Przyjemnie? – dopytywał się Ilja
- Bardzo.
- To dlaczego nie chciałeś wskoczyć do wanny?
- Na szczęście ty zadecydowałeś za mnie i nie żałuje.
Ilja lekko się przesunął, nie zwalniając swojego uścisku.
- A żałujesz, że jesteś ze mną? – wszedł w zupełnie poważne tony.
- Ilja nie pytaj mnie o takie rzeczy- poruszył się niespokojnie, czując się całkowicie zamknięty w tym miłosnym potrzasku- Jesteś jak słońce, czasami męczące, doskwierające, ale niezbędne by żyć.
Poczuł jak ten go całuje po szyi i ramionach.
- Adam dlaczego ty tak mało mówisz, dlaczego ja muszę wymyślać co ty czujesz?
- Ilja jesteś jedyna osobą której to tak dobrze wychodzi- odwrócił się lekko by mogli się pocałować, pragnął by to zostało przypieczętowano pocałunkiem. Dodał jednak po chwili z ironicznym uśmiechem i pretensją – To ty miałeś mi mówić czułe słówka.
Uniósł dłoń, by przesunąć ją po tych jasnych włosach, zajrzał w jasny błękit, który śledził każdy jego ruch, dotknął palcem ust.
- Proszę powiedz mi coś po rosyjsku. Słyszę słowa wypowiedziane w złości. Tak bardzo chciałbym usłyszeć, słowa miłości.
Ilja przymknął oczy poszukując strof wewnątrz siebie. Otworzył je po chwili i zaczął cicho ale prosto do ucha Adama.
- Ja czital, czto u eskimosov jest sotni slov, opisjvajushchikh sneg. Ja khotel by imet tysjaczu slov, cztoby opisat moju ljubov k tebe , no jedinstvennoje, czto prikhodit mne na um , on czuvstvuyet, kak , kogda khoronit jeje v ruki , ona ne mozhet byt opisano.*
Drżał pod wpływem tego co usłyszał. Dreszcze nieustannie przechodziły mu wzdłuż kręgosłupa w dół.Poczuł jak ramiona jeszcze mocniej obejmują go a twarz Ilji ściśle przywarł do jego policzka i szyi .Zaczęły się nowe miłosne tortury. Nabierał wodę w dłoń i kropla po kropli upuszczał na jego tors. Stróżki wody spływały leniwie w dół aż do granicy wody. Zaczął się wiercić niespokojnie, na co usłyszał strofujący go głos.
- Więzień, pamiętasz, obiecałem.
Ilja zaczął niecierpliwie rozgarniać pianę ręką.
- Nic nie widzę- przesuwał na bok spienione bąbelki – Nie widzę co tam u ciebie, czy te moje wysiłki na coś się przydają?
Uśmiechnął się zadowolony, złapał go za dłoń i poprowadził w dół
- Proponuje abyś sam sprawdził.
Chciał coś jeszcze powiedzieć, ale dotyk jego palców spowodował, że podkurczył nieświadomie nogi a ciche jęknięcie rozeszło się po wykafelkowanej łazience, odbijając się echem od ścian. Jego palce nie przestawały się poruszać. Adam chciał unieść głowę, ale Ilja przytrzymał go drugą ręką i położył na sobie. „Zamknij oczy” wymruczał. Umysł stawał się przyjemnie pusty, wszystkie myśli oprócz jednej odpłynęły. Był skupiony tylko na tym co teraz dzieje się pod wodą. Kiedy gorączka się nasilała, oparł ręce na jego biodrach i poruszył się niespokojnie.
- Ja też nic nie widzę, ale coś mi się wbija w tyłek- jęknął.
Ilja się zaśmiał i przerwał pieszczoty. Adam niecierpliwie znowu poprowadził jego rękę w dół. Tak bardzo chciał aby tamten nie przerywał. Po chwili wrócili do poprzedniego rytmu. Ilji ręka, Adama biodra, które wprowadzały go w ślizg po członku chłopaka. Kiedy ruchy stały się mocniejsze i szybsze musiał się już przytrzymać brzegu wanny. Ilja jednak zwolnił, nie pozwolił mu dojść. Pogłaskał jego penis.
- Wstawaj Adam- pocałował go w szyję.
Najpierw nie chciał do tej wanny wejść, teraz najchętniej by z niej nie wychodził. Podniósł się niechętnie i sięgnął po porzucony ręcznik. Gdy się nachylił, Ilja wymierzył mu klapsa. Zaskoczony spojrzał na niego bo prąd przeszedł go po całym ciele, a jego penis już zwolniony z tortur nagle znowu ożył i lekko się uniósł.Ilja wyskoczył jednym susem z wanny. Adam chciał się wytrzeć ale już nie było mowy, by powstrzymać chłopaka. Całując się zawędrowali do pokoju pozostawiając mokre ślady na wykładzinie. Adam popchnięty lekko, miękko wylądował na ogromnym łożu. Po chwili na nim wylądował już nie tak miękko Ilja i bez zwłoki jego język rozpoczął swoją pracę. Gdy zawędrował do klatki piersiowej skupiając się na dwóch wystających brodawkach, przerwał na chwilę, widząc, że to ciało pod nim już jest odpowiednio rozpalone. Nachylił się by Adama pocałować a po chwili przypomniał zaglądając głęboko w oczy.
- Pamiętaj , dopóki ja nie będę zadowolony, nie możesz uciec z moich ramion, a potem czeka cię nagroda.
Te groźby jak na razie przeczyły wszystkiemu co do tej pory uczynił z nim Ilja. Teraz jednak przesunął się bliżej jego twarzy , ukląkł na nad nim w rozkroku. Jego penis zabujał tuż nad Adama twarzą. Już wiedział co ma robić, złapał go w usta, zaczął pracować językiem. Ilji jednak nie było dość. Oparł ręce o ścianę i zaczął powoli poruszać biodrami. Kilka głębokich stęknięć, które wyrwały mu się z gardła sięgały istoty przyjemności. Przytrzymał się mocniej jego pośladków i pozwolił prowadzić się rytmowi który narzucał chłopak. Ten jęknął głośniej i wygiął ciało w łuk, nie doszedł jednak lecz z wysiłkiem zatrzymał to kołysanie. Adam pomyślał, że cholernie dobrze się kontroluje i to go wprawiło w jeszcze lepszy nastrój. Nie miał czasu jednak roztrząsać tej kwestii, bo Ilja znowu naparł na niego swoimi pieszczotami. Jego ręce i język wędrowały niespokojnie po całym ciele. Co kilka chwil powracał do jego penisa by na moment mu poświęcić czas. Myśli natrętnie zaś wracały do obrazu wyprężonego brzucha i wyrzucanych do tyłu ramion , chciał by powrócili do tego momentu rzucił się spragniony by pieścić sutki chłopaka. Jego jednak życzenia, nie miały aż takiego dzisiaj znaczenia.
Ilja zsunął się na brzeg łóżka i siłą przeciągnął do siebie Adama. Odwróci i przełożył na róg ogromnego łoża, przytrzymując jego ręce tuż nad głową. Dwa rozchylone pośladki już czekały na niego. Wszedł ostrożnie. Klęcząc na jednym kolanie zaczął powoli się poruszać. Pchnięcia nie były silne, rytm się ciągle zmieniał. I właśnie te zmiany rytmu w taką ekstazą wprowadzały Adama. Po chwili jego mięśni także zaczęły pracować z niecierpliwością wyginał biodra by uderzenia Ilji trafiały w ten punkt który sprawiał mu największą przyjemność. On jak zwykle doskonale odczytał jego intencję i raz za razem szukał tego miejsca. Nie był jednak zadowolony. Bo po chwili wysunął się z niego.
Pogładził z czułością biodra i boki Adama. Ręce zaczął przesuwać długimi pociągnięciami w dół. Wykonując jakby masaż okolicy krzyża, które celem było to co ukrywały pośladki. Kiedy Adam pierwszy raz jęknął,odwrócił go i wsunął na łóżko. Założył sobie jego nogi na ramiona, uśmiechnął się w ramach zapewnienia, że to jest właśnie ta pozycja i zaczął swoje kołysanie od nowa. Dreszcze najpierw pojedyncze a potem po każdym kolejnym pchnięciu kierowały wprost Adama do spełnienia. Usłyszał te same westchnięcia co wcześniej, spoglądał na Ilje który wygiął ciało w łuk i podparł się ręką z tyłu, nie chciał z tego momentu nic przeoczyć. Po chwili wysunął się z niego i pozwolił by sperma spłynęła na jego brzuch. Pocałował go dziękczynnie, złapał za pośladek i ścisnął w ustach panis Adama. Jemu już niewiele było potrzeba by osiągnąć finał, tym bardziej że cały czas miał pod powiekami obraz Ilji, który w uniesieniu wygina swoje ciało.
Zawsze zadziwiało Adama to, że w łóżku tak niewiele mówili do siebie a tak jasno czytali wzajemne sygnały.
Ilja chciał go koniecznie dzisiaj zaskoczyć.
- Ja już swoje dostałem- przeciągnął się jak kot- Jeśli chcesz, mój tyłek jest dzisiaj twój – Adam zamrugał trochę oszołomiony- Jestem tak napalony- przesunął językiem po płatku jego ucha- Czuje że to by była niezła zabawa – uradowany uniósł się na łokciu i spojrzał na niego- A poza tym, aaaa właśnie jakaś kara musi być, jakbyś tak mnie mocno ukarał , to byłbym mega zadowolony.
- Ilja , kara z mega zadowoleniem trochę się kłóci.
- No może troszkę – przyznał mu rację- Chce być dzisiaj twoją walentynką.
Wyszczerzył zęby, by po chwili ugryźć go w szyję.


*Czytałem, że Eskimosi mają sto słów opisujących śnieg. Chciałbym mieć tysiąc słów opisujących moją miłość do Ciebie, ale jedyne co przychodzi mi na myśl, to uczucie gdy wtulam się w twoje ramiona, tego nie da się opisać.

************************


Dzisiejszej nocy poczuł się pierwszy raz staro a jednocześnie docenił to jak cudownie mieć kochanka, który ma 17 lat i nigdy nie ma dość. Teraz widział wyraźnie, że te przeszkody które się przed nimi piętrzyły, te wszystkie fochy Mateusza, działały jak najlepszy afrodyzjak. Byli tak spragnieni siebie, tak zdesperowani by wykorzystać każdą chwilę razem, że mało co dawali odpoczywać swoim ciałom, zmuszając je nieustannie do miłosnych przepychanek. Nie nadążał powoli za Ilją, był coraz bardziej zmęczony i gdy zaczęło szarzeć , popadł w letarg na granicy snu. A nawet teraz byli nadal tak blisko jak tylko można było, spleceni w objęciu, czekali aż sen ich zagarnie. On jednak nie nadchodził ,byli za bardzo podnieceni a głowy za bardzo rozpalone by teraz spać. Leżeli w szarości nadchodzące dnia, a serca wyrównywały rytm. Adam zaczął przesuwać palcem po jego linii kręgosłupa. „Zapomnieliśmy o muzyce” przerwał ciszę. Ilja pokręcił głową. „ Ja nie” . Twierdził ,że ona cały czas jest w nim, cały czas ją słyszy. Adam uniósł jego dłoń z pytaniem „Nawet wtedy gdy jesteś na granicy świadomości, kiedy ciało podąża za instynktami?” „Nawet wtedy, w mojej głowie rodzą się komendy i daje mu wytyczne: adante, allegretto a czasami nawet prestissimo**” Adam parsknął śmiechem. Ilja ścisnął jego dłoń. „Nie ma różnicy, pamiętasz? Nie ma różnicy między muzyką a miłością”. Pocałował go aż do utraty oddechu. Ilja zgiął się lekko i zasłonił rękami krocze.
- Już nie mogę, nie mam siły – jęknął.
- O nie- Adam odsunął się od niego, potem jednak z rozbawieniem stwierdził- Jednak trochę to twoje ciało cię nie słucha, tak samo oporne na sugestie jak jego właściciel.


Adam właściwie nie zasnął do rana ,tylko drzemał czuwając. Ilja za to wpadł w głęboki sen i dopiero koło jedenastej poruszył się, bo jego telefon zaczął dzwonić. Spojrzał zaspany na ekran i rozłączył połączenie. Przekręcił się na drugi bok i objął Adama. Za jakąś chwilę dzwonek znowu rozbrzmiał w ciszy pokoju. Odwrócił się i sięgnął po komórkę , którą zostawił na stoliku spojrzał z napięciem na Adama, który pytał ?
- Ojciec?
Chłopak pokręcił przecząco głową.
- To Siergiej
Obawiał się mu powiedzieć, podejrzewając, że Adam będzie zły. Ten jednak po tej nocy miał wiele zrozumienia w sobie i łaskawie powiedział.
- Odbierz, bo może trzeba tego głupka ratować z rąk rosyjskiego potwora.
Ilja zaczął rozmawiać, podniósł się z łóżka i podszedł do okna. Wskazał coś palcem, co się znajdowało na zewnątrz. Adam uniósł się na łokciu by zobaczyć co to takiego. Cały świat pokrywała gruba warstwa śniegu. Szczególnie w górach robiło to wrażenie, kiedy spoglądało się na oddalone zbocza i przytłoczone białą kołdrą drzewa. Było cudownie, nawet aura im sprzyja pomyślał zadowolony. Wreszcie zaczęło się coś układać.
Chłopak zaczął w podnieceniu podnosić głos. Skupił się na słowach próbując coś zrozumieć z szybko wyrzucanych zdań. W pewnym momencie chłopak zaczął się śmiać. Kucnął nagi pod oknem i śmiał się, po czym klapnął na podłogę i spoglądał rozbawiony w jego kierunku. Wydusił jeszcze wielce rozradowany z siebie kilka zdań i się rozłączył.
- Nie uwierzysz- zaśmiewał się znowu, nie mogąc się uspokoić- Nie uwierzysz.
- Uwierzę , jak się opanujesz i mi powiesz.
- Ale ja , jajaa- znowu parsknął śmiechem- Nie mogę.
Nabrał powietrza, zrobił poważną minę. I zaczął opowiadać to co Siergiej mu krótko streścił.
Zgodnie z umową spotkali się w knajpie, tak jak było ustalone. Siergiej chciał zabrać Mateusza ale on się przykleił do Miśka i powiedział, że się nie rusza. Więc nie walczył z nimi, tylko zaproponował, żeby wpadli we dwóch, że tylko pogadają lepiej się poznają. Z oporami ruszyli za nim.
- Naprawdę- Adam był zdziwiony- Mateusz nie lubi takich akcji,jestem pewien.
Chłopak wzruszył ramionami na znak, że nic nie wie na ten temat. Kontynuował dalej swoją opowieść o tym, że jak w pokoju już się zrobiła atmosfera bardziej gorąca, to jednak stwierdzili, że w sumie dlaczego nie. I tu Siergiej pełen nadziei na udany wieczór, przystąpił do rzeczy, wiedząc że poradzi sobie bez problemu z nimi obydwoma. I jakież było jego zdziwienie, kiedy Misiek z Mateuszem rzucali się na siebie, kompletnie pomijając zdezorientowanego Siergieja.
- Biedaczek – śmiał już też Adam- Buahahahaa, no naprawdę plan Miśka był misterny. Siergiej był zły ?
- No może trochę a trochę rozbawiony, zostawił ich poszedł poszukać innych rozrywek.
Adam spojrzał na zegarek.
- Ilja musimy się zbierać, jest 11.30 zaraz nas wyrzucą z pokoju.
Wzdrygnął się na myśl, że będzie musiał założył mokre ubrania, które porzucił wczoraj w szale i spokojnie sobie przeleżały do rana. Ilja jednak wpadł na pomysł. Zadzwonił do recepcji i ubłagał ,żeby zabrali ciuchy do suszarni. Miał rację tacy mokrzy na pewno nie mogli wracać. Obsługa hotelu podarowała im jeszcze pół godziny aż rzeczy się wysuszą. Ilja zaczął się kręcić i sugerować, że trzeba jakoś produktywnie spędzić ten czas. Adam tym razem kategorycznie wybijał mu to z głowy. Muszą się opanować i jakoś wrócić do rzeczywistości. Nie było to jednak łatwe. Chłopak nieustannie drażnił się z nim i jeśli nie próbował sięgnąć pod szlafrok to przynajmniej przytulał się choć na chwilę. Wcale nie mieli siebie dość.
Właśnie dzisiaj był go pewien, jak nikogo innego, nawet bardziej niż samego siebie.Bardziej zakochany niż wcześniej, bardziej zaborczy niż przed kilkoma tygodniami. Nie, nie zapomni tego co Ilja zrobił ale dzisiaj chciał tak bardzo mu to powiedzieć. Przytrzymał jego głowę, założył kaptur szlafroka i wpadając w ten lodowy błękit powiedział „Kocham cię” Patrząc na tą biel, które go otaczała, uciekał wspomnieniami do wydarzeń sprzed kilku miesięcy, kiedy otulał go kapturem przed mroźnym dniem. Znowu spowity w jasności wydał mu się taki piękny. „Wiesz jak kompozytor by nazwał naszą miłość?” Nie oczekiwał odpowiedzi, ona była w nich, grała od wielu miesięcy różnymi dźwiękami.

Zimowa rapsodia.

*adante, allegretto, prestissimo- w tempie spokojnego kroku, ruchliwie, bardzo szybko

*************************



Było już późne południe kiedy dotarli do pensjonatu,szli powoli byli zmęczeni wyczerpani i niewyspani a jednak pomimo wszystko szczęśliwi. Mieli cichą nadzieję że chłopcy gdzieś wyszli. Bo miniona noc ciągle echem odbijała się w nich. Ich oczy nieustannie szukały się, ich ręce niecierpliwie dotykały. Otaczała ich aura zmysłowości, której nie umieli ukryć.
Zastali chłopaków jednak w pokoju. Siedzieli na łóżkach jak dwa indory ruszające na ścięcie. Mateusz nie spojrzał nawet na nich, Misiek tylko rzucił okiem ale natychmiast wrócił do swego laptopa. Cisza i spokój jaka panowała w wpokół kontrastowała z tą sensacyjną informacją, która otrzymali od Siergieja. Adam nie miał zamiaru zdradzać tego , że o wszystkim wiedzą ale od niechcenia zapytał.
- Jakieś plany na dzisiaj? A jak tam było wczoraj?
Rzucili mu spłoszone spojrzenia.
- Dobrze – burknął Mateusz. Misiek utkwił wzrok w nim na parę chwil i powrócił do swego zajęcia na laptopie.
Z pewnym zmieszaniem Adam właśnie sobie uświadomił, że był tak zajęty walką o swoje randkę, że kompletnie nie czytał wcześniej sygnałów. Coraz bardziej go bawiła ta myśl, że oni coś kręcą ze sobą i coraz mocniej miał ochotę by się wygadali. Ilja go wyręczył z miną pokerzysty zaczął ciągnąć ich za język
- No powiedźcie coś? Dogadałeś się Mateusz? Nie był ci potrzebny tłumacz?
- Nie- zamruczał znowu. Spojrzał na Ilję odwracając wzrok od telefonu- Nie dasz mi pewnie spokoju, to powiem ci . Ten Sergiej, no jest … nieźle wyposażony.
Wstał i nacisnął coś w telefonie.
- Sorki , Tolo dzwoni - wyszedł z pokoju, przez drzwi słychać było jego podniecony głos, zupełnie nie pasujący do tego burczenia, które przed chwilą słyszeli.
- O matko jak wszystko mnie boli- dźwignął swoje ciało z westchnięciem Ilja i poszedł do łazienki.
- Coś młody się nagimnastykował wczoraj za bardzo- zmrużył w uśmiechu oczy Misiek.
Adam do niego podszedł i uścisnął mu rękę.
- Dziękuje – powiedział po prostu, bo nie wiedział jak ma się zachować. Misiek przytrzymał jego dłoń i lekko go przyciągnął do siebie przyglądając się czemuś.
- Te zęby na twojej szyi są warte tych pieniędzy – szczerzył się teraz do niego.
Adam dotknął miejsca które go piekło od jakiegoś czasu ale nie zdawał sobie sprawy, że aż tak dokładnie Ilja odbił swój znak na nim. Uśmiechnął się trochę zmieszany.
- Słyszałem –odbił piłeczkę - że twoje działania wczoraj obejmowały dość duży krąg znajomych. A poświęcenie w kwestii uciszenia Mateusza było ogromne.
Uśmiech z twarzy Miśka nie schodził.
- Ale sam przyznasz, że pomysł miałem doskonały. Poskutkowało: cichy i spokojny jak nigdy
- On taki jest naprawdę - wyrwało się Adamowi- Mam nadzieję, że i ty zabawiając się w doktora coś na tym skorzystałeś?
- Tak – wyciągnął ręce i wygiął palce na zewnątrz aż chrupnęło- Ten wyjazd , jestem ci wdzięczny naprawdę. I kasy nawet mi nie próbuj oddawać. Będzie ci potrzebna. – uniósł oczy na niego- Zabieram go od was.
Nie był szczęśliwy z tego powodu, ale zdawał sobie sprawę, że to najlepsze rozwiązanie. Ze zrozumieniem pokiwał głową, jego kolejne kłopoty finansowe właśnie piętrzyły się za horyzontem, teraz jednak musiał poprzeć Miśka w jego planach.
- Jak ty właściwie masz na imię?- zaciekawił się Adam, bo głupio mu było, ze tak niewiele wie o tym facecie.
- Mateusz.
Zaczęli chichotać obydwaj.
Ilja wychodził z łazienki, ziewnął. Po chwili zrobił jednak nieszczęśliwą minę i koniuszkiem języka zaczął sprawdzać usta. Popękały zapewne te wszystkie małe ranki zadane dzisiejszej nocy. Uśmiechnął się jednak zadowolony i spojrzał na nich pytająco. - Co tam szepczecie szpiony?
- Sam jesteś szpion*- Adam przesunął się bliżej niego i jednym ruchem potarmosił jego włosy – Co robimy z dzisiejszym wieczorem?
Patrzyli teraz wyczekująco na Miśka.
- Trzeba tą Wisłę do końca wykorzystać. Dziś jest sobota, może jakiś klub? Bo numer z Siergiejem już drugi raz nie przejdzie.
Ilja się ożywił
- Ja mogę ci polecić pub po klubie i małą ale przytulną toaletę. Wiem, że będzie wniebowzięty.
Spojrzeli na niego obydwaj czekając na wyjaśnienia. On w odpowiedzi pokazał im tylko język. Nie zdążyli go jednak dopytać o cokolwiek, bo Mateusz wkroczył w centrum tej narady. Ilja więc dla odwrócenia od niego uwagi krzyknął.
- Szykuje fryz na wieczór Mateusz- lecimy lansować się do klubu.
- Oooo , to świetnie – rozejrzał się za swoją torbą – W co ja mam się ubrać?
Podszedł do swoich rzeczy i zaczął w nich przewracać, mrucząc , że musi pożyczyć żelazko. Patrząc na niego Adam podjął decyzję.
- Ilja chodź coś zjemy, bo się za szybko skujemy potem w tym klubie.
Chłopak niechętnie znowu podniósł swoje ciało z łóżka. Ziewając cały czas zaczął rozglądać się za kurtką. Adam go popędzał aby prędzej się ubierał, bo jest strasznie głodny. Po chwili wyszli. Pierwszy raz nie spotkali się z żadnymi oporami, że opuszczają chłopaków, to tym bardziej utwierdziło Adama, że dobrze zrobili.
Mateusz podszedł do Miśka z dwoma bluzkami i pokazał
- Ta czy ta ?
Misiek wskazał na niebieską z białymi wykończeniami. Mateusz zamyślił się spoglądając na swoje ubrania.
- Nie wiem jak wczoraj do tego doszło – zaczął się tłumaczyć- byłem już tak zły i puściły mi wszelkie hamulce, rozumiesz?
Misiek milczał. On patrząc gdzieś w bok nie przestawał mówić
- Mam mętlik w głowie, ci dwaj doprowadzają mnie do szału, ale nie umiem...- zaczął ściszać głos- Uwolnić się od nich.
- Po co się ranisz?
- Nie robię tego- zaczął pociągać nosem- Spojrzał oczami pełnymi łez na Miśka- Nie robię tego, stary.
Misiek podniósł się z łóżka i zgarnął go przytulając do swojej piersi. Zaczął głaskać po włosach ze słowami
- Robisz to Mateusz, robisz. Musisz ich uwolnić ze swojego serca.
Po tych słowach zaczął szlochać. Emocje kilku tygodni wezbrały w tym momencie i puściły wszelkie hamulce. Duże ramiona objęły go ściślej, poczuł ciepło rozchodzące się po jego ciele. Ręka nie przestawał go głaskać. Kiedy złapał odrobinę tchu, nabrał powietrza i zauważył
- Nie głaszcz mnie tak, bo coś sobie pomyślę.
- Pomyśl sobie Mateusz, pomyśl.
Odsunął się od niego by zajrzeć w jego oczy. To co zobaczył natchnęło go nadzieją, dlatego znowu przycisnął głowę do szerokiej piersi.
- Opiekuj się mną, bo jestem tak pogubiony, że nie wiem gdzie moje miejsce. Mów mi proszę, gdzie mam teraz iść, co zrobić.
- Tak będzie, tak będzie- uspokajająco głaskał go nadal – Zaopiekuje się tobą.
I zaczął kołysać go w ramionach jak małe dziecko. „Wszystko będzie dobrze” mruczał w jego włosy, dotykając je ustami.

*szpion- szpieg

1 komentarz:

  1. Ojejjjjjjjjjjj ale sweet rozdział! a jaka sweet końcówka! świetne po prostu świetne

    OdpowiedzUsuń