sobota, 8 grudnia 2012

cz VI Geniusz



Adam nerwowo przemierzał pokój od drzwi do okna, robił obrót i ponownie powtarzał swoją wędrówkę. Na chwilę zatrzymywał się przed wejściem jakby na coś czekał i znowu wracał do okna.
- Ile to jeszcze będzie trwało? – Zerknął na zegarek- Już mają opóźnienia, a myślałem że Niemcy są tacy poukładani.
Ilja tylko wzruszył ramionami, nie spuszczając wzroku z gry, która go w tej chwili pochłaniała. Przesuwał palcem po ekranie telefonu, całkowicie skupiony na zadaniach, które precyzyjnie próbował wykonać.
„Ten chłopak się niczym nie przejmuje” pomyślał Adam.Od przyjazdu do Kloster Schontal, właściwie był ostoją spokoju. Najważniejszą misją którą miał do wykonania, było przejście na następny poziom gry. Jedyny czas kiedy się pojawiały emocje, to czas przegranej lub nieudanego ruchu na ekranie telefonu. Za to Adamem zdenerwowanie zawładnęło całkowicie. Jeszcze mocniej się nasilało z powodu opóźnień, które burzyły harmonogram. Czuł na sobie odpowiedzialność, został by wszystkiego dopilnować, ale na to nie miał wpływu. Profesor Winiarski już od kilku godzin siedział sobie wygodnie na widowni i miło umilał sobie czas pogawędkami z kolegami po fachu.Adam także by wolał posłuchać kolejnych wykonań, zamiast tkwić cały w nerwach w tym pokoju.
Uchylił drzwi i wyjrzał na korytarz, gdzie dudnienie i rozproszone dźwięki wdzierały się do jego świadomości. Sprawdzał czy nie ma w pobliżu tej miłej blondynki, która przychodziła 15 min przed występem, by zaprowadzić uczestników konkursu pod scenę. Korytarz był pusty. Westchnął i z żalem zamknął drzwi. Spojrzał na pochylonego nad grą chłopaka. W garniturze to był inny Ilja, bardziej dorosły, bardziej przystojny, bardziej nonszalancki. Nie miał pojęcia czy młody skrzypek zawsze tak się zachowywał przed konkursami i koncertami. Sprawiał wrażenie jakby kompletnie nie był zaangażowany w to co wokół niego się działo. Był cały czas gdzieś z boku. Nie było kogo o to zapytać, bo ojciec chłopaka nie przyjechał. Ruszył do Rosji w interesach i bez zmrużenia oka przekazał Ilję pod opiekę nauczycieli. Dzwonił kontrolnie przed południem.Ilja jednak nie chciał z nim rozmawiać, a przekazanie relacji z tego co się dzieje przypadło Adamowi .Rozmowa z Witkowskim wyglądała bardziej jak zdawanie raportu wojennego niż jakiekolwiek wsparcie dla ekipy przybyłej do Niemiec.

Adam podszedł do okna i oparł ręce o szybę, chciał poczuć chłód od którego był odgrodzony oknem. Było mu gorąco i w niezrozumiały sposób denerwował się występem swojego ucznia. Fakt, ciążyła na nim odpowiedzialność. To on sam właściwie przygotowywał go przez 2 miesiące, to on dawał wskazówki, to on wymuszał, wykłócał się, prosił i błagał by Ilja grał zgodnie z tym co założyli. Wziął głęboki oddech i wypuścił powietrze.Trudno, przyjmie wszystkie razy, a Ilję zabije jeśli okaże się, że po raz kolejny zrobi tak jak chce.
- Adam-Wystraszył go Ilja, odzywając się tuż za jego plecami- Nie denerwuj się.
Miał niemiły zwyczaj skradania się i zaskakiwania go w takich sytuacjach, prawie szósty zmysł, który podpowiadał mu kiedy myślą krążą właśnie wokół niego. Adam odwrócił się i z wyrzutem powiedział.
- Ja się denerwuje za ciebie.
Był cały czas pod kontrolującym spojrzeniem bladoniebieskich oczu. Miał wrażenie, że Ilja chce go dotknąć, nie ruszył się jednak, nie zachęcił go w żaden sposób. Powiedział tylko.
- Pewnie za 20 min wejdziesz.
Chłopak kiwnął głową, którą natychmiast spuścił, a włosy zasłoniły mu twarz. Podszedł do krzesła na którym wcześniej siedział. Cicho powiedział
- Zostań ze mną.
W tym jednym zdaniu Adam usłyszał obawę strach i samotność kogoś kto musi walczyć sam, tam scenie,przed setkami ludzi.
- Bądź tam przed, bądź tam po.To wszystko- Chłopak nerwowo się uśmiechnął- Jest dobrze. Zaufaj mi, Adam- Wziął głęboki oddech- Spójrz na mnie.
Adam posłusznie podniósł głowę. Spotkał oczy Ilji, które rzeczywiście były spokojne, skupione a przede wszystkim skoncentrowane na nim.
- Teraz już tylko musisz mi zaufać,nic poza tym.Ja wiem co robię,wiem co gram i wiem o co walczę.
Otworzył usta by coś więcej powiedzieć,kiedy usłyszeli pukanie. To długo oczekiwana przedstawicielka organizatorów przyszła po nich.
Od tej chwili Adam niewiele rejestrował. Nigdy, nawet przed własnym koncertem,tak się nie denerwował jak teraz.Z pewnością odprowadził Ilję pod same schody na scenę. Musieli czekać jeszcze tam moment, ale prawie nic nie pamiętał z tych chwil. Kiedy wyczytali nazwisko młodego skrzypka, ścisnął tylko rękę Ilji i już po sekundzie widział go wbiegającego lekko po schodach. Ten ruch był mu znajomy, znamionujący pewność i tak bardzo uspokajający. Na tyle, że wyciszony wyłączył się z otaczającej rzeczywistości by podążyć za dźwiękami, które właśnie wydobywał ze skrzypiec Ilja. Chciał sobie później przypomnieć, coś co by mu pozwoliło ten występ zanalizować technicznie.Musiał jednak w stresie całkowicie wyłączyć tę funkcję a jedynie zanurzać się w dźwiękach. Z pewnością zupełnie mu już zaufał, całkowicie dał się ponieść fali.
Burza oklasków wyrwała go z tego dziwnego stanu. Po chwili rozemocjonowany Ilja wpadł w jego ramiona. Nasłuchiwał przez sekundę aplauzu z widowni, powrócił na chwilę na scenę by się ponownie ukłonić. Zdyszany zbiegł ze sceny, przyjmując gratulację od osób znajdujących się zza kulisami.Szybko oddychając powiedział do Adama.
- Jak dobrze,że występowałem tak późno,jury lepiej mnie zapamięta.– Uśmiechał się teraz od ucha do ucha- Chodźmy pociągnął Adama za rękaw- Muszę się czegoś napić.
Kiedy weszli w korytarz,natknęli się na profesora.Adam miał nadzieję, że usłyszy kilka uwag dotyczących gry Ilji.Winiarski jednak tylko rozradowany powtarzał.
- Doskonale chłopcze, doskonale- Pogroził lekko palcem , na co Ilja zrobił minę niewiniątka- Jednak trochę fantazjowałeś za bardzo, ale … doskonale, doskonale.
Profesor ściskał rękę Ilji, co dawało nadzieję Adamowi, że wszystko było w miarę w porządku.
- Panie Profesorze- Ilja zaciągnął akcentem mocniej niż zwykle- Idziemy do restauracji, muszę się czegoś napić.
- A tak, tak. Idźcie ja na razie wrócę na salę a potem dołączę do was.

W restauracji Akadami Muzycznej Adam i Ilja spędzili dwie długie godziny oczekiwań na werdykt. Występ nic nie zmienił. Adam był kłębkiem nerwów, Ilja spokojny, milczący i zanurzony w swojej grze, tym razem skrzypce zamienił na telefon. Czasami ktoś do nich podchodził, gratulował młodemu skrzypkowi występu. Ilja był spokojny i uprzejmy, ale nie chciał wdawać się w dłuższe rozmowy. Krzyżował od czasu do czasu spojrzenia z Adamem, jakby pytając czy jest zadowolony. On jednak niewiele mógł powiedzieć, poza tym, ze jak zwykle popłynął na dźwiękach kiedy Ilja grał. Czy inni równie silnie odbierali to co wydobywał ze skrzypiec ten chłopak? Nie miał pojęcia, mógł podejrzewać po ilości gratulacji, że występ z pewnością się podobał. Obydwaj milczeli na temat tego wykonania.Adam nic nie komentował,Ilja nic nie mówił.To cisza go niezmiernie denerwowała dlatego odważył się zadać inne pytanie, by czymś zająć myśli
- Dlaczego Twój ojciec nie przyjechał?
Chłopak zmarszczył brwi i zacisnął usta.
- Lepiej, że go nie ma, nie denerwuje się tak w jego słowach.Pojechał w biznesach.
Nic więcej nie dodał więcej,a Adam nie chciał go zmuszać do rozmowy, na temat który go wyraźnie irytował.
- Twoja matka?- Zawiesił głos i dodał ostrożnie- Co się z nią dzieje?
Już dawno chciał o to zapytać.Bał się,że jednak poruszy jakieś bardzo bolesny temat.Wydawało mu się, że matka Ilji musi nie żyć,skoro nigdy Witkowscy,ani ojciec ani syn,nie wspominali o niej.
Chłopak, uśmiechnął się i przerwał swoje zmagania na ekranie telefonu.
- Mieszka w Moskwie- Zaśmiał się- To jest bardzo szanowany pedagog, uczy w Akadami jak ty.
Naprawdę się ożywił.
- Nie, nie skrzypce ale dyrygentury uczy.Jest dobra,jest bardzo dobra.
Był wyraźnie dumny i szczęśliwy. Przypomniał sobie nagle o czymś.
- Zadzwonię do niej- Śmiał się teraz do Adama- Będzie zadowolona, że jednak Rachmaninow.
Wykonał telefon natychmiast wdając się w dyskusję nad utworem.Adam uwielbiał jak Ilja mówił po rosyjsku, słowa płynęły zupełnie jak melodia. Czuł tą swobodę wypowiedzi, którą po polsku umykała, bo Ilja zacinał się często i burzył szyk zdania. To jednak nie raziło nigdy Adama, a nawet dodawało pewnej specyficznej egzotyki, która mu się podobała. Słuchając go teraz jak się na coś skarży, słyszał w tych słowa narzekania małego chłopca. Już go nie mylił ten garnitur, miał przed sobą dziecko, który właśnie wyrzuca z siebie skargę na niedogodności, które go dotknęły i tylko matka zrozumie i tylko matka umie go w tym pocieszyć. Nadal dla Adama nie było jasne jak się toczy życie rodzinne Ilji, był jednak uspokojony tym, że matka żyje i jest, jeśli nawet nie jest tutaj razem z nim.

Po kilku kawach, trzech colach ruszyli wraz z całym tłumem rozemocjonowanych ludzi w kierunku sali koncertowej. Oficjele, laureaci i licznie przybyli goście zajęli swoje miejsca na widowni. Rozpoczęła się przydługa i nudna ceremonia rozdania nagród, podziękowań i wręczania kwiatów wraz z czekiem na odpowiednią sumę. Tłum bił brawo, skrzypkowie się kłaniali, a Adam miał żołądek przyrośnięty do pleców. Czym lista finalistów była krótsza tym bardziej się obawiał, że występu Ilji nikt nie docenił. Kiedy ogłaszano główną nagrodę, miał wrażenie że usłyszał coś innego ale okrzyk Ilji, który w następnej sekundzie jak na zapasach ścisnął go za szyję, oznaczał tylko jedno, zwyciężyli. Jego uczeń jeszcze bardziej, niż wcześniej, zwiewnym krokiem wbiegł na scenę, ukłonił się , radośnie przyjmował wszystkie gratulacje i zaszczyty. Pozował do zdjęć a potem jeszcze jako zwycięzca wykonał „węgierski” utwór Rachmaninowa. Adam nie był pewny, ale Ilja teraz zagrał inaczej, z entuzjazmem gdzieś podszytym nostalgią inną niż wcześniej prezentowana. Patrzył teraz na tego, który był cały w glorii zwycięstwa, z którego tryskały młodość i szczęście. Już wiedział co czuje Witkowski patrząc na swojego syna, ogromne zadowolenie i dumę, że oto ja jestem tym który stworzył tego geniusza.Tego Adam nie mógł o sobie powiedzieć, za to że odrobinę miał na to wszystko wpływ i owszem. To duma i radość go rozpierały, a te emocje były tak silne, że poczuł że za chwilę się rozpłacze.Patrzył ze łzami w oczach na Ilję, który grał zwycięski utwór porywając widownię. Wszystko, cały ten wysiłek, czas i walka z Ilją były warte tej jednej chwili.
To wzruszenie, ta duma nie była wszystkim co przyprawiły go o te cisnące się do oczu łzy. Właśnie w tej chwil, w tym momencie miał ochotę zapłakać ale nad sobą. Doznał całkowitej jasności,zakochał się w Ilji.Pomiędzy jednym dźwiękiem a drugim zrozumiał,że puściły mu wszystkie hamulce i coś czuje do tego małolata.Jak mógł wmawiać sobie do tej pory,że mógł oddzielić Ilję od muzyki, że nie tworzyli jedności, że zauroczenie jednym nie pociągnie za sobą zadurzenie się w drugim. Kiedy chłopak przestał grać, zażądał mikrofonu i po angielsku zaczął dziękować zgromadzonym, organizatorom. Nagle serce Adama zatrzymało się, bo usłyszał swoje imię i nazwisko. Ilja mówił, że to jego wielka zasługa, że wygrał ten koncert. Dodał jeszcze coś po rosyjsku. Nastąpiła burza oklasków a zwycięzca dłuższą chwilę przedzierał się przez tłum do swego nauczyciela, który jeszcze nie otrząsnął się ze wzruszenia. Ilja uważnie na niego spojrzał i zaniepokojony zapytał.
- Co się dzieję?
-Nic - Uśmiechnął się krzywo-Byłeś wspaniały.Przepraszam cię, muszę na chwilę odejść.
Adam odwrócił się i ruszył w kierunku korytarza. Musiał stąd uciec, okiełznać to zmieszanie, świadomość braku kontroli nad sytuacją. Ilja nie dał mu daleko oddalić się i szybko go dogonił.Złapał za ramię i zatrzymał.Zaniepokojony badał wzrokiem jego twarz.
- Adam-Szepnął-Nie możesz płakać, ciesz się, proszę.–Błagał szeptem-To dla ciebie, wszystko dla ciebie.
Stał z otwartymi ustami i jeśli wcześniej, udało mu się powstrzymać napierające łzy, teraz ponownie cisnęły mu się do oczu.” Co ten chłopak mówi? „
Ktoś ich właśnie mijał i zatrzymał się by pogratulować Ilji pierwszej nagrody.To dało oszołomionemu Adamowi czas by się trochę uspokoić. Za dużo dzisiaj było tych emocji, musi na chwilę zostać sam, ruszył znowu korytarzem. Pragnął uspokoić choć na chwilę ten mętlik w głowie.Ilja jednak nie dał mu szansy, dogonił go znowu.Tym razem Adam szepnął do niego.
- Ilja żadna moja zasługa, przecież obaj wiemy, że to nie prawda.Zwycięstwo należy się tobie,to twój ogromny talent zwyciężył.Zobacz wszyscy go podziwiają, są naprawdę szczęśliwi,że mogli cię usłyszeć.
- Ale jedyną osobą, która ma być dzisiaj szczęśliwa z mojej gry, jesteś ty Adam- szeptał rozgorączkowany Ilja- Nie obchodzą mnie tamci, wskazał ręką salę koncertową.
Adam szklistym wzrokiem zajrzał mu w twarz. Miał nadzieję,że Ilja zrozumie, że rzeczywiście tak jest, że jego gra wprowadza go w stan euforii i szczęścia.Nie był wstanie nic powiedzieć,głos grzązł mu gdzieś w okolicy krtani.
Nie wiedział dlaczego szeptali, ale przyciszonymi głosami znowu się mierzyli na słowa, zupełnie jak na zajęciach. Dzisiaj jednak Adam czuł, że jest na straconej pozycji. Ilja trzymał w ręku wszystkie atuty, wyglądał niesamowicie w tym garniturze, grał cudownie i mówił takie rzeczy od których czuł ucisk gdzieś tam w środku.
- Nie rozumiesz,nie rozumiesz- Ilja kręcił głową- Zrobiłem to dla ciebie, nie dla ojca, dla profesora, dla siebie, ale dla ciebie. Dla ciebie Adam.To dla ciebie walczyłem, bez tego nie byłoby mnie tutaj…
Nie wiedział co od niego oczekiwał Ilja, nie miał pojęcia dlaczego się tak upierał aby oddać mu to zwycięstwo. Tak bardzo nie chciał żeby ten chłopak zapędzał się w obszary o których nie ma pojęcia, przed którymi chciał go ochronić i nie dać porwać się emocjom.Musi to jakoś przerwać.Nie mógł mu spojrzeć w oczy więc zawiesił gdzieś wzrok w przestrzeni ponad jego ramieniem by wyrzucić swoje wszystkie obawy.
- To nie takie proste. Ja jestem dorosły, mam pracę, którą kocham, jestem z kimś naprawdę dla mnie ważnym.
Miał nadzieję,że powiedział to jasno i nie uraził chłopaka.
Spuścił głowę, nie chciał się mierzyć z tym co mógł ujrzeć na jego twarzy.
- Nie możesz mnie całować i mówić mi, że to nic nie znaczy- Jęknął Ilja- Adam, ty oszukujesz,ja to wiem- Dźgnął go palcem- Sam siebie oszukujesz.
Przestraszony unikał nadal jego wzroku. Nie chciał dzisiaj żadnej konfrontacji, nie był do niej zdolny, czuł się taki bezbronny. Ostatkiem sił u kresu samokontroli i całkowitej świadomości obecności Ilji,zaledwie kilka centymetrów od niego, bronił się, podnosząc głos.
- To tylko dla ciebie takie proste, bo masz 17 lat i nic do stracenia.
Ilja zrobił duże oczy i minę jakby ktoś dał mu w twarz. Nie zdążył jednak niczego już powiedzieć, bo z daleka wołał ich profesor,zapraszając na małe after party, na którym koniecznie jako honorowy gość musiał być zwycięzca.

Na przyjęciu ulotnił się cały radosny Ilja, za to powrócił naburmuszony małolat, który nieustanie pyta kiedy stąd wyjdą. Rozmawiał przez chwilę z ojcem przez telefon, ciągle coś pokrzykując. Znudzony przyjmował gratulacje i zamęczał ich pytaniami, kiedy jadą do hotelu. Po godzinie profesor uległ i pozwolił mu wrócić. Adam oczywiście jako opiekun został wysłany razem z nim, bo Winiarski bawił się w najlepsze w glorii chwały na trwającej ciągle imprezie.


Zdradzam tytuł w tym momencie, jak najbardziej do ujawnienia po tych wydarzeniach. Przepraszam za błędy, to z pośpiechu, jak będę miała chwilę z pewnością poprawię :D

2 komentarze:

  1. Ja rozumiem, że to cecha dobrego opowiadania, żeby zatrzymać się w miejscu najbardziej intensywnych emocji. Ja wiem. Ale nie rozumiem :P
    Biedny Adam.....porwał go ten Geniusz, już jakiś czas temu , ale scena w której uświadomił to sobie była....mmmmm jak muzyka. Falami przetaczała się przeze mnie. Coraz bardziej wciąga mnie to opowiadanie. Czekam na dalszą część! Na to kuszenie, bo jestem pewna, że młody się nie podda. Może się obrażać,stroić fochy, ale na pewno się nie podda.
    Dodam jeszcze ,że te szepty w korytarzu.....ciarki

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Szepty zaniepokoją także Adama, ale to w następnej części. :D

      Usuń