sobota, 27 października 2012

cz II Geniusz


- Adam wróciłeś?-głos Mateusza dobiegał z małej sypialni.
- Yhmmm- tylko burknął pod nosem i pędził do płyt leżących rządkiem koło sprzętu grającego. Nerwowo przeszukiwał swoje zbiory. Szukał tego jednego utworu, który tutaj wykonywał mistrz Leonid Kagan, tam w sali koncertowej usłyszał interpretacje genialną. Musiał je porównać, chciał choć na moment wrócić, przeżyć to jeszcze raz. Przewracał gorączkowo płyty, które stukały jedna o drugą.
W drzwiach stanął Mateusz, przyglądając mu się. Poczuł jego wzrok i ucieszony spojrzał na niego.
- Ooo co się stało? Odnaleziono zaginiony utwór Mozarta czy innego Chopina? Jego ignorancja w sprawie muzyki, nigdy Adamowi nie przeszkadzała, a szczególnie dzisiaj, wcale ale to wcale Mateusz nie musiał wchodzić do tego świata. Wyszczerzył więc ponownie do niego zęby nie udzielając żadnej odpowiedzi.
- Naprawdę człowieku, co się stało?
Jego współlokator był już naprawdę zaintrygowany i to mocno.
- Dzisiaj – Wysapał- Usłyszałem coś wspaniałego.
Powiedział to w takiej euforii, że sam się zdziwił. Uśmiech jednak nie schodził mu z ust.
- Hmmm, a co to było mój drogi, może zdradzisz komuś kompletnie nie łapiącemu tematu, chociaż cząstkę tajemnicy.
- Nowy uczeń, mamy w szkole nowego ucznia. Dzisiaj miał przesłuchanie i jestem zachwycony. Nie to złe słowo, jestem zszokowany, jestem podekscytowany, wszystko drga we mnie jeszcze.
- O mój Boże to naprawdę musiało być coś.
Mateusz próbował przynajmniej rozumieć te niedostępne dla niego emocje.
-Gęba ci się śmieje tak, że po prostu …- Uniósł brwi- Mam ochotę zanurzyć się w tej słodkościach.
Zamrugał intensywnie rzęsami, dokładnie w tym momencie, kiedy Adam oderwał na sekundę wzrok od okładki odnalezionej płyty. Mateusz posiadał instynkt, który mu natychmiast podpowiedział, że w takiej odległości jest na straconej lekko pozycji, podszedł bliżej.Odsunął na sekundę rękę z płytą by się wcisnąć przed niego.Zajrzał mu głęboko w oczy, ujrzał to czego się spodziewał,kompletne odcięcie od rzeczywistości.
- Odpłynąłeś? Jesteś kompletnie na haju. Szkoda, że ja nie mam takich dopalaczy. Baw się dobrze w takim razie – I odrobinę obrażonym tonem dodał -Ja dzisiaj wieczorem wychodzę.
Potrząsnął nim i powtórzył.
- Słyszysz,wychodzę.
Zrozumiał dokładnie co do niego mówił, ale teraz w tej chwili tak bardzo chciał odtworzyć ten utwór Bacha, zanurzyć się w tych wspomnieniach.A on tylko mu przeszkadzał i oddalał chwilę, gdy ponownie wejdzie w te dźwięki. Ich światy w tym punkcie nie stykały się, więc próżne były wszelkie tłumaczenia, jak ważne jest w tej chwili to aby przeanalizować to co wydarzyło się dzisiejszego popołudnia.
W Mateuszu jednak coś drgnęło i siląc się na żart zapytał.
- Mam nadzieję, że nie jesteś w takim stanie przez waszego nowego ucznia?
Adam usztywnił się lekko i wywrócił oczami.Zdziwił się mocno,że w takim momencie on był zazdrosny.Zanim zaprzeczył,Mateusz go wyprzedził słowami.
-Pryszczaty, lekko przytyty małolat z przedziałkiem i wiecznie nieszczęśliwą miną cierpiętnika, którego rodzice zmuszają do rzępolenia na skrzypcach?
- Dokładnie go opisałeś, jakbyś tam był.
Uśmiechnął się do niego i jego uspokojonej miny. W odpowiedzi otrzymał krótki pocałunek ze słowami błogosławieństwa „Zostawiam ciebie i tego tam Bacha, z nim się możesz zabawiać”. Po chwili wyszedł.

W momencie kiedy uwolnił się z jego ramion już załadował płytę do odtwarzacza, niecierpliwie wybierając szósty utwór, który popłynął po kablu do słuchawek.
Czuł,że znowu trafił do tego nieba.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz