- Tolo idioto, nie chodź tam – denerwował się Mateusz
- Chyba żartujesz to najlepsze miejsce w Poznaniu, nie byłeś to nie wiesz, że jest spoko.
Mateusz musiał mu przyznać rację, nie był, ale słyszał, że już jest nagonka na tą saunę. Tolo jednak opowiadał tak podniecające rzeczy, o tych wszystkich Niemcach, którzy przyjeżdżali na wycieczki specjalnie w to miejsce, że miał coraz większą ochotę tam pójść.
- A to wcześniej jakoś trzeba się umawiać?- pytał- Czy tak na żywioł?
Tolo, pokręcił głową.
- W sumie pewnie można się nie umawiać, ale ja nie próbowałem. W każdym bądź razie, mówię ci to jest mega miejsce.
- Ok., to ja ci dam znać, jakby co.
Misiek właśnie dźwigał ławkę, którą postawił pod ścianą, Tolo go zauważył i zawołał.
- Idziesz z nami?
- A gdzie?
- Do Term Maltańskich.
Misiek zrobił minę trochę zniesmaczoną.
- Słyszałem o tym, na jakimś forum chyba czytałem.
Wzruszył ramionami i rozejrzał się za następną ławką do przeniesienia, zatrzymał jednak wzrok na tych dwóch.
- A wy będziecie tak stać?
Tolo i Mateuszowi właśnie się przypomniało, że przyszli pomagać przy lekkim przemeblowaniu sali na przyjęcie urodzinowe Ilji. Podeszli do drugiego końca sali by pomóc Ilji nosić krzesła. Ciężkie drewniane siedziska wcale mało nie ważyły. Mateusz stękając dociągnął jedno i postawił obok ławki.
- Przypomnij mi po co to robię?
- Bo kochasz Ilję- śmiał się Tolo
Misiek ustawił następną ławkę i rzucił w ich stronę
- Nie on bardzo kocha talent Ilji.
- A no tak – zgodził się Tolo- Ciekawe do czego.
Już chichotali obydwaj z Miśkiem, a Mateusz zmierzył ich zimnym wzrokiem. I ze złością poszedł po następne ciężkie krzesło. Tutaj jednak też nie znalazł zrozumienia, bo Ilja po chwili krzyknął.
- Mateusz gdzie leziesz z tym krzesłem, przecież wszystkie muszą stać w tym miejscu.
-Ok. – uniósł ręce- Ja mam dość, sami sobie te ciężary noście.
Klapnął pod ścianą i zaczął coś przeglądać w telefonie. Spojrzał w stronę wejścia, kiedy Adam wchodził z pudłami z samochodu. Przekazał je Ilji i rozejrzał się po sali. Dostrzegł Mateusza i usiadł obok niego. Zlustrował otoczenie z dezaprobatą i stwierdził.
- Wygląda jak sala weselna za PRL’u. Ale za to dobra akustyka, sprawdzaliśmy.
Mateusz przytaknął, bo i tak ta kwestia mało go zajmowała. Adam przyglądał mu się przez chwilę, wydawał mu się jakiś nie swój.
- No i jak się mieszka z Miśkiem?
W odpowiedzi zobaczył tylko wzruszenie ramion.
- Spoko – wydusił z siebie.
- Jesteście bardzo tajemniczy obydwaj. Nie moja sprawa, ale chce tylko powiedzieć, że Misiek jest spoko gość,naprawdę.
Spojrzeli obydwaj w stronę obiektu o którym rozmawiali, który właśnie z czegoś śmiał co Tolo pokazywał mu w telefonie.
- Księciem z bajki to on nie jest- filozoficznie stwierdził Mateusz- ale da się lubić.
Po tych słowach wstał i chciał odejść, ale Adam przytrzymał go za rękaw.
- Mateusz, nie szukaj czegoś co jest tuż obok, ślepy jesteś?
- Mógłbyś się nie wtrącać- zdjął jego rękę, powoli odginając palce ze swojej kurtki i poszedł do chłopaków, którzy teraz próbowali we dwóch przenieść stół pod ścianę.
Adam poczuł czyjś wzrok na sobie. Odruchowo odwrócił głowę i zobaczył Ilję , który przyglądał się tej scenie. Kiedy się zorientował, że Adam dostrzegł jego skupiony wzrok, natychmiast zaczął rozwijać kabel przedłużacza, który miał podłączyć do gniazdka obok niedużego barku.
Wieczorem chcieli urządzić mały koncert z imprezą dla kilkunastu znajomych. Chłopaki zgodnie stwierdzili, że osiemnastka to nie byle jakie urodziny i musi być wypasiony malanż, tak aby Ilja zapamiętał do końca życia.
- Hello, panie kierownik- Tolo zaczepiał Adama- co mamy zrobić z tymi wieszakami.
- Jak się zmieszczą upchnijcie je w tym małym korytarzu.
- Ilja -krzyczał Mateusz- Mam do ciebie prośbulkę.
Chłopak podszedł do niego. Mateusz natychmiast przeszedł do rzeczy. Bał się ,że wieczorem na głupoty nie będzie czasu , dlatego wyjął teraz listę rzeczy, które chciał aby Ilja kupił mu we Francji. Obdarowany zadaniem Ilja chciał koniecznie wiedzieć co to jest. Mateusz zwięźle wyjaśnił , że są specjalistyczne kremy na blizny. Takie specyfiki, które w Polsce kosztowały fortunę a we Francji można było o wiele taniej kupić.
Ilja zrobił usta w dziub i przyglądał się skomplikowanym nazwom.Spoglądał na kartkę a potem na Mateusza a potem znowu na kartkę.
- Po co ci to?
Mateusz poprawił grzywkę, bo zaczęła zsuwać się na oczy.
- Będę miał małą operację, potrzebne mi to jest aby szybko i bez śladu wszystko się wygoiło.
Ilja zrobił duże oczy i patrzył lekko przerażony na Mateusza.
- Co się stało?- krzyknął na całą salę, tak że pozostała trójka zwróciła na niego uwagę.
- Cichoo -uspokajał go Mateusz, nerwowo się rozglądając- Kup mi to proszę.
Chłopak jednak nie dawał za wygraną „Umierasz?” wyszeptał.
- Ilja nie dramatyzuj, po prostu muszę sobie poprawić to i owo.
- Chyba żartujesz- tym razem krzyknął niewiele ciszej- Co chcesz poprawiać?
- Przymknij się- szeptał Mateusz
Adam podszedł do nich i oczekując odpowiedzi od Ilji zapytał.
- Co się dzieje?
- Sam nie wiem, on chyba właśnie dostał choroby głowy.
- Jakiej choroby głowy? – obruszył się Mateusz –Czy muszę z wszystkiego się przed wami tłumaczyć, jestem dorosły – wyrwał kartkę z nazwami kremów z ręki Ilji – Jak nie chcesz mi tego kupić,to bez łaski.
- Misiek – krzyknął Ilja, który chciał się dowiedzieć u źródła co się dzieje- Jaką operację będzie miał Mateusz?
Tolo natychmiast się zmaterializował przy nich, a Misiek spokojnie nie śpiesząc się tłumaczył pozostałej trójce.
- Otóż, to prawdziwy dramat – trzy pary oczu teraz z przerażeniem patrzyło na niego – Mateusz chce się poddać operacji, nie musi , ale chce w ramach , no jak to powiedzieć- dotknął ręką czoła – aaa polepszenia swoich ogólnych warunków życia.
- Misiek – krzyknął Mateusz- Zamknij się.
- Myślę, że ja już jestem bezsilny, więc może inni ci pomogą- zmierzył Mateusza wzrokiem i zawiesił swoje spojrzenie na jego twarzy. Przygryzł palec jakby się nad czymś zastanawiał- Tak, moje prośby i błagania już nie mają żadnej mocy, ja cię nie powstrzymam- mówił już zupełnie poważnie nie ironizując, nie spuszczał wzroku z kamiennej twarzy Mateuszu.
- No powiedźcie wreszcie co to za operacja, bo zaraz zdechnę – Tolo się niecierpliwił.
- No więc …. – zaczął Misiek, ale Mateusz podskoczył do niego i ręką zasłonił mu usta- yyyyyyy – tylko nieartykułowane jęki wydobywały się spod dłoni. Ktoś jednak był silniejszy z tej dwójki i szybkim ruchem zdjął ze swoich ust rękę i w geście grożącym przytrzymał ją w górze – Nic im nie powiem, jeśli przyrzekniesz, że tego nie zrobisz – potrząsnął ręką w górze na znak, że nie żartuje.
- Ałłaaa- jęknął Mateusz
- Dobra grę wstępną mamy za sobą, przejdźcie do sedna – naciskał Tolo.
- Jak będę chciał to i tak to zrobię, uzbierałem już tyle kasy, że spokojnie mogę pójść do najlepszej kliniki, wasze zdanie się nie liczy.
- Nie wprost przeciwnie – mruknął Misiek- To my jesteśmy ekspertami od twojego tyłka
- Tyłka? – krzyknęli jednocześnie Tolo, Ilja i Adam.
Misiek tylko uniósł brwi i pokiwał z politowaniem głową.
- Ale, ale… co – jąkał się Tolo, bo pozostałym odebrało mowę- co można robić z tyłkiem u plastyka.
Mateusz obrócił się i zajrzał na dół swoich pleców i z wielkim zaangażowaniem zaczął tłumaczyć.
- Tutaj, jest takie przyklapnięte -przesunął palcem po linii bioder- To by trochę wypełnić było można a tutaj z pośladków trochę zabrać i prawie by było idealnie-uśmiechnął się do swojej wizji.
Adam zasłonił ręką twarz i spojrzał spomiędzy palców na Miśka, który tylko wywrócił oczami na znak bezsilności. Ilja stał z otwartymi ustami i cały czas przyglądał się wskazanym punktom do poprawki.
- Ty sobie żartujesz prawda?- odezwał się po chwili, nie oczekiwał jednak odpowiedzi- Jeśli jednak mówisz poważnie, to masz chorą jednak głowę. Mateusz chcę ci powiedzieć, że dla mnie twój tyłek jest idealny, najlepszy jaki w życiu widziałem.
Adam zrobił krok w kierunku chłopaka, ale zanim pokonał następne kilka centymetrów dostał niby przypadkowego kopniaka w kostkę, bo Ilja przesunął się teraz bliżej Miśka.
- Ile razy powiedziałeś mu, że ma tyłek idealny?
- Chyba ze dwieście- wysapał Misiek
- Adam a ty co uważasz?
- Idealny.
- Noo -tryumfował teraz Ilja- Jak tylu ludzi może się mylić? Jak ty możesz coś zmieniać i się wypowiadać, jeśli nawet tego nie widzisz. My mamy inną perspektywę.
Mateusz spoglądał na nich podejrzliwie, jakby chcieli go oszukać.
- Właściwie – zaczął ostrożnie- Nikt nigdy nie narzekał.
- Ja myślę, że twój tyłek najbardziej przypomina zadek Richarda Gera- skomentował ze znawstwem Misiek.
- Naprawdę? - w stanie gorączki i uwielbiania spoglądał teraz na Miśka-Czy można go obejrzeć w Preety Women , bo ja nie pamiętam, sceny rozbierane niby są ale jakoś sobie nie przypominam szczegółów - zajrzał rozradowany w tą pełną twarz, która dała mu tyle otuchy- Musimy to stary obejrzeć w celach czysto medycznych, muszę to zobaczyć.
Obracał się do tyłu jakby chciał jeszcze coś zobaczyć. Tolo się z niego śmiał i powiedział, że najlepiej jak wygrzeje swój tyłek w saunie to od razu poczuje jak świetny wszystko jest na miejscu. Mateusz pokiwał tylko głową i wyszedł z nowym pomysłem.
- Ilja, zmieniam w takim razie zamówienie. Zaraz przygotuje ci listę, kup mi kilka przypraw, na pewno są tańsze niż u nas. Zresztą jak nie teraz to następnym razem dam ci listę, muszę się zastanowić. Misiek może zrobimy jakieś mega francuskie mięso. Na co masz ochotę? Muszę się zastanowić - hmmm spojrzał na Miśka, który teraz był w siódmym niebie- Albo może jak Adam będzie do ciebie jechał, to wypiszę mu wszystko co będę potrzebował?
- Potem porozmawiamy Mateusz- urwał Adam i poszedł rozkładać jedzenie na barze- Ustawmy wreszcie te krzesła, bo robi się późno.
Ilja podążył za nim, bo jak zwykle jakimś szóstym zmysłem wyczuł,że on ucieka.
- Adam?- położył dłoń obok jego dłoni- Co będzie po egzaminie? Co z nami będzie?
Wysypywał kolejną paczkę chipsów do miski i zgniótł kolorową folię rzucając ją do prowizorycznego kosza przy ścianie. Unikając jego wzroku szybko odpowiedział.
- Jak to co? Będziemy świętowali twoje zwycięstwo.
- A potem – naciskał Ilja- Możesz mi powiedzieć co ty będziesz robił potem, bo ja będę na uczelni a gdzie ty?
- W Poznaniu- zirytował się – O co ci chodzi?
Ostatnią rzeczą którą miał zaplanowaną na ten szczególny dzień była dyskusja na ten temat. Chciał się jak najszybciej odciąć od tej rozmowy, dlatego powiedział spokojnie.
- Porozmawiamy później, dzisiaj mamy tyle na głowie.
Chłopak pokręcił w przeczeniu szyją, jakby się nie zgadzał. Po czym zagrodził mu wyjście zza baru.
- Czy jednak nie mógłbyś zamieszkać ze mną w Strasbourgu?
Ostrożnie spytał, ale Adama już zaczęła ogarniać złość.
- Zwariowałeś. Jak ty sobie to wyobrażasz?- mówił z pretensją i podniesionym - Jako kto?
Prychnął na znak, że wcale mu się ten pomysł nie podoba. Ilja podrapał się w głowę , zacisnął wargi i wyrzucił z siebie.
- Czy to jakiś plan pozbycia się mnie?
- Co???- Adam wrzasnął- To mój jakiś perfidny plan według ciebie?- wszystko się w nim zagotowało- Te przygotowania, te rzeczy które robię dla ciebie?
- Nie, nie wiem – zawahał się - Nie rozumiem tylko dlaczego nie chcesz być ze mną.
Tolo przechylił się przez kontuar i sięgnął po kilka chipsów. Spojrzał na tych dwóch, którzy właśnie stali jak koguty na arenie.
- Nie zrywajcie ze sobą przed imprezką ,bo będzie kwas.
Adam spojrzał na niego nieprzytomnym wzrokiem. Potem na Ilję, który nie chciał go wypuścić zza baru.
- Przepuść mnie- poprosił spokojnie
Ilja znowu zaprzeczył ruchem głowy.
- Nie puszczę, dopóki nie zrozumiem dlaczego nie chcesz jechać ze mną?
- Ty idioto, co ja tam będę robił, czy ty myślisz że życie to jakaś zabawa? Czy może według ciebie mam iść na zmywak a ty będziesz dalej kontynuował swoją edukację.
- Adam, ty byś znalazł super pracę i moglibyśmy być cały czas razem? Zmywać nie musisz,ja to będę robił.
- Jaki ty jesteś uczynny? Dziękuje ci serdecznie – ironicznie się do niego uśmiechnął
Mateusz który był dość daleko od całej wymiany zdań słysząc podniesieniowe głosy tych dwóch pociągnął za rękę Miśka
- Ewakuujemy się , bo oni zaczynają się kłócić- krzyknął do Tolo- Chodź bo wejdziesz w pole rażenia a wtedy możesz i ty oberwać.
- Chyba masz rację, robi się nie fajnie.
- Jak się już pozabijacie to dajcie sygnał ,my idziemy coś zjeść – wychodząc poinformował ich Mateusz. Kiedy usłyszeli trzaśnięcie drzwi Adam wziął kilka oddechów aby się uspokoić i zaproponował.
- No dobrze słucham jaki masz plan?
Ilja przygryzał teraz wargę i spoglądał na niego jakby czegoś szukając. Potem spuścił wzrok na blat baru i przesunął bezwiednie torbę z jabłkami.
- Zdam egzamin, ty wyjedziesz ze mną. Będę miał nie miało pieniędzy, więc spokojnie obydwaj się utrzymamy, ja mogę iść do pracy, ty na pewno znajdziesz coś odpowiedniego.
Adam nie przestawał się uśmiechać do niego.
- Idylla , po prostu idylla. Twój romantyzm mnie zabija.
- Nie żartuj – powiedział żałośnie chłopak
- To ty żartujesz. Bardzo mi przykro, że jak zwykle niczego poza sobą nie widzisz.
Ścisnął rękę Adama, bardzo chciał pokazać właśnie w tej chwili, że to nie prawda.
- Adam, ja nie mogę nic zrobić, bardzo bym chciał ale nie wiem jak mam to wszystko poukładać, żeby było dobrze. Może gdybym był starszy o kilka lat, wiedziałbym,wiedziałbym ..?
Wreszcie wydawało mu się, że Ilja zaczął mówić z sensem. On był starszy ale i tak nie był pewien jak powinien postąpić. Nie chciał się rozstawać z Ilją ale tam we Francji nie było dla niego miejsca. Tutaj w Polsce otwierały się przed nim nowe możliwości, na razie jego kariera była związana z Poznaniem. Ilja był kimś najważniejszym w jego życiu, ale musiał go wypuścić , dać mu swobodę rozwijania się z bólem zrozumiał to kilka miesięcy temu.
- Przykro mi Ilja, że musisz się o tym przekonywać w takim dniu, ale dorosłość polega na trudnych wyborach- przytrzymał jego zrozpaczoną dłoń- Ja ci nie karzę wybierać, ja ci pokazuje drogę którą powinieneś iść- Adam przyłożył dłoń do jego policzka- Ilja ja cię nie zamierzam opuszczać, my tylko musimy się rozstać na pewien czas.
- Czułem, że to mi powiesz, że będę musiał na ciebie czekać , może nawet kilka lat. Znowu będę sam.
Utkwił wzrok w jedzeniu na stole, nerwowo wycierał palcem kawałek folii w którą były zapakowane jabłka. Po chwili przyznał to co i Adam czuł „ Boję się”, przełknął ślinę i uniósł głowę, by przeszyć go jasnym błękitem swoich oczu.
- Ilja musisz w sobie znaleźć siłę. Ja też musiałem to zrobić -zrobił pauzę- Zdecydowałem się być obok kogoś …., nie żyć z człowiekiem który mnie tak zranił …ale zaufałem mu. Nie wiem skąd we mnie ta siła ale zrobiłem to. I … nadal mu ufam, nic się nie zmieniło.
Pokiwał smutno głową. Zamilkł. Nie kłócił się, nie przekonywał go, nie dawał żadnych argumentów. Przyjmował to co nieuniknione, to co przemilczeli przez tyle miesięcy, bo obaj bali się sprecyzowania dokładnie tego co ich czekało. Muszą z pewnością rozstać się na pewien czas, ich drogi lekko się rozchodzą, każdy zacznie żyć własnym życiem, razem ale osobno. To będzie próba dla ich związku, tego co ich połączyło.
- Co zagrasz dzisiaj? – Adam chciał rozproszyć ten ponury nastrój, ale Ilja jeszcze z niego nie wyszedł.
- „Stand by me”
Siedział znudzony i słuchał jak Paulina z czwartej klasy czyta na głos życiorys Bacha. Reszta uczniów dawno porzuciła śledzenie tego co się wydarzyło w życiu kompozytora, szeptali pomiędzy sobą i nudzili się wyraźnie lekcją. Adam nie miał siły na jakieś szczególne uatrakcyjnianie dzisiejszych zajęć, chciał je jak najszybciej przebrnąć i wrócić do domu. Mijał właśnie trzeci dzień od przesłuchania, nieustannie się niecierpliwił, nie mógł się skupić na pracy , ciągle zaglądał do telefonu. Ilja dzwonił tuż po egzaminie i z tonu jego głosu wynikało, że był zadowolony ze swojej gry. Musieli czekać jeszcze kilka dni na werdykt. Byli w kontakcie smsowym, Ilja informował gdzie jest i ile czasu jeszcze musi zastać we Francji. Ocenił, że jeden lub dwa dni i będzie mógł wracać do Polski. Kiedy do niego dzwonił jęczał tylko do słuchawki, że strasznie tęskni, że już ma dość tego miejsca.
Paulina kończyła biografię zdaniem „Śmierć nastąpiła w 1750, w wyniku wylewu krwi do mózgu, który spowodował niemal całkowity paraliż” I jeszcze ostatnie słowa nie przebrzmiały echem w klasie, kiedy gdzieś w tle pojawił się dźwięk skrzypiec. Początkowo Adam miał wrażenie, że się przesłyszał. Reakcja klasy pozbawiła go jednak złudzeń. Całe towarzystwo rzuciło się do okien, wyciągając szyję by lepiej zobaczyć kto to gra. Adam nie musiał tego robić, siedział sparaliżowany za biurkiem , nie był wstanie wykonać żadnego ruchu. Dźwięki wdzierały się przez uchylone okno wraz ze słońcem i zapachem kwitnącej opodal akacji, płynęły pomiędzy ławkami i leniwie opadały do poziomu podłogi, bo potem z impetem uderzyć w niego. Dreszcze przechodziły cały czas przez ciało, radosna myśl ostrożnie go wypełniała. To musiało oznaczać jedno. Ilja przeszedł pomyślnie eliminację.
Poderwał się zza biurka i z impetem otworzył okno na roścież. Ten hałas zwrócił uwagę Ilji, który uniósł rozradowaną twarz do góry, nie przestawał jednak grać, ani na chwilę nie zmylił żadnego pociągnięcia smyczka, żadnego ruchu palca. Szczęśliwy oddawał wszystko swoje emocje w muzyce. Przed szkołą biegła niezbyt ruchliwa uliczka, nieliczni przechodnie zaczęli się zatrzymywać by posłuchać tego niespodziewanego koncertu w samo południe. Zerwał się na chwilę wiatr, a wraz z nim spłynęły ostatnie płatki przekwitającej akacji. Adam nie mógł uwierzyć, że Ilja w przeddzień lata stoi w aureoli białych kwiatków, tak przypominających śnieg. Nie to było wprost niemożliwe, że on znowu to robi, doprowadza go do euforii swoją grą. Chciał krzyknąć aby przestał, ale to z pewnością nie przeszło by mu przez gardło.
Kiedy dźwięki umilkły wszystkie dzieci w klasie spojrzały na niego a on tylko chrząknął.
- No … to nie był Bach, ale przynajmniej posłuchaliście świetnej gry, możecie iść na przerwę.
Sam już po chwili zbiegał po schodach, przeskakując po dwa schodki, serce waliło mu jak oszalałe, kiedy podbiegł do Ilji.On stał tam pod zieloną akacją, która opadała białym kwiatem, trzymał smyczek i opuszczone skrzypce, czekał na niego.
W momencie kiedy spojrzał w jego rozradowane oczy nie musiał już o nic pytać. Uścisnęli się w euforii.
-Gratulacje, gratulacje – prawie krzyczał Adam- Zrobiłeś to- śmiał się szczęśliwy.
Ilja tylko uśmiechał się patrząc na jego reakcje.
- Tyle entuzjazmu w tobie, że warto było to zrobić dla tej chwili.
Adam rozejrzał się wokół. Tak był szczęśliwy jak dziecko, zadowolony, że wszystko poszło zgodnie z planem i kompletnie w tej radości nie kontrolujący się. To niezmiernie kolidowało z wizerunkiem statecznego Pana od muzyki.
- Chodź, tam na tyłach szkoły mam zaparkowany samochód, porozmawiamy chwilę, bo za 20 min mam następną lekcję.
Po chwili wsiedli do dusznego samochodu, który cały dzień był wystawiony na promienie słoneczne a teraz w jego wnętrzu zrobiła się nieprzyjemna sauna. Adam chciał od razu wiedzieć wszystko, dlatego zasypywał go pytaniami o to jak poszło, kiedy się dowiedziało rezultatach, kiedy przyjechał?
- Poczekaj – powiedział spokojnie Ilja – Wszystko ci opowiem potem, teraz chce ci przekazać najważniejszą rzecz- Zrobił pauzę by zajrzeć w oczy Adama- Tak strasznie tęskniłem.
Zmarszczył czoło, spuścił wzrok jakby powiedział coś bardzo nie na miejscu. Burzył tą radość sprzed chwili, ale robił to z pełną świadomością, chciał aby Adam zrozumiał jak mu było źle bez niego.
- Ja zawsze ci mówiłem, że jestem wszędzie na pół. I wiesz co zrozumiałem, tam daleko, daleko od ciebie, że tutaj przy tobie tak się nie czuje, już nie jestem nikim, kto ma wszystko w sobie w połowie, rozumiesz Adam?. Jestem … jestem- westchnął – Ja już jestem cały, ponieważ to ty wypełniłeś te brakujące połówki.
Złapał rękę Adama i ścisnął
- A jak można opuszczać samego siebie?
- Ilja co ty chcesz powiedzieć?- przestraszony Adam teraz szukał podpowiedzi w jego twarzy.
- Nie mogę wyjechać stąd. Już nie umiem żyć bez ciebie, nie umiem nawet tego zrobić dla muzyki, która była jedyną rzeczą na pewno w moim życiu.
- Przestań- zdenerwowany Adam podniósł głos- Nie możesz, nie ty, nie możesz zaprzepaścić tej szansy – zaczął szybko oddychać – Jeśli nie chcesz tego zrobić dla siebie, zrób to dla mnie. Ja, ja- też mu się zaczął łamać głos- Czy nie widzisz, że ja wszystko poświęciłem aby ci się udało.
- Widzę , widzę – zaczął się irytować – Dlatego nie mogę pozwolić abyś cokolwiek więcej jeszcze miał poświęcać dla mnie. Jestem już dorosły.
- Myślisz, że ja będę szczęśliwy jeśli dla mnie zmarnujesz swój talent? Myślisz, że ci podziękuje z całą swoją świadomością , jaki jesteś uzdolniony i jak będziesz przygrywał gdzieś drugie skrzypce w jakieś orkiestrze. Czy tobie wystarczy tej miłości na tyle by mnie potem nie znienawidzić, że poświęciłeś to wszystko dla mnie?
- Adam jeśli znienawidzę to tylko siebie- mówił pewnie.
- Zrozum, że musisz mieć pozycję aby tak żyć jak chcesz, aby się nie bać, jak ty to ciągle mówisz. I z nią będzie ci ciężko a bez,… dwa razy ciężej, będziesz poza wszystkim …będziesz uciekał i się bał ludzi. Jeśli zostaniesz szanowanym artystą wszystko przemilczą, wybaczą, przyklasną.
- Nie obchodzą mnie inni ludzie, obchodzisz mnie tylko ty.
Ilja zagarnął ramieniem Adama, który próbował się wyrwać.
- Przestań Adam, nie przekonasz mnie abym cię zostawił, nawet na chwilę- mówił to już zupełnie spokojnie- Może gdybym był kimś innym, może gdyby we mnie nie było tego ognia co daje mi siłę by być kim jestem, łatwiej by mi to przyszło. Kazałeś mi szukać tego w sobie. Znalazłem to – śmiał się do niego – Naprawdę znalazłem, bo teraz odzywa się moja rosyjska część duszy. A nie wiem czy wiesz, że jeśli ktoś kocha w Rosji to naprawdę, nie tak na pół , nie tak jak mu jest wygodnie ale naprawdę- odsunął na chwilę od siebie Adama i pocałował w czoło , znowu przygarniając do siebie- Masz pecha zakochał się w tobie taki niedorobiony Rosjanin, co to będzie cię dręczył. Dlaczego płaczesz?
Adam właśnie w tym momencie poczuł, że po policzkach spływają mu łzy.
- Nad zmarnowanym talentem, nad szansami – pociągnął nosem i wcisnął głowę jeszcze mocniej w ramie Ilji- Nad tym wariatem, który nie umie ocenić sytuacji, nie ma za krzty rozsądku tylko kieruje się emocjami.
- Adasza- szeptał- Adasza , daj się kochać, daj mi się tobą opiekować.
Odsunął go od siebie i zaczął delikatnie wycierać palcem łzy z policzka Adama.
- Nie płacz- uśmiechnął się do niego – Pamiętasz jestem geniuszem – uniósł brwi pytająco, a potem znowu słońce zagościło na jego twarzy – I tak będę artystą, wiem, że mi się uda. Talent to coś takiego co nie wyparuje bo nie będę się uczył od najlepszych. Może moja droga jest zupełnie inna i przyrzekam, że nie zejdę z niej. Poradzę sobie, zawsze sobie poradzę , tylko mnie nie opuszczaj, zaufaj mi. Nie mogę nią iść bez ciebie, nie teraz …Niczego nie zmarnuje co mi podarowałeś. To jest jak skarb, który pielęgnuje, ale też chce coś dać od siebie. Wiem… chociaż nigdy się do tego nie przyznasz, że nie chciałeś abym wyjechał.
Adam zaczął lekko uderzać pięścią w jego pierś , a oczy znowu zaczęły wypełniać się łzami.
-Nienawidzę cię, nienawidzę za to wszystko co mi robisz.- Ilja dotknął dłonią jego policzka, do którego Adam zachłannie przytulił się- Jestem taki bezbronny, kiedy wdzierasz się do mojej duszy. Nienawidzę cię równie mocno jak cię kocham i nie widzę w tym żadnej sprzeczności – Zaśmiał się smutno- Wywróciłeś mój świat. Nie wiem jak to zrobiłeś, tak samo jak to , że doprowadziłeś mnie teraz do łez – mówił z pretensją – Ostatni raz płakałem kiedy byłem mniej więcej w twoim wieku.
- Dlaczego ? Dlaczego płakałeś ?
- Bo zrozumiałem, że bycie gejem to tylko ból i rozpacz- Adam pociągnął nosem- I wszystko się zgadza, właśnie z tego powodu znowu płaczę.
- Przepraszam – Ilja całował go, po drążyć ustach, po policzkach rozgrzanych od emocji, szepcząc – Adasza przepraszam.
Adam trochę płaczliwym głosem wyznał .
- Gdybym jednak nie był gejem nigdy bym nie pokochał ciebie, a to największe przekleństwo i największa radość jaka mnie spotkała w życiu.
Zaczął go całować , tak jak Adam najbardziej lubił, spokojnie i powoli by potem przejść w gorączkę , która ich ogarniała. Kiedy na granicy utraty tchu ich usta rozłączyły się , zajrzał głęboko w błękit jego oczu i westchnął.
- Czy jesteś pewien, że teraz będziesz się mną opiekował, utrzymywał mnie? -Ilja pokiwał z entuzjazmem głową. - No to chłopcze od jutra musisz iść do pracy , bo ja swoją właśnie straciłem. Nasz gorący pocałunek oglądała cała 4 c.
Ilja uniósł głowę i ujrzał przyklejone do szyby samochodu twarze dzieciaków , które teraz szczerzyły do niego zęby i chichotały do siebie. Ilja także się do nich uśmiechnął i ręką zaczął je przeganiać. Część uczniów odeszła ale co bardziej skorzy wrażeń zostali.
- To jest właśnie takie życie w akwarium-skomentował filozoficznie Adam, rozejrzał się wokół i zaczął się śmiać- No nie wiem czy jeszcze nie będziemy musieli tym dzieciakom zwracać za psychoterapeutów.
Wyszedł z samochodu. Stanął w oko w oko z kilkoma czwartoklasistami, którzy teraz go otoczyli, czekając jakby na wyjaśnienia.
- Proszę pana , proszę pana- zaczęli do niego wołać – Czy to pana chłopak ?
Adam spojrzał w kierunku Ilji i jego lekko zmartwionej miny. Uniósł koniuszek ust i zmrużył oczy.
- Oczywiście, że tak, nikt inny nie ma prawa mnie tak całować.
- Aaaa ,no właśnie – przytaknęła piegowata blondynka- Tak nam się wydawało.
- Zmykajcie do klasy, przerwa się już skończyła.
Przyglądał się biegnącym dzieciakom i pomyślał, że świat się jednak zmienia, nic nie jest takie jak nam się na początku wydawało.
I jeszcze słówko ode mnie. Bardzo trudno mi było rozstać się z tymi bohaterami. Zawładnęli moją świadomości, przyprawiali o palpitację serca ale też dawali radość. Nie wykluczam więc powrotu w jakiś dodatkach do postaci z tego opowiadania:))) Mam nadzieję, że bawiliście się równie dobrze jak ja.