piątek, 21 grudnia 2012

cz XI Geniusz


Adam przechodził korytarzem szkolnym, mijając kolejne drzwi. Nagle się zatrzymał i zrobił kilka kroków w tył, jak na wstecznym biegu. Pod jedną z klas siedział w kucki Ilja i patrzył na niego z dołu. Nie zauważył i minął tylko z jednego powodu, nie poznał go. Otworzył usta z niedowierzania, Ilja ściął włosy. Krótkie blond piórka sterczały zawadiacko na czubku głowy, boki przystrzyżone i długa grzywka kompletnie go odmieniły. Tylko oczy pozostały te same.
- Ściąłeś włosy- stwierdził bez sensu
Ilja przejechał ręką po nastroszonych włosach.
- Nie podoba ci się?
Co miał mu odpowiedzieć? Kochał go w długich włosach, taki jego obraz miał wgrany w swoją świadomość, takiego go zawsze widział gdy zamknął oczy. Teraz jest zupełnie inny, jak żołnierz wcielony dopiero do wojska, przygotowujący się do wojny. Wyglądał jakoś bardziej dorośle i poważnie.
- Jest inaczej.
Wzruszył ramionami i ruszył dalej. Pilnował się aby nie wdawać się w żadne dyskusje z nim na terenie szkoły. Było to niezwykle niebezpiecznie i tylko prowokowało do kolejnych dwuznacznych sytuacji, których nie cierpiał a Ilja wprost odwrotnie, uwielbiał. Miał teraz z nim mniej lekcji indywidualnych niż wcześniej, konkurs się skończył, a plany co do następnych były jeszcze mało zaawansowane. Młody skrzypek ćwiczył niewiele, co martwiło coraz bardziej Adama. Kiedy wszedł do pokoju nauczycielskiego pierwszą osobą jaką zobaczył był profesor.
- Dzień Dobry, panie profesorze. Mógłbym o coś zapytać?
- Tak? – profesor właśnie próbował otworzyć szafkę z dziennikami, która zacinała się od jakiegoś czasu. Trochę za mocno i ze złością manipulował kluczem. Adam podszedł i pomógł otworzyć uszkodzony zamek, miał w tym codzienną wprawę.
- Chciałem tylko się upewnić, jakie ma pan plany co do Ilji? Chłopak już ponad dwa tygodnie nie ćwiczy, nie jest ustalony żaden harmonogram dla niego. On nie może iść takim tokiem jak wszyscy- mówił odrobinę z pretensją.
- Masz rację, masz rację- powtarzał Winiarski- Poszukaj czegoś, ja też się rozejrzę, może zdecyduje się gdzieś znowu wystąpić? Porozmawiaj z nim i przyjdź do mnie w następnym tygodniu.
Profesor machnął ręką na pożegnanie i z dziennikiem pod pachą poszedł na zajęcia, pozostawiając Adama w poczuciu, że czas ucieka.Dlatego już po południu dzwonił do Ilji.
- Muszę z tobą poważnie porozmawiać. Spotkaj się ze mną- rzucił krótko.
-Co się stało?- chłopak był lekko zaniepokojony.
- Nic takiego?–uspokoił go-Aaaaa i weź ze sobą skrzypce, ojcu powiedz ze idziesz ćwiczyć. Umówmy się tak po 5-tej bo mam lekcje jeszcze na mieście. Przyjedź 18-stka na przystanek Park Wilsona i daj mi znać.
- 18-stką ? Tramwaj? -upewnił się Ilja
- Tak tramwaj, Park Wilsona. Nie zapomnij.
Akurat tego nie musiał obawiać, był pewien, że Ilja na pewno przyjedzie, nawet jeśli wszystkie katastrofy świata by go miały zatrzymać. I rzeczywiście, pojawił się, kilku minut po piątej, Adam wyskoczył z domu by go zgarnąć z przystanku. Widząc jego trochę niepewną a trochę rozradowaną minę, spodziewał się, że musi użyć całej silnej woli, by przekonać Ilję do swojego planu. A ten po przekroczeniu progu jego nowego lokum, zaczął z radością zwiedzać całe dwa pomieszczenia mieszkania.
- Nic tu nie ma- zawyrokował smutno.
- Wprowadziłem się dopiero niedawno-Adam wskazał pudła pod ścianą.
Ilja tylko uniósł brwi.Rzucił kurtkę na wieszak i teraz pytająco spoglądał na Adama.Ten z kolei chciał od razu przejść do rzeczy.
- Ilja chciałem z tobą porozmawiać, ponieważ moim zdaniem musisz mieć plan na następne półrocze do czego będziesz się przygotowywał.Szkoła jak na razie,nic nie zaproponowała a ja – Odwrócił się laptopa- Mam kilka na oku konkursów, zastanów się nad którymś z nich.
- Nie będę brał już udziału w konkursach- oznajmił spokojnie Ilja.
- To co zamierzasz robić przez te pół roku?- Adam zaczął się irytować.
Chłopak rozparł się w fotelu i spoglądał na jakąś kubistyczną reprodukcję wiszącą na ścianie, radosna innowacja dizajnerska właścicielki mieszkania.
- Oczywiście, że będę grał. To dla mnie jest ważne-Dodał z uśmiechem-Super ważne.
Oparł brodę na rękach i nadal wpatrywał się w obraz naprzeciwko niego,dodał cicho.
- To jest moje całe życie.
Teraz przeniósł wzrok na Adama, jakby szukając u niego potwierdzenia.Jego nauczyciel tylko kiwnął głową.
- Dobrze, a więc całe twoje życie, z którym co zrobisz?Chyba nie myślisz,że ta szkoła będzie jakoś szczególnie rozwijać twój talent,pomagać ci w samodoskonaleniu się.
- Nie lubię durnych rozmów o oczywistych rzeczach.
Wstał i podszedł do okna by spojrzeć na widok rozpościerający się z niego.
- Jeśli to jest takie oczywiste, to dlaczego tracisz czas?
Odwrócił się i oparł o parapet, zakładając ręce przed sobą.
- Dobrze powiedziałeś.Dlaczego tracimy czas?- wpadał w niebezpieczne tony, oderwał się od parapetu i zaczął iść w kierunku Adama.
- Ilja – zirytował się na poważnie- Przestań, to twoja przyszłość,nie rozumiesz?
Chłopak jednak już był bardzo blisko. Przysunął twarz, ale patrzył gdzieś z boku, jednocześnie wykonał gest prawie pocieszenia, głaszcząc Adama po włosach.
- Nie martw się.Ćwiczę codziennie, będę na wiosnę startował w stypendium w Strassburgu.
- Co? – Adam złapał go za rękę- Naprawdę, zgłosiłeś się do tego stypendium,na tę uczelnie? A jakie utwory wybrałeś?
Chciał wszystko wiedzieć, o tyle rzeczy zapytać
- Koncert D minor na dwie skrzypcje.
- Dwoje– poprawiał go śmiejąc się - To bez sensu,dlaczego ten koncert?
Ilja wzruszył ramionami. Podszedł do futerału na instrument i ostrożnie,wyciągnął skrzypce z niego.Adam pobiegł do kuchni włączyć wodę,bo zaschło mu w gardle z wrażenia.Kiedy wrócił do pokoju Ilja kiwnął głową i zaczął grać.Jak zwykle w wykonaniu Ilji wszystko było jego interpretacja,jego pomysłem i jego tempem,zupełnie innym niż ten do którego był do tej pory przyzwyczajony.
- Nie za szybko?- Pytał go zaniepokojony,jednocześnie nie spuszczając z niego wzroku.
- Trochę, ale bardzo ciekawie- potwierdził.
Jego uczeń dzisiaj jednak był jakiś dziwny, słuchał jego uwag, nie wykłócał się o nic, próbował wykonywać jego wskazówki, jakby sprawdzając tylko czy dobrze brzmią. Adam czuł jego spojrzenie wędrujące za nim wszędzie. Czy grał, czy pił herbatę, czy próbował przejrzeć jego płyty w pudełku, ciągle uważnie mu się przyglądał rejestrując każdy ruch,jakby szukając symptomów jakieś choroby.
Zaledwie po kilku pociągnięciach smyczkiem,kiedy zaczął ponownie wydobywać dźwięki z instrumentu,do drzwi zapukała sąsiadka,z pretensjami,że to przesada „tak głośno słuchać muzyki”.Adam przeprosił,obiecał poprawę.Ona jednak na odchodne poinformowała go,że o wszystkim się dowie właścicielka mieszkania.Wrócił do pokoju ze słowami.
- Ok,trochę mnie uspokoiłeś.Musimy kończyć na dzisiaj- zrobił pauzę,przyglądając się temu nowemu chłopakowi,którego fryzura odmieniła- I chyba wraz z ścięciem włosów, cały buńczuczny Ilja gdzieś przepadł.
- Buńczuny? –poprawił się- Czny?Jaki to?
- Hahaha,to ty właśnie.Co ci się dzisiaj stało?
Ilja stał z opuszczonymi skrzypcami i smyczkiem, zamknął oczy i uśmiechnął się.
- Dobrze wiesz. Czekam aż mnie dotkniesz.
- A może nie chce cię dzisiaj dotykać? – drażnił się z nim.
Gwałtownie otworzył oczy,by z ironicznym uśmiechem, podejść do niego.Zarzucił mu ręce na szyje,tak, że instrument i smyczek znajdowały się teraz za nim.Ilja przysunął czoło do jego czoła i wyszeptał „to ja będę cię dotykać” i zaczął językiem przesuwać się po płatku jego ucha.Gdy był bardzo blisko szepnął znowu,tym razem po rosyjsku „ja poszeł na huj segodnia”, potem kontynuował swoją wędrówkę wokół ucha by się przenieść na szyję Adam zamknął oczy ale dość przytomnie powiedział „Ilja jakieś tu bezeceństwa szepczesz mi do ucha”Poczuł jak na jego szyi w uśmiechu rozciągają się jego usta.Wypuścił go z ramion, by odłożyć skrzypce, ale po chwili znowu naparł na niego,przyciskając do ściany.Błądził językiem najpierw po szyi potem po torsie,by wreszcie wrócić do ust, które już na niego czekały. Adam wszystkiemu się poddawał, taki spokój i opanowanie,to było coś nowego w ich relacjach.Ta nieustanna wędrówka jego pieszczot i pocałunków z góry na dół nie ustała, nawet wtedy gdy, znaleźli się w łóżku. Znaczył niekończące się ścieżki jego ciała,kiedy Adam wyciągał rękę by zanurzać palce w krótkich włosach,czuł miły meszek krótko przyciętych końcówek.Chciał poznać tego nowego Ilję.Pod wpływem tego dotyku,widział jak chłopak,uśmiecha się jak zadowolony kot.
Wpadali w jakiś miłosny rytm, którego jednym biegunem był pocałunek,po którym Ilji ręce i język zjeżdżały po jego ciele w dół by się zatrzymać na jego członku, i znowu powracał do jego spragnionych warg.Robił to jednak w coraz krótszych odstępach czasu, napierając na niego bardziej i bardziej,ocierając się swoim penisem o jego penis.Kiedy zrobił kolejny przystanek pomiędzy jego nogami i intensywnie i długo językiem przesuwał w górę w dół, Adam poczuł jego palec w środku.Wygiął bez udziału woli swoje ciało w łuk.Kiedy ta fala minęła i dotarło wreszcie do niego co Ilja chce zrobić ,zareagował.
- Przestań- stanowczo zaprotestował. A na potwierdzenie swoich słów, kopnął go, odsuwając od siebie.
- Pozwól mi- przywarł ustami do jego brzucha,gorączkowo go całując.
- Nie ma mowy- chciał się podnieść,ale Ilja go przytrzymał.
- Proszę- teraz już błagał- chce spróbować.
- Nie ze mną, ja już mam te doświadczenia za sobą, nie chce ich powtarzać.
Atmosfera intymności właśnie się ulatniała z każdym wypowiedzianym ze złością słowem.Ilja usiadł na jego brzuchu i zaczął poruszać biodrami.
- Proszę- bujał się jak małe dziecko,po czym pochylił się i jeszcze bardziej natarczywe pocałunki składał na szyi Adama– Zaufaj mi,ja wiem,ja widzę cię Adam.Wszystko masz poukładane w tej mądrej główce,ale,to też … jest mowa miłości- mruczał teraz do niego.

Ponownie zaczął błądzić językiem,tym razem dotarł w najbardziej intymne miejsca.Adam był coraz bardziej zdezorientowany i coraz bardziej podniecony,dreszcze ponownie zaczęły go wypełniać.Stał się taki bezbronny,ale pragnął pozostać w takim stanie jak najdłużej.Nie walczył z nim już,wybierał tą rozkosz,którą mu ofiarował.Ten chłopak miał z pewnością dar doprowadzania go do szaleństwa.Szybko uświadomił sobie,że jeśli przeżył poprzednie razy,przeżyje i to.
Nie wszedł w niego delikatnie,ale tego po Ilji się spodziewał. Pomimo tego w odruchu zacisnął oczy i zaczął szybko oddychać próbując rozluźnić mięśnie.Jego kochanek w tym czasie wziął w dłonie jego twarz i powiedział „Spójrz na mnie”.Posłusznie utkwił w nim spłoszone spojrzenie,po chwili panika i chęć ucieczki zaczęły ustępować.Ilja był spokojny i naprawdę delikatny,powoli poruszał się w nim, co pewien czas mówiąc do niego uspakajającym głosem „Zaufaj mi, wiem co robię".Już to gdzieś słyszał, ale ponieważ ból, dreszcze i tysiące innych doznań wypełniały go całego,nie mógł teraz sobie przypomnieć, gdzie i kiedy zabrzmiały te słowa.Na szczęście ,pomyślał,Ilja nie miał za dużej wprawy, ani nie umiał się tak dobrze kontrolować,nie trwało to zbyt długo.
Padł obok niego, szybko dysząc.Zamknął oczy i uśmiechnął się do siebie. Adam wiedział, co to oznacza,podobało mu się.
- Strasznie męczące – stwierdził Ilja.
Adam niespodziewanie spadł na niego,przygniatając go do materaca,chciał zetrzeć z niego tą maskę samozadowolenia. Chłopak rzucił się pod nim próbując się uwolnić,ale bez większego rezultatu, trzymał go naprawdę mocno,teraz nie da mu uciec.Jak zwykle skrajne uczucia nim targały,kiedy Ilja doprowadzał go do furii.Tym razem zamiast pocałunku,wymierzył mu policzek.Zobaczył tylko ogromne zdziwione i nic nie rozumiejące utkwione w nim oczy.
- Ty bydlaku jeden, pieprzony bydlaku- krzyczał teraz prosto w twarz Ilji, który zakrywał dłonią piekący policzek- Jesteś pieprzonym egoistą.
-Nie rozumiem o co krzyczysz?- Ilja też podniósł swój głos.
- O to, o to…. – ze złości słowa mu grzęzły w gardle-Co przed chwilą zrobiłeś ze mną łóżku.
- To dla ciebie wszystko, Adam- Ilja, błądził zdezorientowanym wzrokiem po jego twarzy.
- Dla mnie- zawył jak potępieniec- coś ci się pomieszało to ja dla ciebie to zrobiłem.
Puścił go, bo rozmowa z nim stawała się beznadziejna.Usiadł na łóżku.Ilja przysunął się do niego i wyciągnął rękę ze słowami.
- Podobało ci się Adam, ja to wiem, tylko ty ...
- Nie będziesz mi mówił co mi się podobało a co nie, spieprzaj stąd, zabiję cię gnoju, jeśli mi nie zejdziesz z oczu.
Ilja zaczął się ubierać, spoglądając ukradkiem na niego.W nim też zaczęły buzować emocje.
- Ty sam nie wiesz czego chcesz – krzyknął- sam masz bałagan w głowie.Posprzątaj.
- Wynoś się- krzyknął znowu- ty wszystko wiesz, tylko jeszcze gówno wiesz- zaczął kpić teraz- wielki kochanek,który nie wie jak się zabrać do rzeczy.
Ilja zrobił się czerwony. Naprawdę wyglądał teraz groźnie, te nastroszone włosy i jego zezłoszczona twarz razem tworzyły mieszankę przerażającą.Zapiął szybko kurtkę i posłał rosyjskie pożegnanie Adamowi.
- Razbijajetsia kak swinia w apelsinach- krzyknął wychodząc.A dla podkreślenia swoich słów trzasnął drzwiami.
Adam ciężko rzucił się na łóżko.Zamknął oczy, ale po chwili poderwał się znowu.Ilja wrócił, z zaciętym wyrazem twarzy, wziął skrzypce które zapomniał i jeszcze głośniej trzasnął drzwiami na odchodne.
Podniósł kołdrę zrzuconą na podłogę i zawinął się w nią, kładąc się do łóżka.Serce wcale się nie uspokoiło, ani te emocje jeszcze w nim się kotłowały. Na dodatek kłębowisko myśli napierało ze zdwojoną siłą,przeżywał każde zdanie, które przed chwilą wykrzyczeli.Musiał to przemyśleć, na spokojnie,ale nie teraz.

Powoli zamiast złości wypełniało go inne uczucie. Zatęsknił, teraz tak ogromnie do tego czasu, kiedy był w związku, w którym nie musiał non stop chodzić po grząskim gruncie, gdzie wszystko było ustalona i znajome, a on czuł się bezpiecznie.Pierwszy raz poczuł,że brak mu Mateusza.


*ja poszeł na huj segodnia- ja dzisiaj będę cię pieprzył.
* Razbijajetsia kak swinia w apelsinach- Zna się jak świnia na pomarańczach.

1 komentarz:

  1. kurcze nie zrozumiałam o co Adamowi chodzi... chłopak jest młody jeszcze się uczy... kochają się to nie rozumiem czemu robi jakieś problemy?

    OdpowiedzUsuń