Mateusz od rana, był w doskonałym humorze. Na tyle dobrym, że postanowił dzisiaj na kolację przygotować coś specjalnego, sałatkę z fetą i indyka w szafranie. Chciał wypaść jak najlepiej, bo rano otrzymał telefon na który tak długo czekał, na który już prawie nie miał nadziei a jednak, Student zadzwonił z krótkim” czy może wpaść”.Serce zaczęło mocniej bić, zaś mózg Mateusza zaczął obmyślać misterny plan wieczornej randki. Był jednak jeden mały problem, który objawił się w postaci ręki, która sięgała właśnie po kawałek pomidora, który kroił Mateusz.
- Zostaw- uderzył dłoń, która się cofnęła.
- No co? Chciałem spróbować czy dobry- Jęknął Misiek.
Tak, to był cały Misiek, jego nowy współlokator polecony przez Tolo.Wściubiał swój perkaty nos wszędzie, oblizywał przy tym swoje grube mięsiste usta non stop językiem. Jak zwykle próbował się dobrać do jedzenia, które przygotowywał Mateusz. Misiek, był prawdziwym niedźwiadkiem z odpowiednia wysoką wagą i gabarytami.Mateusz musiał przyznać, że jako lokator sprawdzał się znakomicie a przede wszystkim dzielił koszty utrzymania mieszkania.A na tym mu zależało najbardziej. W bonusie otrzymał kogoś prawie niekłopotliwego kompletnie. Misiek w ciągu dnia pracował chyba gdzieś na budowie, popołudniami oglądał seriale. Skąd go Tolo wytrzasnął,nie miał pojęcia,w każdym bądź razie przyprowadził go dwa tygodnie temu ze słowami „trzeba chłopinie pomóc i gdzieś go wbić na chatę, nie ma teraz lokum”.Oczywiście to oznajmujące zdanie było skierowanie do Mateusza ,po kilku dniach okazało się,że taki układ bardzo mu odpowiada i „chłopina” został.
W tej chwili stał przed zadaniem, wyeksmitowania Miśka na dzisiejszy wieczór. Nie było to jednak proste, bo to był święty czas dla Miśka. Czas oglądania seriali. Jak się Mateusz zdążył zorientować z gorączkowych opowieści swego współlokatora, zaliczał najpierw kawałek „Na Wspólnej” by się w trakcie przerzucać na „Barwy Szczęścia” Potem w przerwie reklamowej wracał „Na Wspólną” by zakończyć wieczór z „M jak Miłość”. To czego niedooglął podczas jednoczesnej projekcji na dwóch kanałach, kontynuował już w Internecie. W tych trzech serialach był na bieżąco, a wraz z nim, ku swemu przerażeniu Mateusz powoli też. Codziennie wieczorem musiał wysłuchiwać relacji z kolejnych perypetii głównych bohaterów. Już po dwóch tygodniach, wiedział kto to jest Marek, jak ciężko się żyje Karolinie i jakiego okropnego chłopaka ma Magda. Prosił go co prawda, żeby nie opowiadał mu tego wszystkiego, ale zawsze znalazł chwilę by wyrzucić Mateuszowi klu bieżącej sytuacji.
„Dzisiaj” pomyślał Mateusz, „mam gdzieś problemy wszystkich rodzin serialowych razem wziętych, może sobie dadzą jakoś radę bez Miśka, bo ten musi z pewnością opuścić ten lokal”.Uzbrojony w oręż w postaci noża, odwrócił się do niego i ładnie poprosił.
- Misiek, muszę mieć wolna chatę wieczorem. – i puścił oko do niego- Wyjdziesz gdzieś prawda?
Misiek otworzył swoje zmysłowe, bez dwóch zdań,usta zaś oczy mu się zaświeciły.
- To jedzenie – wskazał palcem- aaa rozumiem.Oczywiście wyjdę.
Spojrzał jednak spod oka, zrobił chytrą minę i trącił ramieniem Mateusza.
- Nowa miłość?
Mateusz szybko powrócił do krojenia pomidorów.Burknął tylko „Nie”,ale już słyszał jak trybiki zaczęły przeskakiwać w główce Miśka obmyślając kolejne niewyobrażalne historie z nim w roli głównej.
Usłyszeli pukanie do drzwi. Mateusz wytarł ręce i poszedł otworzyć, bo pukanie z sekundy na sekundę zaczynało się nasilać.Na progu stał jakiś facet,który nie odzywał się tylko ciężko dyszał po pokonaniu dwóch pięter.
- Kim pan jest?
- Z gazowni.Z właścicielem mieszkania poproszę,czy Rapczewskiego zastałem.
- Z gazowni? Ale my przecież płacimy wszystkie rachunki- Mateusz gorączkowo próbował zrozumieć o co chodzi.
- Rapczewski!- podniósł głos tamten.
- Nie ma go- zdążył powiedzieć Mateusz w momencie kiedy mężczyzna pchnął go by wejść do mieszkania krzycząc.
- Rapczewski ty skurwysynie wychodź.
Zamiast Adama, którego tamten próbował wywołać, pojawił się w przedpokoju Misiek i zagrodził swoim ciałem wejście do pozostałych pomieszczeń.
- Czego? – rzucił tylko krótko.
- On tu nie mieszka od kilku miesięcy- zdenerwował się Mateusz.
Mężczyzna jednak nie dawał za wygraną.
- Ilja- tym razem wołał- Wyłaź do cholery.
Uderzył z główki w brzuch Miśka, który lekko się zachwiał i zostawił miejsce na tyle duże, że tamten wpadł do pokoju, rozejrzał się.Misiek jednak już brał go kołnierz kurtki i ciągnął do wyjścia.
- Gdzie oni są? – krzyczał tamten- Zostaw mnie gnoju.
Chwyt Miśka był jednak na tyle mocny, że udało się sprawnie wyrzucić tamtego za drzwi. Mężczyzna jednak nie pozostał dłużny. Kiedy zamknęli za nim, usłyszeli jak krzyknął na całą klatkę schodową.
- Wy cioty, wszyscy się kryjecie nawzajem.
- Cioty!!!- ryknął Misiek i wyskoczył na klatkę. Mateusz w ostatniej chwili chwycił go za rękę.
- Zostaw go-panicznie trochę zawołał.
- Przestawię mu ten kinol.
-No dalej grubasie, uderz mnie, a za chwilę będę tutaj z policją – śmiał się tamten schodząc po schodach.
Wrócili do mieszkania, oszołomieni i zdezorientowani. Pierwszą myślą Mateusza było by powiadomić o wszystkim Adama, który najwyraźniej miał kłopoty. Wykręcił jego numer, telefon był wyłączony. Wzruszył ramionami w odpowiedzi na pytające spojrzenie Miśka, był nadal ogromnie zdenerwowany całą sytuacją i wiedział niewiele więcej niż jego współlokator.
Nie dodzwonił się do Adama,za to ten niespodziewanie pojawił się dwie godziny później. Z pudłem w ręku i przepraszającą miną.
- Sorry nie zawiadomiłem, że będę ale cóż nie mam w tej chwili gdzie mieszkać, więc…
Mateusz otworzył szerzej drzwi by go wpuścić.Patrzył teraz na niego jak na kogoś kogo dobrze znał ale całe lata nie widział.Zmienił się tak bardzo,że pewnie w ciemnej ulicy by go nie poznał.Był chudszy bledszy i miał zapadnięte pełne smutku oczy.To,że źle wyglądał, Mateusz natychmiast złożył na karb tego,że nikt o niego nie dbał,nikt mu nie gotował,to że taki był zmartwiony z pewnością miało związek z poranną awanturą.
- Adam- od razu chciał mu powiedzieć, bo wydawało mu się to najważniejsze- jakiś facet rano cię szukał i mało mnie z Miśkiem nie pobił.
Adam uniósł brwi,po chwili kiwnął głową, że rozumie.Rozejrzał się po mieszkaniu, stawiając pudło na ziemi ze słowami.
- Jak będziesz miał czas to czegoś sobie poszukasz,jak chcesz to możesz jeszcze tu pomieszkać.Mi jest wszystko jedno. A w ogóle…
Urwał bo w progu stanął Misiek.Zmierzyli się wzrokiem.Mateusz zaś gorączkowo pragnął wytłumaczyć sytuację.
- Misiek dokłada się do czynszu- Wyjaśnił -nie dałbym radę sam.Zwrócił się teraz do swego współlokatora- To jest Adam właściciel mieszkania.
Podali sobie ręce.
- Ten gostek rano, to jakiś wariat- stwierdził Misiek – chyba chciał cię zabić.
Adam znowu nic nie odpowiedział, tylko pokiwał głową.Zrobiło się niezręcznie, on we własnym domu, nie wiedział gdzie teraz ma się podziać.Mateusz w innej sytuacji pewnie by był wściekły na Adama,jednak dzisiaj po tym co zobaczył, zdawał sobie sprawę, że to jest sytuacja nadzwyczajna,a on w sumie nie ma żadnego prawa żądać by Adam się z mieszkania wyniósł.
- Daj kluczyki od samochodu- Znienacka zwrócił się do Adama,który zmarszczył tylko czoło- No dawaj- naciskał Mateusz.
Podał mu klucze,które natychmiast przekazał Miśkowi ze słowami. - Czerwona Toyota, pudła są w środku.Przyniesiesz? – dodał jeszcze – Proszę. - Czuje się traktowany instrumentalnie.
Mateusz wyszczerzył zęby w jego kierunku.Tamten skapitulował i zaczął zakładać buty i kurtkę i ściskając klucze w ręku ruszył na poszukiwanie samochodu.
Mateusz zajrzał do pokoju.
- Gdzie chcesz spać?
- Wszystko mi jedno, może być na podłodze w kuchni.
Adam nadal stał w przedpokoju, nie ruszył się, nie zmieniał pozycji, tylko tak trwał. Mateusz popchnął go do swojej świątyni, ten posłusznie wszedł.Nagle jakby go zauważył.
- Mateusz? Dlaczego mnie nie wyrzucisz, dlaczego się nie wściekniesz, że nie dotrzymałem słowa i zajmuje ci mieszkanie.
Adamowi jego zachowanie wydawało się dziwne.
- Trupów się nie kopie bo i po co ? Wyglądasz jak trup albo inny zombie. Co kłopoty z małym gnojkiem i się wszystko rypło? – powiedział nie bez lekkiej satysfakcji.- Zresztą jestem dziś w doskonałym humorze… O MY GOD- krzyknął moja randka,mój indyk.
Adam tylko odprowadził go wzrokiem,kiedy wybiegał z pokoju.Pomyślał,że Mateusz radzi sobie,to dobrze uśmiechnął się i opadł na łóżko.Natychmiast przytłoczyły go wszystkie problemy ostatnich 24 godzin.Wyłączył telefon, bo Witkowski cały czas do niego wydzwaniał.Napisał wcześniej sms’a do Ilji aby się spotkali,jednak ten nie odpowiedział,chciał do niego zadzwonić,ale telefon chłopaka cały czas był wyłączony."Pewnie tatuś go odciął"- jedyne wytłumaczenie jakie przychodziło mu teraz do głowy.Pojechał za to do szkoły, choć były ferie, wiedział ze profesor będzie z pewnością jeszcze siedział nad papierami po zakończeniu semestru. Oznajmił krótko, że musi się zwolnić z pracy.Winiarski kompletnie nie chciał tego przyjąć do wiadomości, kazał mu się zastanowić. Adam jednak był konsekwentny, pozostawił pismo w sekretariacie i zdezorientowanego całkowicie profesora. Ta krótka wizyta, dała mu nadzieję na to, że w szkole z pewnością nikt nic jeszcze nie wie.
Teraz miał pustkę i tylko jeden cel dowiedzieć się co się dzieje z Ilją. Musi wymyślić jednak coś, co nie narazi chłopaka na kłopoty. Chciał go zobaczyć tylko przez chwilę, żeby się przekonać, że wszystko jest w porządku.
Usłyszał hałas,do mieszkania z trzema tekturowymi pudłami wchodził Misiek. Ostatnie przytrzymywał brodą a nogą zamykał drzwi.Wniósł je do pokoju i postawił pod ścianą.Oddał mu kluczyki.
- Czy ja mam się wynieść z mieszkania?- Zwięźle zapytał.
- Nie, nie- zapewnił go Adam- Przepraszam ale ja dzisiaj nie myślę, możemy o tym porozmawiać później.
- Ok- Misiek zrobił w tył zwrot i zamknął się w swoim pokoju.
Adam zsunął się na podłogę, i oparty o łóżko zaczął czegoś szukać w swoich rzeczach. Po chwili gorączkowego przewracania bluz, sięgnął do kieszeni jednych ze spodni.Tam ukryta przed całym światem,była ta mała żółta karteczka, która nieustannie mu towarzyszyła.Trochę już pogięta, trochę wytarta, ale nadal była, z wyraźnymi bukwami, które napisał Ilja.Ostrożnie ją rozwinął, by na chwilę spojrzeć, choć na moment przywrócić wspomnieniami.To wyznanie miłości, nie przywróciło mu życia a wprost przeciwnie, przeszyło bólem.Szklistym wzrokiem spojrzał na Mateusza wchodzącego do pokoju.
- Co...
- Wszystko przepadło.
Mateusz, nie wiedział co może zrobić, czego ma się trzymać w tej sytuacji. Instynkt jednak był silniejszy.Podniósł Adama i przytulił.Było to dla niego tak naturalne, tak pozbawione wszelkich skrywanych pretensji, po prostu wiedział,że teraz trzeba to zrobić. Głaszcząc go po głowie, mówił jak do małego dziecka.
- Przestań, już przestań ,bo serce mi pęka jak na ciebie patrzę. Wszystko będzie dobrze.
Ktoś znowu zapukał do ich drzwi.Nie chciał jednak wypuszczać jeszcze z ramion tego zbolałego człowieka z którym kiedyś przecież był tak blisko. Krzyknął tylko do Miśka „Otwórz”
Obejmując nadal Adama spojrzał na wchodzącego do ich mieszkania Studenta. Ubrany w garnitur i pomiętą koszulę, wyglądał po prostu „bosko” pomyślał Był taki cholernie przystojny w tym oficjalnym ubranku.Ich wzrok spotkał się nad głową Adama.Tamten objął spojrzeniem całą sytuację, i zaczął powoli cofać się do tyłu, a to co wyczytał z jego twarzy Mateusz, nie mógł pomylić z niczym innym,był zszokowany tą sceną .Natychmiast puścił Adama i krzyknął.
-Stój.
Tamten zbierał się już do ucieczki.
- Misiek, zatrzymaj go.
Misiek posłusznie położył rękę na klamce,blokując tamtemu wyjście.
Musi mu wszystko wytłumaczyć, musi mu powiedzieć, ze to takie przyjacielski gest. Właściwie jego reakcja go ucieszyła.Te wszystkie myśli przemknęły mu w ułamku sekundy przez rozgorączkowaną głowę.Ruszył w jego kierunku,kiedy za plecami usłyszał głos Adama.
- Ilja co ty tutaj robisz?
Tamten patrzył nieprzytomnym wzrokiem sięgając do klamki.Zaczął się szarpać z ręką Miśka.Adam jednak był już przy nim.Złapał za ramiona.
- Jak mnie znalazłeś? Dlaczego się nie odzywałeś, dlaczego miałeś wyłączony telefon. Ilja? Ilja?
Chłopak zaczął go uderzać pięścią, próbując się wyrwać.Na oślep rozdawał razy.
- Uspokój się, uspokój.
Chciał go przytulić, ale on go odepchnął.
Mateusz jakby doznał olśnienia,całkowitej jasności sytuacji.I to co sobie uświadomił, przeraziło uderzyło potwornością całej sytuacji.Od tego momentu, jego serce zamieniało się w lód, którego chłód zstępował coraz niżej dlatego beznamiętnie powiedział.
- On nie przyszedł do ciebie, ale do mnie.
W tej chwili,wszystkie emocje wyparowały, została tylko zimna cisza i beznadzieja.Nie wiedział czy Adam też ma jasność tego co się dzieję, nie odzywał się.Czas się zatrzymał. Trwali tak jak na obrazie flamandzkich malarzy, cisi i zdesperowani.Pierwszy poruszył się Misiek.
- Musicie chyba porozmawiać.
- Taaaaaaaak- Adam złapał za płaszcz i nie opierającego się Ilję wprowadził do pokoju.
Do Mateusza wracały teraz wszystkie emocje,wszystkie te utracone nadzieje, wszystkie te mrzonki którymi się okłamywał.Chciał się upewnić, czy to los tak z niego zakpił, tak go pokonał jego dumę, jego poczucie wartości, tego, że kontroluje swoje życie.
- Adam, czy to… Zadrżał mu głos- Czy to ten gnojek z twojej szkoły?
Adam kiwnął tyko głową cały czas wpatrując się w chłopaka, który stał zrezygnowany ze spuszczoną głową.
- Zabiję cię- Rzucił się nagle na Ilję - Próbował pięścią dosięgnąć jego twarzy. Adam jednak zasłonił go i powstrzymał atakującego Mateusza.
- To ja cię zabiję – wrzeszczał – Jak mu coś zrobisz.On za 4 miesiące ma przesłuchanie.
Mateusz się zaczął śmiać.Pokręcił głową.
- Adam – Wzniósł oczy do góry- Jaki ty jesteś naiwny,jaki zakochany w nim, nie słyszysz co do ciebie się mówi.On tu jest ponieważ przyszedł do mnie, nie do ciebie, nie miał pojęcia, że będziesz, pewnie nawet nie zdaje sobie sprawę, że to twoje mieszkanie.
Adam przenosił rozbiegany wzrok z jednego na drugiego.
Mateusz ,nie miał zamiaru kryć tego gnojka, ani przez sekundę się nad nim litować.
-Cały grudzień – zaczął się śmiać w twarz młodemu i wskazał palcem – pieprzył mnie w tym łóżku.
Adam zbladł,wyszeptał tylko „To niemożliwe”. Dłużej już tego nie wytrzyma, więcej nie zniesie.Zrobiło mu się ciemno przed oczami,kiedy odzyskał wzrok, niebezpiecznie się zachwiał. Ilja milczał.
- Ty potworze- zawył jak potępieniec- Przeklinam cię,przeklinam cię. Zniszczyłeś wszystko, wszystko co miałem, pozbawiłeś mnie samego siebie, każdej cząstki, która należała do mnie.
Tym razem to on rzucił się na Ilję z rękami, chciał go udusić, skończyć te męczarnie.Złapał za szyję, tamten się nie bronił,tylko spojrzał mu w twarz, był gotowy na śmierć.Adam poczuł jak czyjeś silne ramiona, odciągają good Ilji. To był Misiek.
- Ma przesłuchanie za cztery miesiące- Potrząsnął nim – Pamiętasz? Nic kompletnie go już nie obchodziła jego kariera, nie obchodziło go co z kim i dlaczego. Chciał uciec z tej rzeczywistości, nikt nigdy go tak nie zranił.
- Jak mogłeś, jak mogłeś – powtarzał jak mantrę- Właśnie z nim.
Pierwszy raz od przyjścia odezwał się wreszcie zachrypniętym głosem Ilja.
- Nie wiedziałem kim on jest. Nie miało to zresztą znaczenia.
- Co?-Krzyknął Mateusz.
- No…-Ilja spuścił znowu głowę- musiałem gdzieś zdobyć doświadczenie,poćwiczyć.
- Aaaa już wszystko rozumiem – powiedział Mateusz- byłem kurwa dmuchaną lalką.
- Nieprawda- spojrzał na niego tak, że kolana się pod nim ugięły – Okazałeś najdoskonalszym nauczycielem.Przyszedłem tutaj, bo już nie było nikogo,kto byłby w stanie mi pomóc.
Mateuszowi serce zabiło szybciej, chciał gnoja rozszarpać, ale kiedy tak mówił do niego, nie był w stanie go nienawidzić. Właściwie gdzieś znowu zatliła się w nim ta głupia nadzieja.Usłyszał jednak głos Adama.
- No to ćwiczyłeś wytrwale, pół miasta cię uczyło?
Ilja otworzył usta i chciał coś odpowiedzieć, ale teraz odezwał się Misiek o którym już wszyscy zapomnieli.
- Ja go nie uczyłem, to chyba to drugie pół.
- Misiek! – wrzasnął Mateusz- Wynoś się do swojego pokoju.
- Nie, za nic- Zrobił zaciętą minę, ale iskierki rozbawienie teraz tańczyły w jego oczach- To lepsze niż ślub Władka i Maćka w „Barwach Szczęścia”.Spokojnie – uniósł ręce- Nic nie musicie tłumaczyć, łapię cały czas akcję.
Rozparł się w fotelu i wyczekująco spojrzał na nich trzech.
- Cztery- odezwał się Ilja- cztery razy, robiliśmy to cztery razy – zacisnął zęby w kierunku Mateusza – a nie cały grudzień.
- No to brawo, to było akurat tyle, żeby zacząć mnie pieprzyć? Jesteś jak zwykle geniuszem.
Teraz pozostali dwaj zrobili zdziwione miny.Mateusz,nie wytrzymał musiał jakoś to skomentować.
- Adam? No co ty, naprawdę?
- Zamknij się.
- Geniusz ,zaiste – zaczął pogwizdywać Mateusz.
Misiek rozbieganym wzrokiem spoglądał na nich trzech i wstał z krzesła i krzyknął.
- Ja też chcę. Skoro nikt go nie chce, ja się nim zaopiekuje.
Adam zmroził go wzrokiem i wysyczał „Siadaj” Ten posłusznie opadł na fotel nie spuszczając wzroku z chłopaka.
- A on, wraca do tatusia, żeby ten go zabił. Po co mamy sobie brudzić ręce- Adam uśmiechnął się do Ilji.
- Adam- chłopak teraz rzucił się na kolana, łapiąc go za spodnie- Błagam cię, wybacz mi, ale…. to wszystko było dla ciebie, nie rozumiesz?
- Nie, od pół godziny niczego nie rozumiem. Nie dotykaj mnie.
- Ja dołżen był kak to ubiedit tiebia* - Wrzasnął – Dlaczego on cię obejmował,ja też nic nie rozumiem,Adam.
- A temu co? – zapytał Misiek.
- Pożałułujtsia, prosti** – znowu zaczął ciągnąć go za spodnie, patrząc na niego z dołu.
Opuścił ręce po chwili,usiadł ciężko na podłodze a usta zaczęły mu drżeć,zaczął płakać.W tym płaszczu, garniturze, który miał na sobie od dwóch dni,pogniecionej koszuli, wyglądał żałośnie.
- Jesteś niedojrzałym dzieciakiem, któremu miłość myli się z muzyką. Mam nadzieję, że ktoś kiedyś tak cię potraktuje,jak ty mnie. Wtedy poczujesz to co teraz ja czuje. Nie przeszkadzaj sobie jednak ćwicz dalej dążąc do doskonałości, powodzenia – Adam nabrał powietrza- A teraz wszyscy wypierdalać z tego mieszkania, wszyscy.
Zaczął po kolei ich wyrzucać z pokoju. Kiedy udało mu się ich wyeksmitować do przedpokoju.Zatrzasnął z hukiem drzwi.
Ilja stał i tylko pochlipywał. Mateusz zaś naradzał się z Miśkiem co zrobić.
- Przejdzie mu ?- pytał Misiek
- Yhmmm , na pewno.
- Musimy się wynieść stąd?
- Nie wiem- Mateusz zrobił duże oczy - Może poczekajmy trochę.
- Chodź młody- Misiek zagarnął go ramieniem,zdejmij ten płaszcz – zrobię ci herbatę.– Co tatuś miał coming out? Chyba stary się nie ucieszył,coś mi się wydaje.
Ilja patrzył na niego oczami pełnymi łez.
- Wszyscy twierdzą, że cię kochają a chcą cię zabić?
- Skąd wiesz?- pociągnął nosem.
- Człowieku, seriale uczą życia.
Ilja tylko mrugał,patrząc na tego potężnego faceta.
- Mateusz ten indyk, chyba już jest gotowy, dawaj go, przecież specjalnie dla młodego pieczony- Mateusz zacisnął zęby i posłał mu pioruny.Ten jednak beztrosko szczebiotał dalej- Mówię ci jakie niesamowite rzeczy gotuje Mateusz.Aaaa i o tej przepysznej sałatce nie zapomnij.
- Nie zapomnę – powiedział na głos,a bezgłośnie ustami wyartykułował - Zabierz od niego łapy.
Widział tylko duże usta Miśka rozciągające się w uśmiechu.
- Chodź obejrzymy sobie ślub Maćka i Władka.
Wieczorem koło dwunastej Adam usłyszał pukanie do swojego pokoju.To Mateusz zaglądał do niego.
- Adam? – cicho zapytał
- Czego? Mieliście się wynieść.
- Ale ja nie mogę tam z nimi spać mogę w tym pokoju?
- Nie możesz z nimi spać? A to nowość.
- Przestań, naprawdę nie wiedziałem,że to on.Tolo może potwierdzić jest świadkiem.
Wsunął się do pokoju, ze słowami „nie będę ci przeszkadzał, ale nie zniosę tego gadania Miśka dłużej”.
Adam siedział oparty o tapczan i słuchał czegoś na mp3.Kiwał się małymi wahadłowymi ruchami uderzając rytmicznie lekko pięścią w usta,wzrok miał zawieszony gdzieś daleko.Mateusz kręcił się po pokoju rozkładając koce na ziemi.
- Śpij w swoim łóżku, ja i tak nie zasnę.
- Ok. dzięki, to ja idę spać.
Wskoczył do łóżka i westchnął.Chwilę w ciszy poleżał,by za moment spytać Adama.
- Jak myślisz, Misiek się nie posunie do tego żeby…? Został tam sam z nim.
- Gówno mnie to interesuje.
Mateusz teraz usiadł na łóżku.
- Za dużo słyszał,za dużo wie, a młody jest totalnie zrozpaczony.
- Zamknij się albo wracaj tam ich pilnować.
- Ok, ok. już idę spać. Nie będę tego marudzenia Miśka słuchał – Wymruczał już pod kołdrą.
Mateusz się uspokoił i przestał odzywać, chyba rzeczywiście zasnął.Po godzinie jednak do pokoju znowu ktoś zapukał.Tym razem Misiek wsadzał głowę.
- Yyyyy, sorry, ale sytuacja nadzwyczajna, młody, coś z nim jest nie tak,jakby jakiś drgawek dostał.
Adam poderwał się i w ciągu trzech sekund znalazł się w drugim pokoju. W łóżku siedział nakryty kołdrą Ilja i uderzał zębami o zęby, trzęsąc się cały. W gorączce tylko oczy mu się świeciły, kiedy patrzył na Adama.
- Ilja- objął go natychmiast – Uspokój się.
- Ja…jaaa – nie mógł powiedzieć słowa.
Nie wypuszczając go z ramion spojrzał teraz na przerażonych chłopaków.
- Macie jakieś leki w domu, przeciwgorączkowe: Apap, Ibupron, Paracetamol , cokolwiek.
- Coś się znajdzie- Mateusz poszedł do łazienki poszukać czegoś w apteczce.Ilji udało się zaś powiedzieć jedno słowo - Wódki
Tym razem z pokoju wyszedł Misiek, by po chwili wrócić z whiskaczem - Tylko to.
- Dawaj – odebrał mu butelkę i zaczął poić Ilję żółtym przeźroczystym płynem.
- Co się dzieje ? -Mateusz wrócił z tabletkami i podał je Adamowi. Ten od razu wyłuskał z opakowani dwie pastylki i wrzucił w buzię chłopaka i kazał je popić alkoholem.
- Co mu jest? -pytał Mateusz
- To jest kara za to co nam wszystkim zrobił.
Ilja się uśmiechnął po tych słowach Adama i zmrużył tylko oczy.Głowa zaczęła mu się kiwać od wypitego alkoholu.
- Połóż się Ilja, próbował go rozwinąć z kołdry i ułożyć pod nią.
W odpowiedzi chłopak zarzucił mu ręce na szyję i się do niego przytulił.Czuł to gorące ciało,jego bliskość,jego alkoholowy gorący oddech i to drżenie, które ciągle, co parę sekund go nawiedzało.Miał też wrażenie, że wszystko do niego się wyrywa,każda komórka jego ciała.
- Nie… nie me puszczaj – udało mu się coś powiedzieć.
- Dobrze- pogłaskał go po krótkich włosach, przygładzając te sterczące- połóż się proszę.
Nie chciał jednak zmienić pozycji, kurczowo trzymał się jego szyi.Adam powiedział do niego.
- Znowu myli ci się muzyka z miłością.
Ilja odsunął się od niego aby mu się przyjrzeć swym nieprzytomnym już mocno wzrokiem.
- To, to..too samo – wyjąkał.
Po chwili położył głowę na jego ramieniu i szepnął prosto do ucha „Adasza” i dodał trochę głośniej na granicy płaczu.
- Śnieg stopniał.
- Poszukamy go Ilja, nie martw się znajdziemy go.
Mateusz patrzył na tą scenę i robiło mi się coraz bardziej przykro.Ten chłopak nigdy, go tak nie obejmie, nigdy nie będzie mu niczego szeptał do ucha,nigdy się nie będzie tak kurczowo jego czepiał,jakby jego życie zależało właśnie od tego.
Misiek pociągnął go za rękaw.
- Chodź,zostawmy ich, niech się godzą.
Spojrzał na Mateusza i jego oczy pełne łez.
- Napijemy się kakałka ?- zaproponował.
- Kakałka? – wychlipał Mateusz wychodząc z pokoju- Bardzo chce się napić.
*Ja dołżen był kak to ubiedit tiebia -Musiałem cię jakoś przekonać
**Pożałułujtsia, prosti -Wybacz proszę
Czemu! mój światopogląd legł w gruzach... jak młody mógł sypiać z Mateuszem, a jednocześnie spotykać się z Adamem? Jak Adam musiał się poczuć? I jeszcze ten atak młodego... mimo wszystko mu pomógł bo go kocha, ale jednak tak bardzo go zranił... Rozumiem, ze to też Adama wina przez to jak mu wtedy wygarnął, ale żeby takie coś... Kurcze oboje chyba przejdą załamanie nerwowe... :(
OdpowiedzUsuń