sobota, 13 października 2012

cz VIII



- Kiepsko wyglądasz- Klasyk spojrzał na niego z uśmiechem.
Zacisnął wargi i pomyślał „Ciekawe przez kogo?” Ostatni tydzień to właściwie maraton „spotkań przyjacielskich”. Za każdym razem kiedy przychodził do niego, przyrzekał sobie, że nie da się ponieść. Nieudolne próby kończyły się zazwyczaj fiaskiem. Nie potrafił trzymać się od niego z daleka, a Klasyk nie pomagał mu w tym ani odrobinę. Nie był cały jego ale był, a to wprawiało go w stan zadowolenia z którym nie chciał się rozstawać. Znalazł się w jakimś zagmatwanym układzie, teraz z pewną świadomością,że może liczyć na tu i teraz bo rzeczywiście Klasyk o niczym go nie zapewniał i niczego nie obiecywał. Nieustannie było dla niego zagadką co się dzieje w jego głowie. Nawet po tym wyznaniu, umykał gdzieś logicznym wyjaśnieniom, prostym prawidłom.
Ta kolejna spowiedź i ich codzienne spotkania miały też wyraźny wpływ na to jak się Klasyk zachowywał. Uspokoił się i odrobinę wyciszył. Miał też teraz pewność , że jego częste pobyty u niego oraz niechęć do opuszczania jego domu były nie tylko spowodowane tym ,że chciał się z nim spotkać. Był tylko jednym powodem z… , równie ważnym jak jego rodzina, jego dom. Jeśli mógł mu to dać, był szczęśliwy.Choć gdzieś tam w środku kuła go myśl, że to nie tylko dla niego pojawia się tutaj prawie codziennie.
Obawiał się coraz mocniej, że coraz większa fantazja Klasyka i ich beztroska w sprawie miejsc przysług przyjacielskich skończy się demaskacją i wielką katastrofą w jego rodzinie. Na razie jednak postanowił dać się nieść fali zachowując resztki rozsądku.
Było to niezwykle trudne bo właśnie Klasyk czołgał się w jego kierunku. Próbując go zaczepiać, by przerwał czytanie książki. Spojrzał tylko w z wyrzutem na niego i miał nadzieję że w jego oczach pokazały się tylko dwa pioruny, które usadzą go na miejscu. Czytał dalej, gdy on właśnie wędrował palcami po jego stopach, łaskotał i przyglądał się jego reakcji. W odpowiedzi na te tortury kopnął go lekko, by się odczepił. On jednak nie przerywał swoich dręczycielskich zamiarów. Ze stóp przeniósł się pod nogawki spodni i wsuwał rękę coraz głębiej. Wyjął dłoń i na czworakach zaczął się przemieszczać w jego stronę, świdrując go niebieskimi tęczówkami. Wiele godzin spędzonych ze sobą skutkowało tym, że coraz lepiej go znał i dokładnie wiedział co zrobić by go rozproszyć i skupić uwagę na sobie. Gdy był jakieś dwadzieścia centymetrów od niego,ktoś nacisnął klamkę.
Poderwał się natychmiast jak oparzony.Klasyk pozostał na czworakach oglądając się do tyłu na wchodzącą matkę, która przyszła zapytać czy czegoś nie ma do prania. Złapał się za klatkę piersiową bo myślał ze za chwilę będzie miał zejście, tak się wystraszył. Jego przerażony wzrok nie umknął uwadze rodzicielki. Pytała co się stało, on niejasno się tłumaczył. Klasyk usiadł spokojnie i uśmiechał się beztrosko do jego mamy. Spytał jak tam było w pracy,jakie plany na weekend.Pojęczał w temacie swojej weekendowej harówki,ze znowu musi iść,wstawać rano. Matka zadała jednak bardzo bezpośrednie pytanie.
- Czemu ty dziecko tak się męczysz? Na coś odkładasz pieniądze?
Beztroska mina znikła natychmiast. Minęła dłuższa chwila zanim wydusił z siebie,że to na bieżące wydatki. Na razie nie może zrezygnować, z tej pracy chociaż coraz bardziej jej nienawidzi.Matka rozsądnie zauważyła,że jednak po maturze będzie miał więcej możliwości. Klasyk pokiwał tylko głową.Spytała tylko czy coś chcą zjeść,gdy obydwaj jednocześnie zaprzeczyli,wyszła z naręczem ubrań do prania,które w między czasie wydobyła z jakiś zakamarków w szafie.
Kiedy tylko zamknęła drzwi za sobą,wyrzucił z siebie.
- Uspokój się idioto,bo twoje wygłupy najpierw moją matkę,a potem mnie,przyprawią o zawał.
Klasyk milczał więc postanowił nakreślić złożoność sytuacji.
- Mnie wyrzucą z domu po czymś takim,wyrzekną się mnie zupełnie,jestem pewien.
- Wynajmiemy coś i zamieszkamy razem- Klasyk natychmiast znalazł rozwiązanie i uśmiechał się zadowolony.
- Taki jest twój plan? Po to mnie prowokujesz?
Klasyk udał zdziwienie.Wydął usta i rozglądał się po suficie.Ech, musiał przyznać,że wyglądał słodko z tą miną,ale muszą się opamiętać. Tak tylko jak okiełznać Klasyka,który właśnie zaczął przeciągać swoje ręce z jednej strony na drugą wyginając chude ciało.
- Mraauuu- Zaczął miauczeć- Nie mogę się opanować jak ciebie widzę.
Zamrugał kilkakrotnie i ciągle nie mógł uwierzyć w to co usłyszał.Gdzieś na wysokości żołądka poczuł przyjemne łaskotanie.Klasyk jednak jeszcze nie skończył.
- Najgorzej jest w szkole-przymknął oczy i westchnął.Wstał i chciał do niego podejść.
- Nie zbliżaj się - prawie krzyknął.Miał pełną świadomość,że jeśli Klasyk go teraz dotknie, nic ich już nie powstrzyma. Serce obijało się o klatkę.Ten człowiek go chce doprowadzić do śmierci,próbował tego dwa razy w ciągu 5 minut.W desperacji wyrzucił z siebie.
- Z czego wy właściwie żyjecie? Bo chyba nie z tej twojej pensji z baru?
Musiał ochłonąć i wykorzystać czas,kiedy Klasyk stał się mniej czujny. Opowiadał w takich momentach więcej, a on mógł sobie wszystko poukładać,poutykać te brakujące luki z napisem „skomplikowany Klasyk”. Nie było innej drogi do niego,innych płaszczyzn przez którą mógłby się zbliżyć.Pozostały te wypowiedziane problemy,które dawały poczucie,że dostępuje tajemnicy.
- Z opieki społecznej-Rzucił beztrosko,i usiadł na łóżku- I prawie by nam starczało gdyby nie nieopanowanie matki z piciem. Zabije ją ta wódka,bo nie chce już się więcej leczyć.
Powiedział to ostatnie zdanie właściwie beznamiętnie,raczej stwierdził fakt niż dzielił się obawą.Zmarszczył brwi i zaczął znowu, wydobywając coś z odległej przeszłości,o tym jak kiedyś dorabiał rozdawaniem ulotek,a ona zabierała całą pensję,która spływała na jej konto i przepijała.Nienawidził tego sterczenia na rogach ulic, pod centrami handlowymi i na dworcach.Było zimno,było niebezpiecznie i faceci go nieustannie zaczepiali.Najgorsze jednak było to,że całe pieniądze tracił.Teraz jest o wiele lepiej,bo przynajmniej ma nad nimi kontrolę.
Może to właśnie wtedy,pomyślał,Klasyk poczuł,że ma władzę nad mężczyznami? Paradoksem było to,że nie nad tym jednym na którym mu najbardziej zależało.Zobaczył kątem oka,że niespokojnie zaczął się wiercić na łóżku.Ewidentnie męczył go ten temat.Dlatego nie chciał go już naciskać,by nie doprowadzać go do kolejnej rozpaczy.

Od strony łóżka usłyszał.
- Wiesz,coś ci podaruje.
Klasyk poderwał się i podskoczył do okna.
- Widzisz tę brzozę- Wskazał na drzewo po drugiej stronie ulicy, które w wieczornym świetle lamp niewyraźnie majaczyło-Jest twoja. Zawsze, kiedy będziesz koło niej przechodził, pomyślisz „to drzewo podarował mi Klasyk, jakie ono dzisiaj jest piękne” – Odwrócił się na sekundę i uśmiechnął się do niego.
Znowu spojrzał przez okno. - A kiedy przypadkiem rzucisz okiem na widok z twojego pokoju,natychmiast sobie przypomnisz "to mój najwspanialszy prezent”.
Zrobił to, po raz trzeci tego wieczoru, wprowadził jego serce w galopadę, której nie mógł opanować.Złamał się i podszedł do niego.Stanął za nim by spojrzeć na swój najwspanialszy prezent.I rzeczywiście,jesienna ,bezlistna już prawie brzoza,wydała mu się taka smukła i piękna. Kołysana lekko przez podmuchy,z pojedynczymi listkami które teraz tańczyły na wietrze mieniący się w sztucznym świetle,wyglądała jak balerina wśród drzew.Objął go w pasie i położył głowę na jego ramieniu.
Klasyk szepnął.
- Nie pozwól jej nigdy ściąć.
Na skórze jego szyi,umieścił słowa.
-Nie pozwolę.Dziękuje,to cudowny prezent-powiedział.
„A ty taki dzielny”- pomyślał.

******************


Cały tydzień, poza szkołą się nie widzieli.Przysłał tylko sms’a,że w tym tygodniu musi sobie odpuścić naukę. Uśmiechnął się.Rzeczywiście intensywny zeszły tydzień wymagał odpoczynku. Jednak już po dwóch dniach brakowało ogromnie Klasyka w te coraz dłuższe jesienne wieczory. Nie znikł przynajmniej jak poprzednim razem, przynajmniej wiedział,że żył.Zawsze w zakamarkach świadomości chował ten niepokój,że nagle powróci tamten facet,a Klasyk zniknie z jego życia.Kuła go ta myśl wiele dni. Nic właściwie niepokojącego w jego zachowaniu w szkole nie odczytał.Wodził jednak prosząco za nim wzrokiem.Oczywiście jeśli Natalka nie miała go na celowniku.W tych momentach mu przeszkadzała, ale właściwie cieszył się z jej towarzystwa, była pewnym łącznikiem, pomiędzy nim a klasą. Dzięki niej bezproblemowo funkcjonował w szkole i jeśli tylko mógł spełniał jej życzenia.Kiedy zaproponowała żeby poszli razem do kina, zgodził się bez narzekania.

On, Natalka i jeszcze dwie dziewczyny z ich klasy ruszyli do centrum handlowego w którym mieściło się kino. Film niezbyt mu się spodobał, dlatego z ulgą wychodził z sali kinowej. W ciemnym holu minęli parę na którą od razu dziewczyny zwróciły uwagę. „To Sebastian” szeptały,„Z infor-matu. Sebastian wyraźnie wzbudzał wielkie poruszenie pomimo ogólnej świadomości,że ma cudowną dziewczynę z innego liceum.Co nie oznacza,że nie można do niego wzdychać.Jak się jednej koleżance przypomniało,on jest naprawdę świetny i pozbył się Klasyka z klasy.O co poszło nie bardzo wiedziały, ale podobno niezła afera była.Za późno to powiedziały,nie miał okazji mu się dokładnie przyjrzeć,ale był już pewien,to było to samo bóstwo do którego wzdychał Klasyk.Może widywał go w szkole wcześniej,ale kompletnie go nie zarejestrował.Teraz się zmaterializował ten trzeci.Ten z którym walczył i ciągle przegrywał,ten który beztrosko się przechadza z jakąś laską po centrach handlowych.Dziewczyny poszły do toalety a on nerwowo spacerował wzdłuż holu.To wszystko było jakieś irracjonalne, ale właśnie złość zaczęła nim rządzić i targać każdą kolejną myśl.Irytacja go zżerała.„ Co to za dupek ten Sebastian,który zawładnął tak Klasykiem?”
Nagle „dupek” się zmaterializował i powędrował po popcorn i picie dla swojej dziewczyny.Przyglądał mu się.Musiał przyznać,że Klasyk miał wyśmienity gust,gość wyglądał jak model z okładki czasopisma modowego.” No tak on się nie zadowolił byle czym”- pomyślał- „To znaczy,ewentualnie takim zastępstwem jak ja". Zalewały go fale kolejnych oburzeń.Czy ten gość zdaje sobie sprawę,że doprowadził człowieka do granic rozpaczy?Czy żyje sobie beztrosko i nic absolutnie go nie obchodzi co się dzieje z Klasykiem.Co dokładnie pomiędzy nimi zaszło nie wiedział.Wiedział za to,że ma tysiąc powodów by go nienawidzić,za siebie,za Klasyka.
Sebastian właśnie obładowany w dwa pudełka prażonej kukurydzy i napoje zmierzał z powrotem do sali kinowej.Jego zadowolona mina przeważyła szalę.Podszedł szybko do niego i znienacka wymierzył cios w twarz.Sebastian rozłożył się jak długi w scenerii białego popcornowego śniegu.Wodził wokół oszołomionym wzrokiem,kompletnie nie wiedząc co się dzieje.
Wymusił uśmiech na swojej twarzy i powiedział do leżącego i mocno zszokowanego chłopaka.
- Mojej dziewczynie podobasz się bardziej niż ja.A tego nie mogę znieść.
Odwrócił się na pięcie i podszedł do zdezorientowanych całkowicie koleżanek z klasy, które zdążyły akurat na sam finał tej sceny.Wziął Natalkę i jeszcze jedną pod ramię i w pełnej glorii opuścił kino.W czasie drogi powrotnej do domu jeszcze usłyszał szepty za sobą „Natalka, słyszałaś powiedział mojej dziewczynie” gorączkowo któraś przeżywała. Natalka lekko przerażonym ale i niezmiernie zadowolonym tonem oznajmiła: „On bije się ciągle,to normalne,jak mu się coś nie podoba to załatwia to siłą” Ech, było tak wspaniale,że sprawę Natalki po raz kolejny postanowił odłożyć na później.

Unosił się w samozadowoleniu, w poczuciu całkowitej satysfakcji.To był wspaniały wieczór.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz