KŁOPOTY Z KOBIETAMI cz. III
Przemierzali to piętro już drugi raz, Mateuszowi wydawało się, że przeoczył sklep, był tego pewien prawie na sto procent, że ten butik był właśnie na tym poziomie. Misiek znudzony wlókł się za nim, nie przepadał za zakupami a tym bardziej takimi, które nie miały jakiegoś konkretnego celu, jedynie mgliste „Potrzebne mi spodnie” Według standardów Miśka do sklepu się wchodzi, zdejmuje ciuch z wieszaka sprawdza numeracje, podchodzi do kasy i płaci. Według Mateusza, biega się po całym Poznaniu, wynajdując kolejne sklepy w których jest właściwie to samo i w których Mateusz po spędzeniu masy czasu w przebieralni stwierdza, że to jednak nie to. Zatrzymał się przed witryną sklepu z elektroniką, tęsknie spojrzał do środka, uświadamiając sobie, że chyba jego siostra i matka szybciej by się uporały z wyborem, niż Mateusz. "Jest gorszy niż baba"- pomyślał. Obiecał mu towarzystwo w tym polowaniu i chciał dotrzymać słowa, był jednak coraz bardziej zmęczony. W szybie wystawy zauważył, że jego facet rozmowa z jakąś dziewczyną. Odwrócił się i zobaczył, istotę iście kosmiczną w szerokich powyciąganych kolorowych ciuchach i włosach ogolonych prawie na zapałkę z jednym wiszącym dredem z boku.Osóbka ta zaśmiewała się z czegoś co powiedział Mateusz, a on wyraźnie był wielce uradowany ze spotkania. Podszedł do nich, ale byli na tyle zajęci sobą, że kompletnie go nie zauważyli. Nagle dziewczyna urwała i spojrzała na niego wymownie, bo sterczał koło nich dobrą minutę nic nie rozumiejąc z tego ich świergotu. - My się znamy? Misiek spokojnie spojrzał na Mateusza. - Chyba nie, ale się poznamy jak ten tu, raczy nas przedstawić- zmroził go wzrokiem. Mateusz wydukał - Aaaaa to jest Misiek – teraz jednak był ogromnie ciekawy co się wydarzyło na jakiejś imprezie- Gina, no Gina powiedz i co wyrzuciła go z chaty, spuściła ze schodów. Gina ochoczo relacjonowała dalej. - Pewnie, co się będzie z dupkiem męczyć. Ona z domu a on gang bangi urządza. Mateusz był zafascynowany i śmiał się. Widocznie było to ogromnie zabawne z jakiegoś powodu, którego Misiek nie umiał pojąć. Gina rozejrzała się niecierpliwie - Mati, ja jestem wczorajsza, muszę lecieć, przyjdź do Cantady, to pogadamy- i obrzuciła Miśka spojrzeniem- Możesz też przyprowadzić tego pączka w maśle. Łaskawie dała swoje przyzwolenie i popędziła w swoją stronę. Teraz Mateusz przeżywał najnowszą plotkę i opowiadał Miśkowi o gościu, które sobie pozwala na dwa fronty i wszystkich przy okazji „pięknie rypie w dupę” jak to poetycko ujął. Był coraz bardziej zirytowany, spokojnie jednak zapytał. - Czy ty jeszcze myślisz o zakupach, czy już skończyłeś na dzisiaj włóczenie się po centrach handlowych? Trochę obrażonym tonem odpalił, że może sobie odpuścić, jak nie ma czasu dla niego.Właśnie mijała czwarta godzina zakupów i on nie ma czasu dla niego?Westchnął i spokojnie powiedział. - A mogę cię zaprosić na coś do jedzenia, może pójdziemy na pizzę, albo no nie wiem na co masz ochotę? Mateusz ożywił się. - Zgłodniałeś? No, rozejrzał się ,chyba dzisiaj rzeczywiście nic nie kupię. Gdzie idziemy na tą pizze? Misiek się uśmiechnął, miał plan, ruszyli do centrum i zatrzymali się przed restauracją z dość dużym ogródkiem.Było upalne słoneczne popołudnie i może dlatego, gości było niewielu, za to kelnerzy leniwie krążyli z zamówieniami. - Wygląda na drogą – zainteresował się Mateusz - I ma inne jeszcze atrakcje. Zajęli stolik na zewnątrz, miła kelnerka pojawił się po dwóch minutach przy nich. Misiek jednak grzecznie poprosił o kelnera, wytłumaczył, że wie, że mają rewiry ale bardzo prosi o tego blondyna. Mateusz zaczął ciągnąć go za rękaw, cały rozemocjonowany i pytał o co chodzi, dopóki nie zobaczył Ilji w uniformie. - Hahahah, on tu pracuje, no tak. - Co wy tu robicie? – zaniepokoił się Ilja,rozglądając się wokół, jakby mieli za chwilę zdemolować lokal. - Przyszliśmy coś zjeść,proszę pana,co pan poleca. - Nie wygłupiajcie się - Ślicznie ci w tym wdzianku – szczerzył do niego zęby Mateusz. Rzucił im kartę i poszedł sobie.Mateusz długo przyglądał się menu i jęknął. - Tak się napaliłem na pizzę, że chyba na niej się skończy. Misiek wywrócił oczami - Tyle dań a ty pizze będziesz jadł, ja zamawiam kaczkę w żurawinie. W odpowiedzi otrzymał tylko wzruszenie ramion. Ilja przyjął od nich zamówienie i szybko uciekł wykręcając się obowiązkami na sali. Kiedy czekali na jedzenie,do barierki otaczającej ogródek podjechał na rowerze chłopak. Oparł się o nią i nie schodząc z jednośladu, wołał kogoś z wnętrza restauracji. Wyszła do niego kelnerek i rozmawiała przez chwilę. Mateusz spojrzał w jego kierunku i zawołał. - Tomek- machał teraz w jego stronę jednocześnie podskakując na krześle. Ten spojrzał na nich, uśmiechnął się i podjechał najbliżej jak mógł ich stolika. Podali sobie ręce.Ciemny blondyn o piwnych oczach, omiótł sytuację wzrokiem i zapytał - Randka? Mateusz się zapowietrzył, Misiek go jednak wyręczył - Tak jakby. - Pracuje tutaj – od razu ich poinformował na wstępie- na szczęście dzisiaj mam wolne, więc nie będę was obsługiwać. Mrugnął do Mateusza, który spuścił wzrok. - Mamy dobrego kelnera – zapewnił go Misiek. Jakby na zawołanie Ilja pojawił się z tacą. Spojrzał na Tomka i się uśmiechnął. Sprawnie zaczął rozkładać talerze, komentując mijający dzień - Żałuj, że cię dzisiaj nie było.Anglicy - rzucił hasło i uniósł brwi - i zostawili mega napiwki. - Spoko, jakoś sobie odbiję. - Co tam Ilja, obłowisz się na tym rynku,pewnie Ruscy nie szczędzą ci kasiory- przytomnie zauważył Misiek - Żebyś wiedział- odciął się – dają najlepsze napiwki, nie to co Polacy - Znacie się?- Tomek uniósł brwi do góry- A ja myślałem, że pracuje ze świętym o wiecznej pokucie pt. „nie utrzymuje żadnych kontaktów z gejami, chociaż rozpowiadam wszem i wobec, że jestem gejem” Ilja zgrzytnął zębami, para siedząca obok, odwróciła się i spojrzała w ich stronę na sekundę, by po chwili, taktownie wrócić do swoich talerzy. Misiek złapał za nóż i widelec i wbił się sprawnym ruchem w kaczkę. - Pyszności – zacmokał po pierwszym kęsie- Nie, on utrzymuje ścisłe kontakty z gejami – potwierdził filozoficznie- z jednym nawet bardzo ścisłe- zaczął przyglądać się pieczonemu kartofelkowi,który następnie umoczył w sosie żurawinowym- zresztą mieszkał z nami dość długo. - Oooo – zawył Tomek- samowystarczalny, zaufane stadko znaczy się, właściwie to się nie dziwię, po co ma się szlajać po mieście, jak tu wszystko ma na miejscu. Uśmiechnął się do Mateusza. Ilja za to wściekły odpalił. - Pewnie, że się zadaje, ale się nie umawiam, a to różnica. Zabrał tacę ze stołu i wściekły chciał wrócić na salę. - Panie kelner – wołał go Misiek – jeszcze dwie cole z cytrynką. W odpowiedzi zobaczył język Ilji. - Ychmm – westchnąl Mateusz – nasz geniusz. - Hahaha- jaki z niego geniusz, do kelnerki nie ma talentu, jedynie tyle, że dobrze wygląda Mateusz zacmokał -Bo wiesz Tomek, są różne talenta. On ma dwa, jednym się dzieli z tysiącami i drugi tylko dla wybrańców. Tym razem chłopak na rowerze się zachwiał i zszedł z niego. Zaintrygowany spojrzał na tych dwóch, którzy zmiatali powoli swoje talerze. - Pracuje z nim już dwa miesiące, chętnie się czegoś dowiem. Mateusz wywrócił oczami, oblizał usta, po sosie pomidorowym, który w dużej ilości była przykryta jego pizza. - Eee to są zbyt intymne szczegóły. Misiek kopnął go pod stołem. „Ałłaaa” – wyrwało się Mateuszowi. - A tak poza tym to nudy, nudy, nudy.Rzępoli na skrzypcach i jakieś tam konkursy wygrywa. - Ooooo – to ciekawe - Nie ukrywam, że pomogliśmy mu trochę w karierze, trochę go utrzymywaliśmy - Oooo – Tomek znowu się dziwił- Mam nadzieję, że się odwdzięczył Nagle pojawił się przy nich Ilja z dwoma colami. Zmroził Mateusza wzrokiem - Już ja się im odwdzięczę- uśmiechnął się . - Wiesz dokładnie, że my z Miśkiem, reflektujemy tylko na owoce twojego talentu, ale nie muzycznego- podkreślił- jesteśmy głusi jak pień. Misiek parsknął, ale po chwili opanował się i dodał z żalem - Ale to zarezerwowane jedynie dla jednego wybranego - Jakie to marnotrawstwo. - Dokładnie. Ilja z hukiem postawił szklankę przed Mateuszem „Macie szczęście, że jestem w pracy” odwrócił się na pięcie i wrócił do swoich obowiązków. Blondyn przy rowerze, śmiał się teraz. - No naprawdę chłopaki, daliście czadu. Może umówimy się na jakiś wypad. Byście wprowadzili mnie w szczegóły, muszę już lecieć – spojrzał na Miśka- Mateusz, koniecznie przyprowadź swojego przyjaciela – szepnął przechylając się przez barierkę – masz świetne zmysłowe usta. Mrugnął tym razem w stronę towarzysza Mateusza.Po chwili odepchnął się od barierki i odjechał. Zostawiając ich obydwu z otwartymi buziami.Misiek chrząknął, bo jakoś nie był przyzwyczajony do takich bezpośrednich komplementów. Kiedy Mateusz nakładał sobie kolejny kawałek, popijając colę zapytał go o to co od dłuższego czasu go męczyło. - Mogę mieć pytanie? - Yhmm- wymruczał oblizując palce po sosie i patrząc wielkimi oczami na kawałek pizzy leżący przed nim. - Powiedz mi Mateusz, ale tak szczerze, czy ty się mnie wstydzisz? Zamarł z kawałkiem zwisającej z ust. Po chwili oderwał dużą porcję, który wróciła na talerz. Przeżuwał teraz dokładnie, patrząc na Miśka, musiał mieć czas żeby się zastanowić co odpowiedzieć. - A dlaczego tak uważasz? - Proste wnioski, kiedy jesteś w towarzystwie, jakby mnie nie było, nie przedstawiasz mnie nikomu, chociażby przed chwilą tej Ginie, a potem temu Tomkowi, a już w ogóle nie przejdzie ci przez gardło, że jesteś ze mną- rozparł się na siedzeniu i sączył ciemny płyn przyglądając mu się- cóż fabuła zmierza w jednym kierunku. Mateusz zmieszał się lekko, zaczął nożem rwać pizzę, na taką beztroskę na jaką było go stać zapytał. - No w jakim kierunku, bo ja nie wiem? Misiek przechylił się przez blat i szybko wyrzucił z siebie. - Jestem zapchaj dziurą pomiędzy Adamem a kimś tam, kto zapewne niedługo pojawi się na horyzoncie - To nie prawda. - To o co chodzi? - Nie wiem czego ty ode mnie wymagasz, żebym się całował z tobą na środku ulicy, trzymał cię za rączkę?- zaatakował go. Para obok znowu nagle się odwróciła po tych słowach.Zmroził go wzrokiem, te jego dziecinne wymówki drażniły go. - Bądź poważny, dokładnie wiesz o co pytam. Teraz Mateusz wpadł w inny ton, przestraszył się. Rozejrzał się dookoła i skupił wzrok na nim - Czy ty mnie dzisiaj tutaj przyprowadziłeś, żeby mnie rzucić? Zamrugał szybko , to było w stylu Miśka, takie gentelmeńskie zakończenie związku, z dobrą kolacją i spokojną rozmową. - A jesteś w ogóle ze mną, żebym miał cię rzucać? - No co ty? - No właśnie Mateusz, odpowiedź sobie na to pytanie. Zamilkli obydwaj, przyjemna atmosfera właśnie się ulotniła. „Nie jem, przeszło mi” Stwierdził Mateusz odsuwając od siebie talerz. Misiek znał już doskonale jego taktykę, obrażania się , strojenia fochów i zero chęci prostowania problemów. Teraz jednak było jeszcze coś, co trochę sparaliżowało blondyna, strach, że mogą się rozstać. Nerwowo zaczął skubać swoje usta. -Wracamy?- zapytał po chwili. Misiek pokiwał głową. Kiedy tylko w oddali zauważyli Ilję przy stoliku w drugim końcu ogródka ,zawołali go.Ten od razu wskoczył na nich. - Dziękuje wam bardzo. Ja tu durne pały – pracuuuuuuje. - Skąd ty Ilja znasz takie przekleństwa- chciał wiedzieć Misiek- przyjechał grzeczny chłopiec z Rosji, a w Polsce, menel. Pokręcił z dezaprobatą głową, Ilja się zmieszał - Różne rzeczy słyszy się na kuchni- burknął – Płacicie? Misiek wyciągnął kartę i mu podał. Ilja poszedł po terminal i wrócił po chwili, wystukał rachunek, załatwił formalności i dostał 50 złoty „za fatygę” , jak to ujął Misiek. Wracali do domu prawie nie zamieniając ze sobą słowa. Mateusz trochę ze strachu się nie odzywał, Misiek zaś czekał, aż dostanie odpowiedź na swoje pytanie. Zamiast tego po chwili ujrzał kogoś całkowicie odmienionego. - Co dzisiaj oglądamy? – zaświergotał do niego- jaki serialik?- zatarł ręce. - Dzisiaj jest niedziela, nie ma serialików- uświadomił go. Zmartwił się na sekundę i natychmiast potem rozpromienił - To może jakiś amerykański, co? - Pewnie- zgodził się Misiek. Po długich pertraktacjach skończyło się na starych odcinkach "Seksu w Wielkim Mieście", Misiek chciał oglądać nowy serial o Dianie, ale Mateusz przekonywał go, że każdy gej tylko ogląda filmy o Dianie, muszą się wyłamać. Tak więc łamali się na przygodach czterech starzejących się babek, a nawet Mateusz łamał się coraz bardziej, bo głównie tytuł robił na nim wrażenie zaczął jakieś seks podchody w kierunku Miśka. Było to przyjemne,to prawda, jak zaczął, przesuwać palcem po jego ustach a potem pocałował go za uchem. Misiek zniecierpliwiony zapytał - Oglądamy? - Yhmm – wymruczał mu w szyję. Nic się nie zmieniło przez te kilka miesięcy, nadal jego ciało, jego gesty, jego głos a przede wszystkim zapach, miały moc wprawiania Miśka w stan przyśpieszonej galopady serca. Teraz także, zaczęło jak głupie się tłuc. Jednocześnie spoglądał na siebie z boku i na swoją głupotę, że ulega kolejnym jego gierkom. Widział dokładnie jak go zmanipulować, serialik, seks a potem dalej trwajmy sobie jakby nas nie było. - Mateusz – pogłaskał go po głowie- Nie odpowiedziałeś mi na pytanie, ja ciągle czekam, a moja cierpliwość nie jest wieczna. Przerwał i spojrzał na niego. Potem, przywarł do jego ust, na chwilę by oderwać się z deklaracją - To jest moja odpowiedź. - Cudownie, jak w bajce, tylko gdzie ja w niej jestem? Usiadł i jęknął - Co ty do cholery ode mnie chcesz? Mieszkam z tobą, ciągam cię na zakupy, wszystko ci mówię, robię różne rzeczy w łóżku. Czego chcesz jeszcze?- złapał go za koszulkę- Jestem, jestem przecież z tobą. - Nie, ty chcesz uprawiać ze mną seks ,żebym się przymknął na kilka dni. - Co? Misiek pokiwał głową i popukał go w czoło - Pomyśl Mateusz, to nie wszystko co się liczy w związku. - Za dużo się tych romantycznych seriali naoglądałeś- wyrzucił mu- może jeszcze chcesz się zaręczyć i ślub brać ,tak jak Maciek i Władek – przedrzeźniał go. Misiek posmutniał i spojrzał z wyrzutem na niego, właściwie chyba był naiwny jeśli spodziewał się czegoś więcej po nim. Nagle zaświegotał jak ptaszek dzwonek do drzwi. Była ósma wieczorem, więc pewnie Tolo ich nawiedza, żeby razem gdzieś wyszli. Mateusz skorzystał z okazji, by przerwać niewygodną rozmowę i poszedł otworzyć. W progu stała kobieta pięćdziesięcioparoletnia. Miała mnóstwo toreb i paczek, które nadawały jej jeszcze większych rozmiarów niż je w rzeczywiście miała. - Gdzie Mateusz?- wyciągnęła szyję jak gęś, żeby zajrzeć mu przez ramię. - Ja jestem Mateusz, słucham panią. - A kim ty jesteś?- uniosła brwi - Mówiłem, Mateusz - Nieee, ty nie jesteś Mateusz, mój Mateusz nie wygląda jak wieszak na kapelusze. Czuł się jak w jakimś kabarecie, nie wiedząc kompletnie o co jej chodzi. Nagle za jego plecami usłyszał radosne. - Mamunia? - Mateuszek!– po tych słowach wparowała ze wszystkimi paczkami do mieszkania, prawie tratując go po drodze. Wpadli sobie w ramiona, ucałowali się, a potem kobieta odsunęła od siebie Miśka na wyciągnięcie rąk i gruntownie oglądała. - Nie zmizerniałeś, jesteś w sam raz. A bicepsy Zgiął rękę i pokazał. - No świetnie, siła jest – potrząsnęła teraz nim. - Mamo, to że tak dobrze wyglądam, zawdzięczam właśnie Mateuszowi – wskazał go ręką- Chodź tu, przywitaj się z moją mamusią - Dzień dobry – powiedział ostrożnie. Obrzuciła go spojrzeniem – A co on ma wspólnego z tym, że tak dobrze wyglądasz?-Zaciekawiła się Mateusz zaczął kaszleć, jakby się czymś zakrztusił. - No nie wiem, może zna jakieś techniki ale sam jest w stanie strasznym, na dodatek wygląda jakby miał gruźlicę- zmartwiła się- wiem to, bo oglądałam Chopina. Nie zarażasz?- zwróciła się do Mateusza , ale nie zdążył jej odpowiedzieć- pewnie jesteś biednym artystą, który nie ma na życie. - Nie – wykrztusił z siebie wreszcie - robię audyty Machnęła ręką – Nie znam się na mitologii greckiej Misiek odetchnął, chciał by zmieniła temat. - Co tam przytargałaś i dlaczego jesteś w Poznaniu? Dlaczego nie zadzwoniłaś? - Dlaczego? Dlaczego? Dlaczego?- zaczęła rozglądać się po mieszkaniu- Ojciec mnie dopiero puścił, nie chciałam robić rabanu, jutro mam wizytę w przychodni, o 8 rano, za wcześnie żeby tłuc się z Bieganowa. - W przychodni? – przeraził się – A co się stało? Jesteś chora? - Ten konował z naszej ośrodka, kazał mi jechać na konsultacje, mam podobno coś z sercem, jakaś arytmia się wdała, ale on tam się zna. Misiek zmarszczył brwi. Spojrzała na niego. - Gdzie ta kuchnia, bo przywiozłam ci kilka smakołyków. Oczy mu się zaświeciły i wskazał jej drogę do kuchni. W tempie ekspresowym na stole zaczęły pojawiać się słoiki, z kolejnymi zapasami. - Tu jest kapusta faszerowana, tu gryczane kotlety, wiem, że lubisz-tuu obróciła słoik-dżemy z tegorocznych truskawek, tu wiśnie do zjedzenia… - Mamo -krzyknął- masz kłopoty z sercem i to wszystko przydźwigałaś? Ja tu naprawdę nie umieram z głodu- oburzył się- powiem więcej, świetnie jadam, dzięki Mateuszowi właśnie, bo on doskonale gotuje. Teraz kobieta znowu przypomniała sobie o obecności jego współlokatora - Jak to świetnie gotuje? To on baba czy chłop? Zmierzyła go spojrzeniem, Mateusz stał w progu, ale ze złości aż się zagotował - Najlepsi kucharze to mężczyźni. - Taaa tylko ci z telewizji. Chyba, że jesteś Pascalem? – zastanowiła się przez chwilę, że może jakieś faux paux popełniła – co to są chłopcze te Afrodyty? Mateusz zbystrzał na chwilę, ale pomimo nadzwyczajnego wysiłku umysłowego nie mógł zrozumieć pytania. Misiek ratował sytuację. - Audyty, audyty, mamo- takie kontrole wewnętrzne. - No do prostej kobiety trzeba prosto, kontroler znaczy się. Sapnęła dwa razy i usiadła. - Zrób mi synku herbatki? Misiek natychmiast włączył czajnik i zaczął sięgać po pudełko z herbatą - A co tam w domu powiedz, Angelika już wróciła z obozu? - Tak, jakieś dwa dni temu, dlatego mogłam spokojnie wyjechać, chociaż ten obiad odgrzeje ojcu. Zaczęła opowiadać o różnych sprawach rodzinnych, więc Mateusz taktownie wycofał się. Chyba mamusia planowała nocleg u nich, więc rozejrzał się po pokoju, jak to rozegrać. Dwa łóżka w małej kawalerce to nie był szczyt gościnności jaki mogli jej zaoferować. Najlepiej pewnie by było, żeby się wyniósł na tą noc. Zadzwonił do Tolo, ale ten nie odbierał, była niedziela wieczorem i nie mógł się spodziewać czegoś innego po nim, nawet jeśli wróci do domu, to zapewne nie sam. Chciał zawołać Miśka na chwilę aby z nim o tym porozmawiać, jak dzisiaj będzie z tym noclegiem. Kiedy stanął w przedpokoju usłyszał jego matkę - … zerwali zaręczyny, Grzeszczyk ten obibok, znalazł sobie inną i zrobił jej dzieciaka. Kasia płakała dwa dni, Babiakowa mówiła, że kompletnie była załamana. A to taka dobra dziewczyna. Mateusz byłbyś ostatnim głupim we wsi jakbyś teraz do niej nie uderzył. - Mamoooo- zajęczał Misiek - Zmarnujesz się bez kobiety, pobawiłeś się w tym Poznaniu, mówię ci wracaj - Nie wrócę na gospodarkę, nie będę uprawiał jabłek jak ojciec, już ci mówiłem - Będziesz uprawiał co chcesz, a zresztą – głos się jej załamał- ja cię nie będę zmuszać, to ciężki kawałek chleba, ja tylko chce wnuki jeszcze przed śmiercią zobaczyć. Prawie zaszlochała i stłumionym głosem dodała „z moim zdrowiem, nie jest za dobrze” - Masz już trójkę wnucząt, już Agnieszka się postarała, nie wystarczy ci ? - Ale to ty jesteś moim kochanym synkiem- zaśpiewała - Mamooo - Ty najlepiej rozumiesz z całej rodziny co się dzieje, jesteś najbystrzejszy z nas wszystkich, studia skończyłeś, ustatkuj się wreszcie – zażądała. Mateusz nie mógł uwierzyć własnym uszom, Misiek przecież pracował na budowie, jakie studia? Mamusia jednak dalej klepała swoją litanię - Obiecaj mi, że za tydzień przyjedziesz do Bieganowa, będą chrzciny małego ciotki Moniki, będzie Kasia, porozmawiasz z nią, tylko z nią porozmawiasz. Na pewno macie jakieś wspólne tematy. I mówi ci, że ona dobra i porządna dziewczyna, takiej w mieście nie znajdziesz. - Mam nie jasne przeczucie, że nie masz aż tak chorego serca, a przyjechałaś specjalnie żeby mnie dręczyć – zaśmiał się. - Trochę tak i chciałam zobaczyć jak mieszkasz. Małe to – powiedziała z wyrzutem- a u nas dom, sam wiesz trzy piętra ma. - Mi tu dobrze, a w Poznaniu drogo na apartamenty zbytnio mnie nie stać - Dlatego trzymasz tego chudego chłopaka?- zapytała z wyrzutem Mateusz się wyprostował i cały się spiął. Wiedział, że nie powinien podsłuchiwać, ale tu się działy rzeczy, które zaczynały go coraz bardziej niepokoić, dlatego z napięciem czekał na odpowiedź Miśka - Nie mamo, nie dlatego. Po chwili zapytała go czy coś zje i zaczęła przestawiać garnki na kuchni. Stwierdził, że to doskonały moment żeby wywołać Miśka, zajrzał i kiwnął na niego palcem. Kiedy znaleźli się w pokoju, Mateusz szepnął - Chyba lepiej będzie jak się wyniosę na tę noc, trochę tu mało miejsca- rozejrzał się po niedużym pokoju - Nie- uspokoił go Misiek- ja się prześpię na podłodze, wszystko ok. - Mógłbym pójść się wbić do Adama na tą jedną noc Misiek ze świstem wciągnął powietrze - Długo nad tym myślałeś? - Żadnych podtekstów- wzruszył ramionami- Chce pomóc. - I uciec przed mamusią- wyrzucił mu Misiek - To też- zachichotał Mateusz- ona mnie zgniecie - Nie każe ci z nią spać w jednym łóżku, zresztą powiemy że jednak zarażasz Mateusz zaczął parskać śmiechem, aż się zaniósł kaszlem. - Mówiłam- usłyszeli z kuchni- że on jest ciężko chory. Misiek pchnął go w kierunku z którego głos dochodził - I dlatego musi coś zjeść – stwierdził, kiedy wchodzili – Co tak pięknie pachnie? -zaczął wodzić nosem w powietrzu - Kapusta. - Wiedziałem- oblizał się – Siadaj zachęcił teraz blondyna- spróbuj kapustki. Zaczęli jeść, matka Miśka jednak nie miała zamiaru milczeć, nawet podczas posiłku - No i co myślisz- zwróciła się do syna- wyciągną tą Olę z tych narkotyków ,czy się stoczy? - Nie mam pojęcia, na razie wygląda na to, że cały czas będzie zjazd, szpital, rodzice okłamywani, tylko ten rudy, jak mu tam, chce jej pomóc - No właśnie, jedyna nadzieje w nim- westchnęła- ale się wpędziła dziewczyna w kłopoty Mateusz był przekonany, że znowu wrócili do jakiś spraw rodzinnych o których nie miał pojęcia - A co oni zrobią z tym Markiem? – znowu pytała- daliby mu jakąś taką porządną , właściwie on ma trójkę dzieci powinien się zastanowić Z przerażeniem właśnie stwierdził, że są omawiane kłopoty wszystkich serialowych bohaterów. Już wiedział po kim Misiek odziedziczył miłość do polskich tasiemców. Zajadał kapustę, która była naprawdę smaczna. Zainteresował się przyprawami,jakie się w niej znalazły, wypytywał mamę Miśka co dodawała i w jakich proporcjach. Ona chętnie odpowiadała zafascynowana tym, że chłopak ma pojęcie o gotowaniu. Zaczynał właściwie się do niej przekonywać, szczególnie jak usłyszał przepis na zrazy, które były podobno jej specjalnością. Ale ta bezpośredniość jednak go zabijała. Przyjrzała mu się przez chwilę i znienacka uderzyła - A Ty? -ciągle zapominała jak ma na imię , pomimo tego, że swojego syna nazwała tak samo- dlaczego nie wyprowadzisz się do swojej dziewczyny. Otworzył jeszcze szerzej oczy - Jakiej dziewczyny? Nie uzyskał odpowiedzi, bo usłyszał kolejne pytanie - Ile ty masz lat? - Dwadzieścia sześć – wydukał - To co tutaj jeszcze robisz, znajdź sobie jakąś, teraz wszystkie są wygodne i nie chce im się gotować, każda cię weźmie. Postukała się palcem w brodę - Mamo- chciał jej przerwać Misiek i bronić Mateusza - Już wiem, chory jesteś i żadna cię nie chce- zdiagnozowała- znajdę ci jakąś, są takie które się litują nad takimi, nie martw się- klepnęła z całej siły Mateusza w plecy, który po raz trzeci dzisiaj zaniósł się kaszlem. - Leczysz się mam nadzieje, choć to konowały wszystkie, zioła dużo dają, pij zioła – rozkazała - Dobrze- szybko przytaknął. I wstał by zejść z pola rażenie. Bał się, że jeśli dłużej pobędzie w towarzystwie tej kobiety, to zanim się obejrzy, rano obudzi się żonaty. Jeszcze nie wie z kim, ale wydawało się, że to dla niej żaden problem. On jednak miał wybór, mógł zawsze uciec przed nią westchnął, a jeśli ona takiego haka założy na Miśka, to będzie problem. Zadrżał. Matka to jest matka, może namieszać w głowie - Cooo?- usłyszał z kuchni- będziesz spał na podłodze - Mamo nie ma innej opcji. - Aaa no tak, on jest chory, a ja na pewno starych kości nie będę odgniatała na klepisku Wcale mi się to jednak nie podoba, przeziębisz się jeszcze. - Mogę spać z nim- obojętnie zupełnie zaproponował Misiek - O nie- krzyknęła, aż Mateusz podskoczył – Nie narażaj się synku. Coś Misiek wyburczał czego on już nie dosłyszał - Jak to jesteś przyzwyczajony? Niebezpieczeństwo jest zawsze, masz dobre serce, przygarnąłeś go, bo jest chłopak potrzebujący, ale Mateusz wszystko w granicach rozsądku. Drugi Mateusz zaczął się modlić aby dożyli do rana, bo miał wrażenie, że mamusia dopiero zaczyna się rozkręcać. Chyba jednak poczuł się odrobinę chory i powędrował do łazienki, by jak najszybciej znaleźć się w łóżku. Zakaszlał kilka razy. Przytknął rękę do swojego czoła, spojrzał w lustro, wystawił język, na razie nie widział symptomów choroby, ale musi się jednak chyba dopytać o te zioła.
Po pierwsze DZIĘKUJĘ <3
OdpowiedzUsuńPO drugie,aż serce mi drgnęło jak zobaczyłam, że tyle słów, zdań i wszystko odnośnie Miśka :)
Po trzecie MAMUNIA!!! Czołg przy niej to zabaweczka ahhahahah tej kobiecie ciężko będzie odmówić.
Po czwarte, bardzo się cieszę, że Mateuszowi się zrobiło tak trochę gorąco...w końcu ma takiego Miśka obok siebie i nie docenia :P
Po piąte uwielbiam jak piszesz, jak stwarzasz interakcje ludzkie oraz Twoje poczucie humoru.
Czekam, och jak czekam na kolejną część !!!
Jeszcze raz baaaaaaaaaardzo dziękuję :*
ps. Misiek *_*
Proszę i chce napisać, że ja też się z nimi świetnie bawię :D
Usuń