Stał ze spuszczonymi ramionami i głową . Jakby czekając na reprymendę, poddając się całkowicie karze. Chciał nim potrząsnąć zapytać , gdzie był, co się działo. Zmęczenie, niewyspanie i towarzyszące mu zdenerwowanie jakby zwolniło wszystkie jego reakcje i zanim otworzył usta usłyszał.
- Jestem.
„Bezczelny gnojek” pomyślał a wściekłość zaczęła napierać niepostrzeżenie. Rozpłynęła się jednak momentalnie, kiedy ujrzał ten niepewny uśmiech oraz gorączkę w niebieskich oczach. Gdzieś tam czaiło się szaleństwo. Aż się cofnął przed nim. Klasyk wolno podszedł do niego, nie dając mu możliwości ucieczki. Przygryzł wargi, szukał jego wzroku, gdy go odnalazł wyciągnął ramiona by się w niego wtulić. Przyjął go z ulgą jak podróżnika wracającego z długiej męczącej wyprawy. Ten westchnął. Cały strach , całe zwątpienie właśnie ulatywało. Był teraz tutaj z nim i nic się nie liczyło. Pocałował go w czoło, ojcowskim pocałunkiem, który wydał mu się najbardziej odpowiedni. Ścisnął jeszcze mocniej na znak radości. Za nic na świecie nie chciał się rozstawać ze spokojem, który właśnie go ogarniał. Nie chciał wypuszczać go z ramion, jakby tylko tu było bezpieczne dla niego schronienie.
Nie wiedział ile czasu tak trwali, sekundy a może minuty, czas biegł jakimś swoim tylko mu znanym torem. Do rzeczywistości przywróciły go pocałunki Klasyka. Wędrował po szyi w górę szukając jego ust. Kiedy je odnalazł, całował najpierw spokojnie i delikatnie by po chwili ręce zaczęły przesuwać wzdłuż jego ciała w dół, a wraz z tą podróżą jego pocałunki były coraz bardziej żarliwe. Gdy niecierpliwe dłonie dotarły poniżej linii brzucha ścisnął go tam gdzie już nie mógł ukryć jak bardzo jest podniecony. Szepnął prosto w ucho.
- Zróbmy to dzisiaj.
Serce i tak już goniące jak oszalałe przyśpieszyło. Tak pragnął tego ciała, chciał go, ale… on nie jest gotowy, on nie wie, on nigdy z facetem…
- Potrzebuję ciebie.Proszę.
Klasyk zaczął przesuwać językiem po jego szyi, coraz intensywniej przyciskając rękę do jego krocza. Dłoń zawędrowała pod koszulkę by tam błądzić jak oszalała po jego klatce. Czuł ,że to wszystko wprowadza go w stan całkowitego zamroczenia.Był tak szczęśliwy,że go widzi,że jest,że poddawał się każdej pieszczocie oddając zniecierpliwione pocałunki. Na sekundę dotarł do niego odległy głos rozsądku.
- Na dole mogą … - zaczął.Klasyk położył palec na jego ustach powstrzymując kolejne słowa. Uśmiechnął się lekko i podszedł do radia by włączyć jakąś muzykę, rozkręcił ją do odpowiednich decybeli.Pomimo ognia, który w nim płonął, był zupełnie spokojny i po powrocie z precyzją malarza kontynuował swój rysunek na jego ciele.A jego ciało w tej gorączce podjęło już decyzję za niego,by podążyć za nim.Kiedy pojawiła się ta czysta myśl,przytrzymał jego ręce, pocałował głęboko i zaborczo.Klasyk pod wpływem tego małego aktu przemocy zapadł w całkowitą bierność.Przymknął tylko oczy by się poddać wszystkim pieszczotom,którymi został obsypany.Przygryzał wargę gdy dostał się do zawartości spodni, szybko oddychając przez nos.Pomimo tego,że nigdy tego nie robił z mężczyzną, instynkt go nie zawiódł, wiedział dokładnie w jaki sposób doprowadzić Klasyka do granic rozkoszy. To jak odkrywanie czegoś czego istnienie przeczuwał ale trzeba tylko było to wydobyć z zakamarków pamięci, a każdy ruch stał się nagle prosty i oczywisty.
Klasyk stał oparty o szafę i wił się pod wpływem pracy jego języka. „Ale jeszcze nie teraz” pomyślał. Powoli wstał by mogli zacząć się całować. Czuł, że sam widok rozpalonego Klasyka doprowadza go do szaleństwa, a każde otarcie się i dotknięcie w krocze wywoływało falę dreszczy. Nie chciał przerwać tortur jakie miał zamiar jeszcze zadać temu ciału, które tak reagowało na jego dotyk. Przywarł mocniej do niego by pobudzone członki mogły ocierać się o siebie.Zniecierpliwiona ręka Klasyka złapała go za dłoń i poprowadziła w spodnie, które zaczęły się zsuwać.
- Wsadź palec -powiedział spokojnie. Jakby przygotowywali się do jakiegoś zadania. Zajrzał mu w oczy by dodać mu otuchy,której rzeczywiście potrzebował.Był oszołomiony ogłupiały i gotowy na wszystko,dzisiaj burzył mury.Posłusznie wykonał polecenie.Klasyk spiął się w sobie zamknął oczy i lekko uniósł na palcach.Błękit powrócił po chwili by mógł się go uczepić.Znowu poszukiwał jego ust,jednocześnie coraz intensywniej poczynając sobie z jego członkiem bo pokonał barierę suwaka w dżinsach.Pragnienie i podniecenie rozlewało się po jego ciele pod wpływem gorączki której przyczyną była ręka Klasyka która coraz intensywniej kumulowała energię pomiędzy jego nogami.Klasyk oderwał się od niego, pochylił się i z zaskoczenia napluł na jego penis. Zsunął niżej spodnie i odwrócił się lekko pochylając się do przodu. Rejestrował to wszystko z dokładnością co do każdego szczegółu. Nie mógł uwierzyć,że to się dzieje, a jednocześnie był szczęśliwy, rozpalony i podniecony jak nigdy w życiu. Gdy w niego wszedł ten jęknął cicho i poruszył się niecierpliwie. Kolejne ruchy bioder wywoływały westchnięcia, nie widział jego twarzy ale czuł, że to ciało całkowicie się poddaje. Należał do niego a ta myśl doprowadzała go do szaleństwa. Z każdym ruchem tracił kompletnie kontrolę i zaledwie po kilku pchnięciach doszedł do końca. Przywarł do niego by dreszcze rozeszły się po ich ciałach. I wyszeptał w plecy „Przepraszam”. Odwrócił Klasyka, który nadal był lekko nieobecny, chciał sięgnąć do jego osamotnionego penisa ale ten powstrzymał jego rękę.Przywarł do niego i sprawnymi ruchami ręki doprowadził się także do orgazmu.
Stali tak oparci o siebie.Ich ciała nadal rozgorączkowane nie chciały zrezygnować z tej bliskości. Napięcie opadało. A świadomość tu i teraz powracała.To Klasyk pierwszy zerwał tą więź.Odsunął się od niego,usiadł na podłodze,wyjął chusteczkę i wycierał resztki spermy z dłoni.Potem wyciągnął długie nogi i zaczął wciągać spodnie.Uśmiechnął się lekko do niego.
On także powoli zaczął się ubierać. Miał ochotę cały czas go przepraszać. Był zażenowany bardziej tym, że tak się skompromitował niż tym, że właśnie zrobił to z facetem. Nie on to nie zrobił z mężczyzną ale z nim i był gotowy znieść wszystkie kpiny z jego strony. Te jednak nie padły.Klasyk wyciągnął się na podłodze i milczał.Tak więc ruch należał do niego.
- Naprawdę przepraszam- znowu zaczął- Nauczę się, wszystkiego się nauczę- Zaczął zapewniać gorączkowo i uklęknął obok niego.
- Wierzę- śmiał się teraz Klasyk. Był z pewnością rozluźniony, ale jednak nieobecny. Sięgnął po książkę pod biurkiem. I spytał co mają na poniedziałek. Płynnie przeszedł do spraw szkolnych.On jednak nie mógł o niczym innym myśleć. A już na pewno nie o zadaniach domowych, kiedy tuż obok niego leżał jego kochanek. Samo słowo „kochanek” przerażało go jednocześnie ciesząc. Zaczął nawet uśmiechać się sam do siebie. Klasyk zauważył to i tylko ironicznie prychnął.
- Nie wyobrażaj sobie nie wiadomo czego? To było tylko szybkie bzykanko, by wspomóc przyjaciela.
Po raz kolejny próbował zdeptać ten świat który tak pieczołowicie budował.W odpowiedzi zrobił obrażoną minę. Chciał rzucić krótkie ok, ale wyrwało mu się zupełnie co innego.
- Myślisz że będziesz sobie wpadał kiedy tylko chcesz na to szybkie bzykanko ? – trochę podniósł głos – I wydaje Ci się, że będziesz znikał na kilka dni i wracał jakby nigdy nic, bez ani jednego słowa?
Teraz w tym momencie nie mógł, nie chciał wylewać tego strachu, który trawił go przez cztery dni. Żenujące miotanie się z niepokoju o niego, miał wrażenie, że niewiele by znaczyło.
- Jeśli Ci się nie podoba- Klasyk mówiąc to pytająco uniósł brwi- a myślę że jest wprost przeciwnie, to możemy zrezygnować z takich kontaktów przyjacielskich.
Zaczął go denerwować, znowu irytacja nim zawładnęła. Właściwie miał ochotę go udusić. Zacisnął zęby i wycedził.
- Może powinnyśmy zrezygnować- hmmmm?
Klasyk wyciągnął się znowu na podłodze napiął mięśnie od stóp po wyciągnięte dłonie i spojrzał leniwie na niego.
- Nie wydaje mi się żebyś z czegokolwiek chciał zrezygnować dotyczącego mnie- Zamilkł na chwilę jakby czegoś szukając na suficie- Jesteś przecież we mnie zakochany.
- Ty – podskoczył do niego- a ty co, po co przyszedłeś tu skomleć do mnie po południu?
Wzruszył ramionami.
- Potrzebowałem tego. Nic innego Ci nie obiecywałem.
Nagle ogarnęła go straszliwa myśl.Od której nie mógł się uwolnić.Złość i frustracja go zalały, że tak dał się wmanipulować w gierki Klasyka. Zbliżył twarz do jego twarzy. Ich nosy dzieliły centymetry, zajrzał mu głęboko w oczy tak by tamten nie miał wyjścia.
- Z kim się dzisiaj pieprzyłeś? Tam przy szafie.
Spłoszony wzrok w jednej sekundzie był odpowiedzią. Gdyby nawet zaprzeczył, zapewniał go na tysiące wymyślnych sposobów, już wiedział. Klasyk próbował wyślizgnąć się spod jego ramion. A on nawet go nie przytrzymał. Tylko zrezygnowany usiadł. Miał mu ochotę dać w twarz, albo wyzywać, albo wymyślić jakąś torturę. Nic takiego nie zrobił, ukrył twarz w dłoniach. Wszystkie emocje, zmęczenie opadły ciężko na niego i przygniotły go teraz do ziemi. Miał wrażenie, że ten człowiek przyprawia go o nowe nieznane mu nigdy wcześniej szaleństwo. To przecież z jego powodu w ostatnich dniach odchodził od zmysłów w obawie, że coś mu się stało.To dla niego dzisiaj złamał się,poszedł tam gdzie jeszcze nigdy nie był.Ryzykował,że rodzice go nakryją.I to właśnie z jego powodu nie wykona żadnego ruchu żeby to przerwać. Mimo całej świadomości przegranej pozycji, wykorzystania go, manipulowania nim.Może Klasyk nie wiedział, a może wprost przeciwnie doskonale zdawał sobie z tego sprawę, że to co dzisiaj się wydarzyło, jeszcze bardziej go przywiąże do niego, uzależni. Kiedy tylko zaskomli, on będzie przy nim, kiedy tylko będzie jego potrzebował, on będzie tuż obok.Dla niego ta bliskość coś znaczyła,pomimo tego że Klasyk próbował to zniszczyć i zbagatelizować.Nienawidził siebie, nienawidził tego uczucia które paliło go od środka, jednocześnie był gotowy pójść za nim wszędzie.
Spojrzał na wiercącą się na dywanie chudą postać.
- Ałłłła – zajęczał Klasyk- siadając na podłodze i masując poniżej pleców swoją dolną część ciała.Wydął usta w jego kierunku i z pretensją zawiadomił- Cały tyłek mnie piecze przez ciebie. Kup jakiś lubrykant,żeby był gdzieś tutaj pod ręką.
wtorek, 9 października 2012
Cz VI
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Boże! co za dupek!
OdpowiedzUsuń