KŁOPOTY Z KOBIETAMI cz. IV
- Tolo błagam przyjedź do mnie- jęczał do telefonu Mateusz
- Pogięło cię. Dlaczego mnie budzisz w środku nocy- Tolo zamilkł na chwię- jest dopiero po ósmej, do trzeciej nie spałem, czy ty postradałeś zmysły.
- Boże, Tolo jestem załamany, nie wiem kompletnie co robić, Misiek – zamilkł na chwilę- Misek chce mnie rzucić
- Co??
- No pojechał na te chrzciny, chociaż go błagałem, żeby tego nie robił, a ten bydlak, pojechał, rozumiesz
- Rzucił cię, oficjalnie ci to powiedział, że to koniec?- chciał doprecyzować sytuację Tolo, który już się całkowicie rozbudził.
- No, nie, ale to właściwie taki wstęp. Ja wiem , że on chce mnie rzucić, już od tygodnia dziwne rzeczy mi zarzuca, obraża się o byle co, nie jest już taki miły jak zawsze, ja… ja… ja nie przeżyje następnego rozstania – wyjąkał na granicy płaczu.
- Nie histeryzuj, Mateusz.
- Nie histeryzuje, widzę co się dzieje. Nikogo nie umiem zatrzymać przy sobie, nikogo. Nudzę się wszystkim, wezmą to co chcą i sobie idą...
- Przestań- Tolo się zniecierpliwił- to mi do Miśka nie pasuje, coś musiałeś wygenerować, jestem tego pewien. A w ogóle o co chodzi z tymi chrzcinami?
- No więc jego matka zrobiła nam nalot tydzień temu i kazała mu na jakieś tam chrzciny przyjechać, a tak naprawdę ma się zakręcić koło jakiejś wiejskiej dziewoi, doskonała partia podobno. No ja , nie wiem.- Boże – znowu zaczął odwoływać się do najwyższej instancji- jego matka jest straszna, ona go ożeni.
- Hahahaha- śmiał się teraz jego rozmówca- Zimińska jest do tego zdolna- Hahahah, ale Misiek nie jest głupi.
- Znasz ją
- Oczywiście, że znam, pochodzę z tej samej wsi
- No co ty?
- No tak.
Mateusz zamilkł, kolejna rzecz o której nie wiedział.
- Nigdy o tym nie mówiliście –wyrzucił teraz z siebie z lekką pretensją
- A o czym tu mówić, ja się już więcej tam nie pojawię, jestem totalnie pożarty ze starymi
- Acha, no tak. To co ja mam zrobić, znasz w takim razie sytuację
- A co masz zrobić?- dziwił się Tolo- poczekać aż wróci Misiek i z nim pogadać. Choć.. . zawahał się, myślę, że będzie mu ciężko obronić się przed tym zmasowanym atakiem na niego, pewnie wszyscy oczekują, że wróci na gospodarkę i się ożeni, przedłużając ród Zimińskich. Jeszcze jak ojciec mu powie, na przykład że umiera…
- Matka wspominała, że ciężko choruje
- Ooo no właśnie
- Nie dobijaj mnie
- Nie dobijam, tak to jest, takie życie.
Mateuszowi chciało się płakać, mógł się jeszcze śmiać tydzień temu z tego gadania jego matki, ale teraz, czuł, że zrobiło się naprawdę niebezpiecznie, plus te wszystkie gadki o tym, czy są naprawdę ze sobą.
- Zależy ci? – spytał poważnie Tolo- Zależy ci na Miśku?
Musiał teraz szybko odpowiedzieć na to pytanie, nie wahał się jednak
- Tak
- To walcz o niego.
Mateusz zamilkł, tak Tolo ma rację, za łatwo wszedł do tego związku, wydawało mu się , że zawsze tak będzie, że niewiele trzeba zrobić, by Misiek był koło niego
- Masz rację.
Chciał działać , nie mógł usiedzieć na miejscu, zaczął krążyć po pokoju
- Tolo, odezwę się później, powiem ci co i jak, ale masz rację. Dziękuje
- I jeśli mogę się jeszcze wypowiedzieć, jako znawca związków
- Taaa
- Na moje oko pasujecie do siebie
- Dziękuje, pogadamy później. Tylko powiedz mi jedno – stał już w przedpokoju zakładając buty- z jakiego dworca odchodzą autobusy do tego Bieganowa
- Matyi, przedłużenie Jadwigi
- Chyba wiem, dzięki- krzyczał już zbiegając po schodach
Miał nadzieję, że Misiek będzie na dworcu, musiał jednak już odjechać, bo nigdzie go nie znalazł. Za to dowiedział się, że następny kurs w kierunku Bieganowa za godzinę. Krążył więc pomiędzy stanowiskami i zastanawiając się co ma zrobić. Za dobrze mu było. To cholerne poczucie, że ktoś go ciągle musi zdobywać, ktoś zapewniać, że jest atrakcyjny, gubiło go teraz. Może wcześniej przed Adamem, takie skakanie z faceta na faceta było fajne ale teraz zasmakował życia w związku, jak może być dobrze i jak bezpiecznie, potrzebował tego by się ktoś nim się opiekował. Powtarzał ciągle, że Misiek nie jest ideałem, ale to czego pragnął od faceta w takim układzie on mu dawał.
Kiedy nadjechał autobus już bez żadnych wątpliwości wsiadł do niego. Niecierpliwił się całą drogę, że tak wolno jedzie, już teraz w tym momencie był gotowy porozmawiać. Powiedzieć mu, że naprawdę chce z nim być. Kłócili się rano znowu o to, w tym momencie tego żałował. Misiek był dumny i na pewno nie będzie go błagał na kolanach, żeby byli razem, jeśli on nie da mu jasnego sygnału. Zostawi go, to właśnie go tak przepełniało strachem.
Bieganowo przywitało go pustą ulicą i majaczącym w oddali blokiem popegeerowskim. Rozejrzał się niepewnie nie mogąc się zdecydować w którą stronę ma pójść. Musiał kogoś zapytać, ale nikogo kompletnie na horyzoncie nie było. Miał jednak szczęście, kilka posesji od niego jakaś pani właśnie zamykała drzwi mieszkania. Szybko podbiegł do furtki i zapytał o Ziemińskich, ona obrzuciła go spojrzeniem i z oporami wskazała ulicę na wprost. Podrapał się w głowę i jeszcze szerzej uśmiechnął
- Ja właściwie przyjechałem na chrzciny do Moniki
- Aaa- uśmiechnęła się bo obecność obcego wydawała jej się bardziej teraz usprawiedliwiona- Nie wiesz , która to chałupa ?- zapytała
- No, nie wiem
- To chodź ja cię podprowadzę i pokaże
Była naprawdę miła i po 15 minutach z jej instrukcjami dzwonił do furtki parterowego domku. Zza domu wyjrzała mała dziewczynka i podbiegła żeby mu otworzyć. Szedł za nią ścieżką i pytał o Mateusza. Ona jednak milczała, prowadząc go do domu, tam gdzie siedzieli wszyscy goście. Gwar i odgłosy sztućców uderzających o talerze, to pierwsze co zarejestrował. Potem pokój wypełniony masą ludzi, a potem Miśka zajadającego coś ze smakiem.
- Przepraszam – cicho powiedział, ale chyba nikt go nie zauważył, no prawie, poza jedną osobą
- Oooo – krzyknęła matka Miśka- Co Ty tu robisz?- podniosła się zza stołu
Misiek zamarł z łyżką w połowie drogi do ust i mrugał teraz jakby zobaczył zjawę. Jego mamusia jednak była już Mateuszu.
- Doskonale, że przyjechałeś, doskonale. Musisz się trochę odkarmić- zerknęła na jakiegoś młodzieńca, który właśnie pochłaniał flaczki – Suń się Marcin, zrób miejsce gościowi. Ten lekko przesunął się na ławie, i zanim Mateusz się zorientował talerz z zupą już stał przed nim.
- Słuchajcie – zawołała Ziemnicka- to jest przyjaciel Mateusza z Poznania, ważna osoba – kontroler – podkreśliła.
Wszystkie oczy zwróciły się w jego kierunku. Mateusz się zmieszał i nie miał innego wyjścia jak schować twarz w talerzu i zajadać się jak cała reszta towarzystwa flaczkami. Zerkał jednak cały czas na Miśka, który przestał zajmować się swoim daniem i przyglądał mu się z uwagą. Żeby go uspokoić, lekko się uśmiechnął i wzruszył ramionami. Po chwili poczuł jak telefon krótko zawibrował, sprawdził więc pod stołem kto do niego pisał. To Misiek wysłał mu wiadomość z pytaniem „Co się dzieje?” Odpisał szybko „Wszystko ok., chciałem cię zobaczyć” i obserwował z satysfakcją jak czyta to zdanie i brwi prawie dotykają jego ciemnej grzywki.
- A co kontrolujesz? – wyrwał go z radosnego śledzenia Miśka, niejaki Marcin
- Eee nic takiego, takie wewnętrzne Isoswkie kontrole w mojej firmie
- Napijesz się
- Pewnie
Marcin sprawnie wypełnił jego kieliszek. Mateusz szybkim ruchem opróżnił go po chwili, zrobiło mu się ciepło i przyjemnie. Jego sąsiad mówił dalej.
- No tak, teraz wszystko kontrolują, ciągle człowiek pod obstrzałem, ciągle jakieś papiery. Ja tam muszę te sprawozdania dla unii pisać, więcej siedzę nad papierami niż w polu.
Ze zrozumieniem pokiwał głową. Zanim jednak wjechało na stół drugie danie, matka Miśka wyrwała go zza stołu i zaprezentowała gwiazdę tego przyjęcia, małego grubego niemowlaka, który był dzisiaj chrzczony. Uśmiechnął się do niego i przepraszająco powiedział
- Nic ci dzisiaj nie przywiozłem, nie dość, że się wbiłem do ciebie na imprezę to jeszcze z pustą ręką
- Eee tam- skomentowała matka Miśka – to jest taki cukiereczek, że na pewno nie będzie się gniewał.
Zaczęła cmokać do małego. Mówić mu jaki jest śliczny i kochany.
-Monika -rzuciła teraz do ciemnej blondynki, która roznosiła talerze- było jego wziąć na chrzestnego, przynajmniej ma pozycję i świetnie się prezentuje. Chociaż – zawahała się chwilę- trochę choruje.
Monika w odpowiedzi tylko się uśmiechnęła i zajęła się swoją robotą. Mateusz irracjonalnie dla samego siebie, zapytał czy może go potrzymać. I już po sekundzie mały wylądował w jego ramionach. "Boże, jak dzieci cudownie pachną"- pomyślał uradowany. Wtulił swój nos w jego ubranka.
- Do twarzy ci z dzieckiem- oceniła Ziemnicka- nie martw się, jesteś trochę nieśmiały , ale ja się dzisiaj rozejrzę, która tobie przeznaczona – mrugnęła do niego- coś mi się wydaje, że ja się muszę za was chłopaki wziąć, bo zero inicjatywy z waszej strony
-Nie, nie – wydukał Mateusz oddając małego- dziękuje, radzę sobie.
Pomachał do chłopczyka i wrócił na miejsce obok Marcina. Stwierdził z żalem, że Misiek teraz zerknął na niego ale konwersuje cały czas z jakąś blondynką, która siedziała dwa miejsca od niego. Stuknął więc Marcina w bok i wskazując brodą zapytał
- Kto to?
- Aaa to Kaśka Babiakowa – cmoknął Marcin- zainteresowany?
Zgrzytnął zębami i nic nie odpowiedział, a jego obawy się tylko potwierdziły
- Fajna , sam bym się zajął ale jestem zajęty- żalił się jego sąsiad
Miśka buzia się nie zamykała, chyba mieli jednak wiele do omówienia, bo dziewczyna wstała i się przesiadła bliżej niego. Mateusz nalał sobie następny kieliszek i sam go opróżnił nie czekając na toast. Jedyne co mu przychodziło do głowy to „Bydlak i świnia” Marcin zaczął opowiadać o swojej gospodarce, co może jeszcze wyciągnąć z Unii, a co musi jeszcze spłacić. Nie słuchał go , ożywiał się jedynie w momentach napełniania kieliszka. Jego sąsiad spytał nawet czy nie za szybko ?
Misiek chyba też się zaniepokoił, bo zaczął wysyłać mu sygnały aby wyszli na zewnątrz. Podszedł po chwili do niego, ale Mateusz nie miał ochoty się zza stołu ruszać.Za to miał coraz większą ochotę pić.
„Kaśka, Kaśka” – powtarzał w myślach, małe skromne zwierzątko, zero seksapilu, zero kobiecych kształtów – prychał teraz.
- Co tam – znowu wyrywał go zadumy Marcin- podoba ci się? Nie odrywasz od niej wzroku. Chcesz, poznam cię z nią – zaproponował
- Nie! – trochę za głośno krzyknął- ale może chcesz się przewietrzyć- wybełkotał
Marcin się zgodził. Wyszli przed dom, gdzie dzieciaki biegały a mężczyźni w małych grupkach palili papierosy. Kręciło mu się już lekko w głowie, nogi miał jak z waty, a w sercu tajfun.
- Marcin – zaciągnął teraz , co tam jeszcze porabiasz- chciał podtrzymać rozmowę
- To znaczy?
- No nie wiem co tam uprawiasz
- Aaaa , kukurydzę
- Oooo to ciekawe, kukurydza – uśmiechnął się do niego
- No muszę kombajn do niej kupić, już drugi- wypiął pierś
- To fassscynująąące- wybełkotał w jego stronę
Zobaczył Miska, który szedł prosto na nich z zaciętym wyrazem twarzy, dlatego schował się za Marcinem. Kiedy stanął obok nich, złapał lekko Mateusza pod ramię i powiedział.
- Masz dość, wracamy
Ten kiwnął głową, ale wyrwał się z uścisku
- Nie ja zostaje z Marcinem- uśmiechnął się do niego- Ty wracaj do Kasi- uprzejmie się zgodził
Misiek zrobił się cały czerwony
- Co ty bredzisz
Nie odpowiedział, tylko zachwiał się lekko opierając się o tors Marcina. Odsunął rękę natychmiast z pijackim „o przepraszam” i zapytał
- Duży ten kombajn?
- Bardzo duży- chłopak właśnie się ucieszył , bo mógł opowiedzieć o tym co tak bardzo go napawało dumą, emocjonując się niezmiernie, wymieniał więc wszystkie szczegóły techniczne. Mateusz tylko powtarzał „to fascynujące”
Misiek był coraz bardziej wściekły, chciał go zabrać z tego przyjęcia, bo miał niejasne przeczucie, że wszystko zmierza do jakiejś kompromitacji Mateusza a tego na pewno nie chciał
- Mateusz , proszę- teraz próbował z nim po dobroci
- Mówię ci- baw się dobrze, a o mnie się nie martw, tutaj Marcin się mną zaopiekuje
Uśmiechnął się do swojego nowo mianowanego opiekuna, który miał lekko zdziwioną minę.
- Marciiiin , oj Marcinn- teraz wydłużał wszystkie sylaby- ja uwielbiam słuchać o tym dużym kombajnie, aaa i chciałem zapytać- coś jeszcze masz dużego – zrobił pauzę – w tej swojej gospodarce?
- Interesujesz się rolnictwem – podejrzliwie zapytał jego rozmówca
- Nie- Misiek krzyknął , on się wygłupia
- Wcale nie- zapewnił ich Mateusz- bardzo się interesuje wszystkim co naturalne i duże.
To było ponad siły Miśka, wydał z siebie ryk ranionego zwierza, złapał Mateusza w pół i przerzucił go przez swoje ramię. Ten zaczął go okładać pięściami i kopać, ale Misiek już opuszczał posesję przy wrzaskach i piskach rozbawionych dzieciaków i zdziwionych spojrzeniach dorosłych.
Kiedy znaleźli się na ulicy, uwolnił Mateusza, ale kontrolnie go przytrzymał za ramię, kiedy ten złapał równowagę, pchnął do przodu i wyrzucił mu.
- Przyjechałeś mnie skompromitować?
- Niedobrze mi
- Słucham, po co przyjechałeś?
Chwiał się teraz na nogach, ale podjął desperacką próbę przejścia kilku metrów.
- Wracaj do Kasi, ja już sam trafię do domu.
Uszedł kilka metrów cały czas bełkocząc „Nie dobrze mi” Widocznie o całym zdarzeniu poinformowali Ziminicką, bo wypadła po chwili z furtki i pędem ich dogoniła
- Co mu jest?- pytała swojego syna zdyszana
- Spił się, walił jednego za drugim, widziałem
Zacmokała teraz, a Mateusz na potwierdzenie słów Miśka, zatoczył się na miedzę, i zaczął wyrzucać wszystko z siebie
Wyprostował się i wytarł usta i poinformował.
- Flaczki
Zimnicka nerwowo rozejrzała się
- Zabieraj go do domu, naprawdę się ugotował, zrób mu kawy, ocuć trochę
Misiek bez słowa podszedł do niego, założył sobie jego rękę na ramię i zaczął prowadzić w kierunku swojego domu. Mateusz tylko powtarzał ciągle „tak mi dobrze”. Kiedy wciągnął go na drugie piętro, gdzie miał swój pokój, ten się klapnął na łóżku z informacją, że idzie spać
- Bardzo dobrze- przytaknął wściekły – prześpij się i przemyśl idioto, co robisz
- Ja, jaaa- jęknął – ja myślę ciągle- przekręcił się na plecy i wyciągnął rękę – Misiu, chodź tu do mnie. Coś chce ci powiedzieć.
Drgnął, był zdenerwowany ale też zaskoczony obecnością Mateusza, na pewno po tej porannej kłótni, coś go ruszyło, skoro popędził za nim aż do Bieganowa.
Złapał go za dłoń i zapytał spokojnie
- Co chciałeś mi powiedzieć?
Wczepił się palcami w jego koszulę i przyciągnął do siebie
- Ja bardzo chciałem ci powiedzieć, tak że nie mogłem wytrzymać, rozumiesz. Chciałem ci powiedzieć, że jestem naprawdę z tobą, jesteś dla mnie teraz najważniejszy.
Misiek poczuł jak motyle zatańczyły w jego brzuchu i chociaż wiedział, że połowa to pijacki bełkot, ale miał nadzieję, że Mateusz naprawdę tak uważa. Nie przerywał mu jednak, bo alkohol go na tyle rozluźnił, że pewnie nigdy na trzeźwo by tego mu nie wyznał
- Kocham to jak się o mnie martwisz i się mną opiekujesz, kocham to jak mi nie pozwalasz zbłądzić, jak mogę się schować przed światem w twoich ramionach, jaką dajesz mi swobodę i jesteś cierpliwy, kocham to jak dobrze razem się bawimy , rozumiesz- Misiek pokiwał głową- rozumiesz?Dlatego nie zostawiaj mnie dla tej płaskiej dechy – załkał mu teraz w tors- nie zostawiaj mnie.
Głaskał go po plecach, lekko poklepując od czasu do czasu
-Nie zostawiam cię
Mateusz teraz odsunął się od niego i przyjrzał się tej okrągłej twarzy.
-Wcale cię nie lubiłem na początku, strasznie mnie denerwowałeś. W cholerę nie lubiłem twojego gadania, bo wiedziałeś lepiej co myślę- zasłonił ręką swoje usta- I wiesz co? – spoglądał teraz oczami pełnymi łez- ten dzieciak, ten mały dzisiaj na chrzcinach. Ty pachniesz czasami jak on- miał teraz słowotok- tak pachnie spokój i bezpieczeństwo i jeszcze, że wszystko będzie dobrze. – nabrał powietrza – chyba mi niedobrze.
Wyrwał się z jego ramion i pobiegł do kibelka na piętrze. Zostawiając Miśka w całkowitym oszołomieniu. Był tak cholernie łasy na takie słowa, na takie deklaracje, Mateusz nigdy na trzeźwo takich rzeczy nie mówił. „Jednak z niego cholernie skryty facet”-pomyślał. O seksie może ględzić godzinami o uczuciach, nie potrafi.
Wrócił trzymając się za głowę, blady i ze zmartwioną miną.
- Może kawy? – pytał go
Pokręcił głową
- Nie muszę się zdrzemnąć, przejdzie mi.
Położył się na łóżku i złapał go za rękę
- Nie wracaj tam- poprosił
- Nigdzie się nie wybieram
- To dobrze- zamknął oczy i westchnął przyciskając policzek do poduszki, ręki Miśka jednak nie puścił.
Mateusz obudził się ale oczu nie otworzył, jakiś hałas wdzierał się teraz do jego mózgu, a w ustach miał prawdziwą Saharę. Zamlaskał tylko, słysząc , szelest i stukanie zamykanej szafki.
- Misiu gdzie jesteś?- pytał spierzchniętymi ustami, przesuwając ręką po tapczanie- Pić mi się chce
- Nie dziwota, jak tyle wczoraj wypiłeś
Usiadł i krzyknął, bo w pokoju zamiast Miśka zobaczył jego matkę z naręczem obrusów. Był w samych majtkach, więc znowu pisnął i nakrył się pod samą brodę. Ze strachem teraz spoglądał na nią
- Hahahah- ona bawiła się w najlepsze –co ty taki wstydliwy, co ja chłopa nie widziałam- zerknęła w bok kołdry- nie jest źle –oceniła- któraś może być zadowolona
Zaczął się przesuwać do tyłu, jakby chciał uciec. Ta kobieta go wykończy, złapał się za głowę, bo ból wrócił.
- Coo pęka ci głowa?- jest zsiadłe mleko, to zejdź do kuchni i ci dam- Ja szykuje do obiadu, będziesz jadł?
- Nie, nie wiem – oszołomiony teraz spoglądał w okno- która godzina?
- Po pierwszej v
- Ale kiedy? Co??.. zaczął się jąkać, nie wiedząc co się dzieje
- Spałeś prawie 24 h, Mateusz powiedział, że to ze stresu wszystko i chyba tak- przytaknęła-plus twoje słabe zdrowie, dziecko ty się trochę oszczędzaj v
Zaczął się nerwowo rozglądać za telefonem
- O matko, nie byłem w pracy
W drzwiach machnęła rękąv
- Mateusz odebrał twój telefon , już wiedzą , że jesteś chory. Zejdź to dam ci tego mleka.
Złapał się głowę i padł na łóżko. Zaczął się stukać w czoło. Co on wyrabiał wczoraj, naprawdę pełna kompromitacja, Misiek nie powinien dać mu pić. Miał ratować związek a tylko się pogrążył. Tolo ma czasami rację, że z niego głupek jakich mało. No ale kto by wytrzymać, kiedy jego facet cały czas adoruje jakąś wiejską piękność na wydaniu. Uderzył ręką w poduszkę. Ten nagły ruch wywołał znowu powrót bólu , który przeszył jego czaszkę. „Mleczko” mlasnął i to go zachęciło do podniesienia ciała. Z oporami umył się i we wczorajszych ubraniach zszedł na dół. Uderzyły go zapach gotującego się obiadu. Usiadł ciężko przy stole, a szklanka z mlekiem w magiczny sposób zmaterializowała się przed nim. Rzucił się na nią i wypił jednym haustem od razu pół. Uniósł wzrok by podziękować i zobaczył śmiejącego się do niego Miśka
- I jak tam żyjesz?
- Żyje – powiedział cicho- Ale co to za życie
Zmartwiony teraz rozglądał się po dużej kuchni. Zimnicka gdzieś znikła, dlatego Misiek odważył się powiedzieć
- Dziękuje za wczoraj
Mateusz zmarszczył czoło i zmieszał się, bo podejrzewał, że to jakiś ironiczny komentarz na temat jego pijackiej jazdy.
- Ja przepraszam – wydukał
Misiek jednak nie był zły, a cały czas patrzył na niego śmiejącymi się oczyma
- Dobrze się wczoraj bawiliśmy ?- zapytał unosząc brwi- Cholera nic nie pamiętam- skomentował zmartwiony- Widzę jednak po twojej minie, że było nieźle
Misiek teraz chichotał, nie chciał go wyprowadzać z błędu. Znał tajemnicę Mateusza, posiadł kolejną instrukcje do niego, jeśli chciał prawdy, musiał go po prostu upić. Miał jednak nadzieję, że kiedyś się jego chłopak przełamie i powie mu to świadomie, teraz jednak za dużo nie mógł wymagać, będzie jednak nad tym pracować.
Jego matka właśnie wróciła ze spiżarni z naręczem warzyw.
- Mamo- zwrócił się do niej- Mateusz jednak musiał się mocno wczoraj załatwić, strasznie źle się czuje, nie ma sensu abyśmy wracali dzisiaj
Mateusz otworzył usta i patrzył na niego teraz jak na magika.
- Naprawdę ?– przyjrzała się choremu- Może ty dziecko się strułeś czymś, tylko nie mówi, że na przyjęciu, bo wszystko było świeżutkie, sama przygotowywałam- spojrzała na syna- A siedźcie ile chcecie, ojciec się ucieszy, pomożesz mu przy Pomacu, znowu się psuje
- Dobrze –zgodził się Misiek i usiadł naprzeciwko Mateusza i zrobił do niego duże oczy, wskazując na drzwi, że teraz jego ruch.
- Aaa – obudził się z zamyślenia na temat dziwnego słowa „Po ma Cu” – chyba mi znowu niedobrze- i pobiegł do kibelka. Po drodze przyrzekając sobie, że teraz musi bardziej zwracać uwagę na Miśka, po powrocie poświęci mu więcej uwagi. Z nikim tak się dobrze nie dogadywał jak z nim, nie mógł go stracić.
Wieczorem, kiedy już odbyli wszystkie rytuały domowe, po hektolitrach wypitej mięty przez Mateusza, znaleźli się wreszcie sami w pokoju. Mateusz chciał koniecznie wiedzieć, co to jest „Po ma cu” Był wielce rozczarowany jak się dowiedział, że to nazwa firmowa maszyny do zbierania jabłek.
- Mamuniu, a ja sobie wyobrażałem nie wiadomo co.
- No, dawniej jednak może więcej pracy, ale za to weselej, teraz maszyna dużo roboty odwala.
Wyciągnął się na łóżku i rozejrzał po swoim pokoju. Na ścianach wisiało kilka starych plakatów, jakiś kulturysta z odpowiednio napiętymi bicepsami, Spice Girls i drużyna Barcelony, uśmiechnął się do swoich wspomnień. Poklepał łóżko i z pewnym sentymentem, powiedział.
- Tutaj straciłem dziewictwo- uśmiechnął się do swoich wspomnień.
- No co ty?
Mateusz zaczął się wpatrywać w stary tapczan. Powyciągane frędzle z prującej się tapicerki i wytarta narzuta, jakoś nie nastrajała romantycznie, bardzo jednak był ciekaw
- Jak to, nie mów mi, że rodzice na dole, a ty obracałeś tu kogoś. Dziewczyna ?
Uśmiechnął się tylko i zaprzeczył głową. Mateusz jednym susem znalazł się przy nim.
- Kto to był? – teraz szarpnął go za koszulkę, miał zwyczaj wymuszanie w ten sposób wszystkiego od niego- No kto? Powiedz. Umieram z ciekawości.
- Właśnie widzę – śmiał się z niego- niepotrzebnie mi się wymsknęło
Położył się i zamknął oczy, przykładając rękę do czoła. Wciągnął zapach tego pokoju, w którym spędził tyle lat. Wspomnienia wracały, a obecność Mateusza obok wcale nie nastrajała do tego aby skupić się na czymś innym niż zabawy łóżkowe, a naprawdę kilka przyjemnych chwil już widziało to łóżko.
- Mój kuzyn
- Kuzyyyyn – zawył zaskoczony
- Tak od strony ojca daleka rodzina, przyjeżdżali co roku pomagać zbierać jabłka w sezonie, tak pod koniec sierpnia, akurat nie lubiłem końcówki wakacji bo największa harówa była wtedy, ale tamtego roku, lato kończyło się niezwykłymi doświadczeniami.
- Starszy, młodszy? – dopytywał się Mateusz
- Młodszy, ale jak to powiedzieć, jakoś taki mniej skrępowany. Ja miałem już prawie 16 lat on chyba około 14 –stu. Blondyn, pewnie dlatego mam słabość do blondynów- odemknął jedno oko by spojrzeć na niego.
- Misiek zbałamuciłeś , dziecko – udawał, że się niepokoi
- No nie wiem, kto kogo zbałamucił – przymknął powieki-Co prawda żyłem już mniej więcej uświadomiony, że jakby kręci mnie to, że faceci co lepiej zbudowani mają super torsy, nawet próbowałem intensywnie ćwiczyć co by się zamienić w takiego z okładki pisma kulturystycznego, ale zapału mi starczyło na jeden miesiąc. Oglądałem jednak dużo pism, sportowych i branżowych, i czym więcej patrzyłem tym bardziej byłem zmieszany, bo z jednej strony , wiesz czułem ogromną przyjemność, z drugiej, nie rozumiałem dlaczego . Ten gość na dole, pomiędzy moimi nogami jednak wiedział lepiej- zaczął się śmiać- jemu głęboka analiza psychologiczna nie było potrzebna, żeby się zarajać. Internet poszedł w ruch, przeszukiwanie sieci i olśnienie, chyba jestem homo, ale co to właściwie znaczy? Rzuciłem dalsze czytanie, po jakimś tekście, że są terapie i trzeba to leczyć ,takie tam pierdzielenie, było mi z tym dobrze i to wszystko. Za to fantazje poszły w ruch. Mój ideał mężczyzny jawił mi się jako super umięśniony facet z szeroką klatą i mega silnymi udami.
- No taaa- taki Super Man- Mateusz słuchał niezwykle uważnie.
- O właśnie, to jakbym mógł zwrócić uwagę na tego małego, którego nie dość, że widywałem co roku, to jeszcze kompletnie go nie przypominał? Nie było takiej opcji.
- On zwrócił na ciebie uwagę- niecierpliwił się Mateusz
- Nie ,on tylko był w desperacji. Przyszedł trzeciego dnia do mnie do pokoju, pogadał o jakiś grach, potem, pooglądał jakieś pisma samochodowe, klapnął na łóżko i westchnął, że ten przyjazd to kompletna kaplica dla niego. Ciągle myśli o tym, żeby się spuścić, ale nieustająco jest pod obstrzałem rodziców, śpi z nimi i cały dzień go śledzą, nawet jak wejdzie na chwilę do łazienki, to matka już wali w drzwi żeby wychodził. Żalił się, że jest w takiej potrzebie, bo jedna taka sąsiadka co zbiera jabłka u nas, ciągle z taaakim dekoltem przychodzi.
- Ooo to rzeczywiście otwarty chłopak
- Otwarty i chyba bez większych krępacji, bo z przerażeniem zobaczyłem, że wsadza dłoń w spodenki. Nawija cały czas o tej sąsiadce, a ja tylko obserwuje te ruchy pod materiałem. Nie mogę się oderwać od tego widoku, wydukałem tylko, że może wyjdę, on jednak spojrzał na mnie i tylko machnął ręką. Oczywiście tą drugą, bo tamta nie przerywał swojej pracy. Czułem jak dobrze znane mi napięcie teraz pojawia się we mnie. On nawija o tych cyckach, a mi ciśnienie rośnie.
Mateusz zaczął się wiercić, obok niego, ale Misiek nie otworzył oczu, już był w transie chciał opowiedzieć do końca
- Chłopak, miał już pewną wprawę nie ulegało wątpliwości, widocznie ćwiczył od pewnego czasu się w tej sztuce, zsunął spodenki tak, że gumka teraz obcierała go przy każdym ruchu, zwiększając jego doznania. Może gdybym go nie zobaczył, tego małego kawałka, który teraz wysuwał się rytmicznie, usiedziałbym na tym krześle, a tak przepadłem.
- Uuuuu- zawył Mateusz – mały kusiciel.
- Stanąłem nad nim, a ten spojrzał tylko na mnie z dołu, nie przerwał jednak nawet na chwilę, za to wyżalił mi się , że robi to często i coraz więcej czasu mu zajmuje, żeby dojść. To było jak zaproszenie, nie wiem czy świadome, uśmiechnąłem się ze zrozumieniem i pogładziłem wybrzuszenie przez spodenki. Kiedy nacisnąłem mocniej, on westchnął, padłem na kolana i jednym szarpnięciem zdjąłem to co miał na sobie. Zobaczyłem wreszcie to czego tak bardzo pożądałem, był naprawdę spory, jak na tak drobne ciałko.
Mateusz przełknął ślinę, nie odezwał się jednak.
-Wbrew jego przechwałkom, jednak trzydniowa abstynencja go mocno rozregulowała, trochę go polizałem, trochę ręką go pomęczyłem i moje palce zalała sperma. Nie było ważne jednak jak długo to trwało, ale co się w naszych głowach działo. Totalny chaos, totalna przyjemność. Po obu stronach.
Misiek otworzył oczy i zerknął na Mateusza. Ten z wypiekami na twarzy, patrzył teraz na niego i zobaczył to napięcie w jego oczach do którego sam się przyznał.
- Misiek, jestem po całości podniecony, jak ty opowiadasz, widzę to wszystko w głowie.
- Może dlatego, że były to pierwsze moje doświadczenia, wiesz pamiętam to jakoś dokładnie.
- I co przestraszyliście się, czy wpadliście w sidła żądzy?
- Oczywiście, że w sidła żądzy- zaśmiał się Misiek- mój kuzynek blondynek, pojawiał się na sesje każdego wieczoru, codziennie posuwaliśmy się dalej. Ja jego doprowadzałem do finału on mnie, było super. Potem graliśmy w różne gry, jakby nigdy nic, ale przez trzy dni rytuał się powtarzał. Już nawet praca przy zbiorach nie wydawała mi się męcząca, cały dzień obmyślałem kolejne miłosne tortury jakie możemy sobie zadać. Odbraziłem się też na Internet, szukałem pomysłów w sieci. Wiedziałem, że za parę dni już go nie będzie, a nie wiadomo kiedy trafi się taka okazja, z miłym chłopakiem do takich zabaw. Czytałem więc z wypiekami na twarzy, co można zrobić ustami i przeżyłem szok w wieku prawie 16 lat, bo doznałem oświecenia na temat analu. Wiesz , to było 11 lat temu, ja biedny zahukany trochę chłopak ze wsi- dodał na swoje usprawiedliwienie i ukrył twarz w poduszce
- No chyba nie przerwiesz teraz swojej opowieści, bo się wstydzisz? -Zaczął go szarpać za podkoszulek- Misiek no dawaj dalej
Przekręcił głowę w jego stronę i ironiczny uśmiech pojawił się na jego twarzy
- No może wtedy rzeczywiście go zbałamuciłem.
- Och , te twoje gierki, uwielbiam je– sapnął Mateusz
- Wieczorem, puściłem muzykę i powiedziałem, że idziemy na układ. Że pokaże mu dwie nowe sztuczki, ja mu zrobię dobrze ustami a on mnie wpuści w swoją dziurkę. Nie zgodził się. Wtedy się przestraszył. To powiedziałem ,że w takim razie koniec naszej wspólnej zabawy. Zmartwił się, ja cały byłem w obawie, ale postanowiłem nie ustępować, najwyżej rozejdziemy się bez żalu i będziemy miło wspominać, koniec lata. On jednak przemyślał sprawę, bo w nocy około pierwszej zakradł się do mojego pokoju. Nigdy się nie spotykaliśmy o takiej godzinie. On jednak, powiedział, że nie może wytrzymać, że tylko ja potrafię mu zrobić dobrze, że wszystko aż go ściska w środku na myśl, że jeszcze dwa dni, spać nie może, więc rzucił „spróbujmy”. A we mnie jakby diabeł wstąpił, przygniotłem to chude ciałko i rzuciłem się na jego penis. Nie miałem wprawy, ale i tak moja praca ustami, plus wiadomości z netu, dały efekt więcej niż zadowalający. Po kolejnym głośniejszym jęku, byłem zmuszony zakryć mu usta, bo echo niosło się po całym domu. Wiedziałem jednak, że wykonałem kawał dobrej roboty.
Wtedy po raz pierwszy mnie pocałował, nie tak z gorączki podniecenia, jak do tej pory. Inaczej zupełnie inaczej, ten pocałunek był esencją jego zaangażowania w to co razem przeżywaliśmy. Zwolnił ruchy i ulegał wszystkim moim prośbom. Nie miałem ich za wiele, myślałem tylko o jednym, chce się dostać do niego. W swoim zamroczeniu przypomniałem sobie o kremie ,który przytargałem z łazienki, nasmarowałem się bardzo dokładnie. Teraz wiem, że mogłem jeszcze setki innych rzeczy zrobić, by tak się spode mnie nie wyrywał. Uspokajałem go na wszystkie sposoby, ale on uciekał, kiedy po raz trzeci zmienialiśmy pozycję, pomyślałem, ze już dłużej nie wytrzymam, byłem większy i silniejszy, tym razem już się nie dałem mu się ruszyć. On się na szczęście uspokoił, a mi było jak w siódmym niebie. Byłem tak podniecony, że chyba przeleciałbym wszystko co stanęłoby wtedy na mojej drodze, twardy jak nigdy do tej pory w życiu, a on taki wąziutki.
- Misiek, przestań- Mateusz, wstał i zaczął chodzić po pokoju- przestań słyszysz, robisz to specjalnie, to cholerne kurestwo, z twojej strony
- Dobra to ja idę spać, Dobranoc
Mateusz zaczął go okładać razami po głowie, Misiek zasłaniał się rękoma i śmiał się z niego, kiedy tamten krzyczał.
- Kłamiesz, bredzisz o swoich fantazjach łóżkowych, tak, że mi z tego wszystkiego stanął- złapał się za krocze
- Ja kłamie? Ten tapczanik był tego świadkiem, może to potwierdzić- ugiął dwa razy sprężyny, które lekko zatrzeszczały- Ja tu się zwierzam, ze swoim najbardziej intymnych…
Mateusz przywarł do jego ust, ich języki zatańczyły leniwie, a potem przyśpieszyły. Przełożył nogę nad Miśkiem i usiadł teraz na nim, nie przestając go całować. Poruszył niespokojnie biodrami. Odsunął się od niego zakładając mu ręce na szyję.
- Dobra ja będę blondyneczkiem kuzyneczkiem, który ci daje, ale nie chce, a ty będziesz szesnastoletnim napalonym Miśkiem.
- Doskonale obsadzone role- pochwalił- tylko wiesz, moim rodzice na dole
- Aaaaaa nawet scenografia się zgadza – ucieszył się Mateusz, całując jego ramię- to w rocznicę będzie powtórka, mamy przecież prawie sierpień.
Zeskoczył z niego, zaczął wypychać go z łóżka.
- Musisz iść usiąść tam przecież.
Misiek się uśmiechnął i ciężko opadł na krzesło przy biurko. Mateusz tymczasem sadowił się na tapczanie oparł się o ścianę, chyba rzeczywiście chciał odegrać całą przed chwilą usłyszaną scenę
Zaczął swoją kwestie
- Wiesz, ja tu w te wakacje dostaje szału- powiedział uniesionym i trochę płaczliwym głosem-jest jednak taka ciotka, co ma taaakie wielkie cyce
Miśka brzuch zaczął podskakiwać ze śmiechu, nie mógł się opanować.
- Aaaa i co można jeszcze o tych cyckach mówić? Aaaa, no tak- wszedł w poprzedni ton- I jak ona zbiera te jabłka to one tak podskakują.
Wsadził rękę w spodnie i zaczął wykonywać ruchy w górę i w dół.
Widz na krześle, właśnie rechotał jak opętany i spomiędzy kolejnych spazmatycznych chichotów wykrztusił „Teraz to jedyne co podskakuje to twoje jajka” W odpowiedzi zobaczył wyszczerzone zęby, Mateusz zaczął rozpinać spodnie, ściągnął je szybko i przyjął poprzednią pozycję, nadal dzielnie pracując w slipkach.
- Brak mi tekstu- stwierdził- ale poradzimy sobie. Przesunął się do pozycji półleżącej i zaczął masować się po brzuchu, po udach, potem po ramionach i klatce piersiowej, coraz mocniej poruszając ręką w slipkach. Nie spuszczał wzroku, ze swojego krocza, tak jakby sprawdzał efekty swojej pracy. Ręka nadal krążyła po jego ciele. Westchnął i wyprostował nogi, spojrzał na Miśka, nie musiał obawiać, jego jedyny widz śledził każdy jego ruch.
Teraz skupił swoją uwagę na tym, żeby lekko wysunąć swój penis poza gumkę, przy tej ciężkiej pracy pomagał sobie językiem nerwowo oblizując usta. Zsunął też odrobinę swoje majtki i zaczął rytmicznie przesuwać pośladkami, dało to pożądany efekt, jego penis pojawiał się chował.
Misiek chrząknął i zapytał „Mam wyjść?”
- Nieee, dlaczego?- przyjął swój sceniczny głos Mateusz- jestem kompletnie nie wstydliwy
Zagryzł usta i nadal kontynuował swoją zabawę gumką. Technika chyba nie była taka zła, bo zaczął coraz szybciej oddychać. Misiek stanął nad nim.
- Aaa to ty- oblizał usta, nie przerywając swoich ruchów- wiesz, normalnie dochodzę godzinami jeśli ktoś mi nie pomoże
- Naprawdę, jesteś mega wyjątkowym czternastolatkiem
- No może nie godzinami, całymi długimi minutami-wyjął rękę ze slipek i oblizał ją, nie spuszczając wzroku ze swojego widza- caaaałee długie minuty wicia się na łóżku
-To ja popatrzę
- Ej- oburzył się- wypadasz z roli- on czeka na ciebie.
Wyjął rękę a pobudzony narząd wykonał mimowolny ruch, nie trzeba było go dłużej zachęcać. Dotknął wybrzuszenie przez materiał, poczuł prawie jak przylega do jego ręki, a może Mateusz lekko się uniósł. W każdym bądź razie, przeszedł go dreszcz, jego kochanek też się rozkręcał, bo zamknął oczy i odchylił głowę do tyłu. Łamał znowu scenariusz ale nie mógł się powstrzymać, przypadł do materiału i zaczął go lizać, przez tą cienką granicę. Mateusza klatka zaczęła coraz szybciej się unosić. Pociągnął za gumkę z całej siły aż ta pękła i już go nic nie dzieliło od obiektu pożądania. Teraz wziął go szybko w usta. Mateusz przywarł do niego, złapał go za głowę i powoli zaczął poruszać miednicą, ruchy jednak coraz bardziej pogłębiał. Wyjął go z ust i dał popracować swojej ręce, uśmiechnął się ze słowami
- Co za wyuzdany czternastolatek, mój kuzynek, nigdy bym nie pomyślał, ze może tak pchać swojego w moje gardło.
- Jestem w ogromnej potrzebie, pomóż mi kuzynie.
Po tych słowach Mateusz pchnął go na łóżko. Usiadł na nim i zaczął rozpinać spodnie, kiedy je zsunął , zaczął pośladkami masować okolice krocza. Misiek uniósł głowę lekko, ale tamten go odepchnął i przysunął się znowu bliżej jego twarzy, z sterczącym penisem, który żądał zajęcia się nim. Nie odmówił mu oczywiście. Wszystkie swoje techniki skoncentrował na tym by tym razem Mateusz miał doskonały finał tej zabawy. Kiedy zaczął pojękiwać, a miednica wpadała w coraz szybszy rytm, bezwiednie, tak jak w swojej opowieści, zatkał mu usta. Dlatego bardziej czuł niż usłyszał ostatnie westchnięcie i spermę spływającą teraz po jego klatce piersiowej.
Mateusz oddychał szybko, z mocno otwartymi oczami
-Pomogłem ci?- zapytał niewinnie Misiek
On nie odpowiedział, ujął jego twarz w swoje dłonie, zaczął całować, pochłaniając jego zmysłowe, usta, tak chciał bardzo mu podziękować, za to, że są razem, że tak się doskonale bawi w jego towarzystwie, że tylko z nim takie odloty.
Spoważnieli obydwaj, patrząc sobie w oczy
- Jesteś nie jak mój kuzyn, ale jak mój brat- powiedział cicho- a nikogo tak nie nazwałem, ponieważ z nikim nigdy nie byłem tak blisko
- To ta więź- potwierdził Misiek
- Tak to ta więź
- Na szczęście, jesteś moim bratem- uniósł brwi do góry- z którym mogę uprawiać seks
Misiek rozciągnął teraz usta, właśnie dostał od niego sygnał, że przechodzą do drugiego aktu. Nagle jednak zamarł. Po schodach ktoś wchodził na górę. Echo się niosło po małej klatce. Spojrzeli przerażeni na siebie
- Mamunia – wyrwało się z gardła syna.
W panice zbierali ciuchy, a on próbował znaleźć swoje spodnie, majtki na szczęście jeszcze miał na tyłku, zanim jednak je zidentyfikował przez drzwi usłyszeli głos
- Mateusz spisz?
Nie wiedział czy ma odpowiedzieć, czy leżeć cicho
- Mamo, już zasypiam
Wpadła do pokoju, rozejrzała się dookoła. Mateusz zakrył się kołdra po sam czubek głowy i udawał, że nie żyje lub ewentualnie śpi. Misiek nakrył się pod szyję i spoglądał niewinnie na swoją rodzicielkę
- Jak zasypiasz to dlaczego światło się pali? Czy ja jakimś krezusem jestem, żeby za prąd przepłacać?
- Już miałem gasić
- A on – wskazał palcem- jak się czuje
Przez chwilę nie wiedział o co go pyta
- Noo- wyjąkał – chyba dobrze, nawet chyba bardzo dobrze
- Coś mi się tu nie podoba- przyjrzała się mu się i podeszła bliżej- jesteś czerwony jak upiór, chyba masz gorączkę. Zaraziłeś się od niego. Przyniosę ci termometr
- Nie – jęknął, wszystko w porządku, gorąco się trochę zrobiło
- To chyba grypa żołądkowa, mięte ci zaparzę - zadeklarowało
- Nie, dzięki, jest wszystko w porządku- zapewnił ją.
Rozejrzała się po pokoju i zajrzała pod łóżko.
- Słyszałeś coś?
- Co?
- No chyba to było myszy, cholera plaga w tym roku, takie chrobotanie i skrzypienie i jakby piski.
Misiek zrobił duże oczy i zapatrzył się na wzorek na kołdrze. Poczuł tylko jak Mateusz, chichocze pod kołdrą.
- No nic- matka rozejrzała się jeszcze raz po pokoju – Idę spać, o której macie jutro ten autobus?
- 7.12
- To wpół zejdźcie na śniadanie, to Wam coś dobrego zrobię
- Dzięki – rzucił Misiek.
Wyszła gasząc światło. Zanurkował pod kołdrę do Mateusza.
- Jesteś myszką?
- Nie – zagrzmiał – jestem wyuzdanym czternastolatkiem, którego chciałeś przelecieć?- odchrząknął- tylko przechodzę mutacje.
Odsunął kołdrę, wstał i zapalił światło i rozpoczął ściąganie spodni, które zdążył w panice wcisnąć z powrotem na siebie. Robił to jednak w zwolnionym tempie, ponieważ pod nimi nie miał kompletnie nic, jego slipki uległy całkowitej kasacji po spektakularnym strzale z gumki. Kręcił więc tyłkiem, wyginał nogi, udając, że nie może ich ściągnąć. Kiedy spodnie zjechały do kolan, wypiął się maksymalnie w kierunku Miśka i skacząc na jednej nodze zsuwał nogawkę. Kiedy ta sztuka mu się udała. Zakrył swoje przyrodzenie i odwrócił się do niego
- To o co mnie prosiłeś?- zapytał skromnie
Misiek znowu zaczął się zanosić śmiechem, bo Mateusz właśnie kiwał się jak dziewczynka na jednej nodze.
- Niech się zastanowię. Umowa brzmiała, ja ci dobrze zrobię ustami a mi ty swoją dziurką
- Wypełniłeś swoją część umowy- przeciągnął się teraz, rozmarzony- Spojrzał na niego tęsknie. I podszedł do łóżka. Wyciągnął dłoń i pogładził go po włosach- Wyjeżdżam za dwa dni- padł obok niego na kolana- muszę się pożegnać.
Złapał go za brodę i sprzedał głęboki pocałunek, potem sięgnął pomiędzy nogi.
- Postaraj się- powiedział Misiek- inaczej, wiesz ..
- Twardy jak nigdy w życiu?- chciał dopytać
-Oooo właśnie- ten moment widzę, że pamiętasz dobrze
- Najlepiej- przytaknął , biorąc jego członek w usta. Popieścił go jednak tylko chwilę, podręczył swoim językiem. Podniósł się, zakręcił mu przed nosem swoimi pośladkami i nie spuszczając z niego wzroku , lekko zgięty w pół zaczął się cofać w kierunku biurka. Stanął na krześle wyginając się jak struna w stronę sufitu
- Kuzynie, pomożesz mi zbierać te jabłka
Miśka oczy zrobiły się jak dwa talarki, on tym czasem wskoczył na biurko i stając na palcach udawał, że coś musi zdjąć z sufitu. I tak chudy wydawał mu się w tym momencie jeszcze chudszy. Może czternastolatek by tego nie wymyślił, ale dwudziestoparolatek ze świadomością swego ciała, zdawał sobie doskonale sprawę, że wyciągnięta dłoń tworzy doskonałą linię która przez ramię tworzyła łuk załamujący się lekko w okolicy talii , tworząc niżej doskonałą wypukłość, która płynnie przechodzi w dół aż do samej pięty.
- Te jabłka są tak wysoko- westchnął
Fala gorąca go zalała i Misiek tylko sapnął. Natychmiast chciał się już poderwać w jego stronę, kiedy Mateusz zgrabnie ukucnął odłożył coś niewidzialnego, obok siebie.
- Kusisz mnie?- wychrypiał
- Tak, chce żebyś czegoś spróbował.
Położył się na plecach rozkładając ręce, przy okazji zrzucając prawie wszystko co było na biurku
- Oooo żeby twoja mamunia mnie teraz zobaczyła, jaki ja nieporządek tutaj robię- zasyczał wciągając powietrze – i jaki jestem niegrzeczny- poruszył się niespokojnie
Misiek podszedł do niego, nie rozumiejąc za bardzo na czym będzie teraz zabawa polegała. Złapał go jednak za ramię i zaczął całować po brzuchu. Mateusz miał już jednak plan, ujął jego penis w dłoń i wsadził pomiędzy ściśle przylegające do siebie uda. Położył ręce na pośladkach Miśka i zaczął go zachęcać do rytmicznych ruchów. Gdy przyśpieszył, uniósł się i językiem wodził wokół jego ucha. Nie dał mu jednak zbyt długo bawić się w ten pozorowany stosunek, jęknął jednak na koniec prosto do jego ucha.
- Przepraszam –wysapał Misiek prosto mu w twarz- nie wytłumaczyłem ci dokładnie na czym twoja część zadania polega
- Ooooo – jesteś niezadowolony?
- Nie bardzo, bo to co masz najcenniejsze jest z tyłu.
Zeskoczył z biurka i zakrył dłońmi pośladki
- Jak to z tyłu?
- No ta dziurka o której wspominałem
- Ochh, Ach tak- zasępił się i podszedł do łóżka. Ukląkł teraz i spojrzał na zbliżającego się Miśka z orężem w pełnym wzwodzie.
- Oooo nie – pisnął- On tam się nie zmieści
- Jesteś pensjonarką , czy przestraszonym małolatem? – huknął teraz
Mateusz rozpłaszczył się na ścianie, wypinając lekko tyłek
-Za duży, za duży do mojego chudego tyłka - zaskrzeczał patrząc z przerażeniem.
Chociaż zabawa mu się podobała, to chciał aby przeszli do konkretów, Mateusz jednak nie zamierzał wyjść z roli. Złapał go więc za stopę i przyciągnął do siebie, ten go kopnął i zaczął na czworakach uciekać na drugi koniec tapczanu, cały czas połyskując dwoma idealnymi pośladkami w jego stronę. Zamachnął się więc na niego i wreszcie złapał go za udo, przytrzymując. Wyrywał się przez chwilę, a potem naparł na niego niebezpiecznie się obcierając. Udając, że się szamocze, cały czas ocierał się o jego penis w pełnej gotowości.
- Uspokój się- zażądał – pogłaskał go po pośladkach, chciał polizać tę dziurkę, która stała się twierdzą nie do zdobycia, ale Mateusz krzyknął „Nie” i się wyrwał. Musiał przyznać, że te przepychanki były podniecające, coraz bardziej był napalony, czym dłużej to odwlekali
- Co ja muszę zrobić ?- zapytał lekko drżącym głosem przestraszonego czternastolatka
- Przez chwilę bądź do cholery spokojny- a wszystko będzie dobrze
Ustawił go na czworakach, napluł na rękę i zwilżył swój penis, potem na cenną jego dziurkę.
- Jednego rekwizytu zabrakło, kremiku mamusi- stwierdził z żalem
- Błagam nie mieszaj jej do tego - wyjęczał Mateusz
Wchodził w niego ostrożnia,ale on był już tak podniecony, że naparł na niego z całej siły. Słowa jednak temu przeczyły
- Przestań, jesteś taki duży
Zanim się poruszył w nim, to on wykonał pierwszy ślizg do przodu i do tyłu.
- O matko, nie wytrzymam, proszę daj mi spokój, zrobię wszystko, tylko wyjdź ze mnie
Złapał go za ramiona i zaczął się powoli kołysać. Dobrze nie widział, przez swój brzuch, co się dzieje na dole, ale czuł, że to Mateusz nadaje rytm, napierając na niego.
Ten idiota, pomyślał z czułością, krzyczy jedno, robi drugie, jak zawsze. Po minucie kiedy przyśpieszyli, Mateusz padł na łokcie i przyjmował z westchnięciem każde jego pchnięcie.
- Nie, nie , nie – powtarzał pomiędzy każdym cichym jękiem- Jestem tam za wąski- wreszcie jęknął
- Jak nie, to kończymy- powiedział pewnie Misiek i przygwoździł jego ramiona do łóżka. Zatrzymał się na chwilę i wysunął się z niego. W odpowiedzi złapał go nerwowo za udo, bo na tyle starczyła mu długość ręki i jęknął
- Tak , znaczy tak
Pchnął go znienacka
- Ooooo tak- zawył Mateusz
- To nie czy tak?
- Jestem do cholery niedoświadczonym czternastolatkiem, sam nie wiem czego chcę
- To nie masz nic do powiedzenia
Przytrzymał go jeszcze mocniej.Przyśpieszył uderzenia, robił już chyba mu dobrze- bo Mateusz zaczął wciągać przez nos rytmicznie powietrze, a wiedział, że to u niego oznacza szczyt ekstazy, miał jednak siłę nadal gadać
- Jeste… taaaki duży, takki… silny, tak mocno , tak …. mocno, pieprzysz mnie w ten mój niedoświadczony tyłek… och- gadał bez opamiętania. –aaa jęknął po chwili…. taki twardy
Spokojnie przyjął falę orgazmu, która się do niego zbliżała. Wysunął się z niego, a Mateusz czujnie przekręcił się na plecy, kolejne skurcze rozbryzgiwały po nim biały maź. Uśmiechał się teraz do niego, naprawdę był zadowolony. Wyciągnął się jak kot i ujął swój penis w dłonie silnie go rozciągając.
- Misiuuuu- wsuń się jeszcze na momencik- poprosił
Zarzucił mu nogi na ramiona, nie przestając rozciągać, swój coraz bardziej nabrzmiały penis. Spełnił jego prośbę, ale szło to z oporami. Uśmiechnął się przekrzywił głowę i ciężko pracował ręką aż do urywanego cichego jęku.
Pocałowali się, czuli taką lekkość i całkowite wyzwolenie z ograniczeń
Misiek przytrzymał go za brodę
- Nie chce abyś był moim bratem, chociaż nigdy go nie miałem, chce abyś był kimś ważniejszym niż brat, pewne rzeczy tylko można robić z tą szczególną osobą
- Masz rację, jak zwykle masz cholerną rację – śmiał się teraz do niego- Mam dla ciebie propozycję
Misiek zaciekawił się
- Będziesz pisał scenariusze pornosów, a ja będę w nich grał
- Co!!!
Mateusz zmieszał się klepnął go w ramię
- No tak tylko żartowałem, bo ta twoja historia była mega
Misiek przytrzymał teraz jego ręce i całym ciężarem przygwoździł go do łóżka
- Nie waż się pokazywać swojego seksownego tyłka komukolwiek oprócz mnie, jeśli wspomnisz jeszcze raz o pornosach, zabiję cię
- Aaałaaa- jęczał Mateusz- to luźna propozycja była, booo.. . cholernie mi się podobało
- No to – łamał się Misiek- może wymyślimy jakiś następny scenariusz
- Ach – sapnął – Misiu proszę cię , wymyśl coś mega, wiem, że potrafisz
- To gdzie był twój pierwszy raz ?- zapytał znienacka Misiek
Mateuszowi zaświeciły się oczy i drżącym głosem cicho powiedział
- Na basenie
- Doskonale , w czwartek pójdziemy na basen
Zaczął się wić jak piskorz pod nim, dlatego go puścił, był podekscytowany i szybko mówił
- Tak, tak na basenie, o mamuniu, to jest pomysł, tylko ja nie umiem tak opowiadać, dobra coś wymyśle – spojrzał teraz na Miśka- na baseeeenieeeee
Zgarnął go ramieniem do siebie i przytulił tego chudego, gadatliwego chłopaka, który tak mu zawrócił w głowie
- Nie martw się, ja ci tą historię opowiem
Rano zaspali. Mamusia zresztą też, żaliła się później, że nie mogła zasnać przez tą plagę myszy, które harcowały całą noc.