sobota, 22 grudnia 2012

cz XII Geniusz

Mateusz, nie chciał wychodzić do klubu, ale Tolo tak nalegał. Twierdził, że sam nie będzie nikogo wyrywał i potrzebuje wsparcia . Wymuszał na nim wyjście już od dwóch tygodni, jak do tej pory udawało mu się za każdym razem czymś wykręcić. Dzisiaj jednak sam poczuł potrzebę rozerwania się . Rozpaczał, rozpamiętywał, rozmyślał, tylko nie doszedł do żadnych konstruktywnych wniosków w temacie Adama. To on był tym porzuconym ,zostawionym i poniżonym. Przegrał z dzieciakiem o względy kogoś z kim był w najpoważniejszym zawiązku w swoim życiu. I nawet tak bardzo nie winił tego ucznia, to na Adamie skupiła się cała jego pretensja. Wylewane przez tyle dni żale, miały jednak swój kres, nie będzie się zadręczał, nie będzie się katował, co zrobił źle, a co przeoczył. „Niech spierdziela z jego życia,on będzie się bawił".Z tym postanowieniem wsiadł do taksówki razem z Tolo i ruszyli do „Tuby”

Siedzieli na wysokich krzesłach przy stoliku w kącie.Tłum na parkiecie właśnie wpadał w kolejną ekstazę taneczną a oni przekrzykiwali muzykę.Nie była to prawdziwa rozmowa, ale też nie po to tu przyszli. Nieustająco lustrowali teren,popijając piwo.Czym dłużej byli, tym Mateusz był coraz bardziej zmęczony,hukiem i przeciskającymi się obok nich ludźmi.Jednak humor mu do końca nie wrócił i raczej tylko oszukuje się w tej chwili, że się będzie dobrze bawił.
- Tolo- krzyknął-Ja wracam.
- Coooooooooo- przyjaciel nim potrząsnął- Nie rób mi tego,dopiero weszliśmy.
Mateusz pociągnął ręką po twarzy,był już zmęczony,coraz bardziej zmęczony.Tolo jednak był w trakcie polowania.Co chwilę wstawał i wyciągał szyję, jakby kogoś zauważył. Nachylił się do Matusza i wrzasnął mu w ucho.
- Nie wychodzę dziś stąd ssaam!
Niecierpliwie kręcił głową. Pojawiło się kilku znajomych,z którymi nie wdawali się w dłuższe dyskusje.Tolo wyraźnie chciał aby mu dzisiaj nie przeszkadzano.Mateusz musiał mu przyznać rację,że miał duże szanse na udane polowanie,wyglądał świetnie,nowa zaczesana do góry fryzura,obcisła koszulka podkreślająca jego wytrenowane na siłowni mięśnie,to wszystko naprawdę robiło wrażenie.Przechodzące kobiety,nieustannie zawieszały na nim wzrok, niektórzy mężczyźni jak najbardziej także dostrzegali tego przystojnego bruneta.Mateusz był przy nim jak powietrze,którego nawet nikt nie omiótł wzrokiem."No nic,przynajmniej Tolo dzisiaj się będzie dobrze bawić,a on sobie popatrzy".
Tolo przysunął twarz do Mateusza, tak że ich policzki teraz się dotykały.
- Patrz- wskazał bezczelnie palcem- Taki nowy świeży towar.
Przycisnął z radością głowę Matusza do swojej i krzyknął
– Sępy już krążą wokół niego. Lecę go uratować.
I już po sekundzie zaczął się przeciskać przez tłum,by dotrzeć do okolic baru,w kierunku nowego upatrzonego obiektu.Zostawił Mateusza samego,jednak nie na długo,jeszcze nie minął jeden utwór,kiedy przyprowadził wypatrzonego chłopaka.
Był młody wysoki i śmiesznie ubrany, jak prawdziwy hiphopowiec a nie bywalec klubów Miał długie białe skarpety,granatowe przykrótkie luźne spodnie,dwie koszulki na sobie.Nie pasował do tego miejsca. Stał teraz z trochę naburmuszoną a trochę znudzoną minę.Od czasu do czasu, zamykał jedno oko i się krzywił jakby coś go bolało.Musiał jednak przyznać Tolo rację,że było coś w nim, jakaś energia,która przejawiała się w ruchach i nieobecnym spojrzeniu,która przyciągała jak magnes.
- Jak się nazywasz? –krzyczał teraz Tolo
Chłopak się uśmiechnął tylko i przeciągnął ręką po włosach.
- Student.
- Acha - porozumiewawczo mrugnął Tolo- ja jestem Tolo,to jest... bez pseudo Mateusz.
- Kupujesz tego drinka? – pytał chłopak.
Tolo klepnął się w czoło i zaczął ponownie przeciskać się do baru.
Ciężar konwersacji teraz spadł na Mateusza. Tylko o czym można z nim rozmawiać?
- Co studiujesz?- Krzyknął nad stolikiem, skupiając na sobie spojrzenie chłopaka,który obserwował wcześniej tańczących.
Ten się przechylił w jego kierunku i powiedział.
- Życie.
Zatrzymał go wzrokiem tak badawczym jakby chciał go przewiercić na wylot,jakby się upewniał, że zrozumiał.Mateusz lekko zmieszany, uciekł wzrokiem. Na szczęście pojawił się Tolo z trzema szklankami i rozradowaną miną.
- Hej student pierwszy raz jesteś tu?- pytał stawiając przed nim drinka.
Ten kiwnął tylko głową i szybko i łapczywie zaczął pić swoją alkoholową mieszankę.Robił to jednak tak zachłannie, że Tolo z troską dopytał.
-Może chce ci się pić?
- Jeszcze jednego- wydukał student.Tolo zrobił nieszczęśliwą minę,musiał ponownie wracać do baru.Upił łyka ze swojego drinka i rozpoczął przedzieranie się przez gąszcz ciał.Chłopak w tym czasie oparł głowę o ścianę i obserwował podrygujący tłum. I tak jak poprzednio od czasu do czasu krzywił się,prawie sycząc z bólu.Mateusz w odruchu miłosierdzia chciał zapytać czy nic mu nie jest,ale zrezygnował.Niech Tolo się nim zajmuje.
Rozglądał się za znajomymi, miał przeczucie, że za chwilę będzie musiał sobie znaleźć nowe towarzystwo lub ruszyć do domu.Jego przyjaciel wkładał za dużo energii by wypuścić teraz chłopaka.Spojrzał na Studenta, który nadal opierał głowę o ścianę ale tym razem patrzył tylko na niego.Mateusz uśmiechnął się niepewnie i zajrzał do swojej szklanki.„On wie dokładnie po co tu przyszedł” pomyślał, zna zasady gry i też poluje.
Tolo tym razem wrócił po dłuższej chwili.Klapnął ciężko na swoim krześle i powiedział, że musi odpocząć.Relaks nie oznaczał bynajmniej braku zainteresowanie Studentem.Nieustannie coś do niego mówił, cały czas o coś pytał. Tamten odpowiadał mało,ale wyraźnie po drugim drinku humor mu się poprawił.
Tolo podekscytowany w pewnym momencie poszedł na całość i zapytał.
- Ile dasz mi punktów? Chłopak obrzucił go spojrzeniem. - Dwa
Tolo się skrzywił,zrobił minę jakby się miał rozpłakać
Student jednak szybko się zreflektował
- A w jakiej wielkości?-poprawił się- Skali?
- Tysiąc.
- A jak tysiąc,to oczywiście jeden.
Mateusz dostał ataku śmiechu,głupawki która nie pozwoliła mu się opanować przez dobrą minutę, za każdym razem kiedy spojrzał na Tolo i jego nieszczęśliwą minę,po prostu nie przestawał się śmiać.Robiło się coraz ciekawiej.
Jego przyjaciel najpierw zmroził go wzrokiem a potem próbował ratować sytuację,chciał iść tańczyć.Chłopak twierdził,że za mało wypił by się ruszać z miejsca,nie chciał się dać wyciągnąć na parkiet.Mateusz się zlitował i pociągnął Tolo w tłum bawiących się ludzi.On za to już wypił wystarczająco dużo żeby zacząć bujać ciałem.Jego przyjaciel zaczął się popisywać swoimi krokami z kursu salsy.Dziewczyny wokół były zachwycone.Tolo w swoim żywiole, niesamowicie zachwycony, że jest w centrum uwagi,wyginał swoje pięknie umięśnione ciało.Chyba jednak działało nie tylko na dziewczyny,bo po chwili zjawił się Student i dołączył do nich.Zaczęli wygłupiać się we trzech.Z tańcem miało to coraz mniej wspólnego, bo wyrzucali nogi kopiąc w powietrzu w rytm muzyki,raz jedną,raz drugą.Objęli się ramionami i zaczęli we trzech skakać.Kiedy piosenka się skończyła,Student Mateusza wcale nie puścił, tylko powiesił się na nim. Mateusz chciał zdjąć jego rękę ze swojej szyi, chłopak tylko otarł się o jego kark,a dreszcz który przeszył teraz Mateusza oznaczał,że go pocałował tam gdzie obojczyk jest tak blisko szyi.Nagle jakby wyłączono część fonii i słyszał same basy, które drżały tam wewnątrz niego.

Bez zaangażowania zaczął tańczyć,czując że Student jest tuż za nim,zdecydowanie za blisko, ocierając się o niego.Czuł jego oddech,widział białe skarpety które poruszały się w rytm. Mateusz powoli wyginał swoje ciało do tyłu, coraz bardziej obniżając poziom To wszystko doskonale zsynchronizował z muzyką, z każdym uderzenie basów jego ciało było kilka centymetrów niżej.Kiedy był już na granicy wywrotki,Student go złapał, podciągnął pod ramiona i postawił. Właściwie w jednej sekundzie uświadomił sobie tyle rzeczy: Tolo za chwilę z niego zrobi miazgę,że strasznie mu dobrze było przez tą jedną chwilę,że dlaczego nie,że Student chyba kompletnie się upił.Nowy utwór wprawiał już wszystkich totalne szaleństwo,ostrożnie rzucił okiem na przyjaciela, który podrygiwał w najlepsze,jeszcze bardziej niepewnie spojrzał na Studenta,który wcale nie tak pijany spoglądał na niego lekko z góry. Stwierdził,że zaczyna go przerastać ta gra i ruszył do ich miejscówki .
Jego towarzysze po chwili także dołączyli do niego.Wypił resztki ze szklanki i chciał coś sobie jeszcze dokupić,podniósł się zza stolika.Chłopak jednak krzyknął do Tola.
- Wiem, że przyszedłeś z nim, ale ja go zabieram.
Tolo i Mateusz otworzyli usta, spoglądając na Studenta marszczącego czoło jakby się nad czymś zastanawiał,ale ten wyraźnie miał już plan.
- Idziemy - powiedział do Mateusza, który tylko przymknął powieki kiedy przechodził koło przyjaciela. Nie mógł mu spojrzeć w oczy, nie teraz, nie w tej chwili.
Poszli po kurtki do szatni, unikając wzajemnych spojrzeń. Mateusz jednak miał potrzebę sprostowania czegoś.
- Ja z nim nie jestem.
- Wiem- powiedział Student nie przerywając wciągania bluzy na spocone ciało.
Kiedy owiało ich zimne powietrze na zewnątrz, chłopak zgiął się wpół i zawył - Co za koszmar.
Jego dziwne zachowanie intrygowało raczej Mateusza niż dziwiło.Nie zapytał jednak o nic, czekał na wyjaśnienia.I rzeczywiście Student rzucił w jego kierunku.
- To coś co grało,to było …
Mateusz śmiał się,a więc to nie mróz wywołał tą żywą reakcję.
- To się nazywa Disco Polo,panie awangardzisto muzyczny.
Musiał być chyba mocno zdesperowany skoro naraził się na katusze słuchania takiej muzyki, przemknęło przez myśl Mateuszowi.Chłopak machnął ręką.Spoważniał i bardziej stwierdził niż zapytał.
- Tam gdzie jest spokojniej muszę,panie Mateusz bez pseudo.
Z pewną obawą w głosie Mateusz zaproponował.
- Może do mnie?
Chłopak uniósł brwi i lekko się uśmiechając zaprzeczył ruchem głowy.Zerknął na telefon, otulając się szalikiem,zaczynał drżeć z zimna.Rozejrzał się wokół. Ruszył w kierunku świateł po drugiej stronie ulicy.Mateusz wędrował za nim.Już więcej się nie odezwali do siebie.Znaleźli mały duszny pub,w którym trwała jakaś impreza.Weszli do środka, rzucili kurtki na wieszak,miejsc wolnych nie było. Mateusz tylko zapytał czy chce się czegoś napić. Chłopak rzucił mu ironicznym uśmiechem,jakby pytał dlaczego mieliby marnować czas… Zwolnił teraz wszystkie ruchy,pomimo szumu w barze,pomimo tego zgiełku wokół, wszystkie jego gesty były naelektryzowane napięciem,które udzielało się także Mateuszowi.Student nieśpiesznie ruszył na tyły baru.Po chwili znalazł to czego szukał,toaletę.Otworzył na roścież drzwi jakby zapraszając do środka Mateusza.Po przekroczeniu progu,poczuł chemiczne zapachowe polepszacze powietrza zmieszane z zapachem moczu. W momencie kiedy odwrócił się do drzwi chłopak wpadł na niego z impetem.Uderzył o ścianę plecami,czując że język tamtego sięga tak głęboko wewnątrz ust a z każdym jego ruchem gorączka nadchodziła falami.Czym dłużej się całowali tym bardziej czuł,że zaczyna mu się kręcić w głowie.Ten pocałunek,był znajomy,był taki jego,że jeszcze mocniej przywarł do jego ust,jakby chciał go zjeść.Miał wrażenie,że z tej wstrzemięźliwości zaczyna wariować.Bo teraz Student całował go tak jak tylko Adam potrafił zrobić.Nie chciał się od tego wrażenia uwalniać.

Ten chłopak jednak nie dawał o sobie zapomnieć,nie tracił czasu, już sięgnął do jego rozporka,szybko uwolnił jego zawartość.Był taki wrażliwy dzisiaj,że długie pociągnięcia języka tamtego doprowadzały go do szału.Tamten podniósł się z parteru i wsunął rozgorączkowane ręce pod koszulkę Adama zataczając kręgi rękoma po całym tułowiu.Znowu zaczął go całować ale zwalniał,uspakajał pozornie tą gorączkę.Nie oznaczało to bynajmniej , że Mateuszowi przestała krew wolniej krążyć.Tym bardziej,że ręka chłopaka właśnie powoli zsuwała jego spodnie.Przytrzymał je i przez chwilę siłował się z dłonią tamtego.Student zajrzał mu w twarz z ironicznym uśmiechem.Miał niestety rację.Nie chciał iść na całość,nie taki miał plan, ale teraz, w tym momencie,już nie było odwrotu, był za bardzo napalony.Nie czekał na dalsze przyzwolenie,obrócił go twarzą do ściany.Mateusz przyłożył policzek do zimnego kafelka,którego temperatura tak kontrastowała z jego rozpaloną skórą.Ten chłopak był niecierpliwy i za dużo czasu nie poświęcił na przygotowanie go.Wszedł trochę za ostro, na co Mateusz tylko stęknął.Nieprzyjemne wrażenie jednak mijało z każdym kolejnym pchnięciem. Spuścił teraz głowę, trochę zmieniając pozycję, oparty rękoma o ścianę wpadał w zawrotną ilość oddechów właściwie już ni to świst ni to rzężenie wydobywał ze swego gardła. Kiedy poczuł,że chłopak przyśpiesza ruchy,odgiął się lekko i sięgnął ręką do tyłu, by położyć dłoń na jednym z pośladków, chciał go poczuć głębiej i docisnął jego miednicę do swojej.To spowodowało jednak jeszcze większą gorączkę u jego partnera i po kilku pchnięciach, szybko wyszedł z niego,by sperma mogła płynąć po pośladkach Mateusza.Wszystko w nim pulsowało,a napięcie nie mijało,wziął kilka krótkich urywanych oddechów i chciał przynajmniej trochę je zniwelować,zajmując się swoim pobudzonym penisem.Sięgnął ręką ,ale Student odwrócił go i z jeszcze opuszczonymi spodniami,klęknął odsuwając jego rękę od członka,którego teraz objął ustami. Pracował szybko i sprawnie by z Mateusza po chwili wydobyć westchnięcie spełnienia.

Chłopak wstał i zaczął doprowadzać się do porządku. Jeszcze rumieniec z jego policzków nie zszedł, gdy zapytał Mateusza.
- I jak?
Co miał mu powiedzieć?”Że był to najlepszy seks od miesięcy”,„ A może,że był tak wyposzczony,że majaczył przez chwilę ,albo to że czuje go nadal w środku"? Nie tego by na pewno nie zrobił, dlatego tylko lakonicznie podsumował wciągając spodnie.
- Spoko.
Tamten z niezwykłą uwagą przyglądał mu się,tak że Mateusz pod wpływem tego spojrzenia, trochę się zawstydził,jak dziecko przyłapane na kłamstwie.Aby uciec od tego lustrowania jego osoby,puścił wodę w zlewie i zaczął zmywać z siebie pozostałości tego gorącego seksu.
Po chwili chłopak zniecierpliwiony zapytał.
- Idziemy?
Mateusz przytaknął,ale zanim tamten nacisnął klamkę,złapał go za rękę.
- Dasz mi swój numer telefonu?
Dokładnie słyszał sam siebie,zabrzmiało to jak błaganie,ale nie mógł go wypuścić.Student wahał się i właściwie Mateusz był przygotowany na to,że wymyśli jakąś wymówką.
- Ok – rzucił krótko i wyszedł w prosto w mała kolejkę podpitych gości,którzy musieli już długo czekać na uwolnienie kibelka,jeden z nich nawet chciał być dowcipny i krzyknął w jego kierunku.
- Co klocek ci stanął w poprzek.
Całe rozbawione towarzystwo zaczęło się śmiać a pierwszy facet w kolejce,właśnie z impetem atakował wejście toalety,wpadając na wychodzącego Mateusza.
Student jednak nie był dłużny i szybko się odciął.
- Klocek? - zawahał się jakby nie rozumiejąc sensu, po chwili jednak dodał- Tak stanął mi ale na szczęście nie w poprzek.
Teraz już nikt się nie śmiał,odsunęli się przepuszczając wychodzących.Przy wieszaku Mateusz zniecierpliwiony znowu pytał o numer.Student rzucił tryumfujące spojrzenie.Powiedział tylko dwa słowa „Spoko?”,„Kłamczuch” i zaczął przesuwać ręką po udzie Mateusza, ten chciał odskoczyć,ale ręka się zatrzymał na kieszeni i wydobyła z niej telefon.Chłopak wpisał swój numer,by potem puścić do siebie sygnał.Machnął na pożegnanie,coś burknął,że się śpieszy i znikł.Zostawiając na środku zdezorientowanego kompletnie Mateusza,ściskającego teraz telefon z upragnionym numerem.I z gorącymi jeszcze śladami rąk,na swoim ciele.

6 komentarzy:

  1. uuuuuuuła........no no no młodzieńce w tym opowiadaniu mają moc! MOC!!!!!
    Podoba mi się ten jakże iskrzący i naelektryzowany emocjami rozdzialik.
    Gorąc, parno , duszno :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja też się dobrze bawiłam :D Mateusz skoro urósł do rangi bohatera tego opowiadania, musiał dostać swój seks :D Ja tam nikomu nie żałuje :P

      Usuń
  2. Hahaha, disco polo w Tubie, genialne! :P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. :))) Obawiam sie ze za dużo poznańskich wątków już nie będzie, ale nigdy nic nie wiadomo co się urodzi dla potrzeb opowiadania :)

      Usuń
    2. Szkoda, bo dzięki miejscu akcji to opowiadanie było mi takie bliskie i bardziej rzeczywiste ;) Ale nadal będę wszystko czytać :P

      Usuń
  3. 33 yr old Assistant Media Planner Taddeusz Simnett, hailing from Swan Lake enjoys watching movies like "Craigslist Killer, The " and Coffee roasting. Took a trip to Uvs Nuur Basin and drives a Esprit. sprawdz moje zrodlo

    OdpowiedzUsuń