wtorek, 9 października 2012

cz V

- Nie.
Natalka rozpostarła ręce i zasłoniła mu widok. Jej przestraszone spojrzenie zawisło na jego twarzy. Zamrugał bo nie wiedział o co jej chodzi.
- Natalka,przesuń się proszę.
Drobna brunetka potrząsnęła głową i z determinacją powtórzyła.
- Nie! Nie namierzaj go znowu- Konspiracyjnym trochę tonem wyszeptała.
Przestraszył się tych słów. Serce zamarło, a głos ugrzązł w gardle. Przełknął ślinę. Postanowił jednak przyjąć bierną postawę i wszystkiemu zaprzeczać. Nie, to zły pomysł. Będzie walczył. Uda że nie wie o co chodzi. Zdziwi się jak najpiękniej będzie umiał. Zaśmieje się jej w twarz, albo będzie okłamywał, cokolwiek mu przyjdzie do głowy, wykorzysta to.
- Znowu go obserwujesz-Wyrzuciła z siebie- Znowu będziecie się bić!
Kobiety są niesamowite, pomyślał w jednej sekundzie. Tylko Natalka dostrzegła to że obydwaj mają pokiereszowane twarze. Tylko ona go obserwowała i skojarzyła fakty. Martwiła się.
- On jest niebezpieczny, on jest jak nieobliczalny ,szalony, on może cię nawet…zabić.Ja…ja nie chce.
To przerażenie w jej oczach prawie zabolało. Musiał przerwać ten mało wygodny temat, tym bardziej , że dziewczyna wyraźnie zaczynała się nakręcać. Chciała coś jeszcze powiedzieć, ale zasłonił jej dłonią usta. Złapał pod łokieć i wyprowadził z klasy. Już za progiem zaczął szybko szeptać do ucha.
- Jesteśmy przyjaciółmi prawda?- Ona lekko skinęła głową. Stanął naprzeciwko niej.
- To w tajemnicy ci powiem,że tak biliśmy się- Zrobił pauzę- Musiałem przyłożyć temu idiocie żeby się opanował. Nienawidzę go takiego. To sprawy między nami, ale nie martw się, wyjaśniliśmy sobie to i owo.
- Nic ci nie zrobił? - Patrzyła na jego poranione usta i ogromnie go wzruszała tą troską. Uśmiechnął się z wysiłkiem i czuł jak małe strupki pękają, dotknął odruchowo tych miejsc. Ona patrzyła zatroskana. On wypiął pierś i zapewnił.
- Tę rundę z pewnością wygrałem.
-Rundę, to zamierzasz znowu się z nim bić?. Ach, proszę nie rób tego.
- Spokojnie, nie zamierzam- Westchnął- Choć nie wykluczam takiej ewentualności. Spuścił głowę i przygryzł wargę, bolało ale się cieszył z tej tortury. Już wiedział skąd się bierze taka doskonała gra Klasyka, właściwie zaczął sięgać do jej źródła, stawiać nieudolne małe kroczki. Dzwonek przeciął dalsze zwierzenia. Wszedł do sali z drepczącą za nim Natalką która nienawistnym spojrzeniem zmierzyła Klasyka beztrosko siedzącego na ławce . Właśnie pokazywał coś w telefonie rudemu chłopakowi.Oderwał wzrok na chwilę by zaczepić go spojrzeniem.Ta scena z małą brunetką chyba jednak nie umknęła jego uwadze.

****************




Może przez chwilę w swojej naiwności myślał, że ten pocałunek coś zmieni. Zatrzyma przed spotkaniem z tamtym facetem. Szybko wyleczył się z takiego myślenia,że jest dla niego czymś więcej niż namiętnym tete a tete na poddaszu. Wystarczyło, że spojrzał na jego twarz i już wiedział.Ta euforia na której się unosił Klasyk,nadal trwała.On jednak został z niej wyłączony.Klasyk nie pojawił się więcej u niego w domu. Nie rozmawiał z nim. Znikał natychmiast po zajęciach. Uciekał przed jego spojrzeniem.
Był zmieszany, zagubiony . Z całkowitą pustką w głowie co ma dalej zrobić. Nie oczekiwał, że wpadną sobie w ramiona, że coś będzie proste, ale nie był przygotowany na tą obojętność. Żałosne próby zatrzymania go już nie wchodziły w grę. Nie chciał w niczym przesadzać, pomimo tego , że czuł prawie fizyczne zagrożenie, postanowił poczekać, wykorzystać jakąś okazję by z nim porozmawiać. Przekonać się przez chwilę co w jego głowie się dzieje, karmić się może złudną nadzieją. Ciągle czuł, że on umyka mu gdzieś ,nie da się zatrzymać, ani przewidzieć jego następny ruch. I może paradoksalnie ta niepewność najbardziej go pociągała, jednocześnie doprowadzając do rozpaczy.

Przez dwa dni nie naciskał na niego, nie uczynił żadnego gestu w jego stronę, sytuacja pozostała w zawieszeniu.

Chyba jednak za długo czekał.Bo Klasyk znikł.

Nie pojawił się w szkole. W pierwszej chwili nawet był spokojny,szybko jednak narastała w nim wściekłość.Pojawiła się pewność,że doszło do tego wielkiego spotkania, skoro Klasyk kolejny raz wagaruje.Czym więcej o tym myślał tym bardziej był zły.Ta złość zaczynała go palić od środka.Natychmiast jak zabrzmiał dzwonek ostatniej lekcji, wybiegł z klasy.Całą drogę powrotną do domu,wyrzucał sobie,jak mógł być takim idiotą.Dał się zwieść chwili i myślał,że ona coś znaczy.Powziął natychmiast postanowienie: czas sobie dać spokój,opanować się,zachować twarz i skończyć z tym absurdalnym zauroczeniem facetem,który nawet tego nie zauważa.Jakie to wszystko wydało mu się zabawne, kiedy analizował teraz w furii wszystko co się zdarzyło. Gdyby ktoś mu powiedział, że cały jego świat będzie powoli wypełniał ktoś, na kogo nigdy by nie spojrzał,nawet o nim nie pomyślał,wyśmiałby go.Jednak ktoś taki istnieje a on jest zdolny go obdarzyć uczuciem,które jest poza jego kontrolą .Jeśli chciałby być logiczny z pewnością uznał by to za jakąś desperacką i chorą próbę,znalezienie kogoś bliskiego na tym nowym obcym terenie jakim był inny kraj i nowa szkoła.Sprawy zaczęły balansować w niebezpiecznych obszarach i dlatego,aby nie spaść w przepaść,musi się odwrócić i zostawić wszystko,tak jak jest.
Właściwie pogratulował sobie nowej decyzji, prawie zadowolony dotarł do domu.
Wszedł do kuchni,otworzył lodówkę i ją zamknął.Nie był głodny, tylko miał ochotę pójść do siebie i czymś zająć myśli.Zadanie okazało się a wykonalne.Cokolwiek robił, musiał sobie nieustannie przypominać, że właśnie odcina się od spraw Klasyka. Żyją tak jak dawniej nie znają się, nigdy się nie spotkali, a każdy niech idzie swoją drogą. Klasyk wybrał swoją, a on musi znaleźć własną.
Chodził niecierpliwie po pokoju.Liczbie kilometrów, które wzrastały wraz z kolejny krokiem,towarzyszyła coraz większa niepewność.Kiedy się zatrzymał by się rzucić na łóżko, tylko jedno uczucie nim zawładnęło-było mu przykro,tak cholernie przykro,miał ochotę płakać.Frustracja go jednak na tyle zmęczyła,że natychmiast zasnął. Zerwał się o świcie,już opanowany przez kolejnego demona,jakim był strach.

Miał nadzieję,że Klasyk pojawi się w szkole i zdejmie z niego ten ciężar. Uspokojony jego widokiem, wprowadzi swoją decyzję w życie i pozbędzie się go. Pojechał na zajęcia wcześnie, usiadł niedaleko wejścia by obserwować wchodzących.I czym bliżej wskazówki były ósmej,tym strach coraz wyżej wspinał się po jego ciele,aż sięgnął gardła.Nie kontrolował tego,nie chciał aby teraz nowa obsesja nim zawładnęła.Ona jednak przyszła sama wraz ze wspomnieniem zabandażowanych rąk.Powlókł się na pierwszą lekcję,ze ściśniętym żołądkiem i pustką w głowie.Dotrwał do jej końca,nie wiedząc co się wokół niego dzieje.Wybiegł ze szkoły bez zastanowienia,by na przystanku stracić całkowicie koncepcję co dalej.W panice wrócił do szkoły,by odszukać poprzednią klasę Klasyka.Pytał,prosił o jakiekolwiek informacje; gdzie mieszka,pracuje,jakąkolwiek pomoc,jak dla umierającego.Wzruszenia ramion, obojętne twarze, tylko tyle mieli mu do zaoferowania w ramach informacji. Ktoś wymienił dzielnicę,komuś się wydawało że może w tych kamienicach za centrum handlowym,ale nie otrzymał żadnych konkretów. Klasyk był mistrzem uników, zacierania śladów, nie wpuszczania do swojego świata. On też niewiele pytał, tamten nie mówił i tak został z niczym. Patrząc na swoje sms’y bez odpowiedzi,słuchając martwego głosu o wyłączonym telefonu ruszył do dzielnicy w której podobno Klasyk mieszkał.
Obszedł kilka osiedli,zaglądał na podwórka ładnych nowych domów i w osiedlowe zaułki,dziedzińce walących się kamienic.Wydawało mu się, że coś jednak robi, nie czeka bezczynnie,ale pomysłów gdzie go szukać i tak miał niewiele.
Ponownie panika przygnała go do szkoły, był to jedyny punkt zaczepienia. Pobiegł do sekretariatu by błagać o jego adres pod pretekstem zaniesienia mu prac domowych. Musiał to jednak robić chaotycznie i za bardzo naciskał bo sekretarka stawiała jeden warunek, zgodę pani dyrektor,której akurat nie było.Znowu wychodził z niczym.
Powlókł się do domu. Wpadł na matkę,która pytała co się dzieje. Dla niej najważniejszym barometrem było to,że przestał jeść. Krzyknął tylko zirytowany,żeby przestała i ciągle nie gderała o tym jedzeniu.Nie umiał i nie chciał normalnie funkcjonować.Szkoła bez niego wydała mu się pustym budynkiem do którego nie warto wracać, więc poprosił o to by mógł zostać w domu następnego dnia. Matka po tych słowach chciała go wysłać do lekarza. Pytała nieustannie z troską o to czy dobrze się czuję. Kiwał głową i przekonał ją, że to tylko zatrucie. Tak naprawdę niecierpliwił się aby dała mu spokój, zostawiła, nie pytała, nie martwiła ,nie dociekała.Bo pomimo tego,że ona tylko wypowiedziała kilka słów troski,zrobiło mu się nagle żal samego siebie.
Zasypiał na krótkie chwile by budzić się ze skurczem żołądka.To ze strachu lub z głodu,nie analizował tego.Za to nieustannie myśli kłębiły się wokół Klasyka.Jego bezsilność w obliczu tego wszystkiego była przerażająca.Miał pewność,że tylko on dostąpił tajemnicy ale nie mógł pomóc,nie umiał.Najtrudniej było pozbyć się uczucia strachu i tęsknoty ,które stały się jednością. Nieustannie zadręczał się więc pytaniami.Jak mógł tak bezczynnie patrzeć jak Klasyk odchodzi, dać mu wybór, dać mu przyzwolenie? Jak mógł być tak zaślepiony i o nic nie pytać? Jak mógł popaść w takie odrętwienie?

Minęły dwa dni, w sobotę rano niepokój go wypchnął z łóżka.Postanowił ponownie rozpocząć poszukiwania, pójść by cokolwiek zrobić,nie trwać w tej bezczynności.Był gotowy nawet ruszyć by czegoś się dowiedzieć o tym ,który nieustannie był obecny w myślach Klasyka.
Matka go właśnie wołała na dół.Kiedy zbiegł po schodach, ujrzał go w korytarzu. Trochę zmarnowanego ale całego. Serce mu skoczyło,chciał się na niego rzucić i krzyknąć.„Żyjesz żyjesz!”.
Klasyk ze spuszczoną głową szepnął „Proszę wyjdź”.
- Mamo wychodzę- krzyknął bez zastanowienia i już był w drzwiach,kiedy matka złapała go za bluzę i cofnęła do przedpokoju.
- Ani mi się waż- Była wściekła- Chyba dziecko żartujesz,ledwie stoisz na nogach.
Nie było sensu z nią walczyć, drżącym głosem zaprosił go na górę. W pokoju ich spojrzenia spotkały się.Jego wzrok niósł w sobie rozpacz, zmęczenie i coś jeszcze,jakąś gorączkę,której nie mógł odczytać.

1 komentarz:

  1. Myślałam, że pojawi się u niego w pokoju za pierwszym razem kiedy opisywałaś powrót do domu, a tu nie
    Ciekawa jestem co się z nim stało...

    OdpowiedzUsuń